Bez społecznego paliwa, bez społecznej emocji można sobie robić show w TVN24 i nic więcej.
Z każdym dniem jest coraz mniejsza frekwencja, natomiast coraz większa determinacja wyjętych spod prawa. Dzieje się tak dlatego, że koczujący w sejmie, wraz z wynajętymi „Diduszkami”, ośrodkami medialnej propagandy i korporacjami, tracą realne pieniądze. Jakie? Gigantyczne! Już wiadomo, że po roku rządów PiS do kasy państwowej wpłynęło o 11 miliardów więcej niż planowano. Niemal pewne jest, że o 12 miliardów będzie mniejszy deficyt budżetowy od planowego, a przy tym wydano ponad 17 miliardów na 500+. Na tych liczbach widać zaledwie część fortuny, o którą toczy się gra i to pierwsza wiadomość. Druga jest taka, że PiS osiągając takie wyniki nie podniosło podatków, ale jeszcze obniżyło, głównie CIT do 15%. Cóż zatem się stało, ktoś odkrył nową regułę ekonomiczną? Tak, w RPIII to zupełnie nowa reguła – wystarczy nie kraść.
W realnych warunkach gospodarki rynkowej uwłaszczeni po okrągłym stole złodzieje i ci, którzy sprzedawali srebra rodowe za flaszkę wódki i kiełbasę, nie są w stanie funkcjonować. Wszystkie wielkie fortuny wyrosły wyłącznie na lewych interesach budowanych za publiczne, czytaj, Polaków pieniądze. Flagowy jest tu oczywiście doktor Jan, który niczego nie wynalazł, niczego oryginalnego nie produkował, ale został najbogatszym Polakiem tylko dlatego, że przeprowadził szereg „genialnych” operacji giełdowych. Kasa to jedno i dotyczy to kliku grup, które wymieniłem, w kraju i za granicą. Drugie to więzienie. W trakcie budowania fortun złodziejstwo odchodziło w taki sposób, że złodzieje byli w pełni przekonani o swojej bezkarności. Czego się mieli bać, skoro w prokuraturze, sądach i w parlamencie mieli swoich ludzi drukujących odpowiednie papiery?
Złodzieje mogli robić, co im się żywnie podoba, czasami ktoś przesadził albo próbował odebrać innemu złodziejowi i wtedy wybuchały afery, które dla dobra wspólnego natychmiast były wyciszane przez media. W takim układzie nie oddychało, nie jadło i nie piło się normalnie, to było coś w rodzaju inkubatora patologii. Gdy cała ta konstrukcja zaczęła trzeszczeć, a teraz możemy już mówić o tym, że walą się ściany, w sposób naturalny dotychczasowi mieszkańcy inkubatora zaczynają się dusić, dławić i przymierać głodem. Fizjologiczne odruchy wywołane są nie tylko zmianą środowiska z patologicznego na normalne, ale paniczną i uzasadnioną obawą, że za złodziejstwo przyjdzie odpowiedzieć. Jest to zupełnie nowa sytuacja dla twórców „Rewolucji 1000 kanapek” i ich naturalną reakcją muszą być instynkty pierwotne, ponieważ rozumem nic nie są w stanie wskórać.
Poza emocją społeczną osamotnieni rewolucjoniści sami się skazują na pogłębioną panikę. Nie pociągną za sobą milionów Polaków, bo to nie miliony miały dostęp do inkubatora, ale miliony inkubator utrzymywały. Jest dokładnie przeciwnie niż się rewolucjonistom marzy. Spanikowani perspektywą utraty kasy i przerażeni wizją więziennej celi, działają wbrew oczekiwaniom społecznym, które są jednoznaczne – dość świętych krów, dość złodziejstwa. Choćby nie wiem jakich środków użyli operetkowi rewolucjoniści, nie przekonają narodu, że walczą o jego dobro, bo jak przekonać człowieka, że ma oddać pieniądze i stać na mrozie, żeby złodziejstwo i bezkarność dla wybranych mogło trwać nadal.
Ostatnią fazą paniki jest wywieszenie białej flagi i to nastąpi z całą pewnością, co bardziej nerwowi już się poddają, jak sędzia Wróbel, który usłyszał, że w TK trzeba będzie składać oświadczenia majątkowe. Mówiąc obrazowo, najgorszy sort dysponuje wielkim, nowoczesnym czołgiem ze wszystkim bajerami, który może robić wrażenie na gapiach, ale w tym czołgu nie ma ani paliwa, ani jednego pocisku, ten papierowy Tygrys, nigdzie nie pojedzie i nikogo nie zastrzeli.
© MatkaKurka
20 grudnia 2016
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
20 grudnia 2016
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora. © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz