Sprzedawcy gustu mają odpowiednie narzędzia, żeby badać, czego oczekuje Józef Nowak i Maria Kowalska.
Co roku ludzie pukają się w czoło, gdy w Wigilię Bożego Narodzenia Polsat puszcza film „Kevin sam w domu”. Mało kto się zastanawia dlaczego właśnie Polsat tak się uparł i skąd te samobójcze ciągoty do odstraszania widzów. Nic bardziej mylnego, Polsat bił się o Kevina i wygrał, ponieważ wbrew wszelkim rytualnym oburzeniom, w kolejnych latach ten film w dniu 24 grudnia bije rekordy oglądalności. Miliony Polaków ogląda 150 raz to samo, być może kątem oka, jedząc karpia w galarecie, ale większości nie przychodzi do głowy, aby wybrać inny kanał z jakąś nową atrakcją. Przyzwyczajenie drugą natura człowieka i na tym się zarabia nie traci. Takie same mechanizmy obowiązują przy innych rozrywkowych okazjach. Wszyscy wiedzą, że Sylwestra będą obsługiwały te same gwiazdy, a mimo wszystko miliony oczu i uszu przyklejają się do telewizora.
Fachowcy mogą sobie mówić, co ludzie kochają i czym rzygają, ale to nie oddaje rzeczywistych gustów i oczekiwań, to jest tylko i wyłącznie „ekspercka” auto-laudacja. W 2017 roku, jak zawsze, Polacy trafią pilotem na Festiwal w Opolu i znów będą marudzić, że się nie nadaje do oglądania, problem w tym, że innego „Kevina w domu” nie będzie. Opole od lat jest wyjątkową chałą, starą szafą grającą, ale w tym roku żabę ugotowaną przez Kurskiego będzie musiała żuć cała dobra zmiana. Nic tak fatalnie PiS i całej prawicy nie wychodzi, jak budowanie własnych mediów i przede wszystkim kultury i sztuki. Pewnie, że trzeba skończyć z gwiazdami PRL-u i klikami producenckimi, bo warto wiedzieć, że jeden śpiewak należy do tej samej stajni, co 15 innych grajków. Naiwnie chciałbym spytać w jaki sposób dokonać rewolucji? Przy okazji żałosnej gry producenckich klik i emerytowanych gwiazd, pojawiło się dziesiątki prześmiesznych projektów.
Zamiast Maryli Rodowicz mogłaby wystąpić „świeża” Halina Frąckowiak, która głosowała na PiS. Zamiast kabaretów Polsatu, Jan Pietrzak i Janusz Rewiński, obaj głosują na PiS. Ciągłe odgrzewanie starych kotletów, prosta recepta na „Studio YaYo w Tylwizji”. Wymienione gwiazdy pochodzą z tego samego pnia, a imię jego PRL. Różnice mają polegać na tym, że jedni stawiają krzyżyk na karcie wyborczej po lewej, drudzy po prawej stronie. W tym samym tyglu miesza się ta sama paćka i pytam się grzecznie gdzie są „prawicowe” Kargule i Pawlaki, gdzie jest „prawicowa” Małgośka, „prawicowy” Jarocin, „prawicowe” Opole? Świetnie, wywalmy stare i nudne, ale czym wypełnić pustkę? Do moich uszu dochodzą takie propozycje, jak „Luxtorpeda” i „Panny wyklęte”. Fantastycznie i cudownie… i do wszystkiego? Festiwale, scenariusze, seriale i półki biblioteczne maja być wypełnione tymi samymi treściami?
Za każdym razem trzeba gębę sobie wycierać Bogiem, Polską, życiorysami bohaterów, żeby nakręcić po prostu dobry film o miłości, nienawiści, pasji, życiu? Awantura z Opolem na poziomie awantur spod znaku żony perkusisty, która zabiera klacze z faszystowskiej stajni, pokazała straszną pustkę. Nie ma kim i czym zastąpić Maryli w Opolu, nie ma kim i czym zastąpić „mistrza” Wajdy. Wszyscy mówią o jakichś młodych zdolnych, ale gdy przyjdzie, co do czego to nowych filmów w TVP nie da się oglądać i nowej muzyki słuchać. Powód?
Nie ma czegoś takiego jak prawicowa sztuka i kultura, sam nie napisałbym jednego słowa pod zamówienie Kaczyńskiego, o takim pajacu, jak Kurski nie wspominając. Czas najwyższy, aby mediami i kulturą zajęli się ludzie potrafiący odróżnić wartość od chały, to daje gwarancję, że sztuką nie będzie „Człowiek Motyl”, ale też kółko różańcowe zawodzące „My Pierwsza Brygada”. Młodzi i zdolni zalewają Polskę, wystarczy ich poszukać, zaczynając poszukiwania od Internetu, bo na kongresie partyjnym nie zjawi się żaden wybitny artysta, tam pojawia się tylko chałtura przygrywająca do kotleta.
© MatkaKurka
21 maja 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
21 maja 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz