Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Coraz głębiej...

        Pani prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz znalazła się w opałach z powodu afery związanej z tak zwaną reprywatyzacją działki pod Pałacem Kultury im, Józefa Stalina, dla niepoznaki adresowaną przy ulicy Chmielnej. Odszkodowanie za tę działkę jej poprzedni właściciel, obywatel duński, otrzymał na podstawie tzw. umów indemnizacyjnych, jakie w latach 50-tych i 60-tych Polska zawierała z różnymi państwami. Na ich podstawie państwa te przejmowały od Polski zobowiązania odszkodowawcze za mienie ich obywateli znacjonalizowane w Polsce.
Ale sprytni adwokaci („ach, ci nasi adwokaci; to są zdrajcy, to są kaci!...”), zwłaszcza którym szczęśliwym trafem udało się wkręcić do warszawskiego magistratu własne żony, by tam zajmowały się nieruchomościami, nie takie sztuki potrafią wyczyniać, toteż i tę działkę powtórnie „zreprywatyzowali”. Doszło nawet do tego, że na mieście coraz głośniej mówi się o „mafii”, która przez całe lata uwłaszczała się na warszawskich nieruchomościach, znacjonalizowanych w swoim czasie przez Bolesława Bieruta. W tej mafii uczestniczyli nie tylko prawnicy, nie tylko magistraccy urzędnicy, ale również bezpieczniacy z tak zwanych „służb”, bez których w Polsce żaden szwindel odbyć się nie może. Nie po to UB za czasów Bieruta łamało „burżujom” kości, żeby teraz oddawać ich potomstwu to, co z takim trudem udało się reakcyjnej hydrze wyrwać z łap razem z paznokciami. Pani Hanna, przeżywająca rozmaite ekstazy z Duchem Świętym, znakomicie nadawała się na fasadę i – jak przypuszczam – właśnie dlatego mieszkańcy Warszawy nie mogli bez niej wytrzymać, dzięki czemu prezyduje już trzecią kadencję.

        Aliści teraz na celownik wzięła ją, zasadniczo popierająca Platformę Obywatelską „Gazeta Wyborcza” i nacisnęła cyngiel. Pani Hanna początkowo zachowywała wzgardliwe milczenie, zaś jej podwładni próbowali przerzucić odpowiedzialność na Ministerstwo Finansów – że mianowicie nie informowało ich o wspomnianych umowach indemnizacyjnych. Ta linia obrony była jednak niezbyt grzeczna, bo jakże wierzyć w opowieści, jakoby habilitowany doktor praw – a takim tytułem szczyci się pani Hanna – nic o umowach tych nie wiedział? Toteż pani Hanna w pewnym momencie zdecydowała się rozpocząć wyrzucanie z magistrackiej pirogi rozmaitych murzyńskich chłopców na pożarcie, ale ci - zanim jeszcze rzuciły się na nich krokodyle – zaczęli się pani prezydent odgrażać niezawisłym sądem. W tej sytuacji pani Hanna deklaruje intencję „całkowitego wyjaśnienia sprawy” - bo chyba nic innego nie może już zrobić.

        Dlaczego jednak ktoś postanowił panią Hannę odstrzelić? Na takie pytanie mógłby odpowiedzieć tylko strażnik warszawskiego labiryntu – ale nie można wykluczyć, że nie tyle o panią Hannę tu chodzi, tylko o rozmontowanie struktur władzy w stolicy państwa w momencie, gdy upłynie termin ultimatum, jaki Komisja Europejska wyznaczyła Polsce i przede wszystkim w Warszawie trzeba będzie stwarzać fakty dokonane.


© Stanisław Michalkiewicz
17 wrzesnia 2016
www.michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2