I jeszcze jedno: ja szanuję każdego człowieka. Każdy powinien mieć prawo wychowywać swoje dzieci tak, jak on chce, powinien wydawać pieniądze tak, jak chce, matka powinna karmić swoje dzieci jak chce, każdy powinien ubezpieczyć się (albo nie) wedle woli, zapinać się pasami w samochodzie – albo nie. Tymczasem d***kraci mają człowieka w dωpie i za niego w tych sprawach decydują, a Szary Człowiek ma słuchać. Po czym – UWAGA - d***kraci zbierają tłum miliona Szarych Ludzi, zatruwają im umysły telewizją – i powołują się na ich decyzje!!
Czyli facet uznany za niezdolnego do podjęcia poprawnej decyzji w/s zapięcia się pasem w samochodzie – jest zdolny do podejmowania trudnych decyzyj w skomplikowanych sprawach państwa!! Bo, jak to był ujął śp.Mikołaj Jeżow, stalinowski rezun: „Człowiek indywidualny może się mylić. Kolektyw nie myli się nigdy!”
A ja – odwrotnie: szanuję decyzje indywidualnego człowieka – natomiast motłoch (czy jest ich milion czy dziesięć) nie będzie rządził państwem, nie będzie rządził mną! „Odi profanum vulgus” – jak to był ujął Horacy.
Bo mądrość ciała zbiorowego to mądrość najmądrzejszego z jego członków - podzielona przez pierwiastek kwadratowy z ich liczby. Czyli: milion Einsteinów ma mądrość jednej tysięcznej jednego Einsteina. Żarliby się między sobą, aż miło.
PiSowi przeciwstawia się KOD, czyli Komitet Obrony D***kracji. Tymczasem to PiS reprezentuje L*d i rządzi w imieniu L**u. Natomiast PO reprezentuje zdegenerowane, pasożytnicze elity – a nie L*d. I nie wiem, co jest gorsze.
Właśnie czytam tekst, który ma wzbudzić oburzenie na PiS. Bo oto pięć lat temu „Puls Biznesu” zadał sobie trud i skompletował listę 400 ludzi związanych z PO i PSL, którzy obsiedli posady reżymowe i w spółkach Skarbu Reżymu. Co wtedy komentowano słowami: TKM = „Teraz, K***a, MY!”. I oto teraz „PB” zadał sobie jeszcze większy trud – i zestawił listę 1000 ludzi związanych z PiSem, którzy obsiedli te posady.
Cytuję:
„W 2012 r. opublikowaliśmy w „PB” dwie listy działaczy PO i PSL, członków ich rodzin i znajomych na państwowym garnuszku. Każda składała się z ponad 400 nazwisk i była świetną ilustracją tego, co zostało z obietnic Donalda Tuska, który w exposé z 2007 r. solennie deklarował zakończenie „politycznego procederu zawłaszczania spółek z udziałem skarbu państwa”. Tamte listy powstały po prawie pięciu latach rządów koalicji PO-PSL. Dzisiejsza publikacja „PB”, z 1000 nazwisk nominatów PiS dowodzi, że obecnie rządzący już w rok przebili poprzedników, i to z nawiązką. Nasza lista ilustruje to, o czym mówią politolodzy: że zarówno tempo, jak też intensywność zmian personalnych wprowadzanych przez PiS są rekordowe. Działacze partii Jarosława Kaczyńskiego twórczo wdrażają w życie coś, co prawie 20 lat temu on sam trafnie, ale też z odrazą, nazwał zasadą „Teraz k… my”…To wszystko prawda – ale to właśnie dowodzi, że PiS jest partią na wskroś d***kratyczną. Zwolennicy PiSu nie muszą się wstydzić. Tak właśnie powinna wyglądać d***kracja! W tych dniach władzę w USA obejmie p.Donald Trump – i w Stanach posady straci półtora miliona zwolenników Demokratów, a obsadzi je półtora miliona zwolenników Republikanów.
Młody fachowiec
Wojciech Jasiński, kolega ze studiów i jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, dekadę temu w rozmowie z „PB” twierdził, że „w spółkach z udziałem skarbu państwa nie ma miejsca dla osób z politycznego nadania”. Zapewniał, że za rządów PiS takimi firmami jak PKN Orlen będą zarządzać „młodzi fachowcy”. W grudniu 2015 r. prezesem Orlenu został … Wojciech Jasiński. Miał ponad 68 lat, a jego doświadczenie menedżerskie ograniczało się do trzyletniego epizodu w zarządzie powiązanej z PiS spółki „Srebrna”. Spółki, której aktywa czy przychody były kilka tysięcy razy (!) mniejsze niż Orlenu”.
Tam otwarcie się mówi, że d***kracja to system łupów (spoils system ). Kto wygra wybory – łupi ludzi. A Polakom wmawiano, że d***kracja – to coś dobrego, rzecz niemal święta...
I teraz – takie zaskoczenie...
W monarchii w ogóle urzędów jest mało, bo król musiałby ich utrzymywać z wlasnej szkatuły. A jeśli muszą być – to król wybiera uczciwych i kompetentnych; we wlasnym interesie. Premier natomiast musi odpłacić się za poparcie w wyborach, zadbać o poparcie w następnych... Kosztują i okradają? Może - ale nie jego! W d***kracji (a nawet w republice) inaczej być nie może. M.in. dlatego jestem monarchistą.
Jak ktoś chciał w Polsce d***kracji parlamentarnej – to ją ma. PiS jest jej najdoskonalszym wcieleniem.
Tak więc: wszelka walka z PiSem musi toczyć się pod hasłem: „PRECZ Z D***KRACJĄ!”
O pewnej Kandydatce
Proszę sobie wyobrazić, że w jakiejkolwiek poważnej (co ja piszę: „poważnej” - w dowolnej) firmie ktoś proponuje wybrać przewodniczącym osobę, która umie mówić wyłącznie w języku Eskimosów. Pisze i czyta w innych – ale mówi tylko w tym. I bez szansy, że nauczy się jakiegokolwiek innego.
Przecież nie do pomyślenia – nieprawda-ż?
I oto na przewodniczącą PE grupa „Konserwatystów i Reformatorów” (?) wystawiła p.Helgę Stevens (CEP) znającą wyłącznie język migowy – ponieważ jest głuchoniema.
Język migowy jest niesłychanie uproszczony w porównaniu z językami europejskimi (dlatego użyłem porównania do eskimoskiego). Ale wszystko jedno: myśl, że za Panią Przewodniczącą będą musieli nieustannie biegać tłumacze z migowego (a w rożnych krajach są rożne języki migowe!) jest przerażająca. A mimo to ta kandydatura została zgłoszona – a sama Kandydatka traktuje ją całkiem serio!!!
Jest to dowód, jak mało ważną instytucją jest Parlament Europejski – i jak zupełnie nieważne jest dobro ogółu, byle tylko nie zrobić p.Stevens przykrości oświadczeniem, że Ona się do tej roli nie nadaje. Nie nadaje się - z dokładnie tych samych powodów, dla jakich na wioślarza nie nadaje się człowiek jednoręki. I trzeba mu otwarcie powiedzieć, że się nie nadaje!
Dlaczego p.Donaldowi Tuskowi wolno wypomnieć, że słabo zna angielski – a p.Stevens nie wolno uświadomić, że po angielsku nie mówi w w ogóle (i jest to istotna wada)? Jest bardzo wiele zawodów, do których głuchoniemi świetnie się nadają (do niektórych: lepiej niż inni!) - ale przewodniczenie zebraniom do nich nie należy. Ona sama powinna o tym, oczywiście, wiedzieć. Jeśli nie wie – to dlatego, że została wychowana w anty-cywilizacji, która wady uważa wręcz za zalety, a przynajmniej „polityczna poprawność” nie pozwala o nich mówić. Jeśli nie zostanie wybrana, to pomyśli, że to dyskryminacja kobiet.
A za komuny takich opozycjonistów jak ja, czy Adam Michnik bezlitośnie dyskryminowano - nie biorąc na speakerów w radio.
Tu przemówienie wyborcze p.Stevens (W jakim języku? W migowym...):
© Janusz Korwin–Mikke
17-18 stycznia 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
17-18 stycznia 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
Ilustracja © brak informacji
Wideo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz