Weźmy najgorszego komucha, niech to będzie Miller albo Oleksy. Samochodu używanego bym od takich nie kupił, dziecka pod opieką nie zostawił, oszczędności nie powierzył, ale nawet jeśli się słuchało tych marksistowskich piewców, to mimo wszystko był to poziom intelektualny, który nie wywoływał zgrzytania zębów. Proszę mnie nie pobić i na mnie nie pluć, ale to samo mogę powiedzieć o nieboszczce Unii Demokratycznej. Całe towarzystwo to „ukryta opcja syjonistyczna”, jednak co by nie mówić, taki Geremek, Mazowiecki, czy Kuroń właśnie dlatego byli niebezpieczni, że w ogóle nie przypominali ORMO-wców. Ogłupiali ludzi korzystając ze swojego intelektu, wiedzy, w tym wiedzy w zakresie ogłupiania. Człowiek wył ze złości, gdy słuchał tych ideologicznych tyrad, ale do głowy też nie przyszło, że słucha się idiotów, wręcz przeciwnie, było w tym wiele niebezpiecznego pomyślunku.
Dziś włączam telewizor albo Internet i z miejsca czuję się tak, jakbym trafił na capstrzyk ORMO. Jeśli kogoś z opozycyjnych mówców skrzywdziłem, to bardzo proszę o wskazanie takiego przykładu, bo dla samego siebie próbowałem pół dnia przyporządkować bodaj jednego przedstawiciela obecnej opozycji do poziomu Geremka, Mazowieckiego lub chociaż Józia Oleksego. Nikogo takiego po prostu nie ma i dotyczy to płci obojga. Chyba nikomu trzeźwemu nie przyjdzie do głowy porównać Jakubowską z Gasiuk-Pihowicz, czy jeszcze gorzej Scheuring-Wielgus. Przez długi czas za trzymającego poziom uchodził Schetyna, szybko się jednak okazało, że z nim też jest tak, jak w starym dowcipie. Dopóki się nie odzywał i nie aspirował do najwyższych stanowisk i on i wielu obserwujących żyło w przekonaniu, że jest do tego zdolny. Z chwilą gdy Schetyna zaprezentował się jako lider PO, a nie kadrowy od ustawiania lokalnych intryg, cała przeciętność wylazła z prowincjonalnego polityka.
Piszę sobie ten felieton trochę dla poprawy nastroju, trochę dla uspokojenia, ale też zdaję sobie sprawę, że takie zabawy często źle się kończą. Ocena kondycji partyjek uchodzących za opozycję nie może być inna od tej, którą przedstawiłem i bez metafor jest to poziom ORMO. Niestety nie takich ćwierćinteligentów w Polsce wybierano na przywódców, dość wspomnieć Bolesława Totolotka. No i tak się zastanawiam, czy w tym szaleństwie nie ma przypadkiem jakiejś metody. Do tej pory kadry bezpieczniackie sadzały na tronie takiego króla, który do dziesięciu potrafił policzyć, ewentualnie miał za sobą lud i wtedy mógł być kompletnie nagi intelektualnie, jak wspomniany Bolesław. Teraz trwają jakieś dziwne eksperymenty, gdzie się nie obejrzysz nie zobaczysz nawet pół Tuska, same Grabce, Myrchy, Kopacze, Pomaski. O co w tym wszystkim chodzi?
Zaryzykuję taką tezę, że eksperyment nabrał nowego wymiaru, który tak dobitnie sformułował Piotr Wielki. Być może rzecz w tym, że liderzy opozycji przed obliczem swoich wyborców powinni mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć suwerena. Skoro miliony kupują te wszystkie gwiazdeczki, które nie potrafią ani śpiewać, ani grać, to dlaczego nie miałby nastąpić identyczny trend w polityce. Im głupszy ORMO-wiec, tym więcej płyt sprzedaje! Inaczej nie potrafię wytłumaczyć kondycji partii opozycyjnych i konsekwencji w zaniżaniu poziomu. Ktoś musiał zauważyć dwie proste rzeczy, po pierwsze, że w tym pokoleniu Geremka się nie znajdzie, po drugie, że trzeba rzeźbić w tym, co jest, odpowiednio zapakować i wcisnąć kit ciemnemu ludowi. Nie wiem jakie są szanse powodzenia eksperymentu, wiem natomiast, że innego wyjścia opozycja po prostu nie ma.
© MatkaKurka
19 marca 2017
źródło publikacji: „Do opozycji biorą tych, którzy nie załapali się do ORMO”
www.kontrowersje.net
19 marca 2017
źródło publikacji: „Do opozycji biorą tych, którzy nie załapali się do ORMO”
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz