Szanowni Państwo!
Kiedy w trzech stanach Ameryki zarządzono ponowne liczenie głosów, żeby zbadać, czy aby na pewno wybory prezydenckie wygrał Donald Trump, a nie ta, która miała je wygrać, czyli Hilaria Clintonowa, kiedy na Kubie umarł Fidel Castro, co to – jak zauważył przewodniczący Komisji Europejskiej Klaudiusz Juncker - „dla wielu był bohaterem” i kiedy z naszego nieszczęśliwego kraju ewakuuje się właśnie spółka Marks & Spencer, być może po to, by ponownie zrobić tu miejsce spółce Marks & Engels, co to próbowała stręczyć nam socjalizmus,
a nawet – komunizmus – właśnie kończy swoją krótką i pracowitą wizytę chiński specjalista od finansów Song Hongbing, autor trzytomowej książki „Wojna o pieniądz”, w której w sposób przystępny również dla czytelników nie mających specjalistycznego przygotowania, tłumaczy trudne kwestie finansowe.
Dżentelmeni, jak wiadomo, o pieniądzach nie rozmawiają, tylko je posiadają i stąd w niezależnych mediach głównego nurtu tak niewiele mówi się o finansach, a jeśli już ktoś mówi, to przeważnie o dotacjach z Unii Europejskiej – jak je dostać i jak potem je wydać, żeby można było z tego coś odłożyć sobie na czarna godzinę. Ale bo też do niezależnych mediów głównego nurtu zapraszani są przeważnie dżentelmeni, a dżentelmeni wiedzą, że w domu wisielca nie bardzo wypada rozprawiać o sznurze. Toteż w narodowej historiografii, oprócz rozmaitych legend, na przykład – legendy Lecha Wałęsy, co to przeskoczył przez płot, obalił komunizm i poprowadził cały świat ku świetlanej przyszłości, podtrzymywany jest mit o profesorze Leszku Balcerowiczu i jego zbawiennym „planie”, który – podobnie jak kiedyś sławny „plan sześcioletni”, doprowadził nasz mniej wartościowy naród tubylczy do wiecznej szczęśliwości. W rezultacie wielu ludzi uważa, że ten plan rzeczywiście wymyślił profesor Balcerowicz i ani przez chwilę nie dopuszczają możliwości, że wykonał on tylko zalecenia starego finansowego grandziarza Jerzego Sorosa, który w zaaplikowaniu naszemu nieszczęśliwemu krajