Rewolucja komunistyczna, która w Europie i Ameryce prowadzona jest według strategii zalecanej przez włoskiego komunistę Antoniego Gramsciego, dokonuje stopniowej destrukcji podstaw cywilizacji łacińskiej – bo stawką jest zniszczenie tej cywilizacji, od wieków znienawidzonej przez jej wrogów. Strategia zaproponowana przez Gramsciego główne pole bitwy rewolucyjnej wyznacza w sferze kultury – odmiennie, niż strategia bolszewicka, która składała się z trzech elementów: gwałtownej zmiany stosunków własnościowych, masowego terroru i masowego duraczenia. W strategii Gramsciego na plan pierwszy wysuwa się masowe duraczenie, z wykorzystaniem państwowego monopolu edukacyjnego, mediów i przemysłu rozrywkowego. Ważnym elementem masowego duraczenia jest zapanowanie nad językiem – przede wszystkim – językiem mówionym. Toteż ludziom narzucane są zbitki pojęciowe, którymi muszą się posługiwać, mimowolnie przyswajając sobie ładunek informacyjny, w nich zawarty. Wystarczy 50 lat takiego duraczenia, by ludzie już myśleli w sposób oczekiwany przez promotorów rewolucji.
Jednym z celów uchwycenia panowania nad językiem jest pozbawienie pierwotnego znaczenia pojęć – i tak zwane
„małżeństwa jednopłciowe” są znakomitą ilustracją tej metody. Zgodnie z logiką dwuwartościową, mamy do czynienia z prawdą i fałszem, z normą i dewiacją. Z tego punktu widzenia
„małżeństwo jednopłciowe
” jest kompletnym nonsensem, mniej więcej takim, jak
„żonaty kawaler”. Nie ma takiego zwierzęcia, bo małżeństwo różni się w sposób istotny od związków jednopłciowych. Celem małżeństwa jest założenie rodziny, to znaczy – wydanie na świat potomstwa. Chociaż zdarzają się wyjątki, to zasada jest właśnie taka. Natomiast zasadniczym celem związków jednopłciowych jest świadczenie sobie nawzajem usług seksualnych – bo przecież dobór par następuje według kryterium seksualnych upodobań. W tej sytuacji nazywanie takich związków
„małżeństwami” jest celowym wprowadzaniem chaosu pojęciowego, w którego następstwie nikt już nie będzie wiedział, co konkretnie jakie pojęcie oznacza. Tymczasem precyzja języka, która służy precyzyjnemu wyrażaniu myśli, jest wielkim dorobkiem cywilizacji łacińskiej, w której łonie rozwinął się taki fenomen, jak nauka, to znaczy – systematyczne poszukiwanie prawdy połączone z nieustannym weryfikowaniem uzyskanych rezultatów. Forsowanie
„małżeństw jednopłciowych” oznacza nie tylko destrukcję tej precyzji, ale i destrukcję prawa, które jeszcze niedawno charakteryzowało się ścisłością, odziedziczoną po prawie rzymskim. Ustawowe przeforsowanie
„małżeństw jednopłciowych” w Niemczech wydaje się dodatkowo niepokojące, bo Niemcy są politycznym kierownikiem Unii Europejskiej. Brytyjczyków najwyraźniej musiały wspierać proroctwa, że zdecydowali się wystąpić z tego ponurego kołchozu.
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz