Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2014. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2014. Pokaż wszystkie posty

Rozkaz numer 00485: Zabijcie ich, bo są Polakami. „Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina”

Fragmenty książki Nikołaja Iwanowa „Zapomniane ludobójstwo” opisującego przebieg „Operacji polskiej” i skutki rozkazu nr. 00485...

Pierwszy naród ukarany


        Totalitarny system stalinowski w celu jeszcze większego utrwalenia władzy komunistycznej rozpoczął w latach 1937-1938 kolejną czystkę społeczeństwa sowieckiego z rzeczywistych i potencjalnych wrogów ustroju. Szczególny nacisk kładziono na represjonowanie niepewnych obywateli kilkunastu narodowości, mających za granicą własne państwa narodowe. Jednak nawet na tle prześladowania Niemców, Finów, Koreańczyków, Czechów czy Łotyszy terror antypolski wyróżniał się swą bezprecedensową skalą, bezwzględnością i surowością stosowanych represji.

Braunek, Małgorzata

Aktorka filmowa, telewizyjna i teatralna, nauczycielka zen. Urodziła się 30 stycznia 1947 roku w Szamotułach, zmarła 23 czerwca 2014 roku w Warszawie. Zagrała w blisko czterdziestu filmach, serialach i widowiskach Teatru Telewizji, między innymi główne role w „Polowaniu na muchy” Andrzeja Wajdy, „Trzeciej części nocy” Andrzeja Żuławskiego i „Lalce”, serialu Ryszarda Bera. Największą popularność przyniosła jej rola Oleńki Billewiczówny w „Potopie” Jerzego Hoffmana.

Z początkiem lat siedemdziesiątych pojawiła się dwukrotnie na scenie w nieskomplikowanych rolach u Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym. Za właściwy „debiut” sceniczny aktorka uważa dopiero rolę Elżbiety Vogler w autorskim przedstawieniu Krystiana Lupy „Persona. Ciało Simone” w Teatrze Dramatycznym w Warszawie (2010).
U szczytu sławy, na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, aktorka zerwała z dotychczasowym życiem i zniknęła z ekranów.

Matuszkiewicz, Jerzy „Duduś”

Podejrzewam, że „Duduś” urodził się z saksofonem – żartował dziennikarz Jerzy Iwaszkiewicz w 2003 roku w audycji radiowej Magdy Mikołajczuk – Jak myślę o nim to myślę wyłącznie o saksofonie. Pamiętam jak grał na Kalatówkach (ośrodek narciarski w Tatrach - przyp. red.). Wtedy Polański przyjeżdżał, niestworzone rzeczy się działy. On tak grał, że myślmy nawet przestali pić piwo.
        Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz to jedna z najważniejszych osobistości polskiej sceny jazzowej, muzycznej i… filmowej. Bez jego muzyki popularne do dzisiaj seriale telewizyjne z czasów PRL–u "Czterdziestolatek", "Janosik" czy "Alternatywy 4" po prostu nie byłyby tymi samymi serialami, a kompozycje pana Matuszkiewicza stanowią ścieżki dźwiękowe ogromnej ilości filmów i seriali z tego okresu.

        Urodził się 10 kwietnia 1928 r. w Jaśle, jednak dzieciństwo spędził wraz z rodziną w jeszcze polskim wtedy Lwowie, gdzie uczył się gry na akordeonie i fortepianie.

Tak potraktowała przyszłego prezydenta wredniacha z TVP...

Ciekawa rozmowa mało znanego wówczas posła PiS Andrzeja Dudy z początkową nachalną, a później już agresywną dziennikarką TVP, której wyraźnie nie w smak były logiczne odpowiedzi i wywody przyszłego Prezydenta RP...

Materiał był emitowany na żywo w TVP Info w dniu 8 lipca 2014 roku o godz. 7:45 rano.

Konopnicka, Maria Stanisława

Najwybitniejsza poetka okresu realizmu, nowelistka, pisarka dla dzieci, krytyczka, publicystka, tłumaczka. Urodziła się 23 maja 1842 roku w Suwałkach, zmarła 8 października 1910 roku we Lwowie.

Jej teksty wzbudzały kontrowersje, wywoływały polemiki, bywały ostro krytykowane, a przecież w swoich czasach była Konopnicka szalenie popularna i czytana przez wszystkich. Pisała nie tylko wiersze, lecz i poematy, nowele, szkice, obrazki, teksty publicystyczno-reportażowe, prace krytycznoliterackie. Tłumaczyła. W jej utworach można jednak odnaleźć i śmiałość tematyki, i subtelność analizy psychologicznej, bogactwo oryginalnych form narracyjnych, nowatorstwo i wysoki kunszt pisarski. A wiersze będące pokłosiem jej pobytu we Włoszech i Francji należą bez wątpienia do najlepszych osiągnięć poezji Konopnickiej współczesnej.

Podchorąży „Zdzich”: (5) Kolejne rany

Ostatnia część wspomnień profesora Macieja Bernhardta z Powstania Warszawskiego.
POPRZEDNIA CZĘŚĆ WSPOMNIEŃ ☞ TUTAJ

Kontuzja

Podczas wycofywania 14-ego września naszych oddziałów z Olejarni (najdalej wysuniętej placówki w dzielnicy) na Marymoncie zostałem kontuzjowany. W rowie łącznikowym, blisko już Straży Ogniowej, pocisk, chyba moździerzowy, wybuchł w odległości kilku metrów ode mnie, na szczęście, za załomem rowu łącznikowego. Uchroniło mnie to od odłamków, ale zostałem ogłuszony i straciłem przytomność.
Wyciągnęli mnie koledzy i przenieśli do budynku Straży. Tam ocucono mnie dość szybko. Okazało się jednak, że jestem całkowicie głuchy, nie mogę mówić i mam kłopoty z utrzymywaniem się w pozycji pionowej. Nie przekazali mnie do szpitala, bo brakowało już miejsc nawet dla ciężko rannych, a ja byłem tylko kontuzjowany. Kompanijny lekarz pozwolił na pozostawienie mnie w oddziale i zalecił zwolnienie na dwa, trzy dni od służby. Głuchota przeszła mi po kilku godzinach, pozostał tylko silny szum w uszach. Ciągle miałem też kłopoty z utrzymywaniem równowagi, a wraz z powrotem głosu zacząłem się potwornie jąkać.

Podchorąży „Zdzich”: (4) Pierwsze rany

Dalszy ciąg wspomnień profesora Macieja Bernhardta z Powstania Warszawskiego.
POPRZEDNIA CZĘŚĆ WSPOMNIEŃ ☞ TUTAJ

Dworzec Gdański

W drugim ataku na Dworzec Gdański (od strony Żoliborza w nocy z 20 na 21 sierpnia) kompania nasza nie brała udziału. Wprawdzie we wspomnianej książce „Żubry na Żoliborzu” jest wzmianka o plutonie prowadzonym przez por. „Gedroycia” (nowego dowódcę plut. 237), wzmocnionym granatnikiem ppanc Piat, ale moim zdaniem jest to informacja nieścisła. Ten nieudany i nieskoordynowany, z po­wo­du braku dobrej łączności z od­dzia­łami ze Starówki, atak przy­niósł, podobnie jak i pierwszy, kilka dni wcześniej, bardzo duże straty w zabitych i rannych.
We wspomnianej książce wymieniony jest tylko jeden zabity („Bończa” z obsługi mojego Piata). Przy ogromnym natężeniu ognia od strony dworca, Instytutu Chemicznego oraz spod wiaduktu nad torami i konieczności podejścia przez puste pole do stanowisk niemieckich, rozmieszczonych pod wagonami na torach dworca, wyklu­czone jest, aby nikt więcej z plutonu 237 nie został nawet draśnięty.

Toasty za polskie zwycięstwo 1920 roku w Ameryce

W przypadku mojego miejsca zamieszkania toast za warszawską bitwę wzniósł Tom Livingston, mer miasteczka La Grange, gdzie obecnie mieszkam.
Spotykamy się po raz pierwszy, choć za pomocą internetu wymienialiśmy kilkakrotnie listy. Stan Illinois jest zarządzany głównie przez Partię Demokratyczną. Nie przypadkiem Barak Obama związany jest z Chicago. Tymczasem Tom Livingston, jak okazuje się w rozmowie, jest Reaganitą. Ale przeszłość dla Toma, to nie tylko przeszłość. To także Polska i Solidarność z lat jej chwały. Tom nie ma jeszcze pięćdziesięciu lat, wiec skąd taka pamięć i znajomość historii? Wszystko przez plakat, który kiedy był nastolatkiem zawisł na ścianie jego pokoju. Czy chodzi o ten sam z Gary Cooperem z filmu At High Noon, czyli W samo południe i logo „Solidarności”? Na młodym człowieku pozostawiło to ślad na całe życie. Nie, nigdy nie był w Polsce.

Prawdziwi ludzie „Solidarności”: Stanisław Huskowski, Jadwiga Szymonik, Jan Waszkiewicz, Tomasz Wójcik

Ludzie Politechniki po prostu się sprawdzili – mówi profesor Jan Waszkiewicz, pierwszy marszałek województwa dolnośląskiego, od początku lat 70. związany z uczelnią.

Początki działalności związkowej, a potem „Solidarność” na Politechnice Wrocławskiej to oczywiście koniec sierpnia 1980 r. We Wrocławiu wybuchają strajki. Najpierw w MPK, potem do akcji protestacyjnej dołączają załogi m.in. Hutmenu, Elwro, FAT-u, Fadromy, Hydralu, Pafawagu. Politechnika była jeszcze na wakacjach, ale i tu zaczęto organizować nieformalne zebrania i przekazywano sobie informacje o sytuacji w mieście.

Podchorąży „Zdzich”: (3) Z Wawrzyszewa do Kampinosu

Dalszy ciąg część wspomnień profesora Macieja Bernhardta z Powstania Warszawskiego.
POPRZEDNIA CZĘŚĆ WSPOMNIEŃ ☞ TUTAJ

Bielany

Gdy wychodziłem z Wawrzyszewa, słońce stało już wysoko. Chyba było koło południa. Na Bielany dotarłem wczesnym popołudniem, klucząc po drodze z powodu nieznajomości terenu, a także starając się uniknąć spotkania z Niemcami. Jak mi się to udało - nie wiem. Miałem naprawdę dużo szczęścia.
Ulice na Bielanach były zupełnie wyludnione, nie było widać także nikogo w oknach domów. Wiedziałem, że przy ulicy Barcickiej mieszka ojciec Hanki. Nie znałem go i na podstawie opowiadań Hanki miałem o nim nienajlepszą opinię. Uznałem jednak, że skoro już jestem na Bielanach i nie wiadomo, co dalej ze mną będzie się działo, to trzeba spróbować powiadomić go, że Hanka prawdopodobnie zginęła dziś rano...

Podchorąży „Zdzich”: (1) Pierwszy dzień Powstania

Wspomnienia pana Macieja Bernahrdta, emerytowanego profesora Politechniki Warszawskiej i Instytutu Transportu Samochodowego. Pan Bernhardt (urodzony w 1923 roku) był uczestnikiem Powstania Warszawskiego jako podchorąży „Zdzich” w 237 plutonie 2-giej kompanii Batalionu „Żubr” Obwodu Żoliborz.

Dwa alarmy

Na pierwszą zbiórkę alarmową w dniu 28 lipca 1944 roku (piątek) stawiła się cała nasza sekcja, prócz Andrzeja Krupińskiego. Chyba były jakieś kłopoty z jego zawiadomieniem. Nie pamiętam jednak szczegółów. Nie pamiętam też kto mnie zawiadomił, ani pożegnania z Rodzicami.
Miejscem zbiórki była mała czynszowa kamienica, chyba dwupiętrowa, przy ulicy Podleśnej, na dolnym Marymoncie, w pobliżu ogrodzonego lasku CIWF (obecnie AWF). Spotkało się nas tam kilkudziesięciu stłoczonych w niewielkich piwnicach.

Dzień Matki. Przełóżmy w końcu datę!

Dzień Matki jest prawdopodobnie najdłużej obchodzonym świętem na świecie, gdyż najstarsze zachowane zapisy wskazują, że święto to było obchodzone już przez starożytnych Greków, gdzie nie tylko czczono boginie-matki, ale też składano hołd własnym matkom za życia i czczono je (a także ojców) pośmiertnie. Podobnie było w starożytnym Rzymie. Także powstałe w czasach Imperium Rzymskiego i nadal dominujące na świecie Chrześcijaństwo, a właściwie jego najbardziej rozpowszechniona forma na świecie - katolicyzm (gdyż wszystkie bez wyjątku protestanckie odłamy Chrześcijaństwa pałają wręcz histeryczną nienawiścią do wszelkich przejawów Jej czczenia) - przykłada jakże ogromną wagę do kultu świętej Marii, Matki Bożej.

Jednak Dzień Matki takim, jakim obchodzimy go współcześnie jest stosunkowo nową formą oddawania szacunku kobiecie, która przyniosła nas na świat i najczęściej wychowywała przez pierwsze lata naszego życia.

Kobuszewski, Jan

O mało wcale by się nie urodził. Z uwagi na późny wiek matki i nieprawidłową ciążę zagrażającą jej życiu, lekarze zgodnie naciskali na dokonanie aborcji.
Prędzej sama umrę, niż miałabym własne dziecko zgładzić – upierała się jego mama i wbrew wszystkim przeciwnościom ciążę donosiła, a gdy 19 kwietnia 1934 roku w domu przy ul. Nadwiślańskiej 3 na warszawskim Nowym Bródnie przyszedł na świat cały i zdrowy Janek – lekarze uznali to za cud.

Ten obdarzony niebywałym talentem komediowym znany aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, zgodnie z wolą matki miał jednak zostać księdzem. Matka nawet nie dopuszczała myśli, aby jej syn miał być artystą.
Daleko mi do świętego, więc poszedłem za drugą miłością, teatrem. W odróżnieniu od Jana Pawła II. Zawsze śmieję się, że jestem jego odwrotnością. Jan Paweł II był aktorem, który został księdzem. Ja miałem być księdzem, a zostałem… wiadomo – powiedział Jan Kobuszewski w jednym z wywiadów.

Grandys, Jan

27 grudnia 2014 roku odszedł jeden z najwybitniejszych scenografów w historii polskiej kinematografii i wieloletni członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, który stworzył scenografię do ponad sześćdziesięciu filmów fabularnych - pan Jan Grandys.

