O co dokładnie chodzi?
Zawiadamiającym jest pracownik naukowy Zbigniew P., który dużo wie na temat nieprawidłowości na wrocławskim Uniwersytecie Medycznym. W ostatnim naszym tekście z kwietnia zatytułowanym Minister Kamiński i CBA prześwietlą wrocławski Uniwersytet Medyczny informowaliśmy, że po naszych publikacjach nieprawidłowościami na wrocławskim UM początkowo zajmowała się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.Sprawa została jednak przeniesiona do Gliwic i objęta nadzorem Prokuratury Generalnej, po tym jak związkowcy z uczelni poinformowali, że rektora UM w radzie społecznej Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu reprezentuje wpływowy prokurator Andrzej Kaucz, a jego żona pracowała w dziale wydawnictw Uniwersytetu. Związkowcy sugerowali, że opieszałość wrocławskiej prokuratury wynikać może właśnie z tych koneksji.
Poważna sprawa
Nasze publikacje stały się też podstawą do złożenia interpelacji poselskiej do premier Beaty Szydło. Autorem skierowanego pisma był poseł Kukiz’15 Sylwester Chruszcz.Jak się wówczas dowiedzieliśmy, minister Mariusz Kamiński sprawę potraktował poważnie. Po otrzymaniu pisma z sekretariatu premier Beaty Szydło zażądał szczegółowych informacji o całej sprawie od prokuratora generalnego. Przedmiotem analizy miały być też informacje zawarte w naszych artykułach. Zwrócił się także do podległych mu służb o to, by wyjaśniły kwestie dotyczące ewentualnych nieprawidłowości, w tym wypadku chodzi o wrocławską delegaturę CBA, która za czasów PO–PSL tuszować miała nieprawidłowości na UM.
Tłem całej sprawy jest umorzenie udziałów przez UM w spółce Data Techno Park, która wybudowała gigantyczną serwerownię za ponad 200 mln złotych. Uczelnia w dość dziwnych okolicznościach przestała być jej głównym udziałowcem, ale jej władze twierdzą, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem – tak informowaliśmy wspólnie z Magdą Groń rok temu w „Gazecie Finansowej” w tekście Władze wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego są w poważnych tarapatach. W kilku innych tekstach opisywaliśmy całą sprawę ze szczegółami, ale także wskazywaliśmy na ciekawe powiązania osobowe, choćby dotyczące córki rektora UM. W jednym z tekstów podaliśmy, że związkowcy chcą odwołać rektora Marka Ziętka, a część profesorów Uniwersytetu Medycznego związki uczelni z interesem prywatnych osób nazywa co najmniej nieetycznymi. Profesorom chodziło również o to, że córka rektora kupiła rok wcześniej spółkę za złotówkę od prezesa firmy, na rzecz której umorzono udziały uniwersytetu. A kolejna spółka, z którą była związana, bezpośrednio prowadziła interesy z Data Techno Park. To w tamtym czasie, w połowie 2015 r., po naszych publikacjach Jarosław Kaczyński złożył zawiadomienie do prokuratury.
Cała sprawa to niemal od samego początku pasmo dziwnych zdarzeń i sytuacji, momentami wątpliwych. A w grze chodzi o publiczne pieniądze i o zarządzanie majątkiem należącym do Skarbu Państwa. I tak np. willa należąca do wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego została wniesiona aportem do spółki DTP, z której prezesem, Markiem Girkiem interesy robiła córka rektora. W sprawie jest też wątek jednego feralnego zgromadzenia wspólników, gdzie obecny był również przedstawiciel Gminy Wrocław – mniejszościowego udziałowca, który według protokołu z posiedzenia, opisywanego przez nas w „Gazecie Finansowej”, już wtedy uznał uchwałę za godzącą w interesy spółki. Chodziło o zbycie udziałów na rzecz prywatnego interesu spółki DTP. Radny miejski Wrocławia, specjalista ds. budżetu i finansów Krystian Mieszkała (PiS) dziwił się wtedy, że magistrat pomimo takiego stanowiska nie złożył wówczas zawiadomienia do odpowiednich organów kontrolujących. Sytuacja, w której dokonywane jest zbycie majątku publicznego bez zachowania wymogów przewidzianych przez prawo nie może być akceptowana. Takie czynności mogą być znamionami niejasnych intencji czy też chęci bezpodstawnego upłynnienia majątku publicznego. Dziwi fakt, że Gmina Wrocław nie powiadomiła odpowiednich organów o transakcji umorzenia udziałów. Uważam, że zgłoszenie sprzeciwu jest niewystarczającym działaniem, tym bardziej że nie powstrzymało ono transakcji. Niestety konsekwencją powyższych działań jest wytransferowanie majątku publicznego do prywatnej spółki – mówi nam Krystian Mieszkała.
Zdaniem naszego innego rozmówcy, znającego kulisy śledztwa, to właśnie tuszowanie tego procederu należało do prokuratorów i sędziów, którzy na przykład podtrzymywali decyzje prokuratorów o niepodejmowaniu śledztw w tym wątku. Ale nie udaje nam się tego ostatecznie potwierdzić u innego źródła. Postępowanie, które wszczęto na początku czerwca, jest prowadzone „w sprawie”, na razie prokuratura nie stawia żadnych zarzutów, do przesłuchania będzie miała kilkunastu świadków, i to dość kluczowych. To może być jednak potwierdzeniem, że faktycznie materiały złożone w prokuraturze przez Zbigniewa P. mogą być mocne i wiarygodne.
Nielegalne wpływy
Zdaniem naszego rozmówcy postępowanie dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistych przez bezprawne wpływanie na decyzje prokuratorów o umorzeniu postępowań przygotowawczych i działanie tym samym na szkodę interesu publicznego. W tym wątku chodzić ma o znanych wrocławskich prokuratorów Wojciecha O.i Andrzeja K. Nie jest tajemnicą, że K. to nie kto inny, jak znany w całej Polsce prokurator Andrzej Kaucz, którego nazwisko w opisywanej przez nas sprawie pojawiało się już kilkukrotnie. Zdaniem naszego informatora ci dwaj śledczy mieli dopuścić się nielegalnego wpływania na decyzje niektórych wrocławskich prokuratorów. Kaucz do niedawna był sekretarzem Krajowej Rady Prokuratury, jest to prokurator, który w latach 80. oskarżał antykomunistycznych opozycjonistów. We Wrocławiu mówi się, że ma on wypracowane przez lata znajomości, przez co ma też nieformalnie potężną władzę.Oprócz prokuratorów w sprawę zamieszani mają też być trzej wrocławscy sędziowie: Mirosława J., Paweł K. i Ryszard K. Nasz informator twierdzi, że trzech sędziów objętych zostało postępowaniem, ponieważ zaistniały okoliczności, które na wstępnym etapie wykazać miały, iż wyroki przez nich wydawane mogły być obliczone na osiągniecie korzyści osobistych i majątkowych. Sędziowie i prokuratorzy, jeśli usłyszą zarzuty, odpowiadać będą z art. 231 Kodeksu karnego, który dotyczy funkcjonariuszy publicznych przekraczających swoje uprawnienia i działających na szkodę interesu publicznego. Ten sam paragraf mówi także o przyjmowaniu korzyści majątkowych i osobistych. I to właśnie korzyści majątkowe i osobiste mają być podstawą zawiadomienia złożonego do prokuratury przez pracownika naukowego Zbigniewa P.
Śledczy na razie nie chcą udzielać szerszych informacji o całej sprawie dla dobra dochodzenia. W Gliwicach wyodrębniono również postępowanie dotyczące przewlekłości działań wrocławskich prokuratorów. W tamtejszej Prokuraturze Okręgowej trwa śledztwo w sprawie działania na szkodę wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego. Badana jest także działalność agentów wrocławskiej delegatury CBA (za rządów PO–PSL), którzy według świadków mieli tuszować nieprawidłowości związane z UM. Oficerowie CBA, którzy zajmowali się tą sprawą, okłamywali również nas – dziennikarzy. Co ciekawe, na ten temat prawie wszystkie lokalne media milczą. Informacje o dwóch prokuratorach i trzech sędziach zostały zmarginalizowane w lokalnych serwisach. Skończyło się tylko na dwóch pobieżnych krótkich notatkach prasowych.
© Paweł Miter
13 lipca 2016
źródło publikacji: „Tylko u nas! Układ wrocławski pod lupą śledczych. Prokuratura bada łapówki brane przez środowisko sędziowskie”
www.warszawskagazeta.pl
13 lipca 2016
źródło publikacji: „Tylko u nas! Układ wrocławski pod lupą śledczych. Prokuratura bada łapówki brane przez środowisko sędziowskie”
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracje © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz