Chyba już jest jasne, dlaczego nie chce mi się tego szerzej komentować. Jeśli chodzi o „wymiar sprawiedliwości” jesteśmy na dnie i tu nie reformy, ale napalmu potrzeba. Druga uwaga, to niestety kasa. Żyję dzięki ludziom, bez wsparcia umarłbym z głodu dawno. Po procesach z Owsiakiem otrzymałem naprawdę olbrzymią, jak dla mnie, kwotę. Część oddałem dzieciom, resztę zachowałem na takie „okazje”. Nie kupiłem sobie Harleya, żonie futra, nie okradłem żadnego darczyńcy. WSZYSTKIE środki zostały przeznaczone na walenie głową w mur i w tej chwili mogę z ulgą powiedzieć, że bilans wyszedł na zero. Dziękuję za wsparcie, a ponieważ kilku ludzi napisało do mnie z propozycją zbiórki, to publicznie oświadczam, aby broń Boże tego nie robić. Żadnych zrzutek, wszystko jest w najlepszym finansowym porządku i co więcej nie zamierzam w żadnym razie Owsiakowi i jego machinie propagandowej odpuszczać. Sprawy zamknięte nie są i długo nie będą. Tyle o procesach o pierdoły, a po wyrokach o konkrety, Owsiaka w normalnie funkcjonującym państwie prawa widzielibyśmy na „kuroniówce”, w najlepszym razie.
W polityce za to nieustannie dzieją się ciekawe rzeczy. Dziś doszło do spotkania Prezydenta Andrzeja Dudy z ministrem Antonim Macierewiczem. Opisywałem ten „konflikt” i wyjaśniałem rzeczowo o co tu chodzi, gdy ludzie o zaburzonych umysłach pisali o „śpiochu”. No, ale mnie można wierzyć albo nie wierzyć, dlatego oddajmy głos Prezesowi:
- Mnie się bardzo ta sytuacja nie podoba. Będę o tym rozmawiał z ministrem Antonim Macierewiczem. W środę rozmawiałem o tym z prezydentem (…). Konstytucyjna pozycja prezydenta wobec Sił Zbrojnych jest oczywista. Powinien on być informowany i konsultowany, gdy chodzi o ważne decyzje (…). Napięcia są nieuniknione ze względu na fatalny kształt polskiej konstytucji. Trzeba z tego wyjść, co wymaga politycznej dojrzałości ze wszystkich stron.
Proste? Jak kłębek drutu kolczastego w kieszeni i od początku dokładnie tak tę sprawę przedstawiałem. Było oczywiste, że Prezydent Duda nie pójdzie na wojnę medialną z Macierewiczem bez wiedzy i zgody Kaczyńskiego. W tej chwili to i średnio rozgarnięty nie powinien mieć wątpliwości, że chodziło o sprowadzenie Macierewicza na ziemię. Pan Antoni to jest dobry i odważny chłop, ale nie brakuje mu wad. Jedną z nich jest paplanie, drugą bardzo wygórowane ambicje. Macierewicz chciał zostać drugim Kaczyńskim i zbudować sobie pozycję nietykalnego w PiS. Kaczyński jak wiadomo jest tylko jeden, drugiego nie potrzeba, a „tykalni” muszą być wszyscy, inaczej zaczyna się degrengolada.
Jeśli natomiast chodzi o „śpiochów”, to ja całkiem poważnie przyjrzałbym się niejakiemu „Ściosowi”. Nie jest to pierwsza piramidalna bzdura, jaką wypisuje, problem jednak w tym, że on na głupiego nie wygląda. Moja przygoda z tym panem zakończyła się w trakcie kampanii prezydenckiej, gdzie w kluczowym momencie siał defetyzm i trąbił, że do wyborów nie ma po co iść, ponieważ „ruskie serwery już policzyły”. Jeszcze raz powtórzę, nie popadajmy w paranoję i nie dajmy się porwać tandetnym sensacjom, a raczej sprawdzajmy, czy to na pewno są sensacje, czy też projekcje w demaskowaniu „śpiocha”.
© MatkaKurka
31 marca 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
31 marca 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz