Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz to jedna z najważniejszych osobistości polskiej sceny jazzowej, muzycznej i… filmowej. Bez jego muzyki popularne do dzisiaj seriale telewizyjne z czasów PRL–u "Czterdziestolatek", "Janosik" czy "Alternatywy 4" po prostu nie byłyby tymi samymi serialami, a kompozycje pana Matuszkiewicza stanowią ścieżki dźwiękowe ogromnej ilości filmów i seriali z tego okresu.
Urodził się 10 kwietnia 1928 r. w Jaśle, jednak dzieciństwo spędził wraz z rodziną w jeszcze polskim wtedy Lwowie, gdzie uczył się gry na akordeonie i fortepianie.
Gdy Lwów został wcielony do Związku Sowieckiego (od rozpadu ZSRS w 1991 r. pod okupacją ukraińską), już jako nastolatek, zaraz po zakończeniu II wojny światowej trafił do Krakowa, gdzie w Średniej Szkole Muzycznej początkowo zaczął grać na klarnecie, ale bardzo szybko zamienił go na saksofon. Wtedy też, jeszcze w czasie studiów muzycznych w 1946 r. koledzy przezwali go „Dudusiem”.
– To wywodzi się z obyczajów, przyjętych w środowisku muzycznym. Większość jazzmanów nosiła takie „ksywki”, na przykład Jan „Ptaszyn” Wróblewski. Powstają przypadkowo w gronie przyjaciół znających się dłuższy czas. Moja wzięła się od rysunków Gwidona Miklaszewskiego, rysownika krakowskiego, który wówczas codziennie rysował do "Gazety Krakowskiej" malutki rysunek na pierwszą stronę. Był na nim ojciec i jego syn - mały Duduś – wspominał pan Matuszkiewicz w wywiadzie jeszcze w 1966 roku – Moi koledzy znaleźli podobieństwo pomiędzy tym Dudusiem a mną. To był chłopczyk korpulentny, z dużą główką i uznali, że jestem do niego podobny.
Także w czasie krakowskich studiów muzycznych jazz pojawił się w życiu „Dudusia” i zafascynował go na całe przyszłe życie. W 1947 roku zaczął współpracować z big bandem Kazimierza Turewicza, a rok później sam założył "Jazz Club" przy krakowskim oddziale YMCA. Jednak u progu lat 50. XX wieku jazz – jako pochodzący z Ameryki – nie był tolerowany przez władze komunistycznych okupantów Polski. Uchodził za wytwór wrogiego systemu kapitalistycznego i oznaczał niebezpieczną swobodę obyczajów.
W 1948 r. Matuszkiewicz wyjechał do Łodzi, gdzie rozpoczął studia w łódzkiej szkole filmowej, gdyż film był jego drugą po muzyce pasją. Jeszcze jako dziecko podpatrywał fotografującego ojca, a w wieku 11 lat dostał pierwszy własny aparat. Od tego czasu fotografia stała się dla niego nowym hobby, dlatego później wybrał się na studia operatorskie w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi.
Tam też, na przełomie lat 1950-1951 założył amatorską grupę „Melomani”, działającą przy łódzkim oddziale YMCA. Jednak po rozwiązaniu YMCA w Polsce i wobec ogromnych trudności, jakie robili im komunistyczni aparatczycy, młodzi muzycy jazzowi mogli dawać koncerty jedynie w prywatnych domach, co później nazwano okresem "katakumbowym". Od takiej właśnie „muzycznej działalności podziemnej”, jak wielu innych wtedy, swą przygodę z jazzem zaczynał młody pan Matuszkiewicz.
W 1952 r. do grupy dołączył pianista Krzysztof Komeda, jeden z najwybitniejszych muzyków jazzowych w Polsce. Do zespołu zaczęli dołączać tacy muzycy jak Roman Dyląg, Andrzej Kurylewicz, Zbigniew Namysłowski a także wokalistki Carmen Moreno i Jeanne Johnstone.
Po śmierci Stalina i związanej z tym tzw. „odwilżą” w komunizmie (przejęciem władzy w Polsce przez inną frakcję tych samych zdrajców), czerwoni okupanci Polski oficjalnie zmienili zdanie m.in. na temat jazzu i stopniowo zaczęli dopuszczać ten gatunek muzyczny do świadomości publicznej. Dzięki temu już w 1954 r. Matuszkiewicz wziął aktywny udział w organizowaniu krakowskich „Zaduszek jazzowych”, których głównym animatorem był pisarz Leopold Tyrmand. Dwa lata później, wraz z „Melomanami” „Duduś” wziął wtedy udział w Pierwszym Festiwalu Jazzowym w Sopocie, gdzie poprowadził ulicami miasta pochód grający jazz nowoorleański.
– Wybuch zainteresowania tą muzyką był wspaniałą nagrodą za nasze poświęcenie się sprawie i lansowanie tego trendu – wspominał – To było jakieś zjawisko socjologiczne, bo w tym okresie we wszystkich kierunkach sztuki nastąpiło jakieś wielkie dążenie do pewnej swobody wypowiedzi, do zapoznawania odbiorców z nowościami.
Wtedy też skomponował znany hejnał festiwalu, który samemu zagrał dopiero po upadku PRL ,już w III Rzeczpospolitej, na rozpoczęciu 40. Jazz Jamboree.
Nie wiadomo, czy faktycznie ukończył studia w łódzkiej filmówce, co powinno nastąpić w 1954 roku. Z dokumentów zachowanych w archiwum PWSF wynika, że studia przerwał w 1953 roku; możliwe jest jednak, że dokumentacja jest niekompletna.
W 1958 r. był także członkiem pierwszego jazzowego zespołu, który wystąpił w warszawskiej Filharmonii Narodowej. Wtedy też przeniósł się „tymczasowo” do Warszawy, w której mieszka jednak do dziś. Bardzo szybko związał się tam z działalnością klubu "Hybrydy" i wtedy też stanął na czele nowego zespołu „Traditional Jazz Makers”, w skład którego weszły takie tuzy polskiej muzyki, jak Tadeusz Federowski, Zbigniew Namysłowski, Zdzisław Orłowski, Bohdan Styczyński, czy Gwidon Widelski. W tym samym roku Matuszkiewicz stał się częścią formacji „Polish All Stars”, która była pierwszym od 1939 r. oficjalnym zespołem muzycznym z Polski koncertującym na Zachodzie. Jego niezwykła gra została też dostrzeżona i w 1964 r. został zaproszony przez pisarza i krytyka muzycznego Joachima-Ernsta Berendta do wzięcia udziału w filmie „Jazz aus Polen”, w którym wystąpił jako członek grupy „All Stars” obok Krzysztofa Komedy, Jerzego Miliana, Andrzeja Kurylewicza, Romana Dyląga i Tadeusza Federowskiego.
Prawdopodobnie przyjaźń z Krzysztofem Komedą – który w międzyczasie stał się wówczas bodajże największą gwiazdą polskiej muzyki filmowej – doprowadziła do połączenia obydwu największych pasji Matuszkiewicza, muzyki i filmu. Co prawda już w 1957 roku dokonał opracowania muzycznego dla filmu dokumentalnego Edwarda Pałczyńskiego „Narty Gips Zakopane”, ale to rok 1963 stał się przełomowym dla jego ogromnej kariery muzycznej w świecie filmu, gdy inny wielbiciel jazzu – reżyser Janusz Morgenstern – doprowadził do zamówienia u Matuszkiewicza muzyki do swego następnego filmu „Dwa żebra Adama”, którego premiera nastąpiła na początku 1964 r.
– Najtrudniejsze jest to, że kompozytor musi mieć świadomość, że muzyka, którą komponuje do filmu przede wszystkim ma za zadanie służyć obrazowi, albo go wzbogacać, albo go podkreślać, albo być kontrapunktem do obrazu – powiedział w 2003 r. pan Matuszkiewicz. – Wiele jest takich przypadków, że fragmenty tej muzyki żyją potem własnym życiem poza filmem, ale nie można zaczynać pisać muzyki po to, aby stała się szlagierem.
Od tego czasu kompozycje „Dudusia” Matuszkiewicza pojawiły się w aż kilkuset filmach i serialach polskich, od „Wojny domowej” zaczynając, przez „Jak rozpętałem II wojnę światową”, „Nie lubię poniedziałku” „Podróż za jeden uśmiech”, „Kolumbów”, „Janosika”, „40–latka” aż po „Alternatywy 4”. I wbrew zastrzeżeniom samego kompozytora o niepisaniu szlagierów, niektóre z nich – jak np. muzyka z czołówki serialu „Stawka większa niż życie” – takimi właśnie szlagierami zostały, gdyż są nie tylko natychmiast rozpoznawane przez wszystkich, ale też nadal wykonywane na koncertach przez muzyków współczesnych, nierzadko urodzonych nawet pół wieku od ich premiery…
Pan Matuszkiewicz odszedł od nas 31 lipca 2021-go roku. Został pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie (kwatera 46B-3-4).
☞ Pozycje dostępne w naszym Repozytorium
☞ IMDb (angielski)
☞ Wikipedia (polski)
☞ Filmografia (polski)
© DeS, 888
10 kwietnia 2013
(zmiany i skróty: 888, 7-10 kwietnia 2014)
specjalnie dla: Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2
10 kwietnia 2013
(zmiany i skróty: 888, 7-10 kwietnia 2014)
specjalnie dla: Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2
☞ Pozycje dostępne w naszym Repozytorium
☞ IMDb (angielski)
☞ Wikipedia (polski)
☞ Filmografia (polski)
Pan Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz podczas studiów operatorskich
na planie filmu „Worek węgla”, 1953 r. (J.M. stoi za kamerą)
na planie filmu „Worek węgla”, 1953 r. (J.M. stoi za kamerą)
Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz, 2006 r.
Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz, 2013 r.
Wiązanka przebojów Jerzego Matuszkiewicza
(Galia wręczenia artyście Złotego Fryderyka w 2008 r.)
(Galia wręczenia artyście Złotego Fryderyka w 2008 r.)
„Ballada o Tolku Bananie”
Wzruszająca scena, gdy aktorzy i reżyser serialu spotykają się przy grobie Jacka Zejdlera (jednego z aktorów) i jeden z nich zaczyna grać na skrzypcach tytułową piosenkę autorstwa pana Matuszkiewicza…
Wzruszająca scena, gdy aktorzy i reżyser serialu spotykają się przy grobie Jacka Zejdlera (jednego z aktorów) i jeden z nich zaczyna grać na skrzypcach tytułową piosenkę autorstwa pana Matuszkiewicza…
ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.
UAKTUALNIENIE: 2021-08-04-21:19 CET / A.P. (informacja o śmierci muzyka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz