Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Polska Kronika Filmowa 1944-1994

W pierwszym tygodniu grudnia przypadają dwie rocznice związane z Polską Kroniką Filmową: ukazania się pierwszego wydania, oraz smutna rocznica realizacji ostatniego wydania kroniki i jej likwidacji...
Ostatnie wydanie PKF, 1994 r.
Polska Kronika Filmowa była najdłużej trwającym "dokumentalnym serialem" polskim i w ogóle najdłuższą serią filmową w historii polskiej kinematografii, która była nieprzerwanie kontynuowana przez równo 50 lat i 1 tydzień, od 1 grudnia 1944 roku do 9 grudnia 1994 roku. Trudno jest ustalić dzisiaj ilość widzów w okresie jej istnienia, jednak pewne jest, że żaden inny "serial" nigdy nie przebił (ani też nie przebije w najbliższym stuleciu) ciągłości lub oglądalności "Kronik", gdyż jej kolejne części prezentowane były co tydzień w każdym kinie w Polsce bez wyjątku, jako dodatek wyświetlany przed każdym filmem czy główną atrakcją.

Wystarczyłoby zliczyć ilość widzów wszystkich seansów każdego filmu wyświetlanego w Polsce w latach 1944-1994 i teoretycznie w ten sposób otrzymalibyśmy całkowitą liczbę widzów "serialu Polska Kronika Filmowa", jednak takie dane są dzisiaj niemożliwe do uzyskania. Statystyki tzw. "box office" w komunistycznej Polsce lat 1944-1988 były jednym z instrumentów propagandy komunistycznych okupantów i nie są miarodajnym źródłem informacji (a także w pierwszej dekadzie istnienia PRL-u statystyki filmowe wcale nie były dokumentowane). W każdym razie całkowita liczba widzów, obojętnie jaka nie była i jak by nie zliczać, po prostu musiała być ogromna i najprawdopodobniej gwarantująca pierwsze miejsce na świecie w "Księdze Guinessa" w kategorii oglądalności jakiegokolwiek "serialu" na świecie (podejrzewam, że nikt tego dotąd nie zgłosił do "Księgi Guinessa" właśnie z uwagi na brak dokumentacji lub rzetelnych informacji).

Od czasu do czasu pojawiały się nawet dwa wydania "Kronik" tygodniowo, a w kilku szczególnych przypadkach pojawiały się nawet 3 wydania w jednym tygodniu. Natomiast od połowy lat 1960-ch "Kroniki" emitowane były także w telewizji, początkowo co czwartek (nowe wydanie "Kroniki" z reguły pojawiało się w kinach w piątki, telewizja zaś retransmitowała archiwalną już "Kronikę" z poprzedniego tygodnia), później w soboty, a na końcu w niedziele (z niewielkimi przerwami w emisji spowodowanymi różnymi - politycznymi zazwyczaj - decyzjami władz PRL, jednak z reguły prędzej niż później przywracano emitowanie "Kronik" w TVP).
Wydanie "specjalne", 1975
Z wyjątkiem kilkunastu monotematycznych wydań specjalnych, (poświęconych tylko jednemu zagadnieniu lub wydarzeniu), "Kroniki" zawsze składały się z kilku osobnych części w formie reportaży poświęconych najważniejszym wydarzeniom minionego tygodnia, lub specjalnie dobranym tematom-reportażom z miast i wsi polskich (czasami także z innych krajów tzw. "obozu socjalistycznego", a w kilku skrajnych przypadkach nawet z krajów "świata zachodniego"; jednak regułą wydawców "Kronik" było unikanie krajów nie-socjalistycznych). Także niektóre z wydań specjalnych realizowane były często przez czołowych polskich reżyserów i realizatorów jako filmy krótkometrażowe, jak np. sławna Kronika Nr. 58 A-B z 1959 roku w reżyserii Andrzeja Munka.

Cotygodniowe wydania Polskiej Kroniki Filmowej były przede wszystkim jednym z wielu medialnych narzędzi propagandy komunistycznych okupantów Polski, szczególnie w jej początkowych latach istnienia, przed rozpowszechnieniem się telewizji w Polsce. "Kroniki" były też oficjalną tubą władz, z których - pod mniej lub bardziej zawoalowaną postacią - można było często dowiedzieć się "między wierszami", co tak naprawdę dzieje się w kręgach możnych i władców komunistycznej Polski, dlatego też "Kroniki" były od samego początku uważnie studiowane w innych krajach (np. w USA przez nieistniejącą już Sekcję polską Centralnej Agencji Wywiadowczej - CIA). Tak drobne wydawałoby się szczegóły, jak pominięcie kogoś ważnego lub pokazanie kogoś dotąd mało znaczącego w reportażach z którychkolwiek oficjalnych zebrań, plenum, zjazdów i spotkań PZPR-u czy obchodów 1 maja - prawie zawsze zwiastowało rychłe (lub już dokonane) usunięcie lub awans takiej osoby. Także formy i sposoby prezentowania reportaży o niektórych wydarzeniach, a szczególnie dobór słownictwa użytego w komentarzu, pozwalały na wyciągnięcie daleko idących wniosków, a nawet dość dokładną orientację o kierunkach i celach, do których będzie  dążyła ówczesna komunistyczna władza...

Film-kronika PAT
około 1920 roku
"Polska Kronika Filmowa" była oficjalnie kontynuatorem przedwojennych - również cotygodniowych - "Kronik" Polskiej Agencji Telegraficznej (PAT), wydawanych nieprzerwanie od 1927 roku aż do wybuchu II wojny światowej (wcześniej zresztą realizowanych przez PAT jako krótkie, mono-tematyczne filmiki od samego początku jej istnienia - przykład można obejrzeć np. TUTAJ) . Jednak, z uwagi na przede wszystkim propagandowy charakter PKF, była to jedynie teoretyczna kontynuacja, zaś jedynym podobieństwem był format obydwu "Kronik" (kilka krótkich reportaży filmowych o wydarzeniach z poprzednich dni). Analizując przedwojenne kroniki PAT można łatwo zauważyć, że miały one charakter czysto informacyjny, z komentarzami jak najbardziej neutralnymi i bezstronnymi, jeśli to było możliwe (lub przedstawiającymi polską rację stanu w przypadku wydarzeń międzynarodowych). Natomiast propaganda komunistycznych kronik zawsze i wyłącznie prezentowała rosyjską rację stanu (zwaną wówczas "radziecką"), czego najlepszym przykładem są wydania kronik z okresu inwazji państw bloku sowieckiego na Czechosłowację. Dopiero podczas paru ostatnich lat "Polskiej Kroniki Filmowej" (już po upadku PRL-u) przywrócono jej oryginalny, przedwojenny charakter - dobór tematów i komentarze stały się wtedy na powrót stricte informacyjne, już bez propagandowych i politycznych podtekstów.
Kronika PAT z 1931 roku

Początki komunistycznej Kroniki datują się na rok 1943, gdy powstała "Kronika filmowa 2 Korpusu Armii Polskiej na Wschodzie" - to ten sam 2 Korpus Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, który później wsławił się m.in. zdobyciem Monte Cassino (wtedy dopiero co sformowany w Związku Sowieckim, stąd jego ówczesna nazwa "na Wschodzie"; wyjaśniam, aby ktoś nie pomylił 2 Korpus APnW z utworzonym później przez Sowietów "Ludowym Wojskiem Polskim"). Część sfilmowanych materiałów 2 Korpusu została wówczas zarekwirowana (lub w inny sposób dostała się w ich ręce) przez sowieckich politruków i już po opuszczeniu sowietów przez 2 Korpus trafiła do Moskwy. Tam film ten (lub filmy) zostały pokazane polskim zdrajcom komunistycznym, m.in. Wandzie Wasilewskiej, która natychmiast zadecydowała, że tworzone przez nią komunistyczne "Ludowe Wojsko Polskie" (LWP) także musi posiadać własną jednostkę propagandy filmowej. W ten sposób powstała specjalna jednostka filmowa nazwana "Czołówką Filmową Wojska Polskiego". Jednak różne braki (jak np. wyposażenia i doświadczonych ludzi), które i tak nie były wówczas priorytetem, odwlekły zorganizowaną działalność tej jednostki aż do drugiej połowy 1944 roku. Jednak już w 1943 roku powstał pierwszy film, zrealizowany przez sowieckich filmowców dla potrzeb propagandystów z LWP - "Przysięgamy ziemi polskiej" (reportaż z formowania LWP), a rok później "Majdanek. Cmentarzysko Europy" w reżyserii Aleksandra Forda.
Pierwsze wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, 1944
Zdobycie niemieckich kamer filmowych w połowie 1944 roku umożliwiło rozpoczęcie rzeczywistej działalności filmowców "Czołówki", których pierwszymi nakręconymi filmami były obrazy walczącej Warszawy podczas Powstania Warszawskiego, filmowane z drugiego brzegu Wisły... Ewidentny brak pomocy powstańcom ze strony LWP i Sowietów nie był jednak tematem, który komuniści chcieli pokazać w swojej propagandzie. Dlatego też wydanie pierwszej kroniki odłożono z września 1944, jak początkowo planowano, na czas bliżej nieokreślony, późniejszy. W tym czasie filmowcy "Czołówki" realizowali coraz więcej materiałów i tak na przełomie października i listopada 1944 roku doszło do zmontowania pierwszego wydania Polskiej Kroniki Filmowej, która została zduplikowana jedynie w kilku kopiach i miała swą premierę 1 grudnia 1944 roku w Lublinie, oraz była wyświetlana na przyfrontowych zapleczach jednostek wojskowych LWP.

Po zakończeniu wojny "Czołówka" stała się pierwszym ośrodkiem produkcji filmowej w kraju i nie tylko zapoczątkowała realizację (wówczas comiesięcznych jeszcze) "Kronik", ale też przyczyniła się do odrodzenia polskiej kinematografii odbudowując pierwszą wytwórnię filmową w Łodzi (istniejącej zresztą do dzisiaj - jej kontynuatorem jest przecież łódzka Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych).


© DeS
(Digitale Scriptor)
data pierwszej publikacji: grudzień 2009 (poszerzona w grudniu 2014 na 70. i 20. rocznice)
Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2


P.S.
Kompozytorem charakterystycznego, znanego chyba każdemu Polakowi (w wieku powyżej 30-tki) sygnału Polskiej Kroniki Filmowej był polski pianista i kompozytor Władysław Szpilman, którego niesamowitą historię przetrwania podczas II wojny światowej uwiecznił Roman Polański w znakomitym filmie "Pianista" ("The Pianist").



[Felieton opublikowano w całości na witrynie FilmyPolskie888 w grudniu 2014 roku;
powyższa jest wersją skróconą opublikowaną w 2009 roku na łamach ITP]


Pierwsze wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, 1944
Trzecie wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, 1945
Polska Kronika Filmowa Nr.18 z 1976 roku
- wydanie specjalne "Świat socjalizmu"








POWYŻSZY ARTYKUŁ ZOSTAŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU FORMATOWANIE ARTYKUŁU LUB ILUSTRACJI MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU TEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE.

4 komentarze:

  1. Cyt.:
    „prezentowane były co tydzień w każdym kinie w Polsce bez wyjątku”
    To uogólnienie które nie jest zgodne z prawdą!

    W PRL istniała w większych miastach sieć „klubów dyskusyjnych” w których nie wyświetlano kronik przed filmem. W moim mieście było takie kino przy komendzie wojewódzkiej MO które było dość duże i jeszcze było parę innych małych przy komitetach partii. Nie wiem jak te partyjne ale do tego przy KW MO każdy mógł wejść na seans po za kilkoma „zamkniętymi” gdy pokazywano filmy z pewnych powodów nie przeznaczone dla ogólnej widowni. W studenckich czasach obejrzeliśmy tam całkiem sporo filmów nie pokazywanych nigdzie indziej, oczywiście głównie rosyjskie i z innych krajów Układu Warszawskiego, było trochę enerdowskch, czeskich itd ale czasem też stare przedwojenne polskie i czasami nawet zachodnie jak np. „Wejście smoka” i to na długo przed jego udostępnieniem w normalnych kinach jak pamiętam. To dyskusyjne kino działało tylko 2 dni w tygodniu w poniedziałki i niedziele. chyba po 2 seanse dziennie ale mogę się mylić.

    Kroniki były więc obowiązkowo pokazywane we wszystkich kinach „publicznych”, a nie we wszystkich kinach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie kina jak wymienił „Człek” powyżej (przy KW PZPR czy przy KW MO), „kluby dyskusyjne” itp. to raczej odpowiedniki kin prywatnych, niedostępnych publicznie. W moim mieście także coś takiego było przy KW PZPR, ale tylko partyjniacy mogli tam chodzić więc autor komentarza powyżej chyba też musiał być oficjalnie czerwony z partyjną legitymacją?

      Usuń
    2. W Bydgoszczy też było takie kino, nie pamiętam już czy to było przy świniarni (tak nazywaliśmy budynek komitetu wojewódzkiego PZPR przy dawnym Rondzie XXX-lecia PRL) czy przy KW MO, ale sala była dość duża więcchyba na pewno w świniarni bo budynek KW MO był dużo mniejszy. Ja też oglądałem Wejście smoka po raz pierwszy w takim kinie, bo wejściówki (bo to nie były bilety) dostawałem często od sąsiada milicjanta. Chodzi mi o to że nie trzeba było należeć do PZPR żeby tam oglądać tylko trzeba było znać jakąś czerwoną świnię żeby dostać wejściówkę bo kupić normalnie nie można było, tam nawet nie było żadnej kasy tylko sprawdzali wejściówki przy wejściu.

      Usuń
  2. Łoł... 75. rocznica premiery... a za tydzień 25. od ostatniej kroniki, aż trudno uwierzyć że to tyle czasu minęło kiedy ostatni raz widziałem PKF przed filmem. Szkoda że demokradzieje ją zlikwidowali bo im było szkoda kasy nie idącej do ich kieszeni :( Wtedy jeszcze nie było w Polsce internetu, kronika mogła przetrwać jeszcze z 10 lat zanim stała sie zbyteczna

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2