Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

„Uchodźców” haniebny szlak gwałtów

Już nawet najbardziej liberalne pismo Ameryki - New York Times - raczyło zauważyć, że szlak tzw. „uchodźców” muzułmańskich wiodący przez Europę jest dosłownie usłany tysiącami zgwałconych kobiet.
Oczywiście liberalny NYT nadal nie interesuje się wzrostem przestępstw seksualnych we wszystkich bez wyjątku europejskich miejscach pobytu tzw. muzułmańskich „uchodźców” (liczonych już w dziesiątkach tysięcy zgwałconych Europejek). Dla NYT obecnie najważniejsze są jednak cierpienia garstki muzułmańskich kobiet, które dobrowolnie dołączyły do hord współczesnych najeźdźców Europy, oficjalnie zwanych „uchodźcami”...


Korespondencja z Berlina:

Syryjska kobieta, której rodzina dołączyła do rzeki migrantów zdążających do Niemiec, została zmuszona do spłacenia przemytnikom zadłużenia męża seksem. Przemytnicy byli jej sutenerami i pobierali od innych migrantów opłaty za jej usługi seksualne.
Inna kobieta został pobita do nieprzytomności przez węgierskiego strażnika po odrzuceniu jego zalotów.
Trzecia, była wizażystka, przezornie przebrała się za chłopca, ale dodatkowo przestała myć się podczas wędrówki do Europy - aby odeprzeć mężczyzn z jej grupy, którzy już zauważyli, że jest kobietą. Przebywając teraz w schronisku w Berlinie nadal śpi w ubraniu, zaś na noc podstawia szafkę pod drzwi - podobnie jak czynią to inne kobiety w schronisku.

Esraa al-Horani
- Nie ma żadnych kluczy, kłódek lub cokolwiek - mówi Esraa al-Horani, jedna z niewielu kobiet, która nie boi się podać swego imienia. Horani twierdzi, że miała szczęście podczas wędrówki: - - Zostałam tylko pobita i obrabowana.

Wojna i przemoc w ich własnym kraju, wyzysk przemytników i niebezpieczeństwa morskiej podróży, niepewne powitanie i niepewna przyszłość na obcym kontynencie - to tylko niektóre z zagrożeń, przed którymi stoją tysiące migrantów nadal tłumnie wędrujących do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki.

Jednak dla kobiet-uchodźców niebezpieczeństwa te na każdym kroku są jeszcze większe.

Wywiady z kilkudziesięciu migrantkami, przeprowadzone przez pracowników socjalnych i psychologów opiekujących się nowo przybyłymi w całych Niemczech sugerują, że obecnej masowej migracji towarzyszy niespotykana dotąd przemoc wobec kobiet. Od przymusowych małżeństw, handlu żywym towarem po „zwykłą” przemoc domową, kobiety wszędzie zgłaszają przemoc doznaną od uchodźców, przemytników, męskich członków własnych rodzin, a nawet europejskich policjantów.
Nie ma wiarygodnych statystyk dotyczących wykorzystywania seksualnego tych kobiet.

Wśród ponad miliona migrantów, którzy przybyli do Niemiec w ciągu ostatniego roku, uciekając z Bliskiego Wschodu przed wojną i - przede wszystkim - ubóstwem, według oficjalnych statystyk ONZ mężczyźni stanowią aż 3/4 „uchodźców”.
- Mężczyźni dominują, liczebnie i w każdy inny sposób - mówi Heike Rabe, ekspert (dosłownie w tekście: ekspert płciowy - gender expert) Niemieckiego Instytutu Praw Człowieka.

Susanne Höhne, główna psychoterapeutka w centrum w Berlinie Zachodnim, specjalizująca się w leczeniu traumatycznym migrantek, twierdzi, że prawie wszystkie z 44 kobiet znajdujących się pod jej opieką - niektóre bardzo młode, inne zaś w wieku ponad 60 lat - doświadczyły przemocy seksualnej.
Po tym, co od nich słyszymy, aby sobie z tym poradzić same musimy poddawać się terapii dwa razy w miesiącu" - mówi Höhne o sobie i swych 18 pracownicach. Wspólnie udzielają po dwie sesje terapeutyczne tygodniowo dla każdej kobiety-migrantki i do siedmiu godzin pracy społecznej, w tym wizyt domowych, aby pomóc im w dostosowaniu się do życia w Niemczech.

Trzydziestoletnia matka czworga uciekła z Syrii przed wojną wraz z całą rodziną na początku zeszłego roku. Gdy w Bułgarii jej mężowi zabrakło pieniędzy na dalszą podróż, w zamian zaoferował swoją żonę jako zapłatę. Przez trzy miesiące była codziennie gwałcona, aż zarobiła w ten sposób na dalszą podróż dla swojej rodziny.
Ale po tym jej własny mąż także zaczął znęcać się nad nią.
To jakaś porąbana logika - twierdzi Höhne - to, co mąż kazał jej robić, jest teraz dla niego plamą na honorze rodziny i ona jest temu winna.
Kobieta otrzymała azyl i mieszka w Berlinie wraz z dziećmi. Jej mąż, który mieszka w innym niemieckim mieście, spotkał ją raz na ulicy w Berlinie. Skończyło się to tym, że ma teraz sądowy zakaz zbliżania się do niej. Ale pomimo to kobieta jest nadal zbyt przerażona aby nawet podać swe imię, w obawie przed zabiciem przez męża lub innego krewnego za to, że przyniosła hańbę swej rodzinie.
Höhne twierdzi, że kobieta ta przejawia wszystkie typowe objawy zespołu stresu pourazowego, w tym retrospekcje, bezsenność, problemy z koncentracją.
W jednej chwili wydaje się całkiem zdrowa, a w następnej jest na w fotelu naprzeciwko mnie i unika kul w Damaszku lub przeżywa to, jak ją wykorzystywano w Bułgarii.

- W Grecji, jednym z głównych punktów wejścowych do Europy dla „uchodźców”, ośrodki są najczęściej przepełnione i brakuje nawet odpowiedniego oświetlenia, nie wspominając o jakiejkolwiek osobnej przestrzeni dla samotnych kobiet - powiedział William Spindler z agencji ds. uchodźców ONZ.
Mężczyźni, kobiety i dzieci śpią w tych samych miejscach - dodaje - Przypadki przemocy seksualnej i przemocy w rodzinie były zgłaszane naszym pracownikom.
Nawet wśród względnego bezpieczeństwa Niemiec, system udzielania azylu ma tam kłopoty z logistyką. Aby pomieścić prawie milion migrantów przybyłych do Niemiec w samym tylko 2015 roku, musiano na szybko przystosować możliwości do potrzeb i zrezygnować z wielu dotychczasowych standartów - w tym z takich „drobiazgów”, jak zamki w sypialniach dla kobiet.
- Priorytetem jest, aby uniknąć bezdomności - powiedziała Rabe, niemiecka ekspertka (tym razem inaczej opisano jej funkcję; dosłownie „ekspertka od przemocy uwarunkowanej płcią”)
- Ale to samo środowisko uchodźców ułatwia przemoc i jest samo w sobie największym czynnikiem ryzyka. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na dalsze poślizgi w standardach bezpieczeństwa.
- To jednak łatwiej powiedzieć niż zrobić" - mówi Jan Schebaum, który zarządza dwoma budynkami dla oczekujących na azyl migrantów w Berlinie Wschodnim, w których istnieją dwie łazienki na piętrze, a wszystkie pokoje są przepełnione.
Jednym z domów które prowadzi jest schronisko, w którym mieszka teraz Horani. Oprócz niej jest tam 120 osób dorosłych, w większości z Syrii i Afganistanu. Aż 80 z nich to mężczyźni.

- Kobiety są w cieniu mężczyzn - twierdzi Schebaum - Ich głosy są zagłuszone, i to jest problemem.

Przy ladach z żywnością obsługiwanych przez wolontariuszy rozdających gorącą zupę i świeże owoce, kobiety są najczęściej ostatnie w kolejce. Pozostają głównie w swoich pokojach i rzadko biorą udział w jakiejkolwiek działalności organizowanej dla „uchodźców” przez gospodarzy, jak wizyty w muzeach czy na koncertach.
Jedna z syryjskich kobiet nie opuściła budynku od chwili przybycia dwa miesiące temu, ponieważ jej mąż, który jeszcze nie dotarł do Niemiec, po prostu jej tego zakazał.

W pralni opowieści o przemocy domowej krążą wśród przyciszonych rozmów kobiet.
Na czwartym piętrze mieszka brutalnie zazdrosny mąż, który pobił swoją żonę. Jest też kobieta, która została pobita przez męża, ponieważ nadal nie mają dzieci.
- Kilka miesięcy temu dwóch Afgańczyków nękało afgańską dziewczynkę sprośnymi uwagami gdy ta chciała pojeździć rowerem - powiedział jeden z wolontariuszy pracujących w schronisku. Tak „błache” przypadki przemocy prawie nigdy nie są zgłaszane.

Gdy Schebaum dowiedział się, że pewien mąż bije żonę, wezwał policję. Jednak po zabraniu agresywnego mężczyzny przez policjantów pan Schebaum został zaatakowany przez kobietę za to, że przez niego "odebrano jej męża".
Od tego czasu na doniesienia o przemocy w małżeństwach reaguje najpierw próbą mediacji, starając się wzmocnić pozycje kobiet w ich rodzinach.

W ubiegłym miesiącu jedna z wolontariuszek zorganizowała wycieczkę do miasta. Okazało się wtedy, że jedna z kobiet opuściła schronisko po raz pierwszy w ogóle. Gdy w parku zaczęła grać muzykę ze swego telefonu, niektóre z kobiet nawet zaczęły tańczyć.
Obecnie w schronisku prowadzone są wieczorki szydełkowania, a kobiety są zabierane na kawę do kawiarenki naprzeciwko na „godzinkę kobiet”. Raz w tygodniu jedna z wolontariuszek zabiera niektóre kobiety do swego domu, gdzie mogą wykąpać się na osobności, zadbać o siebie, a nawet pomalować sobie paznokcie.

Samar (na środku)
podczas godzinki kobiet w kafejce
Podczas malowania rąk henną jedna z kobiet głośno wyraża swe zniecierpliwienie przeciągającym się procesem uzyskania statusu uchodźcy. Samar, 35-letnia była pracowniczka syryjskiego Ministerstwa Finansów, po chwili opowiada, jak trudno było jej zostać migrantką i udać się do Europy. Po zbombardowaniu jej domu w Darajja na przedmieściach Damaszku na początku wojny domowej, które było wtedy znane z antyrządowych protestów, Samar spędziła aż 14 miesięcy w drodze - sama z trzema córkami w wieku 2, 8 i 13 lat.
- Nie spuszczałąm z nich z oka nawet na jedną minutę - mówi po arabsku, opowiadając za pośrednictwem tłumacza. Po drodze ona i inne samotne matki spały w systemie zmianowym, na przemian czuwając nad własnymi córkami i sobą.
Ale w Izmir w Turcji, już na pokładzie łodzi, która nazajutrz miała udać się do Grecji, Samar okradziono i została bez pieniędzy na opłacenie przemytnika. Krępy mężczyzna, który nazywał się Omar, zaproponował, że zabierze ją za darmo, ale tylko wtedy, gdy będzie uprawiała z nim seks.
Wszyscy wiedzą, że są tylko dwa sposoby opłacenia przemytników - mówi - Albo pieniędzmi, albo swoim ciałem.
Ona jednak odmówiła i Omar wściekł się. Gdy wpadł do przedziału Samar i zagroził jej i jej córkom, Samar udało się krzykiem go odstraszyć. Pozostała wtedy w Turcji na prawie rok, podejmując się wszelkich prac, aby uzbierać 4000 euro potrzebne na dalszą podróż do Europy.
Siedząc z najmłodszą córką na kolanach podsumowuje:
- Prawie wszyscy ludzie na świecie są źli.

Po drugiej stronie miasta, w zachodniej części Berlina, Höhne współczuje jej, ale ma o tym inne zdanie.
- Nie ma prostych rozwiązań - twierdzi. Schroniska tylko dla kobiet nie są możliwe, ponieważ większość rodzin chcą pozostać razem. Poza tym niektóre kobiety polegają na mężczyznach dla swej ochrony.
- Nie możemy zapominać, że wielu mężczyzn także doznało strasznych przeżyć - dodaje - Nic nie jest czarne albo białe, dobre albo złe - mówi.
- Jeśli chcemy pomóc kobietom, musimy też pomóc mężczyznom.



© Katrin Bennhold
"On Perilous Migrant Trail, Women Often Become Prey to Sexual Abuse"
www.nyt.com
2 stycznia 2016 - 3 stycznia 2016 (poprawki)


Tłumaczenie polskie:
© Sunt Facta
5 stycznia 2016
Specjalnie dla Ilustrowany Tygodnik Polski




Ilustracje:
fot.1 © Mstyslav Chernov / wikipedia
fot.2 © Djamila Grossman / New York Times
fot.3 © Dragan Tatic / Bundesministerium für Europa, Integration und Äusseres
fot.4 © Djamila Grossman / New York Times
źródło: http://www.nytimes.com/2016/01/02/world/europe/on-perilous-migrant-trail-women-often-become-prey-to-sexual-abuse.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2