- ☞ Pierwsza Polska Kronika Filmowa (1 grudnia 1944)
- ☞ Ostatnia Polska Kronika Filmowa (7 grudnia 1994)
Ostatnie wydanie PKF, 1994 r. |
Wystarczyłoby zliczyć ilość widzów wszystkich seansów każdego filmu wyświetlanego w Polsce w latach 1944-1994 i teoretycznie w ten sposób otrzymalibyśmy całkowitą liczbę widzów "serialu Polska Kronika Filmowa", jednak takie dane są dzisiaj niemożliwe do uzyskania. Statystyki tzw. "box office" w komunistycznej Polsce lat 1944-1988 były jednym z instrumentów propagandy komunistycznych okupantów i nie są miarodajnym źródłem informacji (a także w pierwszej dekadzie istnienia PRL-u statystyki filmowe wcale nie były dokumentowane). W każdym razie całkowita liczba widzów, obojętnie jaka nie była i jak by nie zliczać, po prostu musiała być ogromna i najprawdopodobniej gwarantująca pierwsze miejsce na świecie w "Księdze Guinessa" w kategorii oglądalności jakiegokolwiek "serialu" na świecie (podejrzewam, że nikt tego dotąd nie zgłosił do "Księgi Guinessa" właśnie z uwagi na brak dokumentacji lub rzetelnych informacji).
Od czasu do czasu pojawiały się nawet dwa wydania "Kronik" tygodniowo, a w kilku szczególnych przypadkach pojawiały się nawet 3 wydania w jednym tygodniu. Natomiast od połowy lat 1960-ch "Kroniki" emitowane były także w telewizji, początkowo co czwartek (nowe wydanie "Kroniki" z reguły pojawiało się w kinach w piątki, telewizja zaś retransmitowała archiwalną już "Kronikę" z poprzedniego tygodnia), później w soboty, a na końcu w niedziele (z niewielkimi przerwami w emisji spowodowanymi różnymi - politycznymi zazwyczaj - decyzjami władz PRL, jednak z reguły prędzej niż później przywracano emitowanie "Kronik" w TVP).
Wydanie "specjalne", 1975 |
Cotygodniowe wydania Polskiej Kroniki Filmowej były przede wszystkim jednym z wielu medialnych narzędzi propagandy komunistycznych okupantów Polski, szczególnie w jej początkowych latach istnienia, przed rozpowszechnieniem się telewizji w Polsce. "Kroniki" były też oficjalną tubą władz, z których - pod mniej lub bardziej zawoalowaną postacią - można było często dowiedzieć się "między wierszami", co tak naprawdę dzieje się w kręgach możnych i władców komunistycznej Polski, dlatego też "Kroniki" były od samego początku uważnie studiowane w innych krajach (np. w USA przez nieistniejącą już Sekcję polską Centralnej Agencji Wywiadowczej - CIA). Tak drobne wydawałoby się szczegóły, jak pominięcie kogoś ważnego lub pokazanie kogoś dotąd mało znaczącego w reportażach z którychkolwiek oficjalnych zebrań, plenum, zjazdów i spotkań PZPR-u czy obchodów 1 maja - prawie zawsze zwiastowało rychłe (lub już dokonane) usunięcie lub awans takiej osoby. Także formy i sposoby prezentowania reportaży o niektórych wydarzeniach, a szczególnie dobór słownictwa użytego w komentarzu, pozwalały na wyciągnięcie daleko idących wniosków, a nawet dość dokładną orientację o kierunkach i celach, do których będzie dążyła ówczesna komunistyczna władza...
Film-kronika PAT około 1920 roku |
Kronika PAT z 1931 roku |
Początki komunistycznej Kroniki datują się na rok 1943, gdy powstała "Kronika filmowa 2 Korpusu Armii Polskiej na Wschodzie" - to ten sam 2 Korpus Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, który później wsławił się m.in. zdobyciem Monte Cassino (wtedy dopiero co sformowany w Związku Sowieckim, stąd jego ówczesna nazwa "na Wschodzie"; wyjaśniam, aby ktoś nie pomylił 2 Korpus APnW z utworzonym później przez Sowietów "Ludowym Wojskiem Polskim"). Część sfilmowanych materiałów 2 Korpusu została wówczas zarekwirowana (lub w inny sposób dostała się w ich ręce) przez sowieckich politruków i już po opuszczeniu sowietów przez 2 Korpus trafiła do Moskwy. Tam film ten (lub filmy) zostały pokazane polskim zdrajcom komunistycznym, m.in. Wandzie Wasilewskiej, która natychmiast zadecydowała, że tworzone przez nią komunistyczne "Ludowe Wojsko Polskie" (LWP) także musi posiadać własną jednostkę propagandy filmowej. W ten sposób powstała specjalna jednostka filmowa nazwana "Czołówką Filmową Wojska Polskiego". Jednak różne braki (jak np. wyposażenia i doświadczonych ludzi), które i tak nie były wówczas priorytetem, odwlekły zorganizowaną działalność tej jednostki aż do drugiej połowy 1944 roku. Jednak już w 1943 roku powstał pierwszy film, zrealizowany przez sowieckich filmowców dla potrzeb propagandystów z LWP - "Przysięgamy ziemi polskiej" (reportaż z formowania LWP), a rok później "Majdanek. Cmentarzysko Europy" w reżyserii Aleksandra Forda.
Pierwsze wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, 1944 |
Po zakończeniu wojny "Czołówka" stała się pierwszym ośrodkiem produkcji filmowej w kraju i nie tylko zapoczątkowała realizację (wówczas comiesięcznych jeszcze) "Kronik", ale też przyczyniła się do odrodzenia polskiej kinematografii odbudowując pierwszą wytwórnię filmową w Łodzi (istniejącej zresztą do dzisiaj - jej kontynuatorem jest przecież łódzka Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych).
© DeS
(Digitale Scriptor)
data pierwszej publikacji: grudzień 2009 (poszerzona w grudniu 2014 na 70. i 20. rocznice)
Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2
(Digitale Scriptor)
data pierwszej publikacji: grudzień 2009 (poszerzona w grudniu 2014 na 70. i 20. rocznice)
Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2
P.S.
Kompozytorem charakterystycznego, znanego chyba każdemu Polakowi (w wieku powyżej 30-tki) sygnału Polskiej Kroniki Filmowej był polski pianista i kompozytor Władysław Szpilman, którego niesamowitą historię przetrwania podczas II wojny światowej uwiecznił Roman Polański w znakomitym filmie "Pianista" ("The Pianist").
[Felieton opublikowano w całości na witrynie FilmyPolskie888 w grudniu 2014 roku;
powyższa jest wersją skróconą opublikowaną w 2009 roku na łamach ITP]
powyższa jest wersją skróconą opublikowaną w 2009 roku na łamach ITP]
Pierwsze wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, 1944 |
Trzecie wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, 1945 |
Polska Kronika Filmowa Nr.18 z 1976 roku - wydanie specjalne "Świat socjalizmu" |
- ZOBACZ TEŻ:
- Pierwsza polska transmisja telewizyjna
- Początki kina polskiego. Zaczęło się od warszawskich kurtyzan...
POWYŻSZY ARTYKUŁ ZOSTAŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU FORMATOWANIE ARTYKUŁU LUB ILUSTRACJI MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU TEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE.
Cyt.:
OdpowiedzUsuń„prezentowane były co tydzień w każdym kinie w Polsce bez wyjątku”
To uogólnienie które nie jest zgodne z prawdą!
W PRL istniała w większych miastach sieć „klubów dyskusyjnych” w których nie wyświetlano kronik przed filmem. W moim mieście było takie kino przy komendzie wojewódzkiej MO które było dość duże i jeszcze było parę innych małych przy komitetach partii. Nie wiem jak te partyjne ale do tego przy KW MO każdy mógł wejść na seans po za kilkoma „zamkniętymi” gdy pokazywano filmy z pewnych powodów nie przeznaczone dla ogólnej widowni. W studenckich czasach obejrzeliśmy tam całkiem sporo filmów nie pokazywanych nigdzie indziej, oczywiście głównie rosyjskie i z innych krajów Układu Warszawskiego, było trochę enerdowskch, czeskich itd ale czasem też stare przedwojenne polskie i czasami nawet zachodnie jak np. „Wejście smoka” i to na długo przed jego udostępnieniem w normalnych kinach jak pamiętam. To dyskusyjne kino działało tylko 2 dni w tygodniu w poniedziałki i niedziele. chyba po 2 seanse dziennie ale mogę się mylić.
Kroniki były więc obowiązkowo pokazywane we wszystkich kinach „publicznych”, a nie we wszystkich kinach. Pozdrawiam.
Takie kina jak wymienił „Człek” powyżej (przy KW PZPR czy przy KW MO), „kluby dyskusyjne” itp. to raczej odpowiedniki kin prywatnych, niedostępnych publicznie. W moim mieście także coś takiego było przy KW PZPR, ale tylko partyjniacy mogli tam chodzić więc autor komentarza powyżej chyba też musiał być oficjalnie czerwony z partyjną legitymacją?
UsuńW Bydgoszczy też było takie kino, nie pamiętam już czy to było przy świniarni (tak nazywaliśmy budynek komitetu wojewódzkiego PZPR przy dawnym Rondzie XXX-lecia PRL) czy przy KW MO, ale sala była dość duża więcchyba na pewno w świniarni bo budynek KW MO był dużo mniejszy. Ja też oglądałem Wejście smoka po raz pierwszy w takim kinie, bo wejściówki (bo to nie były bilety) dostawałem często od sąsiada milicjanta. Chodzi mi o to że nie trzeba było należeć do PZPR żeby tam oglądać tylko trzeba było znać jakąś czerwoną świnię żeby dostać wejściówkę bo kupić normalnie nie można było, tam nawet nie było żadnej kasy tylko sprawdzali wejściówki przy wejściu.
UsuńŁoł... 75. rocznica premiery... a za tydzień 25. od ostatniej kroniki, aż trudno uwierzyć że to tyle czasu minęło kiedy ostatni raz widziałem PKF przed filmem. Szkoda że demokradzieje ją zlikwidowali bo im było szkoda kasy nie idącej do ich kieszeni :( Wtedy jeszcze nie było w Polsce internetu, kronika mogła przetrwać jeszcze z 10 lat zanim stała sie zbyteczna
OdpowiedzUsuń