W momencie pojawienia się sędziego powstaje nowy rodzaj władzy. Sędzia bowiem ma interpretować Prawo tak, by było to zgodne z wolą kacyka czy innego monarchy – na tym polega jego rola.. Jedyną osobą, która może go kontrolować, jest sam monarcha – i zazwyczaj sprawuje on tę funkcję samemu wydając wyroki w precedensowych sprawach. Ponieważ sędzia ma się tylko wczuwać w intencje ustawodawcy, można było bez obawy obdarzać go zaufaniem – a jednocześnie uczynić niezależnym od wszelkich urzędników. Trzeba było to zrobić koniecznie: jakakolwiek ingerencja urzędnika w decyzje sędziego byłaby bowiem naruszeniem praw samego monarchy – w którego imieniu ów sędzia przecież orzeka.
W ten sposób – ku, zapewne, niezadowoleniu urzędników uformowała się niezależność sędziowska.
Jednocześnie wraz z rozrostem państw monarchowie, przeciążeni obowiązkami, przekazywali je rozmaitym zastępcom.
Ci uzyskali ogromną władzę – i często wykorzystywali ją by pozbawić monarchę prerogatyw. Tak było z majordomami w Europie, szogunami w Japonii – a w czasach najnowszych z I Sekretarzami w krajach komunistycznych. By się przed tym zabezpieczyć monarchowie stosowali zasadę „Dziel – i rządź” - zazwyczaj dzieląc władzę w sposób logiczny i naturalny na Legislaturę i Egzekutywę. Król w ten sposób panował nad sytuacją: osobiście mianował premiera, szefa Egzekutywy, rządzącego w imieniu monarchy – i członków Rady Koronnej, której zazwyczaj sam przewodniczył i sam podpisywał ustawy – wydawane zawsze w jego imieniu.
W ten sposób wytworzył się ów trój-podział władzy, który dostrzegł i uznał za optymalny śp.Karol Ludwik de Secondat, baron de La Brède et de Montesquieu. Z jednej strony gwarantuje on silną pozycję monarchy – z drugiej zapewnia poddanym bezpieczeństwo i dużą dozę swobód. Monteskiusz powiedział:
„Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności.[...] nie ma również wolności, jeśli władza sędziowska nie jest oddzielona od prawodawczej i wykonawczej”.Monteskiusz zakładał, oczywiście, że nad tym wszystkim czuwa monarcha. Pilnuje, by władze te były obsadzone właściwymi ludźmi – i wtedy może już zajmować się spokojnie kochankami albo polowaniami, interweniując tylko wtedy, gdy w machinie pojawiały się zgrzyty.
Tu z całym naciskiem trzeba podkreślić, że Judykatura jest najważniejszą z władz – to ona ma, w imieniu monarchy, powstrzymywać Władzę Ustawodawczą i Wykonawczą, która chciałaby naruszyć zakres jego władzy lub gnębić poddanych. Królewicz od dziecka był uczony, że jego najgroźniejszymi wrogami są pochlebcy i właśni urzędnicy. Jeśli o tym zapominał – dynastia zazwyczaj kończyła marnie. Jeśli trzymał urzędników na dystans, a dbał o poddanych – z reguły przechodził do historii jako „Wielki”.
Cały ten system równowagi runął po obaleniu monarchii. Państwu obcięto głowę – i te trzy władze zaczęły ze sobą walczyć, nie mając rozjemcy. Oczywiście teoretycznie w republice lub w demokracji suwerenem jest Lud – ale, w sposób najoczywistszy na świecie nie jest on w stanie niczego skontrolować ani zapobiec nad'użyciom. W tym stanie rzeczy górę bierze zawsze Egzekutywa, opanowując obydwie pozostałe, a zwłaszcza biorąc srogi rewanż na znienawidzonej kaście sędziów. Urzędnicy nienawidzą sędziów i Prawa, uważając, że hamują oni sprawne działanie aparatu państwowego. W rzeczywistości tak jest – i jest to rola zbawienna; bez tego hamulca aparat państwowy zaczyna się wyradzać w potwora. W monarchii może go czasem trzymać w ryzach osoba panującego – w republice jest to niemożliwe. Dlatego właśnie żywot republik a zwłaszcza demokracyj jest znacznie krótszy, niż monarchij.
Na zakończenie rozważań ogólnych (dalsze rozważania poświęcone będą Władzy sądowniczej) dygresja przedstawiająca stan w Polsce aktualny.
OPIS SYTUACJI. Podział Władz nie istnieje. 90% ustaw pochodzi nie z Legislatury, lecz z „rządu”. „Rząd” w rzeczywistości nie jest rządem, lecz (zgodnie z nazwą!) „Radą Ministrów” - czyli III Izbą Parlamentu, wybieraną w wyborach pośrednich, i ma inicjatywę ustawodawczą (funkcje rządu pełnią de facto podsekretarze stanu w ministerstwach!). Parlament z kolei wtrąca się w pracę Egzekutywy (sam to zrobiłem w 1992, w Uchwale Lustracyjnej nakazując pewne działania „rządowi”!) oraz we Władzę Sądownicza – jednak i Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy często występują w roli IV Izby Parlamentu – przez unieważnianie ustaw Parlamentu drogą uznawania ich (w sposób całkiem nieusprawiedliwiony) za „sprzeczne z Konstytucją. Konstytucja z kolei, choć jest Prawem Najwyższym i jej przepisy „stosuje się bezpośrednio” w ogóle nie jest przestrzegana; wśród prawników ugruntowało się przekonanie, że powołanie się na Konstytucję przeciwko ustawie tylko ośmiesza (!!). Prawo jest kompletnie niejasne – i celowo jest tak konstruowane przez prawników, bo mogli je oni dowolnie interpretować.
Na to wszystko nakłada się jeszcze bardziej bałaganiarskie prawo unijne, mające pierwszeństwo przed krajowym – jednak jest ono niejasne i nieznane, więc bałagan prawny podnosi się do kwadratu. Ostatnie poczynania „Rządu” PiS były próbą likwidacji niezależności Władzy Sądowniczej (przez zastąpienie jej inną, posłuszną sobie) - pod (prawdziwym) pretekstem, że Judykatura nadużywała swoich uprawnień. W który to spór znów wtrąciła się Unia Europejska – i Prezydent, rozpaczliwie usiłując choć w części zastąpić monarchę...
Można więc uważać, że państwo istnieje nie „teoretycznie” - lecz odwrotnie: wbrew teorii. „Teoretycznie”, to powinno się rozlecieć. KONIEC DYGRESJI
c.d.n..
© Janusz Korwin–Mikke
27 lipca 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
27 lipca 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
☞ O Prawie i Lewie – kilka uwag podstawowych (1)
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz