Oczywiście dążenia i żądania nihilistów posiadają wszelkie cechy fanatyzmu, co więcej jest to fanatyzm religijny, w najgorszym razie mistyczny. Kontestując religię katolicką nowocześni kapłani usiłują wprowadzić własne rytuały i świeckie świętości, których naruszenie kończy się publicznym linczem. Grupa ta nie jest duża, co widać najdobitniej po reprezentacji politycznej. Partia schlebiająca wyłącznie nihilizmowi może liczyć w Polsce na góra 3% poparcia. Czasami się udaje otępić ludzi i podnieść wynik, ale do tego zawsze potrzeba dodatkowego elementu. Poseł Grodzka w życiu nie dostałaby się do sejmu, gdyby cała zgraja nie wypłynęła na fali nienawiści do „Kaczora”. Wyborcy głosowali na indywidua nie dlatego, że cycki sobie przyprawiły, ale dlatego, że Kaczora szlag miał trafić. Skąd zatem tyle szumu wokół marginesu? Szumu i w dodatku kupa pieniędzy za tym idzie. Ano właśnie, to jest powód, dla którego wracam do tematu.
Działa to w taki sam sposób, jak wybieranie Grodzkiej. Nic nie znaczące artystki i bezimienni reżyserzy nagle stają się bohaterami pierwszych stron gazet, bo dokopali katolikom. Wchodząc w takie tanie prowokacje ich autorzy mają niemal 100% pewność, że co najmniej przez kilka dni będą sławni. Najprostsza i najkrótsza droga na szczyt, naturalnie jest to szczyt prymitywizmu i beztalencia, jednak w mediach tandeta zostanie wyświęcona na wielką sztukę. Jeśli coś działa bez zarzutu i zawsze wywołuje lawinowy efekt, to sponsorzy chętnie płacą, a wykonawcy ustawiają się w kolejce do kas. Schemat ten jest nieśmiertelny i konserwowany dodatkowym utrwalaczem, którym jest zalecana obojętność. Nie reagujmy to przestaną prowokować i nikt o nich nie będzie mówił. W praktyce niewykonalne w torii więcej niż naiwne.
Reagować trzeba i to gwałtownie z taką samą albo jeszcze większą siłą od nachalnej prowokacji i pierwszy raz podobną reakcję widzieliśmy. Prócz zwyczajowych żalów i wyrazów oburzenia, prowokatorzy dostali konkretnie po tyłku. Główna prowokatorka z krzyżem w kroczu wyleciała z serialu TVP. Spektakl telewizyjny, w którym grała główną rolę poleciał w całości, a za to akurat Kurskiemu chwała. Recenzje prowokacji też zrobiły swoje i nawet Jan Wróbel z TOK FM nazwał tę ramotę faszyzmem i nienawiścią małych Hitlerków biegających po scenie. Coś poszło nie tak, „artyści” stracili i mówimy o stratach wymiernych. Przyglądają się temu sponsorzy i co ważne, kolejne artyści. Po „nowoczesnych” głowach błąka się jeden dylemat. Kurczę, czy to na pewno dalej się opłaca? Czy to dalej jest taki łatwy chleb i autostrada do nieba?
Nie jest i być nie może, bo takie są zasady normalnego życia we wspólnocie, że za złe się karze, za dobre wynagradza. Obojętność na zło daje wolną drogę i przestrzeń do rozwoju zła. Wzięcie zła za twarz skutkuje jedyną możliwą refleksją. Czy mnie się to opłaca? Stanowcza reakcja zrobiła swoje, popłoch i zwątpienie już zakiełkowały, ale jeden raz to za mało. Trzeba być konsekwentnym w reagowaniu na bezkarne detonowanie fundamentów ładu społecznego. Przepraszam ze ten prawniczy żargon, ale w nim wyjątkowo tkwi całe sedno. Walka toczy się nie o jakąś chałturę na deskach teatru, tylko o to, w jakiej wspólnocie będziemy żyć, tej normalnej znanej od tysiącleci, czy tej, którą usiłują zmontować dewianci i nihiliści.
© MatkaKurka
1 marca 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
1 marca 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz