Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Zwycięstwo pod Warką

7 kwietnia 1656 roku, po roku szwedzkiego najazdu na terytoria Rzeczypospolitej Obojga Narodów, wojsko polskie w bitwie pod Warką po raz pierwszy pokonało zjednoczone wojska szwedzko-niemieckie, dając tym samym nadzieję, że uratowanie Rzeczpospolitej jest możliwe.
        Ogromne armie szwedzkiego króla Karola X Gustawa, wspomagane sprzymierzonymi ze Szwecją wojskami rosyjskimi, niemieckimi z księstwa Brandenburgii oraz innymi, niczym woda podczas powodzi dokonały rok wcześniej zmasowanego najazdu na Polskę. „Potop szwedzki” przeszedł do historii jako największy atak na Rzeczpospolitą aż do czasu rozbiorów 150 lat później i napaści niemiecko-rosyjskiej z 1939 roku.

        Znajdujący się w trudnej sytuacji po nierozstrzygniętej bitwie pod Jarosławiem król Karol X Gustaw rozkazał 16 marca swemu bratu księciu Janowi Adolfowi, by ten wysłał z Warszawy posiłki. Książę zastosował się do królewskiego polecenia i w drugiej połowie marca 1656 r. z Warszawy w kierunku Janowca ruszył korpus szwedzki liczący 2,5 tys. rajtarów i dragonów pod dowództwem margrabiego Fryderyka Badeńskiego, który prowadził odsiecz dla osaczonego przez wojska polsko-litewskie w widłach Wisły i Sanu króla szwedzkiego. Szczególnie ciężka była dla ratunkowego korpusu przeprawa przez Puszczę Kozienicką z powodu ciągłych walk z oddziałami nękajacej ich chłopskiej partyzantki.
Po spóźnionym  o kilka dni przybyciu do Janowca, podczas których plany króla szwedzkiego uległy zmianie w związku ze zmieniającą się sytuacją, margrabia otrzymał od Karola Gustawa rozkaz, aby zawrócił w stronę Warszawy. Król szwedzki, pomimo zostawionych przez Jerzego Lubomirskiego i Stefana Czarnieckiego pospolitego ruszenia i oddziałów chłopskich zorientował się bowiem, że wojska regularne opuściły obóz i doszedł do wniosku, że korpus margrabiego spełnił swoje odstraszające zadanie, a jego własna osaczona armia w nowej sytuacji zdoła sama wydostać się z matni.

Posłuszny rozkazom królewskim margrabia Badeński rozpoczął odwrót najkrótszą drogą, przez Kozienice i Warkę. Miał nad zbliżającymi się do niego siłami Czarnieckiego i Lubomirskiego aż 80 kilometrów przewagi, co przy ówczesnych drogach, zalanych przez wiosenne roztopy, dawało Szwedom praktycznie pewną szansę ucieczki.
Margrabia popełnił jednak poważny błąd. Do Warki maszerowała z Radomia druga grupa wojsk szwedzkich dowodzona przez Rittera. Margrabia - zamiast jak najszybciej uchodzić do Warszawy - postanowił zaczekać na obciążoną licznymi taborami grupę radomską. Najprawdopodobniej wynikało to stąd, że dowódca szwedzki zlekceważył niebezpieczeństwo ze strony wojsk nadciągających wojsk Czarnieckiego, o którym informowali go Karol Gustaw i jego brat książę Adolf Jan.
Po przybyciu Rittera obie grupy rozpoczęły przeprawę przez most na Pilicy w Warce. Połączone siły szwedzkie przez całą noc przeciągały tabory przez most, który na koniec został rozebrany. Cała przeprawa zajęła kilkanaście godzin, a margrabia wraz z głównymi siłami czekał pod Warką, aż wszystkie wozy z taboru Rittera znajdą się po drugiej stronie rzeki. W tym czasie jazda polska pod dowództwem Lubomirskiego i Czarnieckiego już dopadły i rozbiły pod Kozienicami tylną straż wojsk margrabiego dowodzoną przez Törnskjölda. Pomimo, że rozbitkowie tylnej straży donieśli margrabiemu o bliskiej obecności wojsk polskich, ten popełnił drugi błąd i zaczekał z odwrotem do ukończenia rozbiórki mostu, co nastąpiło rankiem 7 kwietnia 1656 roku. Margrabia czuł się bezpieczny, gdyż przypuszczał, że szeroko rozlana wiosennymi roztopami rzeka - przy braku dopiero co rozebranego mostu - uniemożliwi wojskom koronnym przeprawę. Po pozostawieniu silnych posterunków nad rzeką i przy brodzie w Winiarach Szwedzi ruszyli do Warszawy, sformowani w kolumnę o długości ok. 4 km.

        Mający za sobą trzy dni marszu komunikiem [co to jest marsz komunikiem?] Polacy, dzięki pomocy miejscowej ludności błyskawicznie znaleźli inny, odpowiedni bród i sforsowali rzekę powyżej miejsca, gdzie znajdowała się pilnująca przepraw szwedzka rajtaria. Podczas ataku wojsk polskich czoło szwedzkiej kolumny było już w Piasecznie, ale ogon dopiero wychodził z Warki.
Dowódcy polscy po przeprawieniu części sił przez rzekę podzielili swe wojska na trzy grupy i najpierw uderzyli na posterunek szwedzki. W tym czasie Szwedzi odeszli od Warki na ok. 6 – 7 km, z czołem kolumny znajdującym się już we wsi Piaseczno lub ją mijającym (zależnie od źródła informacji).
Gdy dowodzący trzecią grupą Czarniecki rozprawiał się z pozostawionymi w Warce szwedzkimi oddziałami, druga grupa szła drogą równoległą, by przeciąć Szwedom odwrót. Natomiast dowodzący pierwszą grupą Lubomirski (z około 1500 jazdy – ale bez ciężkiej husarii) ruszył za odchodzącą kolumną Szwedów, by związać ją walką do czasu nadejścia reszty sił.
Grupa Czarnieckiego dosłownie zlikwidowała w tym czasie posterunek Szwedów przy moście.
Równocześnie, jeszcze w czasie walk, trwała gorączkowa odbudowa mostu. Po jego naprawieniu reszta wojska polskiego w sile trzech pułków (królewski dowodzony przez samego Czarnieckiego, hetmański dowodzony przez Machowskiego oraz trzeci Witowskiego) mogła już przeprawić się na lewy brzeg Pilicy.

        W międzyczasie Lubomirski dogonił idący na tyłach taboru pułk Rittera. Po krótkiej walce pułk został rozbity, a sam dowódca szwedzki zginął w walce. Widząc to Badeński, któremu zostało już tylko 2,5 tys. żołnierzy, odesłał część wojsk do ochrony taborów idących drogą na Czersk, a resztę Szwedów ustawił w szyku pod lasem koło Piaseczna. Była to rajtaria, oraz składająca się z około 600 spieszonych dragonów ukrytych w lesie, którzy mieli powstrzymać atakujących Polaków ogniem muszkietowym. Ponieważ siły szwedzkie oparły się o las, nie można było ich otoczyć.
Wojska polskie, aby zwyciężyć, musiały teraz rozbić Szwedów czołowym atakiem.
Broniących się pod lasem, dobrze usytuowanych szwedów najpierw zaatakowała lekka jazda Lubomirskiego, jednak ogień muszkietów dwukrotnie powstrzymał polską szarżę.
Nadejście Czarnieckiego
Wkrótce jednak nadciągnął Stefan Czarniecki z resztą wojska. W tym momencie, pomimo, że około 1/3 wojsk polskich było już zajętych atakowaniem taborów szwedzkich, Polacy uzyskali trzykrotną przewagę liczebną nad Szwedami. Nic dziwnego więc, że trzecie i decydujące uderzenie jazdy polskiej złamało opór Szwedów. Ciężka husaria Czarnieckiego, wsparta przez dragonów Lubomirskiego, przełamała szyki zwartych szeregów rajtarii w ciągu zaledwie kilku minut. Uciekający rajtarzy szwedzcy wpadli do lasu na własną spieszoną dragonię, w chaosie dodatkowo tratującą swoich żołnierzy.
Rozbite oddziały szwedzkie próbowały jeszcze bronić się w lesie, ale okoliczni mieszkańcy podpalili trawy i krzewy. Gęsty dym zmusił Szwedów do wyjścia na otwarte pole. Wygrana bitwa po 2 godzinach raptem dobiegła końca i przemieniła się w okrutną rzeź, gdyż ci ze spieszonych dragonów szwedzkich którzy przeżyli, natychmiast wpadli w ręce tłumnie zgromadzonych wokół lasu chłopów – tych samych chłopów, których aż do poprzedniego wieczora tak bezlitośnie łupili i grabili z mizernego dobytku i żywności. Nie dziwmy się więc, że zemsta chłopska była szczególnie okrutna: Szwedzi zostali wyrżnięci kosami i zatłuczeni cepami co do jednego, żaden nie przeżył. Chłopi nie okazywali litości ani rannym, ani nawet nieprzytomnym i wszystkim najeźdźcom dla pewności poderżnęli jeszcze gardła, w czym pomagało wiele z wcześniej przez Szwedów zgwałconych kobiet…

Podczas gdy jeden z regimentów szwedzkich usiłował wycofać się do wielkiego boru za Magierową Wolą, drogę zastąpiła mu husaria Zamoyskiego i błyskawicznie rozgromiła go. W tym czasie pozostali Szwedzi uciekali drogą warszawską na Chynów i Czersk. Jednak na warszawskiej drodze czekała już na nich kolejna grupa dowodzona przez Andrzeja i Jakuba Potockich, wysłana rankiem z Warki na Chynów, której zadaniem było odciąć Szwedom drogę odwrotu od północy.
Pościg za uciekającymi Szwedami trwał do samego wieczora, a kilka polskich chorągwi zapuściło się aż do Ujazdowa, wywołując popłoch w warszawskim garnizonie szwedzkim. Znaczna część chorągwi wróciła pod Warkę dopiero kilka dni po bitwie, wychwytując po drodze błąkające się grupki szwedzkich niedobitków, jednak większość oddziału już 8 kwietnia znalazła się z powrotem pod Warką.

Natomiast margrabia Badeński, który uciekł drogą na Czersk, zdołał wraz z kompanią dragonów dotrzeć do miasta i dzięki temu ocalał. Z braku piechoty i artylerii Polacy nawet nie próbowali zdobywać miasta.

        Czas był w tym momencie bardzo istotny, gdyż wojska Czarnieckiego i Lubomirskiego powinny były możliwie jak najszybciej wrócić w widły Wisły i Sanu po to, by nie dopuścić, aby zamknięta w nich armia króla Karola Gustawa wyrwała się z potrzasku, co mogło tam i wtedy doprowadzić do zwycięskiego zakończenia wojny ze szwedzkim najeźdźcą. Później jednak okazało się, że Karol Gustaw zdołał wykorzystać odejście wojsk koronnych i wydostał się z matni przeprawiając się przez San, pod nosem obecnej tam armii litewskiej.

9 kwietnia 1656 roku Stefan Czarniecki wysłał list do arcybiskupa gnieźnieńskiego Jędrzeja Leszczyńskiego następującej treści:
Po codziennych, odprowadzając od Sanu aż do samej Wisły nieprzyjaciela, okazyach, z których przyszedł o szkodę kilku tysięcy ludzi swoich, gdy za naszem pierwszem przejściem Wisły i ubieżeniem Sandomierza, gdzie sedem belli umyślił był założyć, przeprawy mieć nie mógł, na San znowu obrócić się musiał. Gdzie trafiwszy na JM. p. wojewodę wileńskiego i tam nie małą odniósł klęskę. Widząc, że tu wolna nieco strona Wisły, pośpieszyłem przeciwko książęciu Falcgrafowi, w posiłku idącemu królowi w półczwarta tysięcy, którego podjazd w Kozienicach nagoniwszy, za łaską Bożą żadnegom nieupuścił. Ażebym i samego dojść mógł książęcia, niebawem puściłem się ku Warce, gdzie snać dla długiej nad przeprawą przez Pilicę zabawy, do Warszawy umknąłby się był, gdybym wojska, w pław się sam puściwszy, do przepławienia nie przywiódł. A tak nie długo się zabawiwszy, puściłem ochoczych ludzi na odwód w most zrzucony dufających, któremi od Warki ku Czerskowi nasz gościniec gęsto usławszy, samego na sobie zatrzymali książęcia. Przybyłem i ja za nim prędko, ze wszystkiem wojskiem i tam zaraz nastąpiwszy na nieprzyjaciela gotowcem przy lesie stojącego, który przy zasadzonej dragonii kilka razy się pocierał, aż na koniec tył podawszy na ślaku i po lasach przez siedm mil aż do samej Warszawy gęstym trupem drogi napełnił. W tej prima Aprilis odprawowanej potrzebie wiele oberszterów i inszych znacznych oficerów dostało się w ręce nasze przy wziętych dwudziestu signa, które oddałem królowi JM. Zginął podobno i sam książę Falcgraf, pewnie i jego brat młodszy poległ. Nie będę i dalej próżnował i drugie posiłki z Wranglem i Steinbokiem już w Warszawie będące, da Pan Bóg, uskromię. A teraz nie bawiąc dłuższem pisaniem usługi moje oddaję łasce W. Ks. Mości etc.


Stephan Czarniecki. W. K.
W Warce die 9. Aprilis 1656.

[pisownia oryginalna]

Straty szwedzkie w bitwie pod Warką wyniosły ok. 1500 zabitych i rannych (jednak w ogromnej większości zabitych, gdyż z rannych przeżyli jedynie ci, którzy byli w stanie uciekać), a ok. 260 trafiło do niewoli (w tym 40 oficerów).
Natomiast wojska Rzeczypospolitej straciły ok. 200 żołnierzy (zależnie od źródeł: 90-100 zabitych i 80-100 rannych) oraz bardzo dużo koni postrzelonych ze szwedzkich muszkietów, co bezpośrednio przyczyniło się do zaprzestania dalszego pościgu i dało Szwedom czas na ponowne zebranie ich wojsk i kontynuację wojny.

        Na skutek zwycięskiej bitwy w ręce polskie dostało się 20 chorągwi oraz szwedzki tabor z pieniędzmi, srebrem, złotem, suknami i innymi zdobyczami. Ogromne tabory szwedzkie zawierały także bardzo istotną w zniszczonym przez wojnę kraju żywność. Łącznie wojska polskie zagarnęły aż ponad 200 wozów zaopatrzenia ze szwedzkich taborów (liczących w sumie trochę ponad 400 wozów, a więc większość).
Zwycięstwo pod Warką, obok znaczenia materialnego, miało jednak przede wszystkim ogromne znaczenie moralne.
Wojska polskie, z powodu ogromnych strat poniesionych wcześniej w walkach z Rosjanami na wschodzie kraju, gdzie zginęła znaczna liczba naszych weteranów, składało się teraz głównie z niedoświadczonych żołnierzy. W aktualnie toczonej ze Szwedami wojnie Polacy sukcesy swoje zawdzięczali głównie wojnie podjazdowej, natomiast w walnych bitwach dotąd zwyciężali tylko Szwedzi. Pod Warką doszło więc do pierwszego zwycięstwa Polaków nad Szwedami w otwartej bitwie, które dało młodym wojskom polskim wiarę we własne możliwości.
Jednocześnie okazało się, że szwedzka rajtaria bez wsparcia piechoty i artylerii jest łatwym do pokonania przeciwnikiem nie tylko dla polskiej husarii (której Polacy niestety nie mieli już wiele), ale też dla odpowiednio skierowanej lekkiej kawalerii polskiej, co znacznie przyczyniło się do późniejszej zmiany taktyki wojsk polskich i ostatecznego pokonania szwedzko-niemiecko-rosyjskich najeźdźców Karola X Gustawa w następnych latach.


FilmyPolskie888 / DeS i inni
7 kwietnia 2013
(tekst pierwotnie napisany dla Wikipedii w kwietniu 2008; poprawki: DeS, 2010-2013)
tiny.cc/fp888

Creative Commons License
Wolne do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-SA
(Creative Commons Licence - By Attribution, Share Alike -
polskie tłumaczenie tutaj)



ZOBACZ TEŻ:
DeS - „Bitwa pod Warką”





Ilustracje:
fot.1 © domena publiczna / Marcello Bacciarelli „Bitwa pod Warką 1656” (olej na płótnie)
fot.2 © domena publiczna / Juliusz Kossak „Czarniecki pod Warką” (litoryt na podstawie rysunku, 1862)



ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2