Odbieranie dzieci w naszych czasach stało się wręcz normą. Niedawno sąd rodzinny w Nisku odebrał dzieci matce, w której mieszkaniu pracownicy opieki społecznej stwierdzili obecność muszek owocówek. Natomiast kilka lat temu sąd rodzinny w Pułtusku nakazał pewnej kobiecie wozić dzieci do więzienia, na widzenia do ich ojca gangstera, skazanego za ciężkie przestępstwa. Ten psychopata przez kilka lat więził i wykorzystywał seksualnie matkę swoich dzieci. Zabrał ją siłą do swego domu gdy skończyła 14 lat. Nikt w Nasielsku nie chciał udzielić jej pomocy, gangster tu rządził. Fakt, że kobieta bała się swego prześladowcy i nie życzyła sobie jego demoralizującego wpływu na dzieci sąd rodzinny potraktował jednak jako przejaw syndromu Gardnera, czyli złośliwego nastawiania dzieci przez matkę przeciw ojcu. W wykładni sądu kryminalista, który spędził 30 lat życia w więzieniu ma takie same prawa do dzieci jak ich matka, ma również prawo je kształtować i wychowywać. Fakt, że ojciec popełnił ciężkie przestępstwa w tym gwałty, wymuszenia rozbójnicze i morderstwa wydawał się nie mieć dla sądu najmniejszego znaczenia. Sąd odbierał matce prawo do moralnej oceny postępowania ojca rezerwując te prawo dla siebie. Jest to charakterystyczne dla współczesności, że reglamentuje się prawa do oceny, odpłaty, a nawet zwykłej obrony, zastrzegając je dla instytucji państwowych. Wmawia się nam, że nie mamy prawa nikogo oceniać ani potępiać. Nie mamy prawa się również bronić. Dodajmy, że syndrom Gardnera, na który powoływał się sąd w swoim orzeczeniu dawno został wykreślony z rejestru chorób. Jego odkrywca, Gardner okazał się być zwykłym oszustem, który za pieniądze sporządzał ekspertyzy umożliwiające wydawanie dzieci różnym dewiantom w tym bogatym ojcom molestującym własne dzieci. W USA gdzie najczęściej sądy orzekały odebranie dzieci na podstawie tego nie istniejącego, wymyślonego przez Gardnera syndromu istnieje stowarzyszenie jego ofiar liczące tysiące członków. Sam Gardner po ujawnieniu jego oszustw popełnił samobójstwo.
Wracając do sprawy z Nasielska. Zastanówmy się jakie wzorce mógłby przekazać swoim dzieciom bandyta? Po opuszczeniu więzienia, oprócz poszukiwania ukrywających się za granicą matki i dzieci, zajmował się zmuszaniem różnych młodych mieszkanek Nasielska do uprawiania z nim seksu w obecności ich męża. Takie miał potrzeby seksualne. Czy do jego wybryków- zgodnie z zasadami tolerancji- też powinniśmy odnosić się z należytym szacunkiem i zrozumieniem? Jedna z prześladowanych kobiet nie wytrzymała i zabiła bandytę tasakiem do mięsa. Sąd karny wycenił jej wyczyn, błogosławiony w skutkach dla prześladowanych, na 8 lat. Znamienne jest, że muszki owocówki w domu, w oczach sądu rodzinnego i opieki społecznej są czymś niedopuszczalnym, kwalifikującym rodzinę do odebrania jej dzieci. Natomiast przestępca kryminalny jest w oczach sądu godnym i właściwym wychowawcą.
Kolejna sprawa. Pewien pan porzucił kobietę z dwojgiem malutkich dzieci na rzecz innej, biuralistki ze swego miejsca pracy, nota bene mężatki. Biuralistka urzekła go głoszoną na prawo i lewo prymitywną filozofią używania życia, którą nasz delikwent od niej ochoczo przejął. Zgodnie z jego obecnymi poglądami najważniejsze jest aby ludzie okazywali sobie dużo fizycznej i psychicznej czułości, natomiast wszelkie zobowiązania są sprawą drugorzędną. Biuralistka bez cienia zażenowania uprawiała seks w przejętym przez zapobiegliwego kochanka wspólnym kiedyś z żoną samochodzie, używała bez wstrętu pościel wyniesioną przez kochanka z rodzinnego domu, bez skrupułów zdradzała swego męża. Skrupuły nie są w ogóle jej mocną stroną. Jakie wartości mogłaby przekazać dzieciom taka osoba poza swoją prymitywną filozofią życia zredukowanego do użycia? Ojciec nie płaci alimentów na dzieci natomiast życzy sobie, żeby poznały one jego wybrankę i od niej uczyły się stosunku do świata i ludzi. Uważa, że jego nowa, przypadkowa kochanka ma pełne prawo uczestniczyć w życiu dzieci i je wychowywać. Zastrzeżenia matki wobec kontaktów dzieci z osobą skrajnie zdemoralizowaną, która rozbiła jej rodzinę pozostając równolegle we własnym formalnym związku małżeńskim, ojciec dzieci traktuje jako kobiecą zemstę. Nie rozumie, że matka ma prawo nie życzyć sobie kontaktów dzieci z wrogą jej osobą. Ma prawo uważać tę osobę za niemoralną i nie życzyć sobie, żeby przekazywała dzieciom swoje zasady życiowe. Ma wreszcie prawo chronić dzieci przed nieuchronnym w tej sytuacji konfliktem lojalności.
Wieloletnie tresowanie społeczeństwa dało niestety swoje rezultaty. Większość ludzi nie rozumie, że tak zwaną rodzina patchworkowa, czyli rodzina posklejana z fragmentów różnych innych rodzin jest koszmarem i zaprzeczeniem wszelkich zasad postępowania z dziećmi. Dzieci są przenoszone z miejsca na miejsce, przekupywane prezentami i tolerowaniem ich wybryków. Uczą się nieodpowiedzialności i nielojalności. Uczą się kłamstwa i lawirowania pomiędzy wrogimi sobie osobami, są permanentnie w roli buforowej.
Takie nieszczęśliwe dziecko, szarpane w ramach tak zwanej opieki naprzemiennej z domu do domu, ma dwa łóżeczka, dwa biureczka, dwa komputery, dwie mamusie, dwóch tatusiów i zero poczucia bezpieczeństwa.
© Izabela Brodacka Falzmann
17 września 2016
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
17 września 2016
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz