Sam Robert Tekieli wspominając swą dość nieciekawą przeszłość, w tym redagowanie przez siebie skandalizującego pisma „brulion” powiedział: „Jeszcze rok temu nie byłbym w stanie mówić o „brulionie", bo pamiętałem głównie złe rzeczy i wstydziłem się go. Wiedziałem tylko, że zrobiłem w krakowskiej Rotundzie największy festiwal filmów satanistycznych w Europie (podkr.- JRN), myśląc, że robię festiwal filmów artystycznych i że zespół Throbbing Gristle to artyści. „brulion" był czymś, czego żałowałem”. ( Z rozmowy Roberta Mazurka z R. Tekielim w „Plus-Minus” 15 września 2016 r.). Jeszcze niedawno tak zawstydzonemu wybrykami ze swej przeszłości Tekieliemu nic jakoś nie przeszkodziło w nowym haniebnym wyczynie, popełnionym w „Gazecie Polskiej” z 24 maja 2017 r. W jednym ze zdań swego oszczerczego tekstu zestawił mnie z mordercą księdza Jerzego Popiełuszki Grzegorzem Piotrowski, określając nas obu jako ludzi, których nie powinno się dopuszczać na łamy mediów. Zestawienie prawdziwie obrzydliwe i kolejne bęcwalstwo. Tak wyrokował Tekieli, dawny fanatyczny ateista i zatwardziały bluźnierca, propagator satanizmu. Pewna bardzo inteligentna i ładna Pani, znająca z bliska układy w „Gazecie Polskiej”, wyjaśniła mi, że przypuszczalnie o brutalności ataku na mnie zadecydowały żydowskie koneksje „tropiciela „antysemityzmu” R. Tekielego. Wiadomo jak mnie nie lubią niektórzy za konsekwentną walkę z żydowskimi polakożercami!
R. Tekieli jako „kret, który ryje”
Postawę Tekielego w sprawach narodowych świetnie obnażył znakomity pisarz kresowy Stanisław Srokowski już 4 września 2014 r. w internecie . w tekście: Atak na film o Kresach, czy czas na „nienawiść”. Srokowski pisał tam m.in.: „Komuniści przez 44 lata nie pozwalali na pokazywanie zbrodni Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Przez kolejne ćwierćwiecze III RP nie było dobrego klimatu do powstania takiego dzieła. Dlatego każdy zdrowo i trzeźwo myślący Polak powinien się cieszyć, że taki film powstanie. W końcu do roboty zabrał się mistrz kina i wydobędzie prawdę na wierzch. Ale nie każdy Polak się cieszy! Zawsze znajdzie się jakiś kret, który ryje. I tutaj też się znalazł. I to gdzie? W niby-patriotycznej „Gazecie Polskiej Codziennie”.J aka ona jest patriotyczna, sam Czytelnik się przekona. Oto w internetowym wydaniu „Gazety Polskiej Codziennie” czytam, że felietonista tego pisma Robert Tekieli zaatakował ideę powstania filmu ukazującego ludzką tragedię Polaków mordowanych przez Ukraińców. I zadał właśnie to pytanie: Czy czas na „Nienawiść”? Bo taki tytuł ma mieć film Smarzowskiego, oparty na zbiorze moich opowiadań pod tym samym tytułem. Zamurowało mnie! Zdawało mi się, że to niemożliwe, by w wolnym kraju ktoś zadawał poecie, prozaikowi, malarzowi czy kompozytorowi pytanie, czy czas na napisanie wiersza, powieści, namalowanie obrazu albo skomponowanie kantaty, suity czy requiem. Takie pytania zadaje się w ustrojach totalitarnych, niewolniczych. Jeśli w ogóle się je zadaje. Tam niewygodnych twórców się po prostu zamyka, wiesza albo zbiorowy samobójca robi z nimi porządek. Ale mnie, naiwnemu, zdawało się, że współczesna Polska nie jest krajem zamordyzmu i zniewolenia. Okazuje się jednak, że jest. Przekonał mnie do tego Tekieli, pisząc: „[…] podnoszenie tego tematu dziś, gdy Ukraina została zaatakowana przez Rosję, nie jest dobrym pomysłem. Podsycanie sporów polsko-ukraińskich służy Kremlowi. Rosyjska propaganda bez wątpienia wykorzysta wymowę Wołynia do budowania dystansu Polski i Polaków wobec dzisiejszej Ukrainy”. Nikt nie podsyca sporów. Nikt nie służy Kremlowi. Bo co to jest Kreml, Kresowianie pierwsi wiedzieli. A Tekieli alarmuje, że ktoś podsyca. I że od razu Moskwa, propaganda, ataki na Ukrainę. Film pomoże Ukrainie zrozumieć samą siebie. Bo wciąż Ukraina ma z tym problemy. Na dodatek Tekieli nie ma wiedzy o zbrodni, bo mówi o Wołyniu. Gdyby miał wiedzę, mówiłby o Kresach.
Najsmutniejsze jest to, że Tekieli wyznacza twórcom granice wolności. Wskazuje czas, kiedy coś mogą powiedzieć, a kiedy nie mogą. Zabawia się w cenzora. I zakazuje robienia filmu. A co jutro zakaże? Śpiewać? Tańczyć? Mówić po polsku? Bo czymże innym jest retoryczne pytanie, jeśli nie zakazem, a co najmniej donosem do władzy, by coś z tym fantem zrobiła. (...) Kim jest Tekieli, że tak się rządzi? – zapewne chce wiedzieć bardziej dociekliwy Czytelnik, któremu nie wystarczy, że to wpływowy autor. Więc dodaję za encyklopedią: „Robert Tekieli […] polski dziennikarz, publicysta, animator kultury niezależnej, poeta lingwistyczny […] Początkowo zafascynowany ruchem New Age (twierdzi, że posiadł m.in. takie umiejętności, jak uzdrawianie, słyszenie myśli innych ludzi, prekognicja) […]”.No, no, ciekawe, ale idźmy dalej. Być może zdolności lecznicze zostały mu do dzisiaj i stara się leczyć twórców, którzy mają odmienny od niego głos i niesforne myśli. I on, słysząc owe niesforne myśli, pragnie je wygnać z ogarniętych niebezpieczną chorobą niezależności głów.(...)
Od lipca 2005 przez rok pełnił Tekieli funkcję zastępcy redaktora naczelnego tygodnika „Ozon”. Co to było za pismo? Naturalnie, prawicowe. I oto jacy autorzy w nim pisali: Paweł Althamer, Ryszard Bugaj, Andrzej Leder, Tomasz Lis, Agata Passent, Sławomir Sierakowski i paru innych. Sama prawica, prawda? A kto był wydawcą? Bardzo interesujące. Wikipedia mówi wprost: „Głównym inwestorem i posiadaczem większościowego udziału w spółce był znany przedsiębiorca Janusz Palikot, właściciel Polmosu Lublin […]”. Nie mylicie się Państwo. Słyszycie dobrze. Tekieli wspierał działania Palikota. Służył mu. (Podkr.-JRN). Tak, tego samego Palikota, który włada teraz przyjazną, jak wiadomo, Polakom partią polityczną”.
M. Kokoszkiewicz przeciw oszczerstwom R. Tekieliego
W związku z obłędnym atakiem na mnie ze strony R. Tekieliego w: „Gazecie Polskiej” chciałbym tym, mocniej podziękować za natychmiastową ripostę na ten atak w „Warszawskiej Gazecie”… z 2-8 czerwca 2017 r. Jeden z najpopularniejszych publicystów „Warszawskiej Gazety” Mirosław Kokoszkiewicz ostro skrytykował oszczerstwa Tekielego w tekście „Czy Robert Tekieli przeprosi prof. Jerzego Roberta Nowaka?” Kokoszkiewicz dość retorycznie zapytał: „Czy godzi się na jednej szali umieszczać esbeka i mordercę ks. Jerzego Popiełuszki z wielkim patriotą prof. Jerzym Robertem Nowakiem? Kokoszkiewicz stanowczo zalecił Tekielemu „publiczne przeproszenie Jerzego Roberta Nowaka i uświadomienie sobie brudu, tkwiącego w zastosowanym porównaniu”.
„List otwarty do Klubów Gazety Polskiej”
W odpowiedzi na podły atak Tekielego opublikowałem w „ Warszawskiej Gazecie” w dniu 16 czerwca 2017u r.„List otwarty do Klubów Gazety Polskiej”. Napisałem w nim, co następuje:
„Od dawna bardzo wysoko oceniam działalność Klubów „Gazety Polskiej”. Kluby imponują swym patriotyzmem, wielostronnością podejmowanych tematów, dynamizmem działań i otwartością polityczną. Osobną, niezwykle cenną inicjatywą Klubów jest ich ponawiana od 2012 r. akcja dorocznych wyjazdów na Węgry, umacniająca więzi miedzy obu naszymi reformatorskimi państwami. Jak wiadomo miąłem dziesiątki wykładów i spotkań w Klubach „Gazety Polskiej”. Zaprzyjaźniłem się z rozlicznymi prezesami „Klubów „GP” i bardzo dużą częścią ich członków. Z tym większym zaskoczeniem przyjąłem więc nagły haniebny atak na mnie w „Gazecie Polskiej” (nr z 24 maja 2017 r.) . Autorem ataku był niegdyś fanatyczny ateista Robert Tekieli, który m. in. „wsławił się” bluźnierczym tekstem:” Baranku Boży… odpier... się” . (Por. R.Tekieli : Wikicytaty - „Brulion „, nr 16 z 1991 r.) Zgodnie z prawami III RP Tekieli powinien za swe bluźnierstwo być bezwarunkowo zapakowany do więzienia. Potem Tekieli jakoby „nawrócił się”, ale w świetle jego ostatniego ataku na mnie wątpię w prawdziwość jego nawrócenia. Pozwolił sobie bowiem na zestawienie mnie razem z morderca księdza Jerzego Popiełuszki Grzegorzem Piotrowskim. Jestem autorem wielu książek i setek artykułów broniących polskości, patriotyzmu i Kościoła, ocenianych bardzo pozytywnie m.in. przez takich hierarchów jak ks. abp J. Michalik, ks. abp. Przykucki, ks. bp. S. Stefanek, ks. bp. A. Lepa, bp. I. Dec, ks. bp. E. Frankowski. , ks. bp. K. Ryczan, bp. A. Małysiak, b. przeor klasztoru na Jasnej Górze o .I. Matuszewski. Tym bardziej podłe było dokonane przez byłego fanatycznego ateistę Tekielego zestawienie mej twórczości z esbeckim, mordercą księdza Popiełuszki G. Piotrowskim. Szokuje fakt, że zestawienie to ukazało się właśnie w „Gazecie Polskiej”, która w swych zamierzeniach chce był tygodnikiem patriotycznym.
Niestety nie jest to pierwsze oszczerstwo na mój temat, jakie ukazało się na łamach „Gazety Polskiej”. W internecie z 4 grudnia 2002 można znaleźć pod tytułem „Banda postkomunistycznych promoskiewiskich sprzedawczyków. Dokładny spis wszystkich współpracowników „Radia Maryja”, atakujący mnie i kilku innych autorów z Radia Maryja tekst Elizy Michalik i Piotra Lisiewicza „Na politycznej fali Radia Maryja”. W paszkwilu tym z furią godną stalinowskiej redaktorki Wandy Odolskiej atakowano mnie, ks. prof. Czesława Bartnika i prof. Ryszarda Bendera w sposób całkowicie zafałszowujący nasze przesłanie. Fałsze te otwarcie zdemaskowałem w katolickim tygodniku „Niedziela” w mym stałym codziennym przeglądzie prasy „Pro i contra.). W tekście paszkwilu E. Michalik i P. Lisiewicza znalazło się m.in. oskarżenie Radia Maryja o rzekomą prorosyjską agenturalność, czego dowodem, miały być nadajniki Radia, znajdujące się na terenie Federacji Rosyjskiej. Dobrana para oszczerców :E. Michalik i P. Lisiewicz atakowała również wprost o. Tadeusza Rydzyka i innych współpracowników Radia Maryja takich jak prof. Piotr Jaroszyński i red. Stanisław Krajski. Pisząc swój plugawy oszczerczy tekst E. Michalik i P. Lisiewicz postępowali zgodnie z nową linia ówczesnego naczelnego „Gazety Polskiej” Piotra Wierzbickiego, który zdradził prawicę. Przez 14 lat, jakie upłynęły od paszkwilu E. Michalik i P. Lisiewicza na prawicy powszechnie doceniono bardzo dużą patriotyczną rolę Radia Maryja, m.in. w wypowiedziach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i licznych innych czołowych polityków prawicowych. Kompanka Lisiewicza w oszczerstwach Eliza Michalik odeszła w międzyczasie z „Gazety Polskiej” do lewackiej stacji telewizyjnej „Superstacji”, gdzie bryluje w roli najbardziej napastliwej kalumniatorki patriotycznej prawicy. Odszedł z „Gazety Polskiej” także jej naczelny redaktor w 2002 r. Piotr Wierzbicki, który po dramatycznym skoku w lewo zaczął współpracować z michnikowską „Gazetą Wyborczą”. Pozostał w redakcji za to Piotr Lisiewicz, nigdy nie przeprosiwszy za swoje oszczerstwa z paszkwilu w 2002 r., , dalej obrzucając kalumniami różne osoby na prawicy, bezczelnie dzieląc prawicę swymi insynuacjami.
Kolejna kwestia, to sprawa licznych fałszerstw Doroty Kani. Wszystko zaczęło się od osławionych „taśm Rydzyka”, w sfałszowany sposób opublikowanych przez naczelnego redaktora „Wprost” Stanisława Janeckiego w lipcu 2007 r. W odpowiedzi na nie, począwszy od 12 lipca 2007 r. opublikowałem na łamach „Naszego Dziennika” sześć artykułów piętnujących antykatolicką i antypolską publicystykę „Wprost”. Najczarniejszym negatywnym bohaterem moich tekstów był ówczesny naczelny redaktor „Wprost” „Stanisław Janecki., W odpowiedzi na moje teksty 16 września 2007 r. ukazał się na łamach „Wprost” tekst D. Kani „Agent u Rydzyka”, zarzucający mi rzekomą współpracę z SB. .Było to niebywale oszczercze pomówienie, które obaliłem już w tekście „Podłe oszczerstwa „Wprost” („Nasz Dziennik” z 12 września 2007 r. Po kilku latach w styczniu 2007 r. dowiedziałem się, że z kręgów D.Kani wychodzą kolejne ponawiane oszczerstwa na mój temat. Odpowiedziałem na nie szeroko udokumentowanym tekstem w „Warszawskiej Gazecie” z 31 stycznia 2014 r. pt. „Jak Dorota Kania zafałszowała wymowę moich akt z IPN-u” (Tekst jest dostępny w internecie). .Pod koniec tekstu stwierdziłem m.in.: „Świadome zafałszowanie wymowy moich akt IPN-ie przez Dorotę Kanie zdyskwalifikowało ją moralnie jako dziennikarkę i jako człowieka, zhańbiło jej profesję.”. Mój tekst tak mocno przygważdżał oszczerstwa Kani, że nie próbowała z nim nawet polemizować. W międzyczasie musiałem demaskować również inne kłamstwa D. Kani. godzące w moją osobę. W grudniu 2013 r. wypowiedziała ona na ekranie TW Republika kłamstwo, że wydana przy jej współautorstwie książka „Resortowe dzieci” była pierwszą, pionierską wręcz książką z tej tematyki. Sama pochwaliła się też za rzekomą wyjątkową odwagę w publikacji takiej książki. W następnych miesiącach liczne osoby (m.in. prof. Zbigniew Zmigrodzki, red. Stanisław Michalkiewicz, red. Leszek Szumowski, red. Maciej Pawlicki i naczelny wydawca z „Frondy”, gdzie opublikowano „Resortowe dzieci” stwierdzili, że moja wydana w 2004 r .książka „Czerwone Dynastie” była pierwszą książką na ten temat, na długo przed „Resortowymi dziećmi” Co zaś do rzekomej odwagi D. Kani, to w 2013 r. było o wiele łatwiej wydawać książkę tego typu niż w 2004 r. za rządów SLD Leszka Millera. Dość przypomnieć opisany w owym czasie przez red. S. Michalkiewicza fakt, że radni SLD chodzili po warszawskich księgarniach i skutecznie zastraszali księgarzy przed sprzedażą moich książek, grożąc podwyżką czynszów. Kłamczucha D. Kania nie zdobyła się nigdy na przeproszenie mnie za liczne kłamstwa na mój temat. Wszystkie jej kłamstwa, a także jej wspólników w oszczerstwach: P. Lisiewicza.. E. Michalik i R.Tekielego rozliczę w najbliższym czasie na moim blogu („Blog Jerzego Roberta Nowaka”).
W związku z nadchodzącym zjazdem klubów „Gazety Polskiej” w Piotrkowie Trybunalskim mam konkretną propozycję do organizatorów tego Zjazdu. .Zorganizujcie państwo debatę na temat kłamliwych tekstów trójki autorów: Tekielego, Kani i Lisiewicza, opublikowanych tak nieodpowiedzialnie na mój temat. Gotów jestem przybyć na zjazd i w polemice z oszczerstwami wypowiedzieć całą prawdę na ten temat. A potem niech zebrani na sali szefowie klubów sami ocenią w oparciu o przedstawione fakty, kto mówił prawdę, a kto miotał oszczerstwa. Niech szefowie Klubów sami ocenią racje, i niech wypowiedzą sie za położeniem tamy obrzydliwym oszczerstwom na przyszłość. Czy taka autentyczna ,swobodna debata nie byłaby najlepszym rozwiązaniem? Odwagi redakcjo „Gazety Polskiej”!
Mocno liczę na to, że szefowie Klubów „Gazety Polskiej” stanowczo wypowiedzą się za poszanowaniem prawdy na łamach swego tygodnika i wezwą do jednoznacznego potępienia tak nieodpowiedzialnych haniebnych wybryków jak wspomniany obrzydliwy tekst R. Tekielego i wcześniejsze oszczercze teksty Kani i Lisiewicza w imię zapobieżenia takim łajdackim wyskokom w przyszłości. W imię prawdy o Polsce!
Warszawa 13 czerwca 2017 r.”.
Pytania do redaktorów „Gazety Polskiej”
Dodam dziś pytanie do redaktorów „Gazety Polskiej”: czy nie widzą sprzeczności nazwy swego tygodnika z paszkwilanckimi wybrykami swych redaktorów i współpracowników, godzącymi w dobre imię polskich patriotów: o. T. Rydzyka, ks. C. Bartnika, prof. R. Bendera, prof. P. Jaroszyńskiego i mnie? Kolejne pytanie: jak długo w internecie będzie figurować atakujący o. Rydzyka i współpracowników tekst redaktorów „Gazety Polskiej” z 4 grudnia 2002 r. , utrzymany w duchu stalinowskich paszkwili na „wrogów ludu” pt.„Banda postkomunistycznych promoskiewiskich sprzedawczyków. Dokładny spis wszystkich współpracowników „Radia Maryja”? Jak długo będziecie się tak kompromitować panowie redaktorzy? Kolejne pytanie, czy doczekam się wreszcie uczciwej reakcji kierownictwa „Gazety Polskiej” na paszkwilancki tekst R. Tekielego, który powinien natychmiast wylecieć na zbity pysk z redakcji? Dodam, że o całej sprawie poinformowałem już prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztofa Skowrońskiego. A na przykładzie skończonego chamidła Tekieliego jeszcze raz ostrzegam przed „źle nawróconymi” i „przebierańcami”.
© Jerzy Robert Nowak
18 czerwca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
18 czerwca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz