Zakres polityki zagranicznej rządu Prawa i Sprawiedliwości, wytyczają słowa Andrzeja Dudy z orędzia prezydenckiego – „Polityka zagraniczna, która nie lubi rewolucji, potrzebuje dzisiaj korekty. Ta korekta to zwiększenie aktywności”. Kilka dni później, prezydent powtórzył: „Absolutnie nie będzie żadnej rewolucji. Potrzebna jest nam korekta. Chodzi mi o zwiększenie aktywności. Akcentowałem konieczność poprawy relacji z sąsiadami.”
Zapowiedź „korekty” zasadniczo przeczyła wcześniejszym ocenom polityki zagranicznej rządów PO-PSL. Szereg wypowiedzi polityków PiS oraz sztandarowy dokument tej partii, tzw. „Program PiS 2014” zawierał wyłącznie negatywne opinie na temat dokonań poprzedników i w okresie przedwyborczym zapowiadał wręcz rewolucyjne zmiany.
Zasada „konieczności poprawy relacji z sąsiadami”,
sformułowana dobitnie przez Andrzeja Dudę, już wówczas dowodziła podległości dogmatyce „georealizmu” i sytuowała partię pana Kaczyńskiego w grupie utopistów i mistyfikatorów, którzy od dziesiątków lat niweczą nasze marzenia o silnej i niepodległej Polsce. Ta grupa nie tylko odrzuca doświadczenia historyczne, ale nie chce dostrzec, że niezależnie od ilości podpisanych umów i werbalnych deklaracji, Moskwa i Berlin zawsze będą wrogami polskości.
sformułowana dobitnie przez Andrzeja Dudę, już wówczas dowodziła podległości dogmatyce „georealizmu” i sytuowała partię pana Kaczyńskiego w grupie utopistów i mistyfikatorów, którzy od dziesiątków lat niweczą nasze marzenia o silnej i niepodległej Polsce. Ta grupa nie tylko odrzuca doświadczenia historyczne, ale nie chce dostrzec, że niezależnie od ilości podpisanych umów i werbalnych deklaracji, Moskwa i Berlin zawsze będą wrogami polskości.
Historycznym dążeniem tych państw jest ustanowienie na Wiśle granicy rosyjsko-niemieckiej i wymazanie Polski z mapy świata. To, czego nie sformułuje dziś żaden polityk niemiecki, jest od lat realizowane na mocy sojuszu Merkel-Putin i dokonywane przy współudziale „elit” III RP. Różnica między obecną sytuacją, a rokiem 1939 polega jedynie na odwróceniu zadań i modyfikacji akcentów: konflikt zbrojny ma wywołać Rosja, Niemcom zaś przewidziano rolę politycznego i ekonomicznego wspornika.
Jeśli nie ma dziś polityków zdolnych do rewizji naszej strategii wobec najbliższych sąsiadów, zaś rządząca III RP klasa polityczna nawet nie próbuje zdefiniować polskiej racji stanu, jest w tym dowód uległości wobec dyktatu porządku jałtańskiego i akceptacji ambicji rosyjskich i niemieckich.
Obowiązek zachowania „przyjacielskich” relacji z Rosją i Niemcami, to podstawowy mit paraliżujący polską myśl polityczną. Po roku 1989 został on „wzbogacony” retoryką unijną i narzucony III RP, jako trwała zasada polityki zagranicznej.
Przedstawiciele partii pana Kaczyńskiego celebrują go tym chętniej, że gorliwe zapewnienia o „przyjaźni” i „normalizacji stosunków” zdejmuje z nich odium najgorszego przekleństwa politpoprawności – posądzenia o „rusofobię” lub antyniemieckość.
Chwilowe pogorszenie relacji z Niemcami, wywołane dziś ambicjonalną hucpą prezesa Kaczyńskiego w związku z tzw. wyborami przewodniczącego RE oraz buńczuczne wypowiedzi polityków PiS, nie powinny zatrzeć prawdy, że przez ostatnie półtora roku ten rząd bezmyślnie zabiegał o „przyjazne relacje” z zachodnim sąsiadem i w żadnym zakresie nie potrafił podważyć niemieckiej dominacji nad Europą. Idę o zakład, że wkrótce będziemy świadkami kolejnej „normalizacji” tych stosunków i żadne incydenty (w tym nagłaśniana ostatnio sprawa instrukcji szefa RASP) nie wpłyną na kontynuację mitologii „georealistów”.
W poprzednim tekście cytowałem wypowiedź sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosława Selina oraz słowa prezydenta Andrzeja Dudy, których kontekst dotyczył obaw przed posądzeniem o „rusofobię”.
Warto wspomnieć, że w obawie przed tym „przekleństwem”, rząd PiS zakonserwował dwa sztandarowe projekty poprzedniego reżimu – tzw. mały ruch graniczny z obwodem kaliningradzkim oraz działalność Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
Wydawało się, że natychmiastowe zamknięcie granicy z Kaliningradem (umożliwia to art. 12 umowy) i wskazanie zagrożeń związanych z rosyjsko-niemieckim projektem „Prusy Wschodnie”, powinno należeć do priorytetów rządu deklarującego dbałość o bezpieczeństwo Polaków. Nic podobnego nie nastąpiło i dopiero w lipcu 2016 roku rząd PiS, po pretekstem „zapewnienia bezpieczeństwa w trakcie szczytu NATO i ŚDM” zdecydował się „tymczasowo zawiesić” mały ruch graniczny. Dziś, mimo szyderczych uwag Rosjan, iż nie zależy im na ponownym otwarciu granicy, PiS nadal utrzymuje stan „tymczasowości”, a nawet rozważa ponowne uruchomienie antypolskiego projektu.
Wielokrotnie też pisałem, że likwidacja Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia- CPRDiP (nazwanego przeze mnie „centrum kata i ofiary”) powinna nastąpić natychmiast po zaprzysiężeniu rządu Beaty Szydło. Przyznam, że do czasu przeczytania wypowiedzi J.Selina na temat lęku przed zarzutem „rusofobii”, nie mogłem zrozumieć, dlaczego partia Kaczyńskiego przeznacza ponad 5,5 mln złotych rocznie na utrzymywanie TPPR-bis, a nawet dokonuje tam zmian personalnych i stawia na czele tej kompromitującej Polskę instytucji, prof. Andrzeja Nowaka. Słowa prominentnego polityka PiS ujawniły rzeczywiste powody, jakimi kierują się zakładnicy mitologii demokracji.
Przypomnę, że nie chodzi o byle jaką instytucję. CPRDiP jest symbolem tego zniewolenia, które doprowadziło do tragedii smoleńskiej i skazało nas na hańbę „pojednania” z kremlowskimi bandytami.
Powołanie odrębnej instytucji rządowej, odpowiedzialnej za „krzewienie idei dialogu polsko-rosyjskiego” ustalono podczas spotkania premierów Tuska i Putina w roku 2009. Projekt ten omawiano również w Smoleńsku, w trakcie ponownego spotkania w dniu 7 kwietnia 2010 r. Podjęto wówczas decyzję o utworzeniu odpowiedniej instytucji rządowej i powierzeniu inicjatywy założycielskiej ministrom kultury III RP i Federacji Rosyjskiej. Reżim PO-PSL w błyskawicznym tempie przeforsował uchwalenie specjalnej ustawy o utworzeniu Centrum. Jej projekt wpłynął do Sejmu 3 grudnia 2010 roku, a już 25 marca 2011 roku ustawa została przyjęta. 7 kwietnia 2011 - w rocznicę spotkania Putin-Tusk, podpisał ją Bronisław Komorowski. Centrum otrzymało okazałą siedzibę w warszawskim biurowcu Centrum Jasna, którego właścicielem jest Archidiecezja Warszawska. Był to wymierny dowód poparcia hierarchów Kościoła dla idei polsko-rosyjskiego „pojednania”.
Cele działalności CPRDiP są identyczne z zapisami zawartymi w peerelowskich statutach TPPR. Nie próbowano nawet maskować tej zbieżności i poddając tekst stylistycznej kosmetyce zapisano w ustawie wszystkie zadania wyznaczane dotąd Towarzystwu przez komunistycznych ministrów spraw wewnętrznych.
Warto wspomnieć, że, (wbrew wspólnym ustaleniom) w Rosji nigdy nie powstała podobna instytucja rządowa. Powołane tam Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia ma bowiem status fundacji i powstało na mocy dekretu prezydenckiego. Nie prowadzi ono żadnej działalności, a na stronie internetowej rosyjskiej fundacji można jedynie znaleźć publikacje szkalujące i atakujące Polaków.
Dziś CPRDiP, któremu przewodniczy prof. Andrzej Nowak, ogłasza kolejną edycję szkodliwego projektu -„Polsko-Rosyjskiej Wymiany Młodzieży 2017” oraz proponuje niemałe granty w ramach „konkursu na projekt na rzecz dialogu i porozumienia w stosunkach polsko-rosyjskich”. Pozostawienie tego symbolu zniewolenia i finansowanie CPRDiP na poziomie wyznaczonym przez reżim PO-PSL, jest oczywistym dowodem kontynuacji polityki poprzedników i znakiem uwikłania grupy rządzącej w groźne i kompromitujące kompleksy.
Dowodem nie jedynym i nie ostatnim.
Bez rozgłosu i anonsów w rządowych przekaźnikach, PiS reaktywował przed kilkoma dniami działalność tzw. Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Uroczystość powołania Grupy uświetnili swoją obecnością: ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, ambasador Polski w Rosji Włodzimierz Marciniak, a także minister Jarosław Sellin, znany już z obaw przed posądzeniem o „rusofobię”.
Szef polskiego MSZ ogłosił przy tej okazji –„Dostrzegamy potrzebę dialogu społecznego, rozwoju kontaktów międzyludzkich, współpracy kulturalnej i odbudowy dwustronnych relacji gospodarczych z naszym rosyjskim sąsiadem. Rosja i Polska są sąsiadami i merytoryczny, przełamujący stereotypy dialog leży w naszym wspólnym interesie”. Zadeklarował także, że „mimo trudnej sytuacji Polska jest otwarta na konstruktywną współpracę”.
Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych to organ polityczny, który w najnowszej historii stosunków polsko-rosyjskich zapisał najczarniejszą kartę. Powołana w roku 2002, podczas pierwszej wizyty Putina w Polsce, grupa ta przez wiele lat nie odgrywała większej roli. Aż do grudnia 2007 roku, gdy tuż po dojściu do władzy ekipy PO-PSL reaktywowano jej działalność i wyznaczono nowych członków. Polskim współprzewodniczącym został wówczas Adam Daniel Rotfeld – peerelowski dyplomata, zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik o pseudonimach „Ralf”, „Rauf"i „Serb”. Ze strony rosyjskiej, grupie przewodniczył były dyplomata sowiecki Anatolij Torkunow.
Członkowie grupy musieli posiadać niemałe wpływy w obu „zaprzyjaźnionych” krajach lub byli sprawnymi przekaźnikami poleceń faktycznych decydentów, bo odegrała ona ogromną rolę w procesach politycznych poprzedzających tragedię smoleńską i przez wiele lat patronowała polsko-rosyjskiemu „pojednaniu” Jak dalece sięgały te wpływy, pokazują dwa przykłady.
W listopadzie 2009 roku, Adam Rotfeld, po spotkaniu członków Grupy ds. Trudnych w Moskwie wyraził życzenie, by obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej odbyły się z udziałem przedstawicieli Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego i Kościoła katolickiego oraz zapowiedział, że „strona rosyjska zwróci się do RKP a my do Kościoła katolickiego z prośbą, aby podczas uroczystości reprezentowane były na stosownie wysokim szczeblu”. W tym samym czasie, Grupa rekomendowała „przywódcom obu państw” powołanie rządowych centrów „dialogu i pojednania”.
Gdy w lipcu 2012 roku Rotfeld wyraził inne życzenie - by tekst wspólnego „Przesłania do Narodów Polski i Rosji” podpisanego przez wysłannika Putina, Cyryla I i abp. Józefa Michalika - "został odczytany we wszystkich kościołach w Polsce i wszystkich cerkwiach w Rosji, bo miałoby to ogromne znaczenie", Rada Stała Episkopatu natychmiast podjęła decyzję o odczytaniu „orędzia” w polskich kościołach i wyznaczyła ten obowiązek na dzień 9 września 2012 roku. Wpływy Rotfelda nie sięgały jednak agenta KGB o pseudonimie „Michajłow”, znanego dziś jako patriarcha Cyryl I, bo treści dokumentu nie odczytano w żadnej z rosyjskich cerkwi.
Na pytanie - po co i z jaką intencją rząd Prawa i Sprawiedliwości reaktywował ten okryty niesławą organ, z pewnością nie otrzymamy odpowiedzi. Ten rząd nie chce i nie musi tłumaczyć się wyborcom, nawet z tak rażących decyzji. Można natomiast dostrzec, komu politycy PiS powierzyli zadanie „konstruktywnej współpracy” z Kremlem i na tej podstawie pokusić się o pewne wnioski.
Przewodniczącym Grupy został mianowany prof. Mirosław Filipowicz – dyrektor Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, wykładowca KUL. Ten sam prof. M. Filipowicz, w listopadzie 2008 r. histerycznie reagował na informację o zaproszeniu przez KUL dr. Sławomira Cenckiewicza i na łamach „Gazety Wyborczej” grzmiał o „łamaniu zasady dyskursu naukowego”. Identyczne zastrzeżenia, wykładowca KUL wyrażał z powodu zaproszenia na uczelnię reżysera Grzegorza Brauna. Prof. Filipowicz należał również do prelegentów konferencji „Przyszłość chrześcijaństwa w Europie. Rola Kościołów i narodów Polski i Rosji” z roku 2013, podczas której miłośnicy „pojednania” debatowali nad „przesłaniem o pojednaniu narodów Polski i Rosji”.
Tuż po tragedii smoleńskiej, Mirosław Filipowicz był pomysłodawcą powołania polsko-rosyjskiego zespołu złożonego z nauczycieli historii i naukowców historyków. Jego zadanie miało polegać na przygotowaniu pomocy edukacyjnych nt. relacji polsko-rosyjskich i polsko-radzieckich, przeznaczonych do wykorzystywania w gimnazjach i liceach. Filipowicz zastosował tu „nowatorską” metodę, którą tuż po Smoleńsku praktykowało wielu przedstawicieli świata nauki. Jak przypominał inny członek Grupy, dr Rafał Wnuk - „Prof. Filipowicz zaproponował podejście, które można nazwać „ucieczką do przodu”. Zamiast koncentrować się na relatywnie świeżych zaszłościach historycznych, które z definicji sytuują Polaków i Rosjan na wrogich pozycjach, należy wyjść z propozycją pozytywną. Pierwszym filarem tego pomysłu jest rozszerzenie wachlarza zainteresowań na całość polsko-rosyjskich relacji: od średniowiecza po wiek XX. W takim ujęciu trudny wiek XX stałby się jedną z kilku odsłon polsko-rosyjskiej przeszłości, a nie jedynym punktem odniesienia.”
Prawda, że proste?
Nie chcę zanudzać czytelników opisem dokonań pozostałych członków nowo powołanej Grupy. Choć znajdziemy tam kilka ciekawych postaci, jak wspomnianego już dr hab. Rafała Wnuka, autora paszkwilu "Brygada Świętokrzyska. Zakłamana legenda" zamieszczonego przed rokiem w GW, prof. Jerzego Menkesa, czy byłego dyrektora Instytutu Polskiego w Moskwie Marka Radziwona, to wybór przewodniczącego oraz obecność w Grupie ludzi z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, pozwalają przypuszczać, że intencje rządu PiS w zakresie „normalizacji” stosunków z Rosją są zbliżone lub identyczne z zamysłami poprzedników.
Jeśli politycy PiS powierzyli „plan działań na 2017 rok oraz agendę rozmów ze stroną rosyjską” ludziom uczestniczącym w posmoleńskim procesie „pojednania”, oceniam to jako najgorszą i skandaliczną rekomendację.
Tym bardziej, że strona rosyjska doskonale rozpoznała „georealistyczne” fobie i kompleksy polityków PiS i w odpowiedzi na te niedwuznaczne umizgi, rozpoczęła wielowątkową operację psychologiczną. Jest ona rozgrywana przez Rosję od lat kilkudziesięciu i sprowadza się do wytworzenia patologicznych, niesymetrycznych relacji, w których zamiar upokorzenia i pohańbienia przeciwnika odgrywa rolę „czynnika mobilizującego”. Rosja stosuje ją wobec tych, którymi gardzi i których zamierza oszukać, co oznacza, że skutków tej gry nie doświadczyli jedynie ci, którzy stawili Moskwie zbrojny opór i nigdy nie uwierzyli w jej dobrą wolę.
„Schemat psychologiczny” tej operacji można z łatwością odnaleźć w treści wykładu rosyjskiego ambasadora Andriejewa, wygłoszonego 6 marca br. na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Ten sam Andriejew, który 9 marca uczestniczył w uroczystości wznowienia działalności Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, trzy dni wcześniej stwierdził, że „stosunki między Polską a Rosją są najgorsze od czasu II wojny światowej”, a w swojej „propagitkce” obarczył rząd Prawa i Sprawiedliwości pełną i jedyną odpowiedzialnością za pogorszenie tych stosunków. Zdaniem rosyjskiego dyplomaty - „w Polsce, jak i w wielu innych zachodnich krajach toczy się permanentna „wojna informacyjna” przeciwko Rosji: codziennie słyszymy ostre negatywne wypowiedzi polskich osób oficjalnych pod adresem naszego kraju, z reguły w polskich środkach masowego przekazu ukazują się i są emitowane materiały o Rosji prawie wyłącznie o charakterze krytycznym według zasady „o Rosji albo źle, albo nic”. Polscy partnerzy nie zgadzają się z tym, że w Polsce jest rozpowszechniona rusofobia. Zwracają uwagę na to, że w Polsce dobrze się traktuje Rosjan, lubiana jest kultura rosyjska, łatwo się znajduje wspólny język z Rosjanami, ale rzeczywiście nie lubi się państwa rosyjskiego, z powodu którego Polacy sporo nacierpieli się w przeszłości a które i teraz podobno źle się zachowuje.”
Konstrukcja tego wywodu, w całości oparta na łgarstwach i traktowaniu przeciwnika niczym kompletnego idioty, ma oczywiście racjonalny cel. W tej sposób Rosja ustawia się w roli „pokrzywdzonego”, obarcza przeciwnika odpowiedzialnością za wszelkie zło i każe mu wierzyć, że tylko usilne zabiegi o względy Moskwy mogą wpłynąć na poprawę wzajemnych relacji. To strategia znana od czasów carycy Katarzyny i z powodzeniem praktykowana przez sowieckich dyplomatów. Im bardziej Rosja pohańbi, obrazi i oszuka przeciwnika, im mocniej narzuci mu zbrodniczy styl myślenia i głębiej zepchnie w fałsz historii - tym zwiększa się szansa, że przyjmie on postawę niewolniczą i odrzucając „świeże zaszłości historyczne” zacznie poszukiwać jedynej drogi do „ruskiej duszy” - „ucieczki do przodu”.
Czyż prof. Filipowicz, proponując Polakom taki właśnie stopień „pragmatyzmu historycznego”, nie jest wybitnym znawcą Rosji? I jakie efekty chcą uzyskać politycy PiS stawiając tego znawcę na czele organu przygotowującego nową odsłonę „pojednania”?
W ramach tej samej operacji psychologicznej, ambasador Andriejew, odpowiadając 16 marca br. na pytanie – „Czy strona rosyjska zamierza reaktywować działalność Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych?, stwierdził: „Jeżeli od strony polskiej wpłyną odpowiednie propozycje, będą one rozpatrywane w kontekście ogólnej normalizacji stosunków rosyjsko-polskich, włączając pełnowartościowe kontakty polityczne, oraz z uwzględnieniem tego, czy zostaną zaproponowane dla omówienia aktualne kwestie naszej wspólnej historii mające istotne znaczenie dla postępu dialogu politycznego.”
Ponieważ polski MSZ w odpowiedzi wydał oświadczenie, z którego wynika, że „będzie dążyć do organizacji spotkania plenarnego, które powinno odbyć się w Polsce” - wynik rosyjskiej kombinacji i status, jaki w niej osiągną polscy „gracze”, wydaje się przesądzony.
Czeka nas długi i upokarzający proces zabiegania o łaskawość Moskwy, okupiony licznymi ustępstwami i osłaniany bełkotem „georealistów”. Ludzie, którym nawet w głowie nie powstanie, że Rosja liczy się tylko z silnymi i tylko z pozycji siły można traktować odwiecznego wroga, już znaleźli się w pułapce własnych lęków i ograniczeń.
Najmocniejszym znakiem kontynuacji polityki poprzedników, będzie rażąca asymetria w relacjach polsko-rosyjskich i występowanie z pozycji petenta wobec państwa, które okazuje nam jawną wrogość i pogardę.
Car Mikołaj I miał podobno mawiać, że zna tylko dwa rodzaje Polaków: tych, których nienawidzi i tych, którymi gardzi.
Rządzący III RP „georealiści”, którym zarzut „rusofobii” spędza sen z powiek i skłania do szukania „ucieczki do przodu”, nigdy nie zasłużą na honor ruskiej nienawiści.
© Aleksander Ścios
bezdekretu@gmail.com
18 marca 2017
www.bezdekretu.blogspot.com
bezdekretu@gmail.com
18 marca 2017
www.bezdekretu.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz