Czeczeńcy to w ogóle bitny narodek. Mieszkają na Kaukazie, koło braci-Inguszów. Miłość między tymi narodami dobrze opisuje anegdota:
Samolotem obok Kaukazu leci Polak, Rosjanin, Czeczeniec i Ingusz. Nagle samolot zaczyna tracić wysokość – i pilot grobowym głosem oznajmia, że jest to efekt przekleństwa Duchów Kaukazu. By je złamać, każdy musi wyrzucić na ofiarę Duchom to, co ma najcenniejszego. Polak sięga do kieszeni, gdzie ma złoty zegarek po pradziadku – i wyrzuca. Rosjanin wyrzuca oprawna w złoto i diamenty ikonę Matki Boskiej Suzdalskiej.
A Czeczeniec ze słowami „Bóg jest wielki!” (Allah akbar!) wyrzuca... Ingusza.
Ingusze są o wiele spokojniejsi – a Czeczeni co chwila walczą z Rosjanami. To, co teraz terroryści muzułmańscy robią na Zachodzie to znacznie mniej, niż maleńkie piwo w porównaniu z rzeziami, jakie urządzali Czeczeńcy. Zresztą nie tylko Czeczeńcy: z innych krajów muzułmańskich nadciągały watahy terrorystów – jak teraz do Syrii. Wszystko pod hasłem skrajnego islamizmu. Który to terroryzm był w Polsce powszechnie... popierany!!
Rosjanie zaczęli odpłacać pięknym za nadobne – a przy okazji któregoś-tam szturmu całkowicie zniszczyli stolicę Czeczenii: Groznyj. W odwecie Czeczeńcy wybrali się na Moskwę (!!) – doszli jednak tylko do połowy drogi bo... skończyły się im pieniądze na przekupywanie policjantów i wojska!! Więc w Budionnowsku napadli na szpital, wzięli zakładników – i zażądali okupu, by mieć pieniądze na kontynuowanie marszu!!!
Wreszcie w Czeczenii zapanował krwawo okupiony pokój. Władzę, z poręki Moskwy, objął śp.Achmad Kadyrow – bynajmniej nie jakiś rusofil: w pierwszej wojnie bohatersko walczył po stronie Iczkerii przeciwko Rosjanom! Teraz jednak policzył siły i uznał, że zwycięstwo jest niemożliwe. Rozwścieczeni „iczkerioci” podłożyli pod Jego siedzenie na stadionie bombę... i władzę objął Jego syn, JE Ramzan Kadyrow. Okazał się być władcą nad podziw sprawnym. Zamiast walczyć z „iczkeriotami” – ofiarował im stanowiska w swoim rządzie. Wziął od Rosjan odszkodowanie za zniszczenia wojenne, zainkasował pieniądze za jakieś przepływy ropy – ale przede wszystkim wprowadził w Czeczenii wolny rynek. W efekcie Czeczenia zaczęła się szybko bogacić, a Szef Państwa jest ogólnie kochany i szanowany – tym bardziej, że jak Go ktoś nie szanuje, to spotykają go różne poważne nieprzyjemności, z drogą do Raju na skróty włącznie.
Oczywiście w Czeczenii panuje szariat. Co jakiś czas rosyjska prokuratura nieśmiało przypomina, że jest to niezgodne z prawem Federacji – ale p.Kadyrow ma to gdzieś. Na myśl o kolejnej wojnie z Czeczeńcami – a p.Kadyrow tego nie wyklucza – wszystkim na Kremlu cierpnie skóra, więc tolerują p.Kadyrowa, który jest w dodatku uważany za przyjaciela JE Włodzimierza Putina. P.Putin istotnie woli uchodzić za Jego przyjaciela – bo ma z Czeczenią spokój, a p.Kadyrow ma całe zastępy wytrenowanych i oddanych sobie assassynów. Więc jest On w Czeczenii pół-bogiem.
Miasto Groźny wygląda (przynajmniej na zdjęciach...) prawie jak jakieś Abu Dhabi czy inny Dubaj. Jednak ja nie do końca wierzę zdjęciom – i chyba wybiorę się, by na własne oczy obejrzeć, co w dziesięć lat może zrobić – z całkowicie zrujnowanego kraju – pracowity i zawzięty naród pod dobrym przywództwem.
Domy postawione. A ludzie?
To trzeba usłyszeć na własne uszy..
© Janusz Korwin–Mikke
18 sierpnia 2016
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
18 sierpnia 2016
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz