Niemiecki prezydent mentorsko poucza Polaków
Parę dni temu mieliśmy kolejny przejaw niedopuszczalnego wtrącania się w sprawy Polski, tym razem ze strony prezydenta Niemiec Joachima Gaucka. Podczas Dni Katolików w Lipsku prezydent Gauck powiedział: Polacy - podobnie jak mieszkańcy byłej NRD - potrzebują więcej czasu, aby nauczyć się żyć z obcymi, dlatego nie potrafią okazywać im miłosierdzia. Polacy potrafią być niesłychanie miłosierni, nie odkryli jednak - jak dotąd - tej zasady, że miłosierdzie nie obowiązuje tylko i wyłącznie w stosunku do naszych”. I dodał, że z tego właśnie powodu „politycy w Polsce, którzy odwołują się do dawnej narodowej tożsamości, są obecnie w nieco lepszej sytuacji niż politycy proeuropejscy, nastawieni bardziej liberalnie”.(za fronda.pl http://www.fronda.pl/a/niemiecki-prezydent-poucza-polakow-stosunku-doobcych,72301.html)
Prezydent Joachim Gauck ma ogromne zasługi dla Niemiec, bo przeprowadził tam lustrację w sposób doskonały,. Teraz jednak niepotrzebnie miesza się w sprawy Polski i wypowiada bzdury. Przez stulecia jego kraj - Niemcy był najbardziej nietolerancyjnym krajem, m.in. okrutnie prześladując Żydów, a potem wywołując straszne wojny. W tym samym czasie Polska była najbardziej tolerancyjnym krajem świata i najbardziej otwartym na wszelkiego rodzaju uchodźców. Przyznał to nawet zajadły niemiecki XIX –wieczny wróg Polski, twórca potęgi militarnej Prus- feldmarszałek Helmut von Moltke, pisząc, iż: „Starodawni Polacy odznaczali się wielką tolerancją (…) Przez długi przeciąg czasu przewyższała Polska wszystkie inne kraje Europy swoją tolerancją (Podkr.-J.R.N.) Pierwsi Żydzi, którzy tu osiedli, byli wygnańcami z Czech i Niemiec. W roku 1096 schronili się do Polski, gdzie wówczas daleko większa tolerancja panowała niż we wszystkich innych państwach Europy (…)” (Cyt. za : H. von Moltke: „O Polsce”, tł. G. Karpeles, Lipsk 1885,s.12,14,30.Por. szerzej : J. R. Nowak : „Co Polska dała światu”, 3 wyd., Warszawa 2015,ss.20-30).
Najlepszy komentarz do wystąpienia prezydenta J. Gaucka dała znakomita dziennikarka „w Sieci” Krystyna Grzybowska, pisząc m.in. Nie będę sięgać głębiej w historię stosunków polsko-niemieckich, bo od tego miłosierdzia barbarzyńców niemieckich na naszym terytorium, w obozach koncentracyjnych zginęły miliony obywateli, głównie żydowskich podludzi, zamęczonych w akcie miłosierdzia w komorach gazowych.. Należy być miłosiernym i takimi wspomnieniami nie zakłócać przyjaznych i dobrosąsiedzkich stosunków. I jeszcze jedno, gdyby nie ruch Solidarności nie byłoby Urzędu Gaucka, a Gauck nie zostałby prezydentem najpotężniejszego państwa w Europie.
Jak ten czas leci i jak to się ludzie zmieniają. Niezmienna jest wyższość moralna Niemców nad Polakami i resztą obywateli gorszej Europy, pouczanie niedorozwiniętych gospodarczo krajów jaką politykę powinny prowadzić, żeby zadowolić dążenie Niemiec do panowania nad kontynentem. (Podkr.- J.R.N.) Ci ze wschodu powinni być miłosierni dla gospodarczej ekspansji sąsiada z zachodu, a także dla muzułmanów, bo choć są z obcej kultury i cywilizacji, powinni być przyjmowani z otwartymi rękami. W akcie wdzięczności, bo po raz pierwszy od paru wieków Niemcy nie zamierzają na nas napaść. Oni pragną pokojowo zamienić nas w niewolników swojej wyższości, już to czynią. I postawić pod naszą wspólną historię grubą kreskę. (Cyt. za: Gruba kreska Joachima Gaucka.: Niezmienna jest wyższość moralna Niemców nad Polakami i resztą obywateli gorszej Europy, „w Polityce.pl z 27 maja 2016 ). Przy okazji warto zwrócić uwagę, ze w Polsce znalazło schronienie najpierw kilkadziesiąt tysięcy Czeczeńców, a w ostatnich paru latach blisko dwa miliony uchodźców z ogarniętej wojna Ukrainy.
Jak długo wrogowie Polski będą pisać naszą historię?!
W najnowszym numerze „Warszawskiej Gazety”(nr z 27 maja-2 czerwca) szczególnie polecam artykuł znakomitego publicysty patriotycznego Mirosława Kokoszkiewicza; „Wrogowie Polski piszą naszą historię”. Kokoszkiewicz pisze: „Bezczelność Niemców i niestety wielu środowisk żydowskich w zakłamywaniu historii jest trudna do pojęcia dla każdego w miarę normalnego i przyzwoitego człowieka. Oto dzieci oraz wnuki oprawców i ich ofiar mówią dzisiaj jednym głosem, że Polacy chcą się przedstawić „ w lepszym świetle”. Jednocześnie cynicznie przemilczają, że my również byliśmy narodem przeznaczonym przez Niemców do zagłady. Kiedy sami pojmiemy i damy głośno do zrozumienia innym, że to my Polacy, jesteśmy u siebie gospodarzami i to my decydujemy, kto jest dla nas wzorem i bohaterem? Według Kokoszkiewicza: „Otwarte 17 marca br. we wsi Markowej Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulemów, choć powstało o wiele lat za późno, to i tak wywołało gwałtowne ataki ze strony Niemców, wspieranych przez część środowisk żydowskich. „Mówienie – jak to uczynił prezydent Duda w dzień otwarcia placówki – o setkach tysięcy Polaków, którzy pomogli Żydom, może wzbudzić w Jerozolimie podejrzenie o wykorzystanie owego tragicznego, ale i nietypowego przypadku rodziny Ulmow (podkr.- J.R.N.) do przedstawienia w lepszym świetle zachowania Polaków w czasie Holocaustu” – mogliśmy przeczytać w niemieckim dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeituung”. (…) Komentująca tekst z FAZ stacja Deutsche Welle dodała: „Dyrektorka przyznającego ten tytuł (Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – J.R.N.) Instytutu Yad Cashem Irena Steinfeldt zaznacza bowiem, że choć liczba Polaków w porównaniu z innymi krajami jest najwyższa, to jednak w obliczu trzech milionów polsko-żydowskich ofiar jest raczej niska”.Komentując te słowa I. Steinfeldt red. Kokoszkiewicz pisze::„Nikt nie wspomina, że przytłaczającej większości żydowskich ofiar nie udało się uratować, gdyż kompletnie nie zasymilowani z naszym narodem nie znali nawet polskiego języka. Tych ludzi nie można było wtopić w polski tłum, zaopatrując w sfałszowane metryki, świadectwa chrztu i kenkarty. Mimo to, Polaków, którzy oddali życie, ratując Żydów , liczy się w tysiące, a liczbę tych, którzy im pomagali, szacuje nawet na ponad milion. Według spadkobierców niemieckich katów i środowisk żydowskich to o wiele za mało (…) Wypada przypomnieć Niemcom i Żydom, ile to mieszkańców dzisiejszej Europy Zachodniej, okupowanej w latach. ostatniej wojny przez III Rzeszę , oddało życie za Żydów(…) Jakże szybko z pamięci historycznej wymazano fakt, że Francuzi, Belgowie czy Holendrzy, którym żadna zagłada nigdy nie groziła, sami gorliwie organizowali transporty Żydów do obozów śmierci, zaskakując swoim zaangażowaniem nawet niemieckich zbrodniarzy? (…)
Głupota kolejnych polskich rządów czy wręcz dokonana z premedytacją zdrada pamięci o naszych bohaterskich przodkach poraża. Z jaką bowiem sytuacją mieliśmy do czynienia, zanim kilka tygodni temu otwarto Muzeum w Markowej? Oto liczni odwiedzający Kraków turyści, w tym niemieccy i żydowscy mogli zwiedzać tamtejsze muzeum Fabryki Emalii Oscara Schindlera i dowiadywać się, że najważniejszym, historycznym już, bohaterem ratującym Żydów w okupowanej Polsce był ten niemiecki przedsiębiorca . Dlaczego niemieckie szmatławce, wspierane przez środowiska żydowskie, nie pisały przy okazji otwarcia muzeum Schindlera o celowym nagłaśnianiu zupełnie „nietypowego przypadku”? Dlaczego Irena Steinfeldt z Yad Vashem nie zaprotestowała, mówiąc, że nie godzi się, aby w państwie setek tysięcy bezimiennych bohaterów, z narażeniem życia niosących pomoc Żydom, honorować akurat Niemca? (Podkr.- J.R.N).(…) Dlaczego podobnego muzeum nie wybudowano najpierw Polakowi, Henrykowi Sławikowi, który ocalił życie co najmniej 5 tys. Żydów, czyli wielokrotnie większej liczbie niż Schindler ? Dlaczego swojego muzeum i pomnika nie ma ksiądz Marceli Godlewski, który uratował 3 tys. Żydów z warszawskiego getta?
Mocno brzmią końcowe stwierdzenia pełnego pasji artykułu Mirosława Kokoszkiewicza: „ Czy jest gdzieś drugi taki kraj, który zamiast sławić własnych bohaterów, szuka ich na siłę wśród przedstawicieli narodu okupantów, zbrodniarzy i ludobójców ? Czy jest drugie takie państwo, które prowadzi politykę historyczną, budując najpierw Muzeum Historii Żydów Polskich, podczas gdy godnej siedziby nie ma do dziś Muzeum Historii Polski ? (…) Czy kiedyś zmądrzejemy na tyle, aby idąc do wyborów, przynajmniej przez kilka najbliższych kadencji stawiać konsekwentnie na polskich patriotów, a nie na wysługujących się zagranicznym mocodawcom politycznych kelnerów ? Aby jakoś nadrobić stracony po 1989 r. czas, opcja prawicowo-patriotyczna powinna utrzymać się u władzy przynajmniej przez dwie najbliższe dekady. Być może tyle wystarczy, aby Polacy powrócili do dawnej dumy i moralnej siły, które nie pozwolą na meblowanie naszego domu przez coraz bardziej bezczelne i i butne antypolskie środowiska. Muzeum „Sprawiedliwych” powinno stanąć w Warszawie wiele lat temu, zanim w Krakowie uhonorowano zaprzyjaźnionego ze zbrodniarzami z SS niemieckiego fabrykanta, któremu Steven Spielberg poświecił znany na całym świecie film „Lista Schindlera”.„Historię swoją piszcie sami, bo inaczej napiszą ją za was inni i źle”- mówił Józef Piłsudski (…)”.
Mit o szlachetności Oscara Schindlera
Przy okazji tekstu M. Kokoszkiewicza sprostuję urobiony u nas fałszywy mit o wyjątkowej szlachetności i dobroczynności „zbawcy Żydów” Oscara Schindlera. Mit ten pryska natychmiast przy lekturze wydanej w 1985 r. w. w Krakowie w Wydawnictwie Literackim książki wybitnego świadka wydarzeń w getcie krakowskim, dyrektora szpitala zakaźnego w tym getcie Aleksandra Bibersteina „Zagłada Żydów w Krakowie” Jak bardzo zafałszowany był obraz dany w filmie Spielberga można się przekonać porównując relację Bibersteina z jedną z centralnych scen filmu Spielberga „Lista Schindlera”, ukazującą typowanie nazwisk kolejnych Żydów na listę do uratowania. W filmie Spielberga słuchaliśmy wyciskającej łzy rozmowy między Schindlerem a wspaniałym, szlachetnym Żydem Szternem ,jak dopisują do listy nazwiska kolejnych żydowskich kobiet i dzieci, aby uratować im życie. Niestety ta jakże wzruszająca scena filmowa była typowym fałszem, czymś, co zwykło się określać słowami „pic i fotomontaż”. Istniała owszem „lista Schindlera” i istniał wielce szlachetny Żyd Sztern. Tyle tylko, że słynną „listę” Schindler ustalał nie ze szlachetnym Żydem Szternem, a z najgorszym miejscowym żydowskim łapownikiem policjantem Marcelim Goldbergiem, i ustalał nie z nieprzebranej dobroci serca, a za złoto i kosztowności. Jak pisał o tym Aleksander Biberstein w książce „Zagłada Żydów w Krakowie” (op.cit.,s.143): „Ponieważ Schindler cieszył się wśród Żydów opinią człowieka porządnego, napływ kandydatów na wyjazd do Brünnlitz był wielki, o wiele większy niż możliwości zatrudnienia. Przydział do tej placówki zależał do biura pracy w obozie, gdzie urzędował odeman (policjant żydowski- J.R.N.) Marcel Goldberg. Porozumiał się on z Niemcem, kierownikiem tego biura, no i z Schindlerem przy pomocy wysokich łapówek, zwykle w obcej walucie i w kosztownościach ustalił listy mających wyjechać do Brünnlitz. Dorobili się oni w ten sposób bardzo znacznego majątku, który prawdopodobnie udało się im uratować. Goldberg przeżył wojnę i zdołał się ukryć pod zmienionym nazwiskiem w nieznanym miejscu”. (Podkr.- J.R.N.) W innym miejscu swej książki (s.149) A. Biberstein pisał : „Odeman Marcel Goldberg, kierownik Arbeitseinsatzu w Płaszowie, umieścił na tej liście wielu Żydów w zamian za ogromne łapówki, oczywiście w porozumieniu i w interesie Schindlera”. (Podkr.- J.R.N.). A w Polsce uhonorowano przede wszystkim pazernego Schindlera, który wielce skorzystał na swej „dobroczynności „ wobec Żydów, i umieszczono muzeum w jego krakowskiej fabryce. Natomiast Henryk Sławik, który został zamordowany przez Niemców za uratowanie pięciu tysięcy Żydów, był przez dziesięciolecia zapomniany, i jak dotąd nie ma żadnego muzeum upamiętniającego jego poświęcenie. . (Por,. szerzej J.R.Nowak : „Żydzi przeciw Żydom”, Warszawa 2012, cz.. 2.,ss 129-130).Przy okazji warto dodać, że słynny reżyser Steven Spielberg, który nakręcił „Listę Schindlera” był skrajnie antypolski.. W wywiadzie udzielonym w Filadelfii 12 grudnia 1993 r. powiedział: „Polacy prześladowali Żydów na długo przed dojściem Hitlera do władzy”. Sam film został oparty na skrajnie antypolskiej książce australijskiego pisarza Kenneallyego, w której przedstawia się Polaków w ponury, jednowymiarowy sposób, a roli się od „dobrych” Niemców: pułkownika Lange (ss.270271) porucznika Standartführera SS (ss. 120,123) i in. (Por. szerzej: J. R. Nowak : „Żydzi przeciw Żydom”, Warszawa 2012, część I, ss.67-68).
Cenny pomysł: utworzyć Ministerstwo Polaków za granicą
Wybitny krakowski naukowiec (badacz tematyki polonijnej) socjolog dr Mirosław Boruta jest od dawna wizytówką bardzo ciekawego portalu „Kraków niezależny”. Na łamach najnowszego numeru krakowskiego miesięcznika WPIS (nr 5 z 17 maja 2016 r.) dr. Boruta wystąpił z godną poparcia inicjatywą : utworzenia Ministerstwa Polaków za Granicą. Na początku wskazał na dane – obok 37 mln. Polaków żyjących w Kraju aż 22 mln .Polaków żyje za granicą- liczba nader wymowna. Boruta pisze o tych 22 milionach Polaków rozproszonych w świecie : „to jest nasz narodowy skarb, narodowy „świat, który nie może zaginąć”. Akcentując zadania i możliwości działania wśród Polaków za granicą Boruta wytycza następującą wstępną listę działań:- „pomoc w zachowaniu polskich kodów kulturowych wśród żyjących, przyznających się do polskości, poprzez deklarację narodowościową w spisach ludności innych krajów;
- pomoc w postaci polskich szkół, podręczników, filmów, pomoc księżom szerzącym polskość poprzez kościoły, parafie i punkty katechetyczne, tutaj chodzi także o pomoc prawną w uzyskaniu statusu mniejszości narodowej w krajach, gdzie Polacy takowego nie maja – najbardziej jaskrawy przykładem dyskryminacji tego typu są oczywiście Niemcy, gdzie żyje ok.2 mln. Polaków;
- pomoc w zachowaniu polskich pamiątek narodowych,, budynków, miejsc pamięci, pomników, cmentarzy;
- dla tych ,którzy chcą zamieszkać w Polsce, wszechstronna pomoc w repatriacji i aklimatyzacji w Kraju. Dotychczasowe doświadczenia w tym względzie są niestety bardzo przygnębiające”.
Apelując o wzmożenie repatriacji Polaków ze Wschodu dr Boruta apeluje: „W ogólnoeuropejskim sporze o imigrantów – uchodźców konieczna. jest np. propozycja, aby polski Kościół ogłosił, że każda parafia przyjmie przynajmniej jedną polską rodzinę z Kazachstanu albo z Ukrainy. (Podkr.- J.R.N.) Taki apel to byłby ważny głos. Przy czym weterani walk o wolność Polski, tak w Kraju ( w granicach sprzed 1939 roku), jak i na obczyźnie, weterani walk o wolność Wasza i Nasza powinni mieć tutaj absolutne pierwszeństwo”.
Zdaniem dr Boruty niezbędne jest jak najszybsze podniesienie rangi problemu Polaków za granica na szczeblu instytucjonalnym – na wzór państw, które już utworzyły w tym celu specjalne ministerstwa, m.in. Armenii, Gruzji, Izraela, Indii i Serbii. Boruta ubolewa, że jak dotąd działania wobec Polaków i osób polskiego pochodzenia za granicą są nazbyt rozproszone – na około 18 podmiotów o różnych kompetencjach Dlatego apeluje, aby scalić, skoordynować te wysiłki –poprzez utworzenie Ministerstwa Polaków za Granica. Akcentuje: „to się tym 22 milionom ludzi należy! To się im od Polski, od ich Ojczyzny naprawdę należy. (Podkr.-J.R.N.) Według dr Boruty koszty prowadzenia takiego nowego ministerstwa można by sfinansować poprzez redukcje w całej masie urzędów z administracji rozbudowanej do monstrualnych rozmiarów za poprzednich rządów. Dr Boruta proponuje również kilka rozwiązań szczegółowych Proponuje, aby w każdej polskiej placówce dyplomatycznej, ambasadzie czy konsulacie utworzono Zespół ds. Polaków za Granicą, działający pod kierunkiem wyspecjalizowanego konsula albo przynajmniej urząd attaché. Placówki o randze zespołów i ataszatów gromadzić będą dokumentację historyczna jak i dokumentację dotyczącą wydarzeń aktualnych, a przede wszystkim położą nacisk na powszechnie dostępna naukę języka polskiego jako wartość centralną dla kultury polskiej. Będą także mobilizować Polaków i ich potomków za granicą do współpracy gospodarczej, naukowej i kulturalnej z Krajem. Myślę, że ten postulat dr Boruty jest szczególnie ważny, bo w Polsce – w odróżnieniu od Węgier, Czech czy Litwy - w bardzo małym stopniu wykorzystano możliwość przyciągnięcia wybitnych fachowców z diaspory do współpracy z Krajem.
Na koniec swego tekstu dr Boruta apeluje: „Szczególną troską nowe ministerstw powinno objąć skupiska polskie w pobliżu granic Rzeczypospolitej. Polacy na Białorusi, w Czechach, na Litwie, Łotwie, w Niemczech, Rosji, na Słowacji i Ukrainie to priorytet dla wysiłków każdego polityka polskiego w utrzymywaniu ich więzi z Polską oraz polską kulturą i językiem. Są to bardzo często osoby, których przywiązanie do polskości i religii, patriotyzm i zaangażowanie na rzecz polskości przetrwały najcięższe próby”.
© Jerzy Robert Nowak
28 maja 2016
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
28 maja 2016
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
Ilustracja © terra.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz