Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Idiotyzmy języka polskiego II

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak ważne jest słownictwo przez nich używane. Przede wszystkim, od nazywania rzeczy po imieniu zależy, czy w pełni rozumiemy otaczającą nas rzeczywistość, czy też żyjemy w fikcji w której usadowiła nas cudza propaganda...

Minęło już ponad ćwierć wieku od tzw. „upadku komuny” / „transformacji ustrojowej” / „przekrętu w Magdalence” czy też - to moje ulubione określenie - „Okrągłego Kantu”, a w „wolnej” i „demokratycznej” Trzeciej Rzeczpospolitej nadal obowiązuje nomenklatura komunistycznej propagandy ukuta jeszcze przez propagandę PRL-u!

Stąd dzisiaj, przy okazji okrągłej rocznicy masakry gdańskiej,  parę słów o upolitycznieniu niektórych terminów i jawnym fałszowaniu historii za pośrednictwem nazewnictwa.

nomenklatura

Zacząć należy od samego słowa oznaczającego „znaczenie słów”, czyli nomenklatury.
Dla osób wychowanych jeszcze w PRL-u, słowo „nomenklatura” oznaczało przede wszystkim (lub jedynie) system swoistego „dziedziczenia” władzy wśród aparatczyków reżymu komunistycznego, co oczywiście jest kompletną bzdurą (pomińmy etymologię tego zwyrodnienia pozostałego po komunistycznej okupacji Polski, gdyż to temat-lawa na kilka osobnych artykułów polityczno-historycznych).
Dlatego przypominam, że poprawne znaczenie słowa nomenklatura w języku polskim to „nazewnictwo” bądź „znaczenie słów” i tylko tak należy je rozumieć.

Przy tej okazji łatwo jest zauważyć, że już starożytni Rzymianie, od których zapożyczyliśmy słowo „nomen” (dosłownie: imię, nazwa) wiedzieli dobrze, jak ważne jest prawidłowe nazywanie rzeczy takimi, jakie są w rzeczywistości.

„wydarzenia” i „wypadki”

Masakry ludności cywilnej przez uzbrojonych po zęby komunistycznych morderców, jak „wydarzenia grudniowe” w Gdańsku w 1970 roku (jeżeli komunistyczna cenzura w ogóle pozwalała o nich wspomnieć) w czasach okupacji Polski przez komunistów zawsze nazywano „wydarzeniami” lub „wypadkami”. Oczywiste jest przecież, że Partia nigdy nie mogła się mylić, a osobnicy odpowiedzialni za wszystkie masakry byli przecież zawsze członkami Partii i dlatego - nawet jeśli ich czyny po latach oficjalnie uznawano za „błędy” lub „wypaczenia” - nigdy i pod żadnym pozorem nie można było tych osób nazwać przestępcami, a ich czynów masakrami. Komunistyczni propagandziści latami zastanawiali się i spierali już od czasów śmierci Stalina o to, jak należy określać i jak nazywać masakry ludności dokonywane przez ich siepaczy za każdym razem, gdy zarządzane przez nich społeczeństwo okazywało im swoje niezadowolenie.
Ostatecznie przyjęto ogólnikowe, oficjalnie obowiązujące aż po dzień dzisiejszy eufemizmy:
  • wypaczenia stalinizmu” dla planowego i systematycznego mordowania resztek polskiej przedwojennej inteligencji i patriotów w pierwszej dekadzie PRL-u
  • wypadki czerwcowe” dla buntu i masakry ludności Poznania w 1956 r.
  • wydarzenia grudniowe” dla masakry robotników i ludności Gdańska w 1970 r.
Dzisiaj obchodzimy dokładnie 45. rocznicę masakry w Gdańsku, a pomimo, że minęło już 26 lat od powstania III RP, wszystkie media głównego ścieku - nadal przecież obsadzone dziećmi i kolesiami czerwonych ścierw komunistycznych - robią kolejnemu już pokoleniu Polaków wodę z mózgów i nazywają ją  „wydarzeniami grudniowymi”. Ogromna większość Polaków nawet nie zastanawia się, dlaczego tak jest i dlaczego nadal w mediach używana jest PRL-owska nomenklatura zamiast nazywania rzeczy po imieniu. Nawet teoretycznie niezależna od czerwonych ścierw i ich sługusów polskojęzyczna wikipedia używa tej samej terminologii! A skoro nawet według Polaków prowadzących polskojęzyczną wikipedię komunistyczni okupanci Polski nigdy nie dokonali żadnej masakry społeczeństwa polskiego, to trudno dziwić się, że nawet największa znana masakra Polaków dokonana przez komunistów do dzisiaj nazywana jest „zbrodnią katyńską”. Przecież wikipedia jest współczesną „alfą i omegą” i nierzadko jedynym źródłem wiedzy dla ogromnej większości ludzi na świecie. Polskie nazewnictwo zostaje następnie tłumaczone przez innych wikipedystów na ich własne języki i w ten sposób to komunistyczne fałszerstwo staje się „faktem”, który będzie obowiązywał w jak najdalszej przyszłości!
Robotnicy niosą ciało Zbigniewa Godlewskiego
zabitego przez komunistów w „wydarzeniu”Gdańsk, 17 grudnia 1970
Jeszcze raz podkreślę: właściwe słownictwo jest kluczowe do zrozumienia wszystkiego, co dzieje się wokół nas. Dopóki pozwalamy zdrajcom narodu i dzieciom morderców na wybielanie grzechów ich ojców nawet pośrednio poprzez używanie „złagodzonego nazewnictwa”, dopóty będziemy jako społeczeństwo nadal żyli w zafałszowanej rzeczywistości lub nawet totalnej fikcji.
Ponownie podkreślę: dotyczy to nie tylko historii, lecz absolutnie wszystkiego. Dopóki terroryści islamscy nazywani są w mediach „bojownikami”, dopóty będą znajdować się głupcy wierzący ich propagandzie (przecież „bojownik” to mniej szlachetna, ale nadal pozytywna odmiana całkiem już bohatersko brzmiącego słowa wojownik). Czy można dziwić się więc, że dowodzący żołnierzami masakrującymi gdańskich robotników w 1970 roku generał Jaruzelski nigdy nie został za to pociągnięty do odpowiedzialności, a w „wolnej i demokratycznej” III Rzeczpospolitej pochowany został z honorami państwowymi jak bohater narodowy, zaś jego czerwone ścierwo nadal leży na cmentarzu powązkowskim i śmierdzi zdradą? Jak pamiętamy, tylko niewielka część społeczeństwa była tym oburzona. Czyżby społeczeństwo zapomniało o masakrze robotników z Gdańska? Oczywiście, że nie zapomniało, jednak 45 lat komunistycznej propagandy i notorycznego fałszowania historii przez nazywanie tej masakry „wydarzeniami” zrobiło swoje; samym tylko nazewnictwem przytępiło jej znaczenie w świadomości społeczeństwa. Przecież „wydarzenia” to nie to samo, co masakra.

Odpowiedni dobór słownictwa może nam zapewnić poparcie u innych osób, krajów czy kultur. Niewłaściwe nazewnictwo (obojętnie, czy celowe, czy nie) wydarzeń historycznych zawsze kończy się tak samo. Dlatego według wikipedii Amerykanie „dokonali masakry” w My Lai, zaś Rosjanie tylko „dopuścili się zbrodni” w Katyniu; „przemiany demokratyczne rozpoczęły się w Polsce”, ale to  „Niemcy zakończyły komunizm obalając mur berliński”, że wspomnę tylko 2 bardziej kuriozalne przykłady fałszowania historii właśnie poprzez dobór słownictwa.
Rozumiejąc te zależności staje się więc oczywiste, dlaczego największa masakra Polaków w XX wieku - tzw. rzeź ludności polskiej na Wołyniu dokonana przez Ukraińców - nawet w naszym własnym społeczeństwie polskim do dzisiaj nie jest uważana za ludobójstwo, pomimo, że wydarzenie to spełnia wszystkie warunki do określenia go ludobójstwem.

W tym właśnie leży sedno całej „politycznej poprawności”, która jest po prostu fałszowaniem historii i rzeczywistości poprzez odpowiednio dobrane słownictwo, czym od lat zajmują się całe armie gnid od propagandy, wspomagani przez użytecznych idiotów.
Wszechobecni w dzisiejszych mediach i kulturze „naziści” (zamiast Niemców) nie wzięli się przecież znikąd; jest to wynik wieloletniej i konsekwentnie prowadzonej propagandy niemieckiej. W takim sam sposób np. wszelkiej maści zboczeńcy seksualni nazywani są dzisiaj wszystkim, tylko nie tym, czym w rzeczywistości są - czyli zboczeńcami, i tak dalej i tak dalej, ale to już kolejna, osobna historia...

afery

W „ludowej” Polsce wszelkie bezkarne kradzieże, oszustwa i malwersacje dóbr publicznych dokonywane przez komunistycznych aparatczyków zawsze nazywane były „aferami” z oczywistych względów propagandowych - i tylko wtedy, gdy stały się już powszechnie znane społeczeństwu (jeśli nie były powszechnie znane po prostu wcale o nich nie wspominano). Zgodnie z obowiązującym w mediach komunistycznych zwyczajem, nawet najgorszy złodziejski prymityw partyjny pod żadnym pozorem nie mógł okazać się zwykłym złodziejem, bo przecież mogło to podważyć „wiarę społeczeństwa w jedyną, słuszną linię partii przewodniej” (chodziło o PZPR - to tak gwoli wyjaśnienia dla młodszych czytelników nie znających i mogących dzisiaj już nie rozumieć komunistycznej nowomowy okresu PRL).
Jeszcze przed II wojną światową głównym znaczeniem słowa „afery” w języku polskim były pozamałżeńskie (najczęściej) romanse. Jak więc doszło do tego, że w bardzo krótkim okresie około dekady po wojnie, to samo słowo w potocznej polszczyźnie było już synonimem złodziejstwa? Oczywiście było to celowe działanie szkolonych przez Sowietów propagandzistów oraz komunistycznych cenzorów polskiej kultury, mające ideowo-polityczne uzasadnienie. Jako mniej wulgarne i mniej sugestywne, słowo to zostało zarezerwowane dla wpadek złodziei należących do PZPR. Mówiąc dosadnie: gdy co jakiś czas któraś z czerwonych świń za bardzo się rozzuchwalała i nakradła więcej, niż było to akceptowalne lub dopuszczalne w gronie towarzyszy - i nie można było tego „wyciszyć” lub inaczej „załatwić”, a wiedza o tym była już tajemnicą poliszynela - wtedy dopiero w mediach wybuchała „afera”. Zależnie od wielkości kradzieży, czasami nawet starano się pomniejszać i to słowo, używając w zamian określeń typu „działanie na szkodę państwa”.
Jeśli jednak prywatny przedsiębiorca uczynił podobnie - było to zawsze dosadnie nazywane „kradzieżą” lub „złodziejstwem”. Przywleczona przez Sowietów i polskich zdrajców „sprawiedliwość społeczna i dziejowa” od samego początku istnienia komunistycznego państwa polskiego wymagała pobłażliwego traktowania dla „swoich” i bezlitosnego traktowania „wrogów” nawet w doborze słownictwa. Zupełnie podobnie, jak za rządów Platformy Obywatelskiej w III RP, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że żaden z „kolesiów” z PO uwikłanych w „afery” nigdy nie trafił do więzienia, a „za komuny” niektórzy jednak trafili do więzienia...
 Fundament na którym powstała III RP:
„Okrągły Kant”
I tak, pomimo upływu ponad ćwierćwiecza od „Okrągłego Kantu” i utworzenia „demokratycznej” III RP, dzięki nadal okupującym wszystkie główne media III RP komunistycznym ścierwom, ich dzieciom i ich podwładnym, komunistyczna terminologia nadal twardo obowiązuje w języku polskim.
Wystarczy przecież tylko przejrzeć nagłówki głównych gazet (nie tylko z ostatnich ośmiu lat ich rządów, ale całego ćwierćwiecza III RP). Za każdym razem gdy złodzieje z Platformy Obywatelskiej (lub któregoś z poprzednich wcieleń PO) okradali budżet państwa, było to zawsze nazywane „aferami”. Nawet w tzw. niezależnych mediach! Czego nie można wytłumaczyć inaczej, niż jednym z wielu skrzepów czy złogów pozostałych po komunistycznym praniu mózgu u osób wychowanych jeszcze w PRL-u.

Miejmy tylko nadzieję, że następne pokolenia Polaków pozbędą się pokomunistycznych złogów nowomowy z polszczyzny na zawsze, a fałszerstwa słowne ciągnące się jak smród za zdrajcami od czasów PRL-u - „wypadki”, „wydarzenia”, „zbrodnie”, czy „katastrofy” - zostaną w końcu nazwane tym, czym w rzeczywistości były: masakrą, ludobójstwem, czy zamachem.
Dopiero wtedy i tylko wtedy będziemy mogli powiedzieć, że żyjemy w rzeczywiście wolnej Polsce.



© DeS
(Digitale Scriptor)
17 grudnia 2015
specjalnie dla ITP www.tiny.cc/itp2








Notatka: wszystkie ilustracje pochodzą od redakcji.
fot.1 © Projekt Repozytorium
fot.2 © Instytut Pamięci Narodowej
fot.3 © Polska Agencja Prasowa
fot.4 © Henryk Sawka

4 komentarze:

  1. Rocznica jest jutro nie dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, rocznica jest jutro i artykuł rzeczywiście miał ukazać się jak zwykle o północy jutro (17-go), ale zdecydowaliśmy się opublikować wcześniej. "Wydarzenia" gdańskie trwały przecież od poniedziałku 14 XII 1970...

      Usuń
  2. Ma pan rację, w tym jest sedno polit-poprawności. Powinien pan napisać o tym osobny artykuł bo aż się prosi o rozwinięcie tematu.
    Przy okazji pytanie: czy publikuje pan także gdzie indziej? Jakbym rozpoznawał styl... w każdym razie jest Pan teraz moim kolejnym ulubionym autorem. Pozdrawiam i życzę całej redakcji Wesołych Świąt!
    Remigiusz

    OdpowiedzUsuń
  3. Komusza nowomowa nadal ma się dobrze we wszystkich mediach, nawet tych >patriotycznych<

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2