- Nigdy nie zostaliśmy tak potraktowani przez rząd klienta, jak zostaliśmy potraktowani przez ten rząd – oświadczył prezes firmy Airbus, Tom Enders, w reakcji na informację, że polski rząd zerwał negocjacje w sprawie zakupu francuskich śmigłowców Caracal. Dodał on, że miał wrażenie, iż „miesiącami był zwodzony”. – Będziemy się starać o odszkodowanie – podkreślił prezes Airbusa. Każdy, kto kiedykolwiek prowadził biznes wie, że klient zawsze ma rację.
Jeżeli nawet w ostatniej chwili zrezygnuje z zakupu, to jedyne, co możemy zrobić, to uśmiechnąć się, podziękować za czas, który nam poświęcił i postarać się jeszcze bardziej, by następnym razem wybrał nasz produkt.
Brak profesjonalizmu ze strony przedstawiciela firmy, która próbuje nam sprzedać francuskie śmigłowce potwierdza tezę naszego tekstu „Brudne interesy z Francuzami”, w którym opisujemy kulisy transakcji zakupu sprzętu wojskowego przez Polskę w okresie międzywojennym. Wynika z niego, że Francuzi już wówczas traktowali Polskę jak kraj trzeciego świata, któremu można wcisnąć byle jakie uzbrojenie za pomocą nacisków politycznych. A jeżeli im się to nie uda, to wpadają we wściekłość jak przedszkolak, który nie dostał tego, co chciał.
Gdy Tom Enders znowu zacznie nam grozić domaganiem się odszkodowania za rzekome niewywiązanie się z umowy, to warto mu przypomnieć jak to Francja, która jest jednym ze współwłaścicieli Airbusa, nie wywiązała się z umowy sojuszniczej z Polską i nie uderzyła na Niemcy we wrześniu 1939 r., gdy te zaatakowały nasz kraj, co kosztowało nas prawie sześć lat wyniszczającej okupacji i 44 lata komunizmu. I w przeciwieństwie do sytuacji ze sprzedawaniem Carracali Polsce, my mieliśmy podpisaną umowę, której Francja nie dotrzymała. Co więcej, wydaje się, że łamanie umów to wręcz zwyczaj przedstawicieli tego kraju.
W 1960 r. Francuzi obiecali dostarczyć Izraelowi 200 czołgów AMX-13 i 72 myśliwce Mystere w ciągu kolejnych 10 lat. Jednak 2 czerwca 1967 r., na trzy dni przed planowanym przez Izrael terminem rozpoczęcia ataku wyprzedzającego na Egipt i Syrię, Francja odmówiła realizacji dostawy. Co więcej, nie tylko nie dostarczyli zamówionej broni Izraelowi, ale sprzedali ją wrogom tego kraju: Syrii i Libii. A wszystko dlatego, że trójkolorowym przestała się opłacać budowa imperium kolonialnego i stwierdzili, iż w interesie ich kraju nie jest zadzieranie z Arabami. Oczywiście o sojuszniku Izraelu nie pomyśleli.
Żydzi wyciągnęli wniosek ze zdrady Francji i postanowili sami budować przemysł zbrojeniowy. My drugi raz nie daliśmy sobie wcisnąć wątpliwej jakości sprzętu wojskowego. To bez wątpienia też dobrze. Ciągle jednak chcemy kupić śmigłowiec od zagranicznych firm. Skoro mający sześć milionów obywateli Izrael mógł zbudować własny, zaawansowany przemysł zbrojeniowy, to dlaczego nie może zrobić tego trzydziestoośmiomilionowa Polska?
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz