Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Historia naturalna seksota

O tym, że p.Lech Wałęsa był kapusiem SB wiem od 1981 roku – więc znaleziska w szafie p.Marii Kiszczakowej zupełnie mnie nie poruszyły. I głęboko wierzę tej zacnej kobiecie, że wyciągnęła je z szafy akurat teraz – bo, jak to ujęła: „coś mi odbiło”.
Kiedykolwiek by Jej odbiło zawsze padłoby pytanie: „Dlaczego akurat teraz?”... Więc nie ma sensu się nad tym zastanawiać.

Wiemy więc, że p.Wałęsa był seksotem – takie ładne, rosyjskie – (oficjalne!) określenie: „секретный сотрудник” („sekretnyj sotrudnik” = „tajny współpracownik”), Jednak znacznie ważniejsza od tego jest informacja KIM On w ogóle był?
Gdzieś tam w 1988 chyba roku reżim postanowił pokazać p.Wałęsę w telewizji. Ustawiono Go w głupiej sytuacji: za stołem prezydialnym siedział śp.Mieczysław F. Rakowski, a p.Wałęsa mógł mówić stojąc w przejściu między robotniczą ciżbą. Ale mógł mówić. I co ja wtedy zobaczyłem i usłyszałem?
Zobaczyłem polityka europejskiej klasy, jak na członka PZPR bardzo inteligentnego, mówiącego rzeczy zrozumiałe – a naprzeciwko prostaka bredzącego slogany o „prawach człowieka”, „o roli klasy robotniczej” i o tym, jak powinien wyglądać socjalizm.
Tymczasem – ku mojemu szokowi – WSZYSCY moi znajomi mówili: „Ten Wałęsa zdeklasował Rakowskiego!”!!!
Takie było społeczne zapotrzebowanie na kogoś, kto by pokonał „komunę”, że ludzie widzieli nie rzeczywistość - lecz to, co chcieli widzieć!!

Bardzo podobną sytuację opisywał śp.Tadeusz Dołęga-Mostowicz w klasycznej książce „Kariera Nikodema Dyzmy”. Gdy Dyzma osiągnął pewną pozycję, ludzie nie dostrzegali zupełnie, kim on naprawdę był! Pozwolę sobie zacytować zakończenie tej książki:
– Z czego się pan śmieje? – obrażonym tonem zapytał wojewoda.
Żorż zerwał się, urwał z miejsca śmiech, kilkakrotnie próbował założyć monokl, lecz ręce mu tak się trzęsły, że nie mógł sobie dać z nim rady. Był zdenerwowany i wzburzony do ostatnich granic.
– Z czego? Nie z czego, moi państwo, tylko z kogo?! Z was się śmieję, z was! Z całego społeczeństwa, z wszystkich kochanych rodaków!
– Panie!…
Milczeć! – wrzasnął Ponimirski i jego blada twarzyczka chorowitego dziecka zrobiła się czerwona z wściekłości. — Milczeć! Sapristi! Z was się śmieję! Z was! Elita? Cha, cha, cha… Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma to zwykły oszust, co was za nos wodzi, to sprytny łajdak, fałszerz, i jednocześnie kompletny kretyn! Idiota, nie mający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii, lecz o ortografii. To cham, bez cienia kindersztuby, bez najmniejszego okrzesania! Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom! Skończony tuman, kompletne zero! Daję słowo honoru, że nie tylko w żadnym Oksfordzie nie był, lecz żadnego języka nie zna! Wulgarna figura spod ciemnej gwiazdy, o moralności rzezimieszka. Sapristi! Czy wy tego nie widzicie? Źle powiedziałem, że on was za nos wodzi! To wy wywindowaliście to bydlę na piedestał! Wy ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów! Z was się śmieję, głuptasy! Z was! Motłoch!…
Nareszcie udało mu się włożyć monokl. Obrzucił wszystkich pogardliwym spojrzeniem i wyszedł trzaskając drzwiami.
Doktor Litwinek przerażonym i zdumionym wzrokiem przesunął po twarzach obecnych: na każdej był zakłopotany uśmiech, pełen politowania.
– Co to znaczy? – zapytał. – Kto to ten pan?
Pani Przełęska odezwała się:
– Niech pan wybaczy, panie dyrektorze, to mój siostrzeniec, a szwagier prezesa. Zwykle bywa spokojny… jest niespełna rozumu.
– To wariat – wyjaśnił wojewoda.
– Biedny chłopak – westchnęła panna Czarska.
Aha – uśmiechnął się doktor Litwinek – no, oczywiście, wariat.
Bo to jest tak: gdy p.Smith je rybę nożem – mówi się: „Prostak”. Gdy robi to lord Coxon, to jest to „wyrafinowane łamanie konwencji”.

P. Wałęsa bredził: „Jestem za, a nawet przeciw” – a ludzie mówili: „Jaki wspaniały paradoks!”
P. Wałęsa został nawet członkiem „Komitetu Mędrców” UE. Co świadczy, że nie tylko w Polsce elity „pozbawione są wszelkich rozumnych kryteriów”.
Więc proszę spojrzeć na p.Wałęsę takiego – jakim On jest. Na pracownika mającego uprawnienia na reperację wózków akumulatorowych niskiego napięcia – bo do pracy przy prądzie wyższego napięcia nikt by Go nie dopuścił. Na półgłówka, który po prostu BREDZI.
I to nie jest Jego wina. On taki jest – a to zwolennicy „SOLIDARNOŚCI”, sprytnie podpuszczeni przez ludzi p.gen.Kiszczaka, wywindowali Go na piedestał.

I dlatego sądzę o d***kracji to, co o niej sądzę!

Z tym, że Nikodem Dyzma zdał sobie sprawę ze swej pozycji i ostatecznie odmówił zostania premierem – a p.Wałęsa bez krępacji zgodził się być prezydentem!!! Nikodem Dyzma był – co przyznał Żorżyk Ponimirski, „sprytnym łajdakiem”, który całkiem inteligentnie manewrował. Za p.Wałęsę robotę odrabiali bezpieczniacy. Pamiętam wyznania kolegów p.Wałęsy: „Myśmy wiedzieli, że on jest agentem – ale nic się nie dawało zrobić - już był tak otoczony wstawionymi innymi agentami".

Powtarzam: „SOLIDARNOŚĆ” rozwiązano w 1983. W roku 1988 na polecenie swoich oficerów prowadzących p.Wałęsa i inni agenci założyli zupełnie inną organizację p/n „SOLIDARNOŚĆ”. Której junta p.gen.Wojciecha Jaruzelskiego uroczyście przekazała władzę.
Co ciekawe: każdy z nich mógł myśleć, że jest jedynym agentem. Agenci nie wiedzą o sobie wzajemnie!!!
I jeszcze jedno: znamy teczkę p.Wałęsy z lat 1971-76. Potem został On najprawdopodobniej agentem WSI (ostatecznie pod Stocznię podwiozła Go – jak mi to powiedział p.adm. Waga – motorówka Marynarki Wojennej…) – i dopiero ta teczka będzie interesująca!
Oraz, oczywiście, teczki założycieli tej „SOLIDARNOŚCI-BIS”…


© Janusz Korwin–Mikke
23 lutego 2016
Źródło publikacji: strona autorska
www.korwin-mikke.pl
AUTOR PROSI O WSPARCIE ☞ FUNDACJI KISIELA


Zobacz też:
Wałęsa: „podpisałem te bzdetne papierki”




Ilustracja: © brak informacji / domena publiczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2