Na przykład dotowanie przedstawienia „Klątwa” w Teatrze Powszechnym jest w stanie niejednego obywatela skłonić do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Państwo wymusza podatki siłą podobnie jak kiedyś wymuszali je faraonowie każąc bić biednych fellachów bambusem w pięty. Uczono mnie o tym w szkole. Jeżeli kazano nam współczuć fellachom dlaczego nie mamy ze zrozumieniem odnosić się do Jana Kowalskiego, który nie odprowadza podatku od wynagrodzenia za kafelki położone sąsiadom w łazience.
Gdy niedawno zachwycałam się publicystyką Wojciecha Sumlińskiego pewien znajomy z kręgów literackich oświadczył, że w jego oczach Sumliński jest raz na zawsze skompromitowany popełnionym plagiatem więc z góry skreśla wszystko co ten człowiek napisał i zdziałał. W oczach mego znajomego Baumana nie kompromitował udział w akcjach likwidujących polskie podziemie niepodległościowe (był to tylko wybór ideologiczny), kompromitujące nie jest zabicie własnego dziecka przez, jakąś nieszczęsną piosenkarkę ( to z kolei był tyko wybór moralny, do którego miała niezbywalne prawo i miała prawo się tym publicznie chwalić ) natomiast plagiat rzekomo popełniony przez Sumlińskiego jest niewybaczalny . Okazało się, że w książce na temat Komorowskiego i jego związków z WSI postacie Sumlińskiego mówią językiem kryminałów Chandlera, swoistym i niepowtarzalnym lecz nie podlegającym przecież ochronie patentowej. Ze strony Sumlińskiego był to świadomy wybieg i trudno wymagać, żeby uprzedzał czytelnika: „ uwaga pastisz, teraz podszywam się pod Chandlera”. O ile pamiętam słynna powieść Andrzejewskiego ; „ Idzie skacząc po górach” nie wzbudziła niczyich zastrzeżeń moralnych choć prawie każde zdanie jest w niej od kogoś przepisane. Mistrz socrealizmu pragnął w ten sposób udowodnić sobie i światu, że jest w stanie pisać w stylu każdego z renomowanych zachodnich pisarzy i to mu się faktycznie udało.
W podobnie rygorystyczny jak do plagiatu sposób człowiek współczesny podchodzi do banalnego zjawiska tak zwanej kryptoreklamy. Zabawne było gdy prezydent Kwaśniewski pozwalał się fotografować na tle mebli, które jak głosiła plotka w ten sposób reklamował, ale naprawdę miałabym mu do zarzucenia wiele poważniejszych uchybień niż skryte czerpanie dochodów z reklamy. Dziennikarze unikają wymieniania w tekstach nazw firm nie tylko wtedy gdy boją się procesu o zniesławienie lecz przede wszystkim gdy chcą uniknąć podejrzeń o kryptoreklamę, bo kryptoreklama w ich oczach jest o wiele bardziej kompromitująca niż ich dyspozycyjność wobec władzy czy pospolite kłamstwa.
Daliśmy sobie narzucić kodeks etyczny w którym prawdziwe zbrodnie takie jak zabicie własnego dziecka są bagatelizowane, a ludzie je popełniający objęci wręcz ochroną prawną, natomiast banalne naruszanie prawa stanowionego, (które jak uczą nas doświadczenia dwóch dwudziestowiecznych totalitaryzmów bywa głęboko niemoralne) , urasta do rangi zbrodni. Dobrą ilustracją tej aberracji jest we Francji zakaz publikowania zdjęć uśmiechniętych dzieci dotkniętych zespołem Downa w trosce o komfort psychiczny osób, które zdecydowały się na aborcję. Komfort psychiczny chorych dzieci i ich rodziców wydaje się nie mieć znaczenia.
Wczoraj media zachłystywały się potępieniem księdza, który uderzył gimnazjalistę przeszkadzającego mu w rekolekcjach. Nie jest to bynajmniej postępek chwalebny ale godna uwagi jest hipokryzja ludzi walczących o to żeby dziecko można było swobodnie zabić, albo żeby można było z nim współżyć seksualnie i jednocześnie pałających świętym oburzeniem gdy dziecko dostanie zwykłego klapsa. Podstawową cechą charakterystyczną tak pojmowanej czy praktykowanej etyki jest zachwianie podstawowych proporcji. Byłam kiedyś świadkiem wściekłego ataku rozjuszonych paniuś na górala tłukącego chłopczyka za skakanie z mostu do kamienistego ochotnickiego potoku. „ Wolę mieć dziecko bite niż zabite” powiedział góral dowodząc w ten sposób, że prawidłowo rozpoznaje wagę wydarzeń i czynów, i że zachowuje pomiędzy nimi właściwe proporcje.
Etyką ponowoczesną naukowo zajmuje się wspomniany wyżej, a niedawno zmarły Zygmunt Bauman w swoich książkach „ Płynna nowoczesność” (2007 Wydawnictwo Literackie) oraz „Etyka ponowoczesna” (2012 Aletheia). Bauman usiłuje opisać etykę społeczeństwa po zburzeniu tradycyjnych instytucji przyjmujących odpowiedzialność za kondycję moralną społeczeństw narodowych, to znaczy przede wszystkim po upadku instytucji rodziny. W postulowanej przez Baumana płynnej nowoczesności (liquid modernity) zachodzi prywatyzacja moralności. Jednostka osamotniona w swej odpowiedzialności sama musi wybierać pomiędzy mgliście określonym dobrem a złem (mówiąc prościej: „róbta co chceta”). Trudno mi ocenić jaką rolę w powstaniu teorii Baumana miał jego udział w likwidowaniu polskiego podziemia niepodległościowego. Likwidacja państw narodowych i likwidacja rodziny to jak na razie bardziej pobożne życzenia jego formacji niż społeczna rzeczywistość. Doraźnym efektem rozchwiewania tradycyjnych systemów wartości jest przede wszystkim zakłócenie właściwych proporcji w ocenie różnych wydarzeń. Parafrazując Cześnika z Fredry chciałoby się powiedzieć: „ znaj proporcją bałwanie”. O przepraszam: „ znaj proporcją Baumanie”.
© Izabela Brodacka Falzmann
10 kwietnia 2017
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
10 kwietnia 2017
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz