Pod koniec poprzedniego roku dochodziły słuchy o pomyślnym locie sondy „Rosetta”. „Rosetta” przez lata rozpędzała się latając od planety do planety – i wreszcie dotarła do komety, na którą miała wysłać lądownik „Philae”. Niestety – jeszcze przed startem „Philae” okazało się, że nie działa silniczek mający docisnąć „Philae” do komety, by umożliwić jego zakotwiczenie. W efekcie „Philae” kilka razy odbiła się od powierzchni, zniknęła z ekranów, ostatecznie opadła na kometę i upadła na bok w cień. Baterie słoneczne przestały działać – i zasadnicza część misji skończyła się fiaskiem.
Ostatnim wyczynem była wyprawa na Marsa. Niestety 19 października 2016 lądownik „Schiaparelli”, zamiast wylądować, rozbił się o powierzchnię.
Najdowcipniejsze, że ESA oświadczyła, że misję w zasadzie uważa za udaną!!! "The Guardian" napisał nawet: "test lądowania dał inżynierom bezcenne dane by lądowanie w 2020 r. uczynić bezpieczniejszym!!!!
Nie krytykowałem tego, bo pamiętałem o udanej misji sondy „Cassini”, która wiele lat latała po Układzie Słonecznym, dolatując ostatecznie do Saturna, gdzie zbada jego pierścienie i w lutym 2017 doleci do powierzchni. Po tych doniesieniach postanowiłem to sprawdzić.
I co odkryłem? Owszem: „Cassini” latała znakomicie i precyzyjnie – ale robiły ją prywatne firmy amerykańskie. ESA miała swoją działkę: lądownik „Huygens”, który miał zbadać powierzchnię Tytana – księżyca Saturna.
Efekt był następujący – cytuję "Wikipedię":
W lutym2000 roku wykonany został test sprawdzający łączność radiową pomiędzy próbnikiem i orbiterem podczas lądowania na Tytanie. (...) Rezultat testu był niepomyślny i wskazywał na utratę prawie wszystkich przesłanych danych. Przeprowadzone dochodzenie wykazało obecność błędu konstrukcyjnego w odbiorniku telemetrii próbnika „Huygens” na pokładzie orbitera. Nie był on w stanie prawidłowo dekodować odbieranych danych (...) Podczas misji próbnika wystąpiła anomalia w systemie łączności, która spowodowała całkowitą utratę danych przesyłanych przez nadajnik kanału A. Przyczyną był błąd w oprogramowaniu sterującym przesłanym na pokład sondy „Cassini”. Pominięto w nim komendę włączenia zasilania ultra-stabilnego oscylatora odbiornika kanału A. W rezultacie odbiornik ten nie był w stanie odebrać sygnałów z pokładu próbnika. W wyniku anomalii utracono wszystkie dane z eksperymentu pomiarów dopplerowskich prędkości wiatru (DWE) oraz połowę z wykonanych zdjęć powierzchni Tytana. Dane z pozostałych eksperymentów były przesyłane niezależnie przez obydwa kanały łączności i zostały odebrane w całości przez odbiornik kanału B. Rezultaty eksperymentu DWE zostały w dużej mierze odzyskane dzięki analizie sygnału nośnego kanału A odbieranego przez sieć radioteleskopów na powierzchni Ziemi.Przypominam, że po uchwaleniu „Konstytucji Europejskiej” Unia to wiekopomne dzieło zapakowała na rakietę i wysłała w gwiazdy – by mieszkańcy Aldebarana też poznali głębię euro-intelektu. Niestety: po dwóch miesiącach Francuzi i Holendrzy w referendach odrzucili tę konstytucję. Biedni Aldebarańczycy mają więc fałszywe dane o Ziemi.
Inną anomalią podczas misji było niespodziewane zachowanie wirowania próbnika wokół swej osi. Początkowy kierunek wirowania przeciwny do ruchu wskazówek zegara zmniejszył się bardziej gwałtownie niż przewidziano po rozwinięciu spadochronu głównego i po około 10 minutach zmienił kierunek na przeciwny. Przyczyna tego zachowania nie jest znana.
Megalomania euro-federastów jest naprawdę kosmiczna!
© Janusz Korwin–Mikke
13 grudnia 2016
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
13 grudnia 2016
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz