Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Żona Kiszczaka zachowała się bezczelnie

Legenda „Solidarności” Joanna Duda-Gwiazda w rozmowie z nami wyraziła nadzieję, że dokumenty znalezione wczoraj w mieszkaniu Czesława Kiszczaka dotyczące TW Bolka przyczynią się do ostatecznego zdemitologizowania postaci Lecha Wałęsy, a prawda o nim dotrze do świadomości całego społeczeństwa.

MW/fronda.pl - Jak Pani odebrała wydarzenia związane z przejęciem przez IPN dokumentów z mieszkania Czesława Kiszczaka?

Joanna Duda-Gwiazda
- Jest to tylko dowód na to, że bezpieka prywatyzowała dokumenty swoich agentów i tajnych współpracowników. Od dawna to zresztą podejrzewaliśmy. Jest to oczywiście karalne, to że tego dopuścił się generał Kiszczak, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem.

Jak Pani myśli, jakie jeszcze dokładnie dokumenty mogły się znajdować u Kiszczaka? Czy dowiemy się czegoś nowego?

Ciężko powiedzieć, jakie dokładnie dokumenty mógł mieć u siebie Kiszczak. Jeżeli chodzi o Wałęsę, chyba nie możemy się dowiedzieć niczego więcej ponad to, że był „Bolkiem”, co wszyscy przecież wiemy. Nie ma co oczekiwać jakiś rewelacji w tym zakresie.


Skąd Państwo brali przypuszczenia, że dokumenty IPN mogły być prywatyzowane przez niektórych funkcjonariuszy dawnego systemu?

O tym, że Kiszczak prywatyzował dokumenty, dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkowo, gdy okazało się, że wielką teczkę, w której były zbierane akta dotyczące mojego męża Andrzeja Gwiazdy, a zatem i mnie, bo bezpieka miała dla nas jeden kryptonim, a także na Lecha Kaczyńskiego i Annę Walentynowicz, znaleziono w IPN w Warszawie. Te dokumenty podobno przybyły do Gdańska. Anna Walentynowicz widziała akta dotyczące jej osoby, naszych nigdy nam nie udostępniono, a potem nie wiadomo jak i kiedy znalazły się w Warszawie. Nie wiadomo, co się z nimi działo po drodze. To szokujące, że ważne dokumenty giną nawet w IPN. Kto je stamtąd wyciąga? Czy była jakaś lustracja ludzi tam pracujących? To zjawisko „wędrujących dokumentów” jest bardzo ciekawe. Ich kopie na pewno wędrowały gdzieś tam do Moskwy, co do tego nie można mieć wątpliwości.

Czy te nowe dokumenty mogą mieć jakiś wpływ na zmianę odbioru Wałęsy w społecznej świadomości? Niektórzy wciąż nie przyjmują do wiadomości prawdy o nim.

Jeśli chodzi o Lecha Wałęsę, to sprawa jest o tyle szczególna, że wszyscy ważniejsi politycy i wszystkie wywiady dokładnie wiedzą, kim był Lech Wałęsa. Dlaczego podtrzymywano jego mit jako nieustraszonego pogromcy komunizmu? To są sprawy polityczne, widocznie wygodnie było, aby taki człowiek był uznawany tu przez Polaków i na całym świecie za wybitnego męża stanu. I ten „mąż stanu” decydował o losach kraju i do dziś jeszcze próbuje wpływać na życie polityczne w kraju, np. wyrażając się w obrzydliwy i wulgarny sposób o ś.p. prezydencie Lechu Kaczyńskim, czy Jarosławie Kaczyńskim.

Obecną działalność Wałęsy można więc uznać wręcz za oburzającą?

Jest to szokujące. Nie mówiąc już o tym, co on wygaduje, gdy wypowiada się na temat ludzi pracy, a przecież podobno był szefem związku zawodowego. To, jak Wałęsa w każdej sytuacji zajmuje stanowisko bliskie pałujących policjantów, to jest po prostu groza, jednak wszyscy uważają, że był świetnym szefem związku zawodowego, tylko potem trochę się nie sprawdził jako prezydent. Być może to, co się znajduje w mieszkaniu Kiszczaka, mogłoby pomóc odczarować ten dziwny deal polityczny powstały po 1989 roku.

I pomóc w ostatecznym obaleniu mitu Lecha Wałęsy?

Mitu niezrozumiałego, bo przecież ten człowiek nieustannie nas kompromituje. Jak mamy go uważać za jakąś ważną postać? Np. teraz zrezygnował z debaty z IPN dotyczącej jego osoby, którą przecież sam zaproponował. To zakrawa na śmieszność. Inna rzecz, że nie wiem, dlaczego w ogóle IPN zgodził się na taką debatę i to na warunkach Wałęsy. Ale wymówka, że niby Wałęsa dostał korzystną ofertę reklamowania banku w Chile i w związku z tym musi tam pojechać, to kompromitacja, trudno zresztą o większą.

Nie ma Pani już czasem dosyć osoby Lecha Wałęsy i jego obecności w mediach?

Jest trochę przykre, że wszyscy w kółko musimy się zajmować Lechem Wałęsą, który w innych warunkach prawdopodobnie dawno by zniknął z życia publicznego, a ludzie pogodziliby się z tym, że był „Bolkiem” i straciłby znaczenie, gdyby nie to, że nieustannie jego osobę wywołują dziennikarze, a także politycy, którym to aktualnie pasuje.

A komu w tej chwili mógłby się przydać Wałęsa?

Najpewniej KOD-owi bardzo by się przydał w tej chwili na czele jako ten symbol i mit. Być może zresztą jakieś zabiegi ku temu są czynione. Być może ta debata, do której ostatecznie nie doszło, miała być zabiegiem, który miał wykazać, że Wałęsa jednak nie jest „Bolkiem”, tylko jest wybitnym mężem stanu. KOD mógłby wykorzystać tę postać, oczywiście po uprzednim „odbrązowieniu” jej.

W oczyszczaniu postaci Wałęsy i kultywowaniu mitu przoduje swoją drogą sam Lech Wałęsa…

Jest zresztą rzeczą zabawną i właściwie równie kompromitującą, że Wałęsa ciągle szukał u swoich mocodawców jakiegoś świadectwa swojej moralności. Zwracał się w tej sprawie do Jaruzelskiego, być może również do Kiszczaka. Chce, by jacyś ludzie z drugiej strony, czyli ta bezpieka, z którą współpracował, poświadczyła, że z nią nie współpracował. Jest to delikatnie mówiąc, pomysł dość karkołomny.

Jak Pani ocenia postawę wdowy po Czesławie Kiszczaku oraz postawę IPN w związku z zaistniałą sytuacją związaną z dokumentami?

Szef IPN pan Łukasz Kamiński jest bardzo sympatycznym człowiekiem, jednak do tej pory miałam wrażenie, że trochę brakowało mu zdecydowania, które miał ś.p. Janusz Kurtyka. Za fakt pozytywny uważam to, że nieco lękliwy rzekłabym skład kierownictwa IPN, tym razem wysłał policję, by zabezpieczyła dokumenty, aby mieć pewność, że nic się z nimi nie stanie. Natomiast to, jak zachowała się wdowa po panu Kiszczaku i fakt, że próbowała tymi dokumentami handlować, to szczyt bezczelności. To jest po prostu niewiarygodna bezczelność i kompromitacja. Jak ona to sobie wyobrażała? Że będzie sobie teraz sprzedawać dokumenty państwowe bezprawnie zagarnięte przez jej męża?

Myśli Pani, że sprawa tych dokumentów może przynieść wymierne pozytywne skutki?

W gruncie rzeczy myślę, że ta awantura może wyjść nam na dobre. Mam na myśli nasze społeczeństwo i cały kraj. Wychodzi tu bowiem jasno, na jakich zasadach był oparty cały deal okrągłostołowy, upadek komuny, czy rozmowy Kiszczaka z Wałęsą. Po tylu latach wynikło z tego wszystkiego tyle, że dostaliśmy Polskę do remontu od zera. Musimy wszędzie przyjmować opcję zerową, poczynając od badania katastrofy smoleńskiej, poprzez stan gospodarki, czy też policję. A ciężko jest naprawiać, gdy cały czas wychodzą nowe fakty z życia publicznego, które do tej pory były ukrywane. Brak rozliczenia i rzetelnej lustracji był szkodliwy, teraz musimy zaczynać walkę od zera. Liczę, że te odnalezione dokumenty przyczynią się do zdemitologizowania Wałęsy. To jeden z warunków, by tę walkę toczyć dobrze.

Bardzo dziękuję za rozmowę


Rozmawiał MW
Joanna Duda-Gwiazda dla Fronda.pl: Żona Kiszczaka zachowała się bezczelnie, handlując dokumentami
www.fronda.pl




ilustracja: © Stefan Kraszewski / PAP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2