Przyszedł na świat w Łodzi, 19 listopada 1920 roku, w biednej rodzinie robotniczej. W chwili wybuchu II wojny światowej miał więc prawie 19 lat, nie brał jednak udziału w walce ani z niemieckimi, ani też z sowiecko-rosyjskimi bandytami, którzy napadli wówczas na Polskę.
Podczas okupacji od czasu do czasu pomagał szwagrowi w rozwożeniu węgla. Jednak gdy Gestapo aresztowało szwagra za pomaganie Żydom (których w Łodzi było wówczas wielu), został zmuszony zająć się nagle osamotnioną siostrą z małym dzieckiem. Tak przejął po szwagrze rozwożenie węgla, co zresztą robił aż do końca wojny, gdyż szwagier został wkrótce wysłany do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie też został przez Niemców zamordowany.
Na początku II wojny światowej 20-letni wtedy pan Janusz poznał w Radomiu 16-letnią Wiesię, z którą bardzo blisko zaprzyjaźnili się, a gdy w 1943 roku dziewczyna stała się pełnoletnia - natychmiast pobrali się. Niecałe 2 lata później, w styczniu 1945 roku przyszła na świat ich pierwsza córeczka. Pan Kłosiński przeżył całe swe życie z panią Wiesławą i do końca życia zamieszkiwali w Warszawie, gdzie w 1953 r. urodziła się ich druga córka.
Po wojnie pan Kłosiński pracował w składnicy złomu i miał dość lewicowe poglądy polityczne, aczkolwiek nigdy ne był komunistą. Nigdy nie planował też zostania aktorem, jednak pod wpływem impulsu, po przeczytaniu ogłoszenia w prasie o naborze do szkoły aktorskiej, zdecydował się tego spróbować. Pomimo braku matury i średniego wykształcenia, dzięki preferowanemu wówczas „proletariackiemu” (robotniczemu) pochodzeniu został dopuszczony do egzaminu wstępnego [...] zdaniu egzaminu i następnie przyjęty na studia w łódzkiej PWST. Jak sam opowiadał w jednym z wywiadów:
– Nauczyłem się wierszy Staffa. Do dziś nie wiem, czy bym zdał, gdyby nie Jacek Woszczerowicz. Kazał mi zagrać wariata, który nagle ma atak szału. Myślę, że dzięki temu zostałem przyjęty.
Pomimo, że sam uważał się za „oświeconego socjalistę” (cokolwiek miałoby to znaczyć) i odżegnywał od komunizmu – był m.in. gorliwym katolikiem – na studiach stał się aktywnym działaczem organizacji komunistycznych i w 1948 roku, po utworzeniu PZPR, został jednym z jej wczesnych członków. W tym samym roku ukończył PWST i zaczął pracować w Teatrze Ludowego Wojska Polskiego, równocześnie występował też na deskach łódzkich teatrów. [...]
Na dużym ekranie pojawił się po raz pierwszy w 1953 roku jako jeden z żandarmów w filmie Wandy Jakubowskiej „Żołnierz zwycięstwa” (wybitnie propagandowym gniocie o Karolu Świerczewskim zabitym przez Ukraińców podczas walk z bandami UPA, którego komunistyczni okupanci Polski kreowali pośmiertnie na bohatera narodowego, pomimo, że od 1928 roku był on jawnym agentem sowieckiego wywiadu). W następnych latach pan Kłosiński pojawił się w kilku innych epizodycznych rólkach, aż w 1956 roku otrzymał swą pierwszą większą rolę kapitana statku w niezłym filmie Czesława i Ewy Petelskich p.t. „Wraki” (film miał premierę w 1957 roku i stał się przebojem).
Później znowu grał mniej lub bardziej epizodyczne postaci w kilku filmach, aż do kolejnego dzieła małżeństwa Petelskich „Ogniomistrz Kaleń”, gdzie ponownie otrzymał od nich znaczącą rolę (sławnego patrioty majora Żubryda, którego sportretował zgodnie z wymogami komunistycznej propagandy: jako antykomunistycznego bandytę i zwykłego rzezimieszka).
W tym samym czasie pan Kłosiński nawiązał współpracę z Polskim Radiem i od listopada 1961 roku kreuje nieprzerwanie do dziś postać listonosza Józefa Jabłońskiego w powieści radiowej „W Jezioranach” emitowanej w Programie 1 Polskiego Radia.
Rok później zagrał większą partię w filmie „O dwóch takich, co ukradli księżyc” (wraz z przyszłymi Prezydentem oraz Premierem III RP, wówczas jeszcze dziećmi, Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi) i od tego czasu zaczął otrzymywać coraz większe role filmowe. [...]
Na małym ekranie zadebiutował w 1963 roku w spektaklu telewizyjnym „Tranzyt” w reżyserii Tadeusza Worontkiewicza.
W 1964 roku, po odejściu Kazimierza Dejmka do Warszawy, został następnym dyrektorem Teatru Nowego w Łodzi, którą to funkcję piastował aż do 1970 roku, gdy podążył wówczas w ślad za swym promotorem i został członkiem Teatru Narodowego w Warszawie. Tam też został I sekretarzem zakładowym PZPR teatru.
Gdy Janusz Przymanowski zaproponował mu w 1966 roku rolę sowieckiego żołnierza, Rosjanina Czernousowa, nie był nią zbyt zachwycony. Wcześniej grał już kilkakrotnie rosyjskich i sowieckich żołdaków i - jak możemy się domyślać - prawdopodobnie nie chciał zostać „zaszufladkowany” do takich tylko ról. A jednak to właśnie postać Czernousowa z serialu „Czterej pancerni i pies” została chyba jego najbardziej znaną i pamiętaną do dzisiaj postacią wykreowaną w całym dorobku aktorskim, pomimo tego, że zagrał później w dużo bardziej znaczących i o wiele lepiej zagranych rolach, jak choćby wyśmienicie wykreowana na ekranie postać Stanisława Włodka w filmie „Niespotykanie spokojny człowiek” z 1975 roku (reż. Stanisław Bareja). [...]
W 1981 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego przez komunistyczny reżym agenta sowieckiego Jaruzelskiego, pan Janusz Kłosiński stał się jedną z niewielu osób publicznych, które otwarcie w telewizji poparły zlikwidowanie „Solidarności” i działania WRON (junty pod dowództwem Jaruzelskiego, która w zamachu stanu przejęła władze PRL-u). W tym samym momencie ogromna dotychczas popularność pana Kłosińskiego w społeczeństwie spadła do zera i nagle dla ogromnej większości Polaków stał się "„jednym z nich” - pachołków Rosji sowieckiej. Popieranie reżymu komunistycznego zemściło się na nim raptem miesiąc później. W styczniu 1982 roku, podczas premiery (wybitnie przecież patriotycznego spektaklu) „Wesela” Wyspiańskiego, wszystkie partie sceniczne z udziałem pana Kłosińskiego zostały „wyklaskane” - zagłuszane nieustannym klaskaniem - przez widownię. Po tak "entuzjastycznym" przyjęciu pan Kłosiński na długi czas zrezygnował z grania wszelkich ról w teatrze.
Jak wspominał ówczesny dyrektor teatru, pan Hanuszkiewicz:
– ...to było okrutne. Cały zespół z tyłu sceny, bo „Wesele" szło na obrotówce [obrotowej scenie] i widzieliśmy, jak przy tym morderczym klaskaniu, wraz z Bogu ducha winnym Janczarem w roli Czepca, wykrzykiwali swoje kwestie coraz głośniej. Kiedy dobrnęli do końca, Janczar, nieprzytomny, uciekł za kulisy, a Kłosiński został i... czekał na drugie wejście. Zobaczyłem jego twarz i przestraszyłem się. Był blady jak trup i twarz mu się dosłownie rozeszła. W odruchu obronnym zaproponowałem, że następne wejście opuścimy. Ale on powiedział: „Nie, jestem zawodowcem”. I wszedł znów pod pręgierz, a kiedy zszedł, podałem mu rękę, choć, oczywiście nie pochwalałem jego wypowiedzi w telewizji. Nie wiem, czy to zauważył, był nieprzytomny.
Wraz z końcem PRL-u praktycznie zakończyła się też kulejąca od tego czasu kariera aktorska pana Kłosińskiego, i to nie tylko z uwagi na podeszły wiek aktora. Społeczeństwo polskie w większości po prostu nigdy nie zapomniało mu zdrady z 1981 roku.
Po ostatnim filmie z jego udziałem wyprodukowanym w dogorywającej już PRL - „Warszawskich gołębiach” z 1988 roku - pan Kłosiński pojawił się na ekranach tylko dwukrotnie: jako wachmistrz Kłos w jednym z ostatnich odcinków serialu „Dom” w 2000 roku, oraz 7 lat później jako ksiądz w filmie „Wszystko będzie dobrze”.
[...]
Odznaczenia i nagrody (m.in.):
Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1984), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1975), Złoty Krzyż Zasługi (1955), Medal 10-lecia Polski Ludowej (1955), Medal 40-lecia Polski Ludowej (1985), Odznaka Honorowa miasta Łodzi (1963), Nagroda ministra obrony narodowej I stopnia za serial telewizyjny Czterej pancerni i pies (1967), Nagroda „Trybuny Ludu” za całokształt pracy artystycznej w teatrach Łodzi, Warszawy oraz w teatrze telewizji i filmie (1982),
Jedynym odznaczeniem, jakie pan Kłosiński otrzymał w tzw. „wolnej” III Rzeczpospolitej, było zbiorowe wyróżnienie dla całego zespołu Teatru Polskiego Radia za wybitne kreacje aktorskie w kilkudziesięciu słuchowiskach oryginalnych i adaptowanych Teatru Polskiego Radia (2008).
W wywiadzie dla „Super Expressu” w lipcu 2010 roku pan Kłosiński powiedział:
– Mimo że nie mogę chodzić, jestem dosyć sprawny. Daję radę wykonać wszystko wokół siebie. Sam ścielę sobie łóżko, gotuję. Śmieję się, że przeszkadzam swojej żonie tylko wtedy, gdy ona odkurza. Gdy dziś śni mi się, że mam umrzeć, to chciałbym, aby moje ciało było przekazane jakiejś medycznej instytucji, a mnie pochowali tam, gdzie chowają bezimiennych włóczęgów. Całe życie byłem związany z postacią Chrystusa, który był łazęgą, której na salony nie wpuszczano...
– Myślę, że spełniłem się jako aktor.
Też tak myślimy. Szkoda tylko, że będąc jednym z ostatnich żyjących Polaków z pierwszego pokolenia wolnej Polski, nie będąc nawet komunistą, u kresu życia był utożsamiany przede wszystkim z ostatnim pokoleniem komunistycznych okupantów Polski rodem z PRL-u...
Aktor zmarł 8 listopada 2017 roku w Warszawie.
© DeS
(Digitale Scriptor)
listopad 2010
opracowanie wersji skróconej: 888 / listopad 2014
(Digitale Scriptor)
listopad 2010
opracowanie wersji skróconej: 888 / listopad 2014
Miejsce na ziemi (1959) |
Szatan z siódmej klasy (1960) |
O dwóch takich, co ukradli księżyc (1962) |
Mansarda (1963) |
Kapitan Sowa na tropie (1965) |
Pieczone gołąbki (1966) |
Stawka większa niż życie (1967) |
Janosik (1973) |
Niespotykanie spokojny człowiek (1975) |
Gwiazdy poranne (1979) |
prywatnie, 2010 |
PIERWOTNIE OPUBLIKOWANO NA BLOGU FilmyPolskie888.
ARTYKUŁ ZOSTAŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWEJ, Z TEGO POWODU FORMATOWANIE ARTYKUŁU LUB ZAŁĄCZONYCH DO NIEGO ILUSTRACJI MOŻE NIE PASOWAĆ DO OBECNEGO FORMATU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE.UAKTUALNIENIE: 2017-11-08-22:50 / J.
Niech spoczywa w pokoju.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście szkoda, że stanął po stronie czerwonych w 1981 (dzięki za artykuł, zupełnie nie wiedziałem o tym) ale i tak lubiłem go jako aktora.