Szanowni Państwo!
No i stało się. 13 stycznia, w miesiąc po kolejnej rocznicy wprowadzenia w 1981 roku stanu wojennego w Polsce, Komisja Europejska wszczęła bezprecedensową procedurę badania stanu praworządności w naszym kraju. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji był klangor, jaki podniosła agentura zmobilizowana przez RAZWIEDUPR, który poczuł się zagrożony utratą korzyści z okupacji Polski, a także środowisko skupione wokół żydowskiej gazety dla Polaków - że w Polsce zagrożona jest demokracja i praworządność. Ta antypolska propaganda obliczona była na wywołanie reakcji Unii Europejskiej – i taka reakcja właśnie została przez Komisję Europejską zapoczątkowana. A skoro została zapoczątkowana, to musi mieć jakiś dalszy ciąg i jakiś finał. Jaki? Mamy dwie możliwości. Albo Komisja Europejska uzna, że z demokracją i praworządnością w Polsce wszystko jest w jak najlepszym porządku, albo uzna, że pojawiły się zagrożenia i przedstawi polskim władzom jakieś zalecenia.
W pierwszym przypadku wszystko skończyłoby się wesołym oberkiem i cały klangor poszedłby w gwizdek. W drugim przypadku znowu mamy dwie możliwości: albo polski rząd przyjąłby diagnozę Komisji i wykonałby nakazane warunki kapitulacji, albo odrzuciłby tę diagnozę i żadnych zaleceń nie wykonał. W przypadku kapitulacji, okupacja Polski przez RAZWIEDUPR zostałaby jeszcze bardziej utrwalona ze wszystkimi tego skutkami dla państwa i narodu. W drugim przypadku Unia Europejska choćby ze względu na własny prestiż, musiałaby zastosować wobec Polski czynności dyscyplinujące. Ponieważ węgierski premier Wiktor Orban z góry wykluczyć możliwość poparcia przez Węgry jakichkolwiek sankcji przeciwko Polsce, Rada Europejska, której decyzje w takich sprawach muszą być jednomyślne, nie mogłaby zastosować sankcji.
I znowu mamy dwie możliwości; albo sprawa rozeszłaby się po kościach, albo Unia Europejska, dążąc do pokazowego zdyscyplinowania Polski, postanowiłaby zastosować wobec niej opisaną w traktacie lizbońskim procedurę tak zwanej „klauzuli solidarności”. Przewiduje ona, że w razie zagrożenia demokracji w jakimś kraju członkowskim, Unia Europejska, na prośbę tego kraju, może udzielić mu „bratniej pomocy” - również w postaci interwencji wojskowej. Z brzmienia traktatowych zapisów wynika, że z taką prośbą powinny wystąpić władze zainteresowanego kraju, ale co zrobić, jeśli zagrożenie dla demokracji i praworządności płynie od tych władz? Jasne jest, że ktoś musi je wyręczyć i uważam, że właśnie w tym celu RAZWIEDUPR utworzył Komitet Obrony Demokracji, umieszczając na jego fasadzie pana „na utrzymaniu żony” Mateusza Kijowskiego. Ponieważ klauzula solidarności może być zastosowana w razie zagrożenia demokracji przez terroryzm, to Komitet Obrony Demokracji, który zresztą już trenuje wywoływanie ulicznych zadym, sprowokuje masowe rozruchy, na które rząd będzie musiał jakoś zareagować. Wtedy przez agenturę RAZWIEDUPR-a w mediach i środowiskach opiniotwórczych zostanie oskarżony o „terroryzm”, a oskarżenia te, za żydowską gazetą dla Polaków, powtórzy tak zwana „prasa międzynarodowa”, w której środowiska żydowskie, oczekujące na spełnienie przez Polskę tak zwanych „roszczeń”, mają liczące się wpływy. W takiej sytuacji pozór moralnego i prawnego uzasadnienia dla interwencji w Polsce zostanie stworzony.
Warto zwrócić uwagę, że najbardziej zaniepokojone stanem demokracji i praworządności w Polsce są Niemcy i środowiska żydowskie. I jedne i drugie bowiem mają w ewentualnej interwencji w naszym kraju żywotny interes. Niemcy – bo przy tej okazji i pod tym pretekstem mogłyby załatwić sprawy, oczekujące na załatwienie już 70 lat, no a Żydzi – bo RAZWIEDUPR – oczywiście za pośrednictwem swojej politycznej ekspozytury – w zamian za pozwolenie na kontynuowanie okupacji reszty kraju, zgodzi się na realizację „roszczeń”. Warto uświadomić sobie skutki takiej decyzji. Polska, zwłaszcza w przypadku realizacji scenariusza rozbiorowego, nie byłaby w stanie wygenerować takiej sumy, więc „roszczenia” musiałyby zostać zrealizowane w nieruchomościach. Środowisko, które na terenie Polski dysponowałoby majątkiem tego rzędu, miałoby dominującą pozycję ekonomiczną, która natychmiast przełożyłaby się na pozycję społeczną i polityczną. W ten sposób historyczny naród polski we własnym kraju zostałby zepchnięty do pozycji drugi, a nawet trzeciorzędnej. I dopiero na tym tle widać, co tak naprawdę jest stawką w tej politycznej wojnie, w jaką RAZWIEDUPR wciąga Polskę. Stawką nie jest już sprawowanie rządów przez PiS, tylko istnienie Polski i pozycja narodu polskiego. 13 stycznia Polska weszła w niebezpieczny zakręt.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
© Stanisław Michalkiewicz
21 stycznia 2016
Felieton emitowano w „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl ☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Felieton emitowano w „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl ☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Ilustracja i wideo © Radio Maryja / youtube
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz