Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Konopnicka, Maria Stanisława

Najwybitniejsza poetka okresu realizmu, nowelistka, pisarka dla dzieci, krytyczka, publicystka, tłumaczka. Urodziła się 23 maja 1842 roku w Suwałkach, zmarła 8 października 1910 roku we Lwowie.

Jej teksty wzbudzały kontrowersje, wywoływały polemiki, bywały ostro krytykowane, a przecież w swoich czasach była Konopnicka szalenie popularna i czytana przez wszystkich. Pisała nie tylko wiersze, lecz i poematy, nowele, szkice, obrazki, teksty publicystyczno-reportażowe, prace krytycznoliterackie. Tłumaczyła. W jej utworach można jednak odnaleźć i śmiałość tematyki, i subtelność analizy psychologicznej, bogactwo oryginalnych form narracyjnych, nowatorstwo i wysoki kunszt pisarski. A wiersze będące pokłosiem jej pobytu we Włoszech i Francji należą bez wątpienia do najlepszych osiągnięć poezji Konopnickiej współczesnej.

Przebijała się do literatury o własnych siłach. Była nie tylko pisarką, lecz i działaczką społeczną. Kosztem wielu wyrzeczeń samotnie wychowywała sześcioro dzieci.
Przez wiele lat tułała się po Europie, nie zrywając kontaktów z krajem – w tym czasie była jedną z czołowych organizatorek protestu światowej opinii publicznej przeciw okrucieństwom Prus wobec strajkujących dzieci Wrześni.

"Kto w więzach słabnie, jest godzien swej niedoli."


Adam Grzymała–Siedlecki uznał ją za "geniusza komunikatywności". Młody Stefan Żeromski zapisał w drugim tomie "Dzienników": "Nasze pokolenie ma swojego wieszcza w osobie Konopnickiej". I dodawał, że Konopnicka: "podsłuchuje uczucia i marzenia chłopa, romantyzm zaś odtwarzał podania, wierzenia, klechdy". Kazimierz Kelles–Krauz ujął to następująco:
"Maria Konopnicka jest poetką najbardziej społeczną za wszystkich poetów polskich – na to chyba zgadzają się wszyscy. Zapowiedziawszy, że nie przychodzi wtórzyć słowikom ani z różą kwitnąć, lecz 'z tobą płakać człowieku', święcie i zawsze, i wszędzie dotrzymuje ona tego ślubu."
[Kazimierz Kelles–Krauz w: Maria Szypowska, "Konopnicka jakiej nie znamy", Zysk i S–ka, Poznań 2014]
Współcześni badacze jej twórczości uważają zaś, że sztandarowej poetce szkolnych akademii zrobiono krzywdę, redukując ją do tychże:
"Konopnickiej przez ostatnie sto lat praktycznie nie czytano – nią się posługiwano."
[Lena Magnone, "Maria Konopnicka. Lustra i symptomy", słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2011]

Dzieciństwo i sieroctwo


Była córką Józefa Wasiłowskiego i Scholastyki z Turskich. Wasiłowscy przybyli do Suwałk w 1841 roku z pierworodną córką Wandą Zenobią, urodzoną rok wcześniej w Warszawie i zamieszkali w domu rejenta Jana Zapiórkiewicza przy dzisiejszej ul. Kościuszki 31 (wówczas: Petersburskiej). W czasie pobytu w Suwałkach urodziło się im jeszcze czworo dzieci: Jan Jarosław, Laura Celina, Zofia, Jadwiga Julia. Zofia zmarła nazajutrz po urodzeniu i została pochowana na suwalskim cmentarzu.

W 1849 roku, kiedy Maria miała siedem lat, rodzina Wasiłowskich przeniosła się do Kalisza i zamieszkała na Warszawskim Przedmieściu, w mieszkaniu na parterze pałacu Puchalskich przy dzisiejszym pl. Jana Kilińskiego 4. W 1854 roku Scholastyka Wasiłowska zmarła i została pochowana na Cmentarzu Miejskim w Kaliszu.

Ojciec Marii wychowywał córki samotnie. Był prawnikiem, obrońcą Prokuratorii Generalnej i Patronem Trybunału (cywilnego), znawcą i miłośnikiem literatury. Czytał im "O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza à Kempis, ewangelie i przypowieści biblijne, które umiały niemal na pamięć. Ich sierocy dom był nieomal klasztorem: nie przyjmowano w nim gości, nie prowadzono wesołych rozmów, a spacery z ojcem kończyły się zawsze na cmentarzu. Ta atmosfera powagi, żarliwego patriotyzmu i surowych nauk moralnych miała duży wpływ na Marię.
Wasiłowski czytał dzieciom Słowackiego, Krasińskiego i Mickiewicza - poetę, którego utwory car Aleksander II dopuścił do druku dopiero po jego śmierci, i to te mniej wywrotowe. Swej najzdolniejszej córce czytywał też własne przekłady "Psalmów" albo tłumaczenia z Pascala. Zaznajamiał ją z greckimi i łacińskimi autorami, dobrze zapoznał z Cyceronem i Salustiuszem. Jako kilkunastoletnia dziewczynka Konopnicka przeczytała "Teorię jestestw organicznych" Jędrzeja Śniadeckiego, którą samodzielnie wybrała sobie na lekturę. Mimo, że wielu rzeczy nie zrozumiała, objęło ją, jak wspominała, "szerokie tchnienie wielkiego badawczego umysłu i wpływ ten pozostał".
W latach 1855–1856 uczyła się z siostrą na pensji u sióstr sakramentek w Warszawie, gdzie zetknęła się z Elizą Pawłowską, później Orzeszkową. Ich przyjaźń, ugruntowana wspólnymi zainteresowaniami literackimi, przetrwała do końca życia Marii.

Jej jedyny brat Jan, student politechniki w Liège, poległ 19 lutego 1863 roku w powstaniu styczniowym pod Krzywosądzem, w pierwszej bitwie oddziału, w którym służył. Poetka żegnała brata słowami:
"Biedny chłopcze! żołnierzu małoletni, nie pożegnany na bój, nie błogosławiony! Bez wodza ty poległ, bez broni, bez chwały. Nie było tobie bohatera, za którym byś szedł, ani konia, ani lancy ułańskiej. O mogile twojej ptacy tylko wiedzą, a zna ją rosa polna, co przychodzi płakać nad samotnymi grobami."

Początki twórczości


W 1862 roku Maria wyszła za mąż za Jarosława Konopnickiego herbu Jastrzębiec, zubożałego ziemianina, starszego od niej o 12 lat. Po ślubie młodzi zamieszkali w Bronowie k. Poddębic, w niskim domku, pod słomianą strzechą, "chatą raczej wieśniaczą niż dworem pańskim." Jarosław, jako najstarszy z braci, zarządzał kluczem dóbr rodzinnych, w skład których wchodziły wsie: Konopnica, Bronówek i Bronów. Majątek ten był pokaźny, ale zaniedbany.
"Poszedłszy za mąż zwiedzałam wszystkie kątki mojego nowego państwa: otóż zdarzyło się, że na strychu znalazłam mnóstwo książek, które, od niepamiętnych czasów tam wygnane, służyły już to jako nogi przeróżnym faskom i skrzyniom kalekim, już to jako pastwa myszom, już wreszcie jako zapas bibuły dwom może pokoleniom gospodyń domu. Pomiędzy porozrywanymi egzemplarzami […] znalazłam 'Szkice' Montaigne'a. Była to pierwsza książka burząca jak taran wiele moich dziecinnych jeszcze wyobrażeń i złudzeń."
Z listu Konopnickiej do Elizy Orzeszkowej przebija entuzjazm. Był to księgozbiór po pułkowniku Koryckim, którego syn był szwagrem Jarosława Konopnickiego. Maria miała szczęście natknąć się tam na przemyślany wybór klasyków francuskich i niemieckich oraz m.in. na "Lexicon" Meyera, "Pamiętniki" Michała Ogińskiego, "Wyznania" św. Augustyna, "Maksymy" La Rochefoucaulda, "Opisanie Polski" Cellariusza, "Listy z Krakowa" Józefa Kremera, "Pisma" Józefa Supińskiego, kilka tomów "Spektatora" etc. Pochłonęła teorie ekonomiczno–socjologiczne Milla, Chevaliera, Roschera, Buckle'a, Baina, Ribota, Drapera – obowiązkową lekturę współczesnego jej inteligenta. Tę pasję czytania jej otoczenie uważało za dziwactwo.

W domu panują staropolskie obyczaje szlacheckie – życie pełne zjazdów, polowań, gwarnych biesiad. Konopnicka oceniana jest jako bardzo dobra gospodyni, radzi sobie z urządzaniem mężowskich przyjęć. Zdarza jej się jednak uciekać od biesiadnego gwaru i przemierzać okoliczne trakty. Poznaje swoich wiejskich sąsiadów, prostych ludzi, żyjących nieskomplikowanie i przeważnie w wielkiej biedzie.

W 1863 roku, w obawie przed aresztowaniem Jarosława, Konopniccy udali się z maleńkim pierworodnym synkiem Tadeuszem na emigrację do Wiednia i Drezna. W drugiej połowie 1864 roku, jeszcze przed carską amnestią, wrócili do kraju. W czasie pierwszych dziesięciu lat małżeństwa Maria urodziła ośmioro dzieci, dwoje z nich zmarło zaraz po urodzeniu. Wychowywanie sześciorga dzieci nie przeszkodziło pisarce w samokształceniu.
Konopnicka nie mogła jednak – jak napisze w jednym z autobiograficznych wierszy – znieść ograniczeń, jakie narzucał jej mąż. Nie chciała być na jego utrzymaniu i nie odpowiadała jej rola gospodyni domowej. Po latach zwierzy się, że została wydana "za przeżytego hulakę i człowieka już niemłodego", który wykorzystał jej dziecinną uległość. Jarosławowi z kolei nie podobały się literackie zainteresowania żony, której debiut literacki nastąpił jeszcze w czasie ich małżeństwa.

Po sprzedaniu w 1872 roku zrujnowanego majątku zamieszkali w dzierżawionym folwarku w Gusinie na terenie ówczesnej guberni kaliskiej (dziś województwo łódzkie). Tu powstał poemat "W górach", który – w cyklu listy z podróży w "Gazecie Polskiej" – przychylnie zrecenzował Henryk Sienkiewicz.
"Co za śliczny wiersz, […] sam się śpiewa jak jaki mazurek Szopena. […] ta pani lub panna ma prawdziwy talent, który prześwieca przez wiersze jak promienie świtu przez mgłę."
Dzięki tej ocenie poetka uwierzyła w swój talent i postanowiła sama zadbać o dzieci i siebie. W 1876 roku rozstała się z mężem. Rok później przeniosła się z dziećmi do Warszawy, co uwieczniła w wierszu "Przed odlotem". Mimo rozstania nie zerwała kontaktów z Jarosławem, zapalonym "chłopomanem", co w jakiejś mierze musiało korespondować z jej poglądami "poetki ludu". Mąż – typowy przedstawiciel ówczesnej "szlachty prywatnie poczciwej i patriotycznej, a politycznie i ekonomicznie ciężko ciemnej" – zbankrutował.

Jego kłopoty ekonomiczne były m.in. skutkiem wydawania dużych sum na wykupywanie chłopów od służby w rosyjskim wojsku. Konopnicka w liście do męża z 20 stycznia 1890 roku zarzuciła mu brak podobnego zaangażowania w losy własnych synów:
"Staraj się ułatwić synom to trudne przejście choć w setnej części tak gorliwie, jak niegdyś ułatwiałeś je pierwszemu lepszemu parobkowi."
Jarosław zmarł w 1902. W trosce o utrzymanie i wykształcenie dzieci poetka zaczęła pracę w stolicy jako korepetytorka. W tym mało wdzięcznym zajęciu trafiały się i jasne momenty: jednym z jej uczniów był Edward Abramowski, przyszły wybitny psycholog, działacz socjalistyczny, później solidarysta. Dobrze znając języki – niemiecki, francuski, rosyjski, wkrótce opanowała również czeski, angielski i włoski – zajęła się przekładami. Tłumaczyła utwory m.in. Heinricha Heinego, Paula Heyse, Edmonda De Amicisa.

W 1878 roku umarł nagle jej ojciec. W tym też roku zaczęła uczestniczyć w konspiracyjnych i jawnych akcjach społecznych.
"Stronnictwem, do którego należę duszą i ciałem, są dzieci moje. Poza nimi istnieje dla mnie tylko świat myśli i pracy. […] Że jednak żadnych stosunków tu nie mam, trudno mi sobie i w tym dać radę. Czybyś Ty mi, Elizo droga, dopomóc w tym nie chciała? Polecenie Twoje komukolwiek tej sprawy tu, w Warszawie, ułatwiło mi ją niezmiernie."
Stronnictwo to tworzyli: Tadeusz (1863–1891), Zofia (1866–1956), Stanisław (1867–1929), Jan (1868–1930), Helena (1870–1905), Laura (1872–1935).
Co ciekawe, do dziś w rozmaitych biografiach poetki powtarza się, że daty urodzin i śmierci córki Heleny są nieznane. Tymczasem prof. Bronisław Wojciechowski ustalił je i podał w pracy "Z Kroczowa i Konopnicy Konopniccy herbu Jastrzębiec" (1984).

W 1882 roku Maria wyjeżdżała do Austrii i Włoch, w 1884 roku w Czechach poznała poetę Jaroslava Vrchlickiego, który przełożył z polskiego między innymi "Dziady" Mickiewicza. Nawiązała z nim korespondencję i przyjaźń.

Życie uczuciowe


"Tylko miłość jest siłą, co złagodzić może ból świata."
Ludwik Krzywicki nazywał Konopnicką z tamtego okresu "niewiastą mocno kochliwą". Współcześni podkreślali, że choć nie była klasyczną pięknością, miała wspaniałe włosy o oszałamiającym miedzianozłotym kolorze oraz subtelne, drobne dłonie.

Jej nazwisko łączono z wieloma mężczyznami, m.in. młodszym o 17 lat dziennikarzem Janem Gadomskim, choć nie ma pewności, że dla któregoś z wymienianych miała cieplejsze uczucia. Jeden z adoratorów, zdolny filozof i historyk Maksymilian Gumplowicz, zakochał się w starszej o 22 lata poetce w wieku 33. Odrzucenie potraktował wyjątkowo poważnie i w 1897 roku zastrzelił się przed hotelem w Grazu, gdzie Konopnicka mieszkała. Nie wiemy, jak poetka odebrała tę śmierć.

Na 25–lecie pracy pisarskiej (1903) Konopnicka otrzymała w darze "od narodu" dworek w Żarnowcu koło Krosna na Pogórzu Karpackim. Tydzień po osiedleniu się tam (12 września) pisze do syna Jana:
"Lud tutejszy tak przywykł do procesów, że ciągle przychodzą chłopi na porady prawne. W ogóle tysiące wymagań, próśb, żądań. Chcą nawet, żeby im dzieci uczyć. Ładnie bym wyglądała."
W 1889 roku poznała malarkę Marię Dulębiankę, z którą pozostawała w głębokiej przyjaźni. Dulębianka wprowadziła się wraz z Konopnicką do dworku w Żarnowcu, gdzie miała swoją pracownię. Razem odbywały stąd podróże do Austrii, Francji, Niemiec, Włoch i Szwajcarii, których klimat służył zdrowiu Konopnickiej. Badacze nurtów gender i queer utrzymują, że przez dwadzieścia lat artystki były partnerkami życiowymi. Malarka faktycznie wywierała na postronnych niecodzienne wrażenie.
"W Żarnowcu zachowała się pamięć o niej jako przyjaciółce poetki, która 'nosiła się po męsku, a włosy miała całkiem kuso podcięte'. Konopnicka nazywała ją 'Piotrek' lub 'Pietrek z powycieranymi łokciami'. W liście do dzieci, opisując tłum tratujący ją nieomal, kiedy schodziła ze statku, zaznacza: 'Pietrek, blady i mężny, nic się nie bał, tylko mnie bronił'."
[Krzysztof Tomasik, "Homobiografie", Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008]
Dulębianka w późniejszym okresie życia poświęciła się działalności feministycznej. Konopnicka ją w tym zresztą wspierała, ale bardziej jako bliska osoba niż zaangażowana w sprawę aktywistka. W 1905 roku, donosząc córce, że musiała "być na wiecu kobiet domagających się głosowania", dodawała z przekąsem:
"Że go nie mają [prawa głosu] – tego, sądząc po szalonej wrzawie – nikt by się domyślić nie mógł".
Ze swoich zagranicznych wojaży Konopnicka śle list za listem przede wszystkim do dzieci, ale i do przyjaciół, szczególnie do Elizy Orzeszkowej. Np. 5 lutego 1902 z Florencji:
"Poznałam trochę polskiej kolonii […]. Wszystko to jakieś osowiałe na duszy, jakieś spaczone jakby. […] A tutaj deszcze. Długie, smutne, szare deszcze. Towarzystwa tak, jak żadnego. Paru zdziwaczałych Polaków i paru znów nędzarzy–Polaków."
[w: Maria Szypowska, "Konopnicka jakiej nie znamy", Zysk i S–ka, Poznań 2014]

Córki: Helena


Córka poetki Helena, zjawiskowo ponoć piękna, zachodzi w ciążę. Nie znamy ani roku narodzin dziecka, ani jego płci czy imienia. Podrzucone mamce, przeszło na garnuszek babki, która je gdzieś ukryła (prawdopodobnie na wsi).

W 1889 roku dotyka rodzinę Konopnickich, choć przede wszystkim samą poetkę, skandal, który zaważył na całym jej przyszłym życiu. Helena dopuszcza się szeregu kradzieży w zaprzyjaźnionych domach, a po zdemaskowaniu finguje samobójstwo – "na żądanie matki przyjmuję strychninę" napisała w pozostawionym liście. Odbywa się głośny proces, na którym przeciw córce Marii zeznają znajomi domu, ludzie szanowani i poważni. Sprawa trafia do gazet. Poetka opisuje też inny z wybryków córki, którą w końcu uznała za wyrodną:
"H.[elena] świeżo kazała się obwozić po Warszawie, potem przyjechała do Frascati, wysiadła w dorożki, kazała czekać i obszedłszy pałac dolną furtką uciekła. Dorożkarzowi zapłacić musiałam 3 ruble, bo stróż widział, kto jechał. Miałamże pozwolić, aby nas po cyrkułach szargano? Ach co za wstyd i łotrostwo."
["Listy do synów i córek", opracowała, wstępem i przypisami opatrzyła Lena Magnone,
Warszawa 2010; list do Zofii z 30 maja 1889]
Najwięcej informacji o Helenie pochodzi z lat 1889–1890. Dziewczyna wiele razy kradnie, staje przed sądem, wreszcie zostaje uznana za niepoczytalną, co ją (szlachciankę) uchrania przed wywózką na Sybir. Lekarze zdiagnozowali u niej histerię z kleptomanią, jako jednym z objawów.
"Hel.[ena] dotknięta jest bardzo ciężką formą histerii, graniczącą z obłędem. Ataki histeryczno–epileptyczne, jakie miewa, może nie tylko przewidzieć, ale – jak każda histeryczka – i wywołać u siebie. To jest klucz do jej postępowania w ostatnich czasach. Przychodziła miewać te ataki przed mojemi drzwiami, w sieni, przy zbiegowisku wszystkich lokatorów i całej służby. Jako chorą, wnoszoną ją do mnie; tego też tylko chciała: skandalu i udręczenia mnie swoją obecnością. W przerwach tych eksperymentów obeszła prawie całe lepsze towarzystwo Warszawy: wszystkie redakcje, wszystkie znajome mi domy, a znajome wybierała umyślnie. Tam rzucała się ludziom do nóg błagając o opiekę, o wsparcie, o jałmużnę dla siebie i dla swego dziecka. Jeszcze w przerwach tego – kradła."
[Lena Magnone, "Maria Konopnicka. Lustra i symptomy", słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2011]
Z pewnością była to jedna z przyczyn nieustającej ucieczki Marii Konopnickiej za granicę. Ostra forma zerwania z córką, wraz z nieprzyjmowaniem jej korespondencji, wcale nie musi wynikać ze złej woli matki – histerię wtedy tak leczono. Dążono do tego, żeby zaplanowane i odegrane "przedstawienie" nie miało widzów. Pisarka usunęła się więc z horyzontu.
Helena była leczona w różnych zakładach, z których na ogół uciekała. Szczególny kontakt miała z bratem Janem, który ją zawsze przygarniał. W końcu trafiła do zakładu zamkniętego. Nie wiemy, w jakich okolicznościach umarła, ani co się stało z jej dzieckiem.

Córki: Laura


Inny rodzaj psikusa – bynajmniej nie tak groźny w skutkach, choć zdaniem matki także kompromitujący rodzinę – wywinęła kolejna z córek, najmłodsza Laura. Poważna już pani domu, zamężna ze Stanisławem Pytlińskim, wciąż nazywana Lorką.
"Mnie Lorka listem swoim i wiadomościami o swoim zamiarze wstąpienia do teatru zupełnie dobiła. Leżałam po tym liście dwa dni jak bez duszy, nie mogąc tchu złapać z powodu ciągle powtarzających się ściśnień serca. Ładnie to sobie wyszykowała – nie ma co mówić! […] Nie było to bez wpływu na nią to ciągłe przestawanie z Przybyszewskim i podobnymi mu zwyrodniałymi indywiduami. Głupi, choć arcypoczciwy Stach [Pytliński] osłania to niby swoją mężowską powagą wobec ludzi, ale jeszcze głupszy od niego byłby ten, kto by nie widział, że to jest zerwanie ich wspólnego życia. Otóż, mój Staśku drogi, ponieważ to żadną miarą nie może mieć miejsca, żeby się mój obchód jubileuszowy i Lorki występy aktorskie w tym samym mieście i w tym samym czasie odbywały, zmuszona będę zawiadomić komitety galicyjskie, że na uroczystości swe nie przyjadę i osobistego udziału w nich nie wezmę […] aby tak blisko, tak bezpośrednio nie patrzeć na ten aktorski zawód rodzonego dziecka. […] Mój drogi Staśku, wolałabym ja nie znać żadnych honorów ani jubileuszów, gdyby tego wszystkiego nie było."
[Maria Konopnicka, "Listy do synów i córek", opracowała, wstępem i przypisami opatrzyła Lena Magnone, Warszawa 2010]
Konopnicka nie zwlekając rozesłała wiele listów do dyrektorów teatrów w Polsce, w których opisała tragiczny stan zdrowia swojej córki (gruźlica, jedno płuco nieczynne), które ją dyskwalifikują jako artystkę sceniczną. Niekiedy posuwała się do szantażu, jak w listach do Józefa Kotarbińskiego:
"Co do mnie, jeśli Lorka otrzyma debiut w Krakowie i zostanie zaangażowaną do tamtejszego teatru, zmuszona będę zrezygnować z osobistego udziału w obchodzie jubileuszowym i do Galicji nie przyjadę".
Były to czasy, kiedy słowo aktorka dla wielu osób było synonimem prostytutki. W najlepszym razie (jak w "Pannie Maliczewskiej" Gabrieli Zapolskiej z 1910 roku) utrzymanki. Tymczasem Laura Pytlińska dopięła swego. Grała w ambitnym repertuarze, miała spore osiągnięcia, oddaną widownię, dobrze usposobionych krytyków.

Jan Lorentowicz nie szczędził pochwał, widząc ją w latach 1906-1909 w rolach stworzonych w prywatnym Teatrze Małym Mariana Gawalewicza. Grała w sztukach Strindberga ("P. Pytlińska była Julią nerwową i tak właśnie jaskrawą, jak tego pragnął Strindberg"), Ibsena ("wykazała niepospolity talent i inteligencję w traktowaniu Rebeki West"), Maeterlincka ("zrozumiała wybornie intencje autora, utrzymała każde słowo w tonie pełnym skupienia i filozoficznego zdwojenia zarazem, które stanowi dziwną tajemnicę dialogu maeterlinckowskiego"). Ogromny sukces odniosła jako Regina w "Ojcu Makarym" Aleksandra Świętochowskiego.
"Jestem dla siebie ogniskiem stworzenia. Ze wszystkiego, co mi się od ludzi należy, najbardziej strzegę moich praw człowieczych. Dla nikogo z musu się nie poświęcę, cnoty w umartwieniu znać nie chcę, obowiązku zapomnienia o sobie nie rozumiem. Niech inni przechodzą przez życie, nie zauważywszy siebie: mnie ten nimbus pokory nie wabi. […] Wszędzie rozpostrzeć mi wolno moje ludzkie prawa, gdzie one cudzych nie naruszają."
[Aleksander Świętochowski, "Ojciec Makary"]
W wypowiadanym w pasji monologu mówiła jakby o sobie. Gdyby matka widziała ją wtedy na scenie, ujrzałaby zapewne własny los. Laura jako aktorka odżywała i, paradoksalnie, jej płuca dopiero wtedy zaczynały prawidłowo pracować. Odkąd, wbrew matce, trafiła do teatru, gruźlicy u niej trudno było się doszukać.

Do spotkania pojednawczego Marii Konopnickiej z Laurą dojdzie dopiero w grudniu 1905. Odnotowała w liście do córki Zofii:
"Z Lorką widziałam się we Lwowie. Kosztowało to dużo łez – obustronnie. Cóż! Dziecko zawsze jest dla matki dzieckiem. Nie mogłabym żyć tam, gdzie ona jest aktorką, i patrzeć na to: ale nie dowodzi to, żebym ją miała uważać za obcą".
Z powodu interwencji matki Laura nie miała łatwego startu. Zwłaszcza w Krakowie, gdzie na scenie Teatru Miejskiego (dziś: im. Juliusza Słowackiego) pojawiła się dopiero w 1910 roku. Najlepsze swoje rola zagrała za dyrekcji Ludwika Solskiego (1911–1913) i Tadeusza Pawlikowskiego (1913–1916).
"Laura Pytlińska […] zaczynała jako amatorka, a po kilku już latach widzimy ją jako artystkę sceny krakowskiej, drugie skrzypce obok Wysockiej w rolach heroin dramatycznych. Na prapremierze 'Judasza z Kariothu' [1913] ona kreowała potężną rolę Racheli."
[Adam Grzymała–Siedlecki, "Świat aktorski moich czasów", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1957]

Życie literackie


Maria Konopnicka debiutowała (pod pseudonimem Marko) w 1870 roku w dzienniku "Kaliszanin" wierszem "Zimowy poranek". Utwór ten został dobrze przyjęty. Miastu Kalisz poświęciła jeszcze trzy utwory poetyckie: dwa zatytułowane "Kaliszowi" (1888 i 1907) i "Memu miastu" (1897).
Cykl lirycznych wierszy "W górach" zamieścił w 1876 "Tygodnik Ilustrowany". Bardzo szybko jej twórczość poetycka, przepełniona patriotyzmem i szczerym liryzmem, stylizowana "na swojską nutę", zdobyła powszechne uznanie. Pierwszy tomik "Poezji" wydała w roku 1881, następne ukazywały się w latach: 1883, 1886, 1896.

Wydane w roku 1881 "Z przeszłości. Fragmenty dramatyczne", w których ukazała prześladowanych przez Kościół wielkich uczonych, wywołały ostrą reakcję prasy konserwatywnej i środowisk narodowo-katolickich. "Przegląd Katolicki" napisał, że jej "myśl jest bezbożna i bluźniercza". Ataki "Roli" na Konopnicką i Orzeszkową – która odważyła się ją wydawać – będą trwać przez następne ćwierćwiecze.

W latach 1884–1887 redagowała demokratyczne pismo dla kobiet "Świt". Próbując zradykalizować jego program, wywołała sprzeciw zachowawczej opinii publicznej i cenzury. Niestety, nawet najżyczliwsi nie wystawili jej pochlebnych ocen:
"jest to umysł wszechstronny i umiejący sobie dobrze radzić we wszystkich podejmowanych zadaniach, z wyłączeniem redaktorstwa, które jej się nie udało."
Współpracowała też z tygodnikiem emancypantek "Bluszcz".
Nowele pisała od początku lat osiemdziesiątych XIX wieku aż do śmierci. Początkowo czerpała inspiracje z doświadczeń Prusa i Orzeszkowej, a następnie rozwinęła własne pomysły.

Z uwagi falę antysemityzmu, jaka przetaczała się wówczas przez ziemie polskie, Eliza Orzeszkowa wystosowała w 1890 do Marii Konopnickiej list z prośbą o publiczne zabranie głosu: "czy prozą, czy wierszem, napisz jedną lub dziesięć kartek, słowo Twoje wiele zaważy, u wielu wiarę znajdzie, wiele uczuć wzbudzi, złych uśpi". W odpowiedzi powstał "Mendel Gdański", nowela opublikowana po raz pierwszy w 1890 w "Przeglądzie Literackim", a trzy lata później w zbiorku nowel "Na drodze".
Bohaterem utworu jest stary Żyd pracujący jako introligator. Od urodzenia mieszka na ziemiach polskich i czuje się Polakiem. Dziwią go ruchy antysemickie i pogłoski, że mają bić Żydów. Nie rozumie, dlaczego odmawia mu się prawa bycia pełnoprawnym obywatelem. Dzięki pomocy polskich przyjaciół zostaje uratowany z pogromu, traci jednak serce dla Polski.

Z kolei w "Dymie" Konopnicka oddała niezwykłą więź łączącą matkę z dorosłym już synem Marcysiem, kotłowym w pobliskiej fabryce małego miasta. Matka, gotowa na wiele wyrzeczeń, nierzadko oddawała mu swój obiad. Pewnego dnia Marcyś ginie podczas wybuchu kotła.
"Długie jeszcze potem lata siadywała przy tym samym okienku, patrząc osowiałym, mętnym wzrokiem na fabryczny komin, z którego biły w górę sine słupy dymu."
W "Naszej szkapie" z tego samego zbioru Konopnicka zastosowała ciekawą metodę narracyjną: opowieść ma formę wspomnień kilkunastoletniego chłopca. Wicek Mostowiak mieszka z rodzicami i braćmi Felkiem i Piotrusiem w nędznej kamienicy na warszawskim Powiślu. Ojciec, piaskarz, stracił pracę. Żeby przetrwać, Mostowiakowie zmuszeni są wyprzedawać swój ubogi dobytek. Najtrudniej dzieciom było się rozstać ze szkapą. Jej nabywca przyrzekł, że umierającą na suchoty matkę chłopców powiezie gratis na cmentarz. Kiedy na trumnę matki padały pierwsze grudy ziemi, chłopcy wrócili do ulubionej szkapy, której uprząż przystroili świeżo narwanymi kwiatami.
"[…] była ona chyba największym nowelistą polskim. 'Banasiowa', 'Urbanowa', 'Nasza szkapa' – to arcydzieła, bardzo ludzkie, ale bez cienie sentymentalizmu, bardziej, myśli się, niż Sienkiewicz."
[Jan Lechoń, "Dziennik", Tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992]

W zbiorze nowel "Ludzie i rzeczy" (1898) opublikowała m.in. "Miłosierdzie gminy". Akcja utworu dzieje się w drugiej połowie XIX wieku w szwajcarskiej gminie Hottingen, która w specyficzny sposób opiekuje się osobami starszymi i niedołężnymi. Podejmują się jej najbogatsi gospodarze, którzy pobierane od gminy środki "licytują w dół". Wygrywa ten, kto zaproponuje najniższą kwotę. Przedmiotem takiej licytacji staje się stary Kuntz Wunderli, którego syn nie zamierza opiekować się ojcem. Ostatecznie Kuntz trafia do mleczarza Probsta, który… zaprzęga go do wózka z nabiałem.

Z kolei w cyklu nowel "Na normandzkim brzegu" (1904) pisarka w sugestywny sposób oddała rytm życia zbiorowości rybackiej.

Konopnicka zajmowała się także krytyką literacką, którą uprawiała od roku 1881, początkowo na łamach "Kłosów", "Świtu", "Gazety Polskiej", "Kuriera Warszawskiego", następnie w wielu innych pismach. Do 1890 roku koncentrowała się na recenzjach, analizach i polemikach wobec tekstów współczesnych autorów polskich i zagranicznych – m.in. Prusa, Orzeszkowej, Sienkiewicza, Dygasińskiego. Po roku 1890 pojawiły się w poezji Konopnickiej nowe tematy, zwłaszcza odwołania do dzieł kultury europejskiej oraz nowe sposoby nawiązań do tradycji biblijnej i romantycznej oraz do współczesnych poetyk symbolizmu i parnasizmu ("Z mojej Biblii", 1896, utwory ze zbioru "Linie i dźwięki", 1897, kompozycje sonetowe i balladowe w zbiorze "Italia", 1901 i "Drobiazgi z podróżnej teki", 1903). Obok studiów o literaturze i sztuce współczesnej (Asnyk, Hauptmann, Rostand) ogłosiła sporo ważnych prac o romantykach: Mickiewiczu, Słowackim, Teofilu Lenartowiczu, Bohdanie Zaleskim.

W 1899 roku ukazało się studium "Mickiewicz, jego życie i duch”. Konopnicka pisze: "Mnie się zdaje, że ja to za sumiennie to robię". Nie podzielał tego zdania redaktor książki:
"[…] dostałem właśnie jej rękopis do sprawdzenia cytat z poezji Mickiewicza przytoczonych i dodania tytułów utworów, z których były wzięte. Robota była żmudna, ale wdzięczna, gdyż okazało się, że Konopnicka przytaczała wszystkie cytaty z pamięci i przerabiała je po swojemu, większość z nich nie zgadzała się z tekstem Mickiewicza."
[Stanisław Stempowski, "Pamiętniki (1870–1914)", Ossolineum, Wrocław 1953]
Publikowane od roku 1884 poezje Konopnickiej dla dzieci były pozbawione natrętnego dydaktyzmu i rozbudzały wrażliwość estetyczną małego odbiorcy, co było nowością w tej dziedzinie pisarstwa. W utworach takich jak "O Janku Wędrowniczku" (1893), "O krasnoludkach i sierotce Marysi" (1896) czy "Na jagody" (1903) łączyła autentyzm i fantastykę, tonację żartu i powagi. W liście do Piotra Stachiewicza z 31 grudnia 1892 pisała:
"Nie przychodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić. Przychodzę śpiewać z nimi".
Na przełomie 1901/1902, będąc w kolejnej zagranicznej podróży, Maria Konopnicka koordynuje jeden z nurtów międzynarodowych protestów przeciwko brutalnym działaniom antypolskim w zaborze pruskim. W kwietniu 1901 roku pruskie władze wydały zarządzenie o nauczaniu religii w języku niemieckim. W wielkopolskiej Wrześni rodzice nie zakupili nowych podręczników i zakazali dzieciom odpowiadać nauczycielom po niemiecku. 20 maja 1901 roku pedagodzy ukarali dzieci chłostą. Próba interwencji ze strony rodziców spowodowała represje wobec nich. Podczas rozprawy 19 listopada 1901 roku 24 osoby skazano na kilka do kilkudziesięciu miesięcy więzienia. Dzieci rozpoczęły wtedy strajk szkolny, który rząd pruski złamał brutalnie dopiero w 1902 roku.
"Tam od Gniezna i od Warty
Biją głosy w świat otwarty,
Biją głosy, ziemia jęczy;
– Prusak dzieci polskie męczy!

Za ten pacierz w własnej mowie,
Co ją zdali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki,
– Prusak męczy polskie dziatki! […]"
["O Wrześni"]
W 1908 roku w miesięczniku "Przodownica" Konopnicka opublikowała "Rotę", z budzącym do dziś sprzeczne emocje, kontrowersyjnym zwrotem: "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz". (Bez echa natomiast przeszedł znacznie ciekawszy cytat, że: "ten największy, kto najdalej pluje" [w: poemacie "Imagina", wyd. 1913]). Prawdziwą karierę zrobiła "Rota" w roku 1910 podczas obchodów grunwaldzkich.
Utwory Konopnickiej zawierają protest przeciwko każdemu "faktowi życia, który boli": niesprawiedliwości społecznej oraz ustrojowi niosącemu ucisk i krzywdę. Nacechowane są patriotyzmem, liryzmem oraz symboliką sprytnie obchodzącą drastyczne wymagania cenzury. Jak ta metafora walki z zaborcą:
"Za tą głębią, za tym brodem,
Tam stanęła rzeka lodem;
Ani szumi, ani płynie,
Tylko duma w swej głębinie:
Gdzie jej wiosna,
Gdzie jej zorza?
Gdzie jej droga
Het, do morza?
Oj, ty rzeko, oj, ty sina,
Lody tobie nie nowina;
Co rok zima więzi ciebie,
Co rok wichry mkną po niebie.
Aż znów przyjdzie
Wiosna hoża
I popłyniesz
Het, do morza!
[…]"
["Rzeka"]
W 1910 roku ukazał się poemat epicki "Pan Balcer w Brazylii". Ukazuje on losy emigracyjnej tułaczki chłopskiej z perspektywy prostego, choć obrotnego kowala Balcera. Męczeńska droga ludu kończy się, kiedy pielgrzymujący za chlebem bohaterowie uświadomią sobie swoje położenie i podejmą decyzję o powrocie do domu.

Konopnicka w swoich utworach dopuściła do głosu ludzi biednych, prostych, z gminu, co było nader odkrywczym literackim posunięciem. Wcześniej ich o losie wypowiadały się najczęściej osoby trzecie, z własnego, inteligenckiego punktu widzenia.

Duch tułaczy


"Konopnicka była chyba największą w naszej literaturze ofiarą zarówno biedy, która kazała jej zarabiać pisaniem patriotycznych 'szlagierów', jak też polskiego losu, który kazał poetom harować za polityków, księży i za wojsko. Mówię, że była ofiarą, bo była zmarnowanym talentem na miarę Czechowa w noweli, i mogła być w wierszach poetką, gdyby nie musiała udawać wciąż wieszczki, hetmanki, pouczać, zagrzewać i krzepić. Znalazłem dziś w jej tomie wiersz 'Ty gwiazdo', wstrząsający świadomością, że zmarnowała w służbie narodowej siebie, że złamała ją praca na chleb. Takich rzeczy nie mówiło się wtedy łatwo – 'fason' kazał cierpieć i milczeć. Tym bardziej zadziwiające jest to wyznanie świetnej pisarki, która – gdyby nie polski los – mogła być wielką pisarką."
[Jan Lechoń, "Dziennik", Tom 3, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992]
Maria Konopnicka zmarła na zapalenie płuc 8 października 1910 roku we Lwowie. Została pochowana 11 października 1910 roku na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, w Panteonie Wielkich Lwowian (II rondo, 5 aleja). Pogrzeb, zorganizowany przez Marię Dulębiankę, stał się wielką manifestacją patriotyczną, w której udział wzięło blisko 50 tysięcy osób. Jednak biskup Władysław Bandurski wycofał się z udziału z pogrzebie po zakazie wydanym przez arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, którego zdaniem Konopnicka nie była prawowierną katoliczką.
"Szczęścia nie ma na tym świecie. Są tylko większe i mniejsze smutki i troski, a spokój – to już wysokie bardzo dobro."
Popiersie nagrobne wykonała Luna Drexlerówna. Zniszczone podczas II wojny światowej, zostało odtworzone w okresie powojennym. Na cokole wyryto fragment wiersza Konopnickiej "Na cmentarzu":
"…Proście wy Boga o takie mogiły,
Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości,
Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły
Na dzień przyszłości…"
Wśród setek pożegnalnych artykułów przypomnijmy fragment jednego z dwóch artykułów Bolesława Leśmiana z "Nowej Gazety":
"Szereg zawodów i rozczarowań czekał ducha w jego wędrówce ziemskiej. Nie zawsze żądano od niego pieśni, nie wszędzie słuchano tych pieśni tak, jak należy… Musiał więc ów duch tułaczy znaleźć na tej szerokiej ziemi taką przystań, gdzie najchętniejszym i najstokrotniejszym echem rozległyby się jego pieśni. I znalazł ową przystań tam, gdzie szumią 'pola przefaliste i lasy przeogromne, i wody bystre, czyste'."
"Kiedy Konopnicka umarła, redaktor 'Tygodnika Ilustrowanego' Józef Wolff zadepeszował do będącego we Włoszech Kazimierza Tetmajera z prośbą o artykuł o niej, nie informując go o jej zgonie. Wobec tego Tetmajer oddepeszował: 'Czy umarła? 1 rb [rubel] od wiersza'. A na to Wolff: 'Umarła. Dobrze'."
[Jan Lechoń, "Dziennik", Tom 2, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992]

Krater Konopnicka


Po śmierci poetki społeczność Suwałk zapoczątkowała zbiórkę pieniędzy na tablicę pamiątkową jej poświęconą, jednak władze carskie sprzeciwiały się tej inicjatywie. Zawisła ona na ścianie domu, w którym urodziła się poetka dopiero w 25–lecie jej śmierci, 8 października 1935 roku. W 1973 roku otwarto Muzeum im. Marii Konopnickiej w Suwałkach. Ówczesne władze miejskie przekazały do dyspozycji muzeum trzy pokoje w zabytkowym klasycystycznym, piętrowym budynku przy ul. Tadeusza Kościuszki 81, w którym mieszkała do jesieni 1849 roku. W 2010 w centrum Suwałk postawiono poetce pomnik.

W lutym 1957 roku powołano Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu. Otwarcie ekspozycji nastąpiło 15 września 1960 roku. W 1960 roku otwarto Szlak pieszy im. Marii Konopnickiej, który wiedzie przez miejscowości odwiedzane przez poetkę na ziemi poddębickiej w latach 1862–1872. Postawiono jej również pomniki we Wrześni, Warszawie (w 1966), Kaliszu (1969), Bydgoszczy oraz Gdańsku (1977).
Decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej jeden z kraterów na Wenus został nazwany Konopnicka.


© Janusz R. Kowalczyk
Listopad 2014
źródło publikacji: „Maria Konopnicka”
www.culture.pl




Wikipedia - Maria Kopnicka
„Rota” - nieoficjalny hymn Polski





ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2