Zadebiutował w 1953 roku, przygotowując dekoracje do "Pościgu" Stanisława Urbanowicza.
W kolejnych latach współpracował przy powstaniu m.in. takich obrazów jak: "Zimowy zmierzch" i "Giuseppe w Warszawie" Stanisława Lenartowicza, "Eroica"i "Zezowate szczęście" Andrzeja Munka, seria filmów o przygodach Pana Anatola w reżyserii Jana Rybkowskiego, "Sobótki", "Pięciu" Pawła Komorowskiego, "Sami swoi", "Tylko umarły odpowie", "Kochaj albo rzuć" Sylwestra Chęcińskiego, "Diabeł" Andrzeja Żuławskiego, "Awans" Janusza Zaorskiego",

Krauze, Krzysztof

W Wigilię 2014 r. odszedł od nas w wieku zaledwie 61 lat twórca filmów dokumentalnych i fabularnych, wielokrotnie nagradzany na polskich i zagranicznych festiwalach operator, reżyser i scenarzysta filmowy, pan Krzysztof Krauze. Po filmach „Dług”, „Mój Nikifor”, „Plac Zbawiciela” obwołano go najlepszym reżyserem pokolenia.

        Urodził się 2 kwietnia 1953 roku w Warszawie. Był synem warszawskiego adwokata i znanej wówczas aktorki teatralnej i filmowej, Krystyny Karkowskiej.
Po raz pierwszy ożenił się, gdy miał 21 lat; dziewczyna była świetna, inteligentna, pogodna. Skończyła fizykę, on studiował na wydziale operatorskim w Łódzkiej Szkole Filmowej. Małżeństwo rozpadło się po dziewięciu miesiącach.
– Właściwie nie wiem dlaczego. – powiedział w wywiadzie – Może nie chciałem jej sobą unieszczęśliwiać. Byłem wtedy strasznie zapatrzony w siebie. Pamiętam, że w momencie ślubu, jakoś tak beznadziejnie pomyślałem, że to nie może się udać, bo ona jest ode mnie trzy lata starsza...

Mikulski, Stanisław

27 listopada 2014 roku zmarł Stanisław Mikulski, jeden z najbardziej rozpoznawanych aktorów nie tylko w Polsce. Miał 85 lat.

Urodził się 1 maja 1929 roku w Łodzi. Jan i Helena Mikulscy byli tkaczami. Dzieciństwo spędził na łódzkich Bałutach, a po wybuchu wojny mieszkał z rodziną w Śródmieściu. W 1950 roku zdał maturę w VIII Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi i bezskutecznie próbował otrzymać jakąś rolę w nowo powstałym łódzkim studiu filmowym, jednak musiało upłynąć kilka lat zanim zagrał pierwszą znaczącą rolę w filmie "Kanał".

Wielką popularność zdobył przede wszystkim dzięki głównej roli w kultowym serialu telewizyjnym z lat 1967-1968 "Stawka większa niż życie", od której "uciekał" potem przez całe życie:
– ["Stawka większa niż śmierć"] to przecież sama radość dla aktora w moim wieku, że mógł znowu wystąpić i pokazać się publiczności. Nowe doświadczenie, bo przecież współczesny Kloss to już zupełnie inne kino niż filmy kręcone na taśmie liczonej na kilometry. Ale, o ironio, to występ w produkcji, gdzie spotykają się Państwo z postacią, od której uciekałem od lat siedemdziesiątych! Jak widać, nie można uciec do końca.  – powiedział aktor.

Poręba, Jerzy Bogusław

Znany jako Bohdan Poręba był wybitnym polskim reżyserem filmowym, który stworzył m.in. niezapomniany obraz „Hubal” z Ryszardem Filipskim w roli głównej.

Bohdan Poręba 1934–2014

Urodził się 5 kwietnia 1934 roku w polskim Wilnie w rodzinie oficera Legionów, Wojska Polskiego i AK, z matki nauczycielki. Z domu wyniósł miłość do kultury narodowej i przekonanie, że dla Polaka największym dobrem jest niepodległa państwowość. Z czasów przedwojennych, pamiętał pochody 3 majowe i umundurowanych weteranów 1863 roku. Miał 5 lat, gdy wybuchła wojna. Wilno było miastem frontowym, które kilkakrotnie przechodziło pod różne panowanie, czy to sowieckie, litewskie, niemieckie, czy znów sowieckie.

Podczas walk, matka chroniła się z nim w mająteczku wuja w lasach podwileńskich , który był bazą AK. Tam słuchał partyzanckich pieśni, poznał legendarne postacie. Doskonale pamiętał wyzwolenie Wilna przez żołnierzy AK, potem kilkudniowe ,,zbratanie” się Armii Czerwonej z akowcami, zakończone wywózkami ich na katorgę.
Takie wydarzenia i obrazy kształtowały wyobraźnię młodego chłopaka szybko dorastającego w warunkach wojennych. W maju 1945 roku repatriowany z rodziną do Polski. Przez okna bydlęcego wagonu, który uwoził go z ukochanego Wilna, widział moment zakończenia wojny.
Porębowie osiedlili się w Bydgoszczy. Ojciec, który nie chciał się ujawnić, został urzędnikiem „Społem” i pozostał nim do emerytury.

Bohdan uczył się w I Państwowym Gimnazjum i Liceum typu humanistycznego z powiewem mistrzostwa przedwojennej profesury. Jeszcze jako repatriant bez adresu, zapisał się do harcerstwa, które stało się jego pasją. Do 1949 roku był ostatnim drużynowym 5 Bydgoskiej Drużyny Harcerskiej. Jego pożegnaniem z bydgoskim harcerstwem było zorganizowanie przez hufiec, zakazanego pochodu 3 Maja. Do końca był honorowym członkiem Starszoharcerskiego Kręgu Instruktorów.

W 1951 roku, po zdanej z wyróżnieniem maturze, został studentem wydziału reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi.
Jest to czas samej nocy stalinizmu i tzw. ”odchylenia prawicowo – nacjonalistycznego” z tępieniem wszystkiego co polskie.
Wtedy skumulowały się w nim tęsknoty do zamanifestowania tożsamości narodowej, obrony polskiej tradycji i historii. Ten imperatyw ducha będzie mu towarzyszył przez całe jego życie.
Jego absolutoryjny film w łódzkiej szkole o zakładzie dla niewidomych „I dla nas świeci słońce” został wysoko oceniony. Wytwórnia Filmów
Dokumentalnych nadała mu swą markę i przyjęła Porębę na etat reżysera. To pozwoliło mu uniknąć wieloletniego terminowania w charakterze asystenta.

Pierwszym zawodowym filmem był „Apel poległych”, epitafium dla żołnierzy poległych na wszystkich frontach. Polska widownia po raz pierwszy ujrzała w nim zakazane dotąd obrazy Tobruku, Monte Cassino, Powstania Warszawskiego. A dyrektorem wytwórni w owym czasie była Rita Radkiewicz, żona ministra bezpieki. Ale już zbliżała się odwilż.
W 1957 roku otrzymuje Nagrodę Polskiej Krytyki Filmowej „Syrenka Warszawska” za najlepszy film dokumentalny roku „Wyspa Wielkiej Nadziei”.To otwiera mu drogę do fabularnego debiutu. Gdy kręci „Lunatyków”, o wykolejającej się młodzieży, jest najmłodszym reżyserem w Europie.
Po filmie „Droga na zachód”, wybitny krytyk francuski Georges Sadoul przyrównuje Porębę do Johna Forda. Manifestuje Poręba w tym filmie swój sprzeciw przed modnym wówczas, a jego zdaniem nie przystającym do polskiej kultury egzystencjalizmem w wydaniu Sartra. Szefowie namawiają go na kryminały, a Poręba na przekór kręci film „Daleka jest droga”. Losy żołnierzy I Pancernej Dywizji generała Maczka wpisuje w opowiadania Ksawerego Pruszyńskiego. Film był realizowany gdy generał Maczek wraz z 75 innymi bohaterami II wojny światowej miał odebrane polskie obywatelstwo. I Poręba płaci za ten film sześcioletnim bezrobociem.
Kapturowy wyrok tak zwanego ,,środowiska” zmusza go do poszukiwania sposobów utrzymania egzystencjonalnego. Ma już żonę i małe dziecko. Jeszcze w 1961 roku zadebiutował w teatrze „Pygmalionem” Bernarda Shawa. Rozpoczyna z powodzeniem pracę w kilkunastu teatrach Polski. Wojciech Natanson pisze o nim jako o najlepszym specjaliście od repertuaru poetyckiego. Ale i w teatrze dosięgają go „długie ręce” tych od kapturowego wyroku „ za nacjonalizm”. Ministerstwo Kultury odbiera mu prawo do wypracowanej już najwyższej stawki wynagrodzenia i cofa do najniższej.

Tymczasem ukazuje się niezwykła książka: „Siedem polskich grzechów głównych” Zbigniewa Załuskiego. Broni ona wszystkich umiłowań Poręby: Somosierry, Westerplatte, kosynierów, księcia Józefa. Atakuje „szkołę szyderców” w filmie, literaturze, teatrze, krytyce. W teatrze ukazuje się głośny spektakl „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”, złożony z piosenek partyzanckich. Także tych, słyszanych przy partyzanckich ogniskach, przez Porębę – chłopca,. Dotąd były surowo zakazane. Tymczasem padają Minc i Berman. Pod sąd idą oprawcy Romkowski i Różański. Zlikwidowany zostaje Urząd Bezpieczeństwa. Akowcy wychodzą z więzień. Padają także gnębiciele Poręby: Ford, Bossak, Jakubowska, którzy mieli w każdej chwili dostęp do Jakuba Bermana.
Poręba w 1969 roku wraca do pracy filmowej. Zaczyna od serialu dla młodzieży, z czasów walk Łokietka z Krzyżakami: „Gniewko syn Rybaka”. I od razu Nagroda Radio-Komitetu d.s. Telewizji. Potem film współczesny o buncie warszawskich hutników „Prawdzie w oczy”. Premiera miała miejsce, gdy palił się Komitet PZPR w Gdańsku. Hutnicy na premierze podjęli uchwałę wymuszającą nagrodę związków zawodowych. Film otrzymał także nagrodę Grand Prix Festiwalu „Człowiek-Praca –Twórczość” w Lublinie. Dla wsparcia tendencji polonizowania kraju, Poręba wstępuje do partii. Zresztą jego deklaracja dwukrotnie ginie. Partyjna władza środowiska filmowego była szczelnie opanowana przez „internacjonałów”. Po co tam nacjonalista, niedawno odsunięty od warsztatu filmowego ? Błąd ? Grzech ?
Jego zdaniem wybór w owym czasie był jeden: albo z kominternowską antynarodówką, albo przeciw niej. Tak jest zresztą do dzisiaj. Uważał że w ówczesnych realiach, Partia jako rzeczywista władza, może się stać dla Poręby tarczą w walce z ciągle silniejszą frakcją wspieranych z Moskwy internacjonałów w kosmopolitycznym filmowym środowisku PRL.

W 1973 roku realizuje „ Hubala” ze świetną rolą Ryszarda Filipskiego. To do tej pory kultowy film polskiego społeczeństwa. Ukazał samotną walkę o ciągłość państwa majora Dobrzańskiego na czele szwadronu kawalerii na tle paktu Ribbentropp – Mołotow, w okupowanym kraju, z wiarą, że „im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej”. I dramat zawiedzionego na sojusznikach narodu. Pierwszy i jak dotąd jeden z nielicznych filmów polskich ukazujących ludzi w sutannach jako bohaterów pozytywnych. Ze słynną sceną wejścia Hubalczyków do kościoła na pasterkę. I Porębie mimo decyzji członka Biura Politycznego o kastracji filmu z sekwencji bożenarodzeniowej, udaje się ochronić film przed cenzurą. Odwołano decyzję o niej, gdy Poręba zażądał zdjęcia swojego nazwiska z czołówki. A groziła mu powtórka z sześcioletniego bezrobocia.
Grand Prix na festiwalach w Panamie i Jugosławii. Grand Prix III Festiwalu Filmów Polskich i Nagroda Publiczności. Katolicka Nagroda im. Włodzimierza Pietrzaka, Nagroda Ministra Obrony Narodowej, „Złota Kamera” tyg.”Film”, Wyróżnienie za reżyserię VI Wiosny Artystycznej w Łodzi. Najlepszy film roku w plebiscytach czytelników „Ekranu”, „Sztandaru Młodych”, ,,Nadodrza”, Ilustrowanego Kuriera Polskiego”, „Gazety Zielonogórskiej”. ”Złoty Bilet” za najwyższą frekwencję ( 12 000 000 widzów tylko w kinach i ponad dwadzieścia emisji telewizyjnych). Po tym filmie Poręba otrzymuje zespół filmowy. Decydował o jednej ósmej polskiej produkcji filmowej. W jego zespole pracowało 16 reżyserów. Wspólnie tworzono grupę o poglądach narodowych., specjalizując się w tematyce dotąd zakazanej z historii Polski i w klasyce. Powstają: „Polonia Restituta” wraz z siedmiogodzinnym serialem TV, “ Zamach Stanu”, ” Sekret Enigmy”,„Dom Św. Ducha” (o Norwidzie), „Republika Ostrowska” (Powstanie Wielkopolskie), „Placówka”, „Między ustami a brzegiem pucharu”, ”Nad Niemnem” i wiele innych.
W sumie 86 polskich filmów .W tym 2 rekordy frekwencji: 12 milionów widzów tylko w kinach na „Hubalu” i aż 14 milionów na „Nad Niemnem”.
Powstają następne filmy Poręby:„Gdzie woda czysta i trawa zielona” – film o korupcji w partii, od dwóch lat nie dopuszczany do ekranu...


© Jarosław Domosławski, Jerzy Ziomek
5 lutego 2014
źródło publikacji: USOPAŁ (Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej)
www.usopal.pl







Kolejne skrytobójstwo?


Poniższe słowa piszę, ponieważ mam pisemną zgodę Synów Bohdana Poręby na upublicznienie ważnych informacji. Jestem lekarzem i kolegą Bohdana Poręby, byłem obecny przy jego śmierci i sporządzałem kartę zgonu. Jako przyczynę podałem niewydolność krążenia, prawdopodobny zawał serca, krwotok brzuszny i zatrzymanie krążenia w wyniku nagłej śmierci sercowej. Później (po około tygodniu) zwrócił mi uwagę Generał Grudniewski, że to mogła być śmierć na wskutek specjalnego specyfiku, który powoduje nagłe wykrzepianie krwi w wielu punktach ciała. Zadał mi pytanie - czy tak mogło być? Przeanalizowałem jeszcze raz objawy, które Poręba miał jak umierał i stwierdziłem, że to jest bardzo prawdopodobne.
Wrogowie, przeciwnicy prawdy o Jedwabnem mogli byli go otruć, podając mu specyfik, który zadziałał po skumulowaniu się w wątrobie i zainicjowaniu nagłego wykrzepiania.

Oto jak umierał nasz przyjaciel Bohdan Poręba:

Prawdopodobnie proces umierania (otrucia specyfikiem opisanym przez Generała Grudniewskiego) zaczął się 24-go stycznia 2014 - to jest w piątek wieczorem (na stypie rozmawiałem z przyjacielem Poręby, który go gościł wtedy, w przeddzień śmierci i mi to powiedział, wcześniej powiedziała mi też o tym Wdowa - Pani Lucyna Jakubiak-Poręba). W ciągu nocy z piątku na sobotę proces chorobowy narastał, Bohdan zadzwonił do mnie z prośbą o przyjazd ok. godziny 10:30, ale ja właśnie jechałem na spotkanie z Kazimierzem Świtoniem do NOT-u i powiedziałem, że przyjadę później. To było spotkanie na temat Jedwabnego i obrony Krzyża w Oświęcimiu i na te spotkanie Poręba też się wybierał. Spotkanie trwało do godziny 14-tej i ja potem pojechałem do Jana Strzeżka, gdzie się zdrzemnąłem i coś zjedliśmy. Bohdan zadzwonił do mnie ponownie około 17:15, gdy przebywałem w mieszkaniu Jana Strzeżka na Mokotowie i stamtąd udałem się do niego na ulicę Targową właśnie w towarzystwie tego kolegi. Gdy Bohdan zadzwonił do mnie po raz pierwszy, zbagatelizowałem jego wołanie o pomoc. Natomiast gdy dzwonił po raz drugi - zdjęło mnie złe przeczucie. "Ty słuchaj, Poręba może umierać, mam złe przeczucie, pojedź ze mną" - tak powiedziałem do Jasia Strzeżka.

Pojechaliśmy zatem moim autem na Pragę, zaparkowałem około 17:40, wjechaliśmy najpierw windą, potem weszliśmy po schodach, Bohdan leżał na wersalce, cierpiał. W mieszkaniu była Żona - Pani Lucyna. Poręba mówił, że nie może sobie miejsca znaleźć, że czy leży, czy siedzi, czy stoi - chce mu się wymiotować, ale nie wymiotuje. Zgłaszał ból brzucha i wskazywał na prawą stronę jamy brzusznej, na wysokości wątroby. Ciśnienie tętnicze miał 100/80. Nie miał obrzęków na kończynach. W pewnym momencie powiedział: "wiesz czuję tak jakby mi ktoś wyłączył włącznik w przedłużaczu". Pomyślałem, że to są objawy niedokrwienia mózgu, przejawiające się jako zaburzenia mowy, czyli afazja. Stwierdziłem niepokojący stan, wezwałem pogotowie ratunkowe - około godziny 17:55. Wzywając podałem, że podejrzewam udar mózgu, krwotok do brzucha, być może zawał serca(?). O godzinie 18:00 Poręba poszedł o własnych siłach do łazienki, odczuwając nasilenie nudności. W łazience stracił przytomność. Usłyszeliśmy uderzenie głową (chyba) w drzwi do łazienki. Na potylicy rzeczywiście było otarcie naskórka i krwawienie (małe). Wyciągnęliśmy ciało z łazienki, ułożyliśmy w przedpokoju.
Zainicjowałem reanimację, po kilkunastu uciśnięciach klatki piersiowej Bohdan wykonał parę wdechów samodzielnie, były to głębokie wdechy - ostatnie tchnienie. Więcej samodzielne oddechy już nie zdarzyly się.
Przyjechał około 18:05 pierwszy zespół ratownictwa medycznego - ratownicy (dwóch mężczyzn i kobieta), potem kolejny (trzech mężczyzn, w tym jeden lekarz). Zmierzyli poziom glukozy - był około 160 miligramoprocent, czyli nieco powyżej normy, ale nie był to poziom niebezpieczny dla życia. Saturacja krwi tlenem nie była oznaczalna. W monitorze EKG gdy zaprzestawano masowania klatki piersiowej - linia izoelektryczna była. Bohdan Poręba pomimo reanimacji trwającej do godziny 18:45 nie odzyskał przytomności, umarł.
Potem, po tygodniu, gdy zaalarmował mnie Generał Grudniewski - kilka razy z Wdową i Synami omawialiśmy to, że mogła to być śmierć spowodowana przez osoby trzecie, czyli otrucie. Jednak nie zdecydowaliśmy się na sekcję zwłok, ani badania toksykologicznie gdyż specyfik opisywany przez Generała Grudniewskiego rozkłada się szybko i nie jest możliwy do wykrycia.

Taka jest sprawa śmierci Bohdana Poręby, reżysera polskiego, człowieka prawdopodobnie otrutego za to, że skutecznie działał na rzecz powiedzenia prawdy o Jedwabnem.
Jego działania stawiały tamę niesłychanemu barbarzyńskiemu atakowi na naród polski - czyli wymuszeniu na niewinnym polskim podatniku haraczu za Holokaust w wysokości 65 miliardów dolarów przez perfidnych hochsztaplerów. To jest bardzo prawdopodobny motyw działania na rzecz tej zaskakującej śmierci.


© Eugeniusz Sendecki
10 lutego 2014
źródło publikacji: „Oświadczenie lekarza o śmierci Bohdana Poręby”
www.eugeniuszsendecki.neon24.pl







Śp. Bohdan Poręba – życiorys dający do myślenia


Otrzymałem mejlowo od anonimowego nadawcy dość kompleksowy opis działalności zmarłego niedawno nieoczekiwanie (w okolicznościach nasuwających znaki zapytania) reżysera Bohdana Poręby, którego godny państwowy pochówek chyba wzbudza kontrowersje władz i skutkuje obstrukcją w ustalaniu terminu pogrzebu.
„...mamy odmowę Ratusza (Gronkiewicz-Waltz), Ministerstwa Kultury (Zdrojewski) oraz Stowarzyszenia Filmowców Polskich jeśli chodzi o pogrzeb państwowy" – stwierdził we wczorajszej [05.02.2014] rozmowie Maciej Poręba. "Przybyłem na pogrzeb z zagranicy, do tej pory czekam. Nadal nie wiem kiedy i gdzie mój Tato zostanie pochowany...” 1./
Filmogram jest interpretacyjnie ukierunkowany (na podstawie autobiografii 2./), ale wskazuje na zasadniczy, narodowy wektor zainteresowań zmarłego, któremu dawał wyraz jak umiał i w warunkach określanych potocznie, że są/byłyby zwyczajnie nie do pokonania, a jeśli już, to jak po grudzie. Zresztą osądźcie sami – liczę na komentarze...

Reżyser filmowy, teatralny i telewizyjny; publicysta; polityk...


Urodził się 5.04.1934 w Wilnie, w rodzinie oficera Legionów, Wojska Polskiego i AK, z matki nauczycielki. Z domu wyniósł miłość do kultury narodowej i przekonanie, że dla Polaka największym dobrem jest niepodległa państwowość. Z czasów przedwojennych, pamięta pochody 3-majowe i umundurowanych weteranów Powstania Styczniowego z 1863 roku. Miał 5 lat, gdy wybuchła wojna. Wilno było miastem frontowym, które kilkakrotnie przechodziło z rąk sowieckich w niemieckie i odwrotnie. Podczas walk matka chroniła się w majątku wuja, w gminie, która była bazą AK. Tam słuchał partyzanckich pieśni, poznał legendarne postacie. Pamięta wyzwolenie miasta przez żołnierzy AK, potem ich kilkudniowe zbratanie z Armią Czerwoną, zakończone wywózkami na katorgę.

Takie wydarzenia i obrazy kształtowały wyobraźnię chłopca. W maju 1945 roku repatriowany z rodziną do Polski. Przez okna bydlęcego wagonu, który uwoził go z ukochanego Wilna, widział moment zakończenia wojny.

Porębowie osiedlili się w Bydgoszczy. Ojciec, który nie chciał się ujawniać, został urzędnikiem "Społem" i pozostał nim do emerytury. Bohdan uczył się w I Państwowym Gimnazjum i Liceum typu humanistycznego (wtedy z powiewem przedwojennej profesury). Jeszcze jako repatriant bez adresu zapisał się do harcerstwa, które stało się jego pasją. Do 1949 roku był ostatnim drużynowym 5 Bydgoskiej Drużyny Harcerzy. Jego pożegnaniem z harcerstwem był organizowany przez hufiec tajny pochód 3 Maja. W późniejszym wieku był również członkiem Starszoharcerskiego Kręgu Instruktorów.

W 1951 roku, po zdanej z wyróżnieniem maturze, zostaje studentem wydziału reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Jest to sama noc stalinizmu i tzw. "odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego". Tępienia wszystkiego co polskie. Wtedy skumulowały się w nim tęsknoty do zamanifestowania tożsamości narodowej, obrony polskiej tradycji i historii. Jego absolutoryjny film o zakładzie dla niewidomych "I dla nas świeci słońce" został wysoko oceniony i Wytwórnia Filmów Dokumentalnych nadała mu swój placet a autora przyjęła na etat reżysera; to pozwoliło mu uniknąć wieloletniego terminowania w charakterze asystenta.

Pierwszym zawodowym filmem był "Apel poległych" – epitafium dla żołnierzy zabitych na wszystkich frontach. Polska widownia po raz pierwszy ujrzała w nim zakazane dotąd obrazy Tobruku, Monte Cassino, Powstania Warszawskiego. Choć dyrektorem wytwórni była Rita Radkiewicz, żona ministra bezpieki. Ale już zbliżała się odwilż.

W 1957 roku otrzymuje Nagrodę Polskiej Krytyki Filmowej "Syrenka Warszawska" za najlepszy film dokumentalny roku "Wyspa Wielkiej Nadziei". To otwiera mu drogę do fabularnego debiutu. Gdy kręci "Lunatyków", o wykolejającej się młodzieży, jest najmłodszym reżyserem w Europie.

Po "Drodze na zachód" wybitny krytyk francuski, Georges Sadoul, przyrównuje Bohdana Porębę do Johna Forda. Spiera się Poręba w swym filmie z modnym wówczas, a jego zdaniem nie przystającym do polskiej kultury, egzystencjalizmem w wydaniu Sartra. Szefowie namawiają go na kryminały, a Poręba – na przekór – kręci film "Daleka jest droga" o losach żołnierzy I Pancernej Dywizji generała Maczka (nawiązując do opowiadania Ksawerego Pruszyńskiego). Gdy tymczasem generał ma, wraz z 75-cioma innymi bohaterami II wojny światowej, odebrane polskie obywatelstwo. I Poręba płaci za ten film sześcioletnim bezrobociem.

Kapturowy wyrok zmusza go do poszukiwania sposobów utrzymania. Ma już żonę i małe dziecko. Jeszcze w 1961 roku zadebiutował w teatrze "Pygmalionem" Bernarda Shawa. Teraz rozpoczyna z powodzeniem pracę w kilkunastu teatrach Polski. Wojciech Natanson pisze o nim jako o najlepszym specjaliście od repertuaru poetyckiego. Ale i w teatrze dosięgają go "długie ręce" tych od kapturowego wyroku "za nacjonalizm". Ministerstwo Kultury odbiera mu prawo do wypracowanej już najwyższej stawki autorsko-reżyserskiej i cofa do najniższej. Tymczasem ukazuje się niezwykła książka: "Siedem polskich grzechów głównych" Zbigniewa Załuskiego. Broni ona wszystkich umiłowań Poręby: Somosierry, Westerplatte, kosynierów, księcia Józefa. Atakuje "szkołę szyderców" w filmie, literaturze, teatrze, krytyce.

W teatrze ukazuje się głośny spektakl "Dziś do ciebie przyjść nie mogę", złożony z piosenek partyzanckich. Także tych, słyszanych przy "leśnych" ogniskach, przez Porębę-chłopca. Dotąd były surowo zakazane. Ale w tym czasie już padają Minc i Berman. Pod sąd idą oprawcy Romkowski i Różański. Zlikwidowany zostaje Urząd Bezpieczeństwa. Akowcy wychodzą z więzień. Idą na uniwersytety i politechniki. Padają gnębiciele Poręby: Ford, Bossak, Jakubowska. A więc ci, co mieli w każdej chwili dostęp do Jakuba Bermana.

Poręba w 1969 roku wraca do pracy. Zaczyna od serialu dla młodzieży, z czasów walk Łokietka z Krzyżakami: "Gniewko syn Rybaka". I od razu Nagroda Radio - Komitetu d.s. Telewizji. Potem film współczesny o buncie warszawskich hutników "Prawdzie w oczy". Premiera miała miejsce, gdy palił się Komitet PZPR w Gdańsku. Hutnicy na premierze podjęli uchwałę wymuszającą nagrodę związków zawodowych. Film otrzymał także nagrodę Grand Prix Festiwalu "Człowiek-Praca-Twórczość" w Lublinie.

Dla wsparcia tendencji polonizowania kraju Poręba wstępuje do partii. Zresztą jego deklaracja dwukrotnie ginie. Partyjna władza środowiska była szczelnie opanowana przez "internacjonałów". Po co tam nacjonalista, niedawno odsunięty od warsztatu filmowego? Błąd? grzech? Jego zdaniem wybór był jeden: albo z kominternowską antynarodówką, albo przeciw niej. (Tak było/jest zresztą do dzisiaj.) Partia wtedy staje się dla Poręby tarczą w walce z ciągle silniejszą frakcją, wspieranych z Moskwy, internacjonałów – w kosmopolitycznym, filmowym środowisku.

W 1973 realizuje "Hubala".To do tej pory kultowy film polskich patriotów. Ukazał samotną walkę o ciągłość państwa – majora Dobrzańskiego, na czele szwadronu kawalerii. Na tle paktu Ribbentrop-Mołotow. W okupowanym kraju. .Z wiarą, że "im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej". I dramat zawiedzionego na sojusznikach narodu. Pierwszy i jak dotąd jeden z nielicznych filmów polskich ukazujących ludzi w sutannach jako bohaterów pozytywnych. Ze słynną sceną wejścia Hubalczyków do kościoła na pasterkę. I Porębie, mimo decyzji członka Biura Politycznego PZPR o kastracji filmu z sekwencji bożenarodzeniowej, udaje się ochronić film przed tym zubożeniem. Odwołano decyzje o niej, gdy Poręba zażądał zdjęcia swojego nazwiska z czołówki. A groziła mu powtórka z sześcioletniego bezrobocia! Potem Grand Prix na festiwalach w Panamie i Jugosławii. Grand Prix III Festiwalu Filmów Polskich i Nagroda Publiczności. Katolicka Nagroda im. Włodzimierza Pietrzaka, Nagroda Ministra Obrony Narodowej, "Złota Kamera tygodnika "Film". Wyróżnienie za reżyserię VI Wiosny Artystycznej w Łodzi. Najlepszy film roku w plebiscytach czytelników "Ekranu", "Sztandaru Młodych", "Nadodrza", "Ilustrowanego Kuriera Polskiego", "Gazety Zielonogórskiej". "Złoty Bilet" za najwyższą frekwencję (12 000 000 widzów tylko w kinach i ponad dwadzieścia emisji telewizyjnych). Po tym filmie Poręba otrzymuje zespół filmowy. Decyduje o jednej ósmej polskiej produkcji filmowej. W jego zespole pracuje 16 reżyserów. Wspólnie tworzą grupę o poglądach narodowych. Specjalizują się w tematyce dotąd zakazanej – z historii Polski i w klasyce. Powstają: "Polonia Restituta" wraz z siedmiogodzinnym serialem TV, "Zamach Stanu", "Sekret Enigmy", "Dom św. Ducha" (o Norwidzie), "Republika Ostrowska" (Powstanie Wielkopolskie), "Placówka", "Między ustami a brzegiem pucharu", "Nad Niemnem". W sumie 86 polskich filmów .W tym 2 rekordy frekwencji:12 milionów widzów tylko w kinach na "Hubalu" i 14 milionów na "Nad Niemnem".

Powstają następne filmy Poręby: "Gdzie woda czysta i trawa zielona" – film o korupcji w partii. Przez dwa lata nie dopuszczany do ekranu. (W tym czasie Andrzej Wajda wylansował całe pokolenie "młodych gniewnych" – w większości dzieci strąconych z tronów rodziców-stalinowców w 1968 roku, z Agnieszką Holland na czele.) Grand Prix festiwalu "Człowiek-Praca-Twórczość" w Lublinie; Nagroda Publiczności Festiwalu Filmów Polskich. "Jarosław Dąbrowski" – film o jednym z dwóch, obok Romualda Traugutta, wzorców osobowych Piłsudskiego. Ze scenami branki, zamachu na carskiego gubernatora Warszawy, z kozakami na ulicach Warszawy, pędzeniem zesłańców na Sybir. Porębie znowu udaje się uratować te sceny przed decyzjami ministra kultury o kastracjach. Nagrody za aktorstwo dla Aleksandra Kaliagina i Zygmunta Malanowicza na festiwalach w Gdańsku i Karlovych Varach. "Polonia Restituta" – znienawidzony w kosmopolitycznym środowisku, wielki dwuseryjny fresk o odradzaniu się Polski w latach 1914 - 1918. Na ścianach wytwórni filmowej pojawiły się napisy: "Polonia prostytuta". Walka zbrojna Piłsudskiego i dyplomatyczna Paderewskiego i Dmowskiego. Pierwsza Kadrowa i Legiony. I Komitet Narodowy w Paryżu. Powstania Wielkopolskie i Sląskie. Traktat Wersalski i walka Dmowskiego i Paderewskiego o granice. Antypolska polityka Loyda Georga na rzecz Niemiec. Kręcony w Paryżu, Londynie, Waszyngtonie, Petersburgu, Moskwie, Poczdamie, Berlinie, Pradze i Budapeszcie. Największa wówczas po "Krzyżakach" produkcja polskiej kinematografii. I jednocześnie Poręba realizuje, w ramach przyznanych mu pieniędzy na film kinowy, siedmiogodzinny serial TV. Był tylko jeden raz emitowany w 1981 roku i ostatnio pokazany w TV Historia. Środowisko filmowe wykorzystuje powstanie wytworniowej "Solidarności" do zaatakowania filmu. Zwłaszcza, że przewodniczącą "S" zostaje Agnieszka Holland, córka kominternowskiego agenta.

Dziś również ten film jest niestrawny dla "politycznie poprawnych". Jest wielką glorią dla powstania państwa i ceny, jaką naród polski musiał za nią zapłacić. I teraz następuje największy paradoks: narodowa i katolicka "Solidarność" zaczyna prasą sterowaną przez Michnika zwalczać najbardziej narodowego reżysera, dlatego, iż Poręba rozpoznał na czele "Solidarności" starych stalinowców i przewidział, iż będą parli do powrotu do władzy na jej plecach. I do zemsty na polskim narodzie.

Słuszność jego przewidywań potwierdziły słowa Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego, które w lutym 1981 padły w homilii na Jasnej Górze : "uważajcie, żeby nie przyplątali się ludzie, którzy mają nie polskie interesy na myśli, pamiętajcie, żeby Solidarność była polska!" Upojony zwycięstwem naród nie chciał wsłuchać się w słowa Kardynała. A prasa "S" runęła lawiną nienawiści na Prymasa. Już wtedy była sterowana przez obecnego potentata prasowego, który wraz ze swą powstałą za pieniądze "Solidarności" i zagranicznych składek "Gazetą Wyborczą" celuje dziś w każdej antypolskiej akcji.

Poręba zdążył jeszcze zrealizować "Złoty Pociąg" w koprodukcji z Rumunią. Film o charakterze sensacyjnym o ratowaniu złota Banku Polskiego w 1939 roku, na którym zamierzały położyć łapy bojówki Hitlera. I o przepuszczeniu tego złota przez propolskiego premiera Rumunii, Armanda Calinescu, który został kilka dni potem zamordowany przez terrorystów sterowanych z Berlina. Ukazanie tej postaci, dotąd zakazanej w Rumunii, było aktem wielkiej odwagi. O wadze tej sprawy świadczy zażądanie pokazania niegotowego filmu żonie Caucescu. "Penelopy" – kameralny film o żonach marynarzy. "Siwa Legenda" – romans rycerski z XVII wieku, wg scenariusza białoruskiego pisarza Włodimira Korotkiewicza, w międzynarodowej obsadzie aktorskiej. To mit Lady Macbeth, wpisany w realia Rzeczpospolitej Narodów. Kręcony w Kamieńcu Podolskim i Chocimiu. To ostatni film Poręby.

Od 1991 nie miał szansy wyreżyserowania filmu ani pracy w teatrze czy w TV. Mimo iż jest nagrodzony za dwa najlepsze spektakle roku Teatru TV: "Rzecz Listopadowa" Ernesta Brylla – poetycka refleksja o Dniu Zaduszkowym w Warszawie – mieście-cmentarzu, i "Tajny więzień stanu" o Walerianie Łukasińskim oraz próbach nadania Królestwu Polskiemu Konstytucji przez znajdującego się pod wpływem księcia Czartoryskiego cara Aleksandra I. Tego samego cara, który urządził poległemu Księciu Józefowi Poniatowskiemu uroczysty pogrzeb z pola bitwy pod Lipskiem oraz zapewnił pokonanym Polakom prawo zachowania białej broni i sztandarów.

Poręba płaci wymazaniem z mapy polskiej kultury za dwie rzeczy: zdemaskowanie już w roku 1990 układu Kwaśniewski - Michnik i założenie w 1981 roku oraz przewodniczenie organizacji: "Grunwald", która miała na celu zdemaskowanie KOR-u w oczach mas "Solidarności", jako grupy trockistowskich internacjonałów, dążących do powrotu do władzy nad Polską, utraconej w 1956 roku. Ponieważ na manifestacji "Grunwaldu", poświęconej ofiarom UB, wśród nazwisk sędziów zbrodniarzy pojawiło się na ogromnej tablicy nazwisko Stefana Michnika, organizacja została zaatakowana jako antysemicka.

I to jednocześnie przez PZPR-owską "Politykę" i "Życie Warszawy" jak i michnikowską prasę "Solidarności". A żeby jeszcze bardziej skompromitować w oczach "S", nadano jej gębę komunistycznej i ubeckiej. Mimo iż w manifestacji "Grunwaldu", poza Porębą, brali udział wyłącznie byli więźniowie UB z wyrokami śmierci i długoletniego więzienia: komendant Sląskiego Okręgu AK Walter Janke, pełnomocnik AK d.s. getta warszawskiego mjr. Tadeusz Bednarczyk, działacz katolicki Stronnictwa Pracy Kazimierz Studentowicz, obrońca Warszawy w 1939 oraz redaktor Wit Gawrak. Manifestację sygnował również bohater polskich skrzydeł płk. Stanisław Skalski. Całą prasową prowokacją kierował ówczesny naczelny "Polityki", a później ostatni I Sekretarz PZPR – duchowy przywódca "Internacjonałów", Mieczysław Rakowski, ideowy przyjaciel Michnika. Ostatnie lata Poręba walczył o zrealizowanie filmu "Requiem". To jakby polska wersja "Doktora Żywago" o losach lwowskiej rodziny inteligenckiej w okresie paktu Ribentrop - Mołotow, zakończonych Katyniem i wywózkami na Sybir. O pokoleniu, które oddychało Polską. By uniemożliwić powstanie tego filmu odebrano Porębie zespół filmowy, który prowadził przez 25 lat i posłano go na przedwczesną emeryturę. Rozpoczął pracę publicysty w "Myśli Polskiej".

W 2003 roku dwukrotnie reżyserował w ukraińskich teatrach "Lato w Nohant" Jarosława Iwaszkiewicza. Wybierał teatry w miastach o dużych skupiskach Polaków (Równe i Żytomierz). Nieprzypadkowo zawoził tam sztukę o Szopenie. Każda z premier stawała się manifestacją polskości. Zwłaszcza, że Poręba prowadził na Ukrainie (poprzez np. wykłady na uniwersytetach i wywiady w telewizji) akcję zwalczającą rehabilitację morderców z OUN - UPA. Ostatnią jego pracą teatralną było widowisko "Zmartwychwstanie" Lusi Ogińskiej, którego premiera sponsorowana przez Andrzeja Leppera miała miejsce 31 maja 2005 roku w Sali Kongresowej PKiN. Dzięki prywatnemu sponsorowi Arkadiuszowi Suderowi sztuka została zekranizowana i rozprowadzana na płytach DVD. Film miał prapremierę w chicagowskim kinie "Portage". Poręba objechał z nim wszystkie ośrodki polonijne wszerz USA, od Florydy po Kalifornię z targami w Hollywood włącznie.

Poręba do niedawna był prezesem Stronnictwa Narodowego - Organizacja Polityczna Narodu, członkiem władz Kresowego Ruchu Patriotycznego, Stowarzyszenia Ofiar Wojny, Ruchu Obrony Godności Narodu (zajmującego się demaskowaniem kłamstw T. Grossa o Jedwabnem i próbami rehabilitacji OUN-UPA), Stowarzyszenia Mandatowe Okręgi Wyborcze. W poprzednich wyborach parlamentarnych startował jako niezależny kandydat do Senatu. W ostatnich jako kandydat Stronnictwa Narodowego z listy Samoobrony RP. Był wice-przewodniczącym budującego się osiedla Stegny w Warszawie i przez dwie kadencje radnym Miasta Stołecznego Warszawy. Jest odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Komandorskim Polonia Restituta, srebrnym i złotym Medalem Za Zasługi Dla Obronności Kraju, Złotą Odznaką Za Zasługi Dla Warszawy, Odznaką Zasłużonego Działacza Kultury.

80-letni Bohdan Poręba – szczupły, wysportowany, w znakomitej formie pływak pokonujący co tydzień parokrotnie basen – zmarł nagle 25 stycznia b.r. po zastrzyku od znajomego lekarza przybyłego do domu z wizytą. Reżyser, będący na ukończeniu przygotowań scenariuszowo-dokumentacyjnych i przed przystąpieniem do kręcenia filmu (pod roboczym tytułem "Obronić Prawdę") głosił, że zamierza obnażyć propagandowe żydowskie kłamstwa o Jedwabnem. Walerian Dąbrowski, wprowadzony w temat: "miało to być odkłamanie pomówienia Polaków o dokonanie zbrodniczego spalenia ponad dwustukilkudziesięciu Żydów w stodole w Jedwabnem; dziś wiemy, że dwu z trzech nadzorców tego mordu było Żydami; pochodzenie tego trzeciego jest aktualnie sprawdzane."
Napisał też:
"Dla mnie był Polakiem, który na taśmę filmową nałożył najwięcej prawdziwych kart naszej historii i chwalebnych czynów. Dlatego też, jako producent filmu “Jedwabne – ostatni świadek” dostępnego za darmo w sieci Internetowej You Tube, ceniłem Jego wyważoną narrację prawie momentami filosemicką." 3./

Przypisy:
1./ za portalem "sowa-frankfurt.de". Oraz: Jak powszechnie wiadomo Bohdan Poręba otrzymał za życia szereg odznaczeń państwowych. Wdowa po zmarłym reżyserze, Pani Lucyna Jakubiak-Poręba, wystąpiła z wnioskiem do ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, p. Zdrojewskiego, o zgodę na pochówek na Cmentarzu Powązkowskim. Do wiadomości publicznej informacja została przekazana przez Macieja Porębę (syna Bohdana) oraz reprezentującą go p. Irminę Kulesza - Batory. (http://www.owp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=709&Itemid=1).
2./ Duża ilość informacji, jak widzę po wyguglowaniu, pochodzi od autorów Jarosława Domosławskiego i Jerzego Ziomka z ongisiejszego "ITD", vide: http://www.usopal.pl/publicystyka/2958-bohdan-porba-1934-2014. Informacje reżysera o sobie tutaj: http://usopal.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?438505
3./ http://kysyprzemysl.neon24.pl/post/105547,zagadkowa-smierc-rezysera


© Zygmunt Korus
6 luty 2014
źródło publikacji:
www.naszeblogi.pl





Ilustracja © brak informacji
Ostatnie uaktualnienie: 2014-02-11-08:27 / DeS



ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.

Uważaj na siebie Europo!

III Wojna światowa zniszczy Europę po raz trzeci.
W okresie tylko stu lat.

Waszyngton zwariował na punkcie wojny z Rosją. To zasadnicza część planu PNAC (Plan for a New American Century - Plan Nowego Amerykańskiego Stulecia), przejęcia władzy nad światem.
Po Rosji i Chinach pójdzie reszta. Taki jest Plan. Chiny są już uzależnione, powiadają. Nieważne, że Rosja i Chiny zawarły niedawno pakt, ścisły sojusz wojskowo - finansowy , który sprawia, że będzie to prawie niemożliwe do wykonania.
Chyba - i tu jest sedno sprawy - że Waszyngton inicjując wojny nuklearne zniszczy planetę, w tym procesie samego siebie - ale przede wszystkim zniszczy Europę.
Spośród 28 państw członkowskich NATO, 26 znajduje się w Europie, z czego 12 w Europie Wschodniej stanowią kraje, które kiedyś były częścią, lub "w zależności" byłego Związku Sowieckiego. I teraz stały się krajami i częścią NATO , mimo obietnic Waszyngtonu w chwili upadku muru berlińskiego, że nie będzie rozszerzania NATO na wschód.

Polskość i patriotyzm Artura Rubinsteina

Polskość to posiadanie zespołu cech polskich, to polski charakter, przynależność do narodu polskiego. Patriotyzm zaś to umiłowanie ojczyzny, przywiązanie do niej, poświęcenie dla własnego państwa i narodu z zachowaniem szacunku do innych narodów, hołdowanie historycznym wartościom. Wielką rolę w propagowaniu patriotyzmu mają ludzie kultury, twórcy. Wspominając rocznicowo tak wybitną postać jak Artur Rubinstein, nie sposób nie odnotować jego polskich patriotycznych postaw.

Ten najwybitniejszy pianista i chopinista XX w. był uwielbiany przez świat i popularny niczym gwiazda filmowa. Zaprzyjaźniony był z dworami królewskimi, arystokracją, mężami stanu, największymi artystami. Nagrodzono go Oscarem za udział w filmie dok. „L’Amour de la Vie” (1970), otrzymał najwyższe honory i ordery, doktoraty honoris causa wielu uczelni i honorowe obywatelstwa wielu miast świata. Jako nieliczny z Polaków otrzymał amerykański prezydencki Medal Wolności.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2