Później przetoczył się przez kilka ugrupowań i co charakterystyczne, były to zawsze skrajne formy politycznego bytu od lewa do prawa. Należał i do Stowarzyszeniem na rzecz Tradycji i Kultury „Niklot”, które propagowało radziecki wynalazek, tak zwany „nacjonalizm słoweński”. Patriotyzm słowiański za PRL krzewiło między innymi Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald”. Podobne to było do rewersu demokracji ludowej i zbudowane na bazie trepów LWP. Później Piskorski trafił do… PSL, który rzucił na rzecz Samoobrony. Po upadku Andrzeja Leppera tułał się po takich wynalazkach jak: Polska Partia Socjalistyczna Solidarność 80, polska wersja Libertasu i słynna „Zmiana”.
Ostatni wynalazek nazwałem słynną „Zmianą”, ale boję się, że strasznie przesadziłem, bo ta niemal oficjalna delegatura Kremla jakoś niespecjalnie przebiła się do „zbiorowej świadomości”. Przywołałem histerię Piskorskiego, żeby obalić pewien spisek, otóż wyjątkowo głupi ludzie albo agenci Moskwy wbijają do głowy Polakom, że nie ma u nas żadnych ruskich agentów. Tacy byli zawsze i to na pęczki do czasów Ochrany, co więcej w Polsce ruscy agenci mieli specyficzny status. Piskorski to nie pierwszy lepszy spod budki z piwem, który się sprzeda za parę złotych. Wybrali polskiego doktora habilitowanego, wsadzili go do polskich telewizji i hodowali latami na różne potrzeby, a mimo wszystko w hierarchii radzieckich szpiegów zawsze był pionkiem. Kreml za dobrych czasów dysponował agentami w randze prezydentów: Jaruzelskiego, Wałęsy, Kwaśniewskiego i generałów, wystarczy przywołać Dukaczewskiego. Prawdą jest, że Putin dotąd nie musiał się specjalnie wysilać, wszystko za niego robili trzymani za pysk moskiewscy delegaci werbowani jeszcze w PRL-u. Od 25 lat nie ma nic bardziej śmiesznego niż poszukiwanie ruskich agentów z każdego kto się odważy o tym napomknąć robi się klinicznego idiotę. Ogłupiano Polaków podwójnie, główną część szyderstwa wzięły na siebie media i autorytety, a w podziemiu niestety robią pożyteczni idioci. Setki razy czytałem piramidalne bzdury rozmaitych domorosłych kontrwywiadowców, którzy się przedstawiali jako patrioci i szukali ruskich agentów tam, gdzie ich nigdy nie było. Wystarczy chwilkę usiąść i pomyśleć logicznie bazując jedynie na dwóch podstawowych danych i stanie się jasne co jest dziś celem numer jedne Putina.
KGB to kontynuacja jednej z pierwszych i najlepszych tajnych służ na świecie, przywołanej wcześniej Ochrany. Nie są to amatorzy i grzeczni chłopcy, no i używam, skrótu KGB umownie, bo wiadomo, że jest GRU i parę innych, znacznie groźniejszych jednostek. W Polsce Rosja Radziecka niemal od 100 lat była rozpieszczana i mieli tutaj swoich ludzi na najwyższym szczeblu. Łącząc te dwie dane nie sposób nie wysnuć innego oczywistego wniosku niż ten, że w tej chwili albo Kreml ma już swojego człowieka w PiS albo ciężko pracuje nad werbunkiem. Wynika to wprost z profesjonalizmu radzieckiej bezpieki i dotychczasowego stanu posiadania. Amatorzy i naiwniacy będą szukać agentów w Nowoczesnej, PO, czy „endecji”, w którą się bawi celebryta Ziemkiewicz. Oczywiście pionków tam się znajdzie, ale to wabik nie cel działania Moskwy. Prawdziwego asa wywiadu Putin musi umieścić na szczycie hierarchii PiS lub szeroko pojętej władzy, gdyby tego nie zrobił byłby idiotą i ostatnim partaczem, a z całą pewnością w swoim fachu nie jest ani jednym ani drugim. Między nami i tak całkiem po cichu, na miejscu Macierewicza i Kamińskiego nie pocieszałbym się pionkiem Piskorskim, ale bacznie rozglądał wokół siebie i weryfikował jaki informacje się wydostają, chociaż nie powinny.
© MatkaKurka
19 maja 2016
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
19 maja 2016
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja © Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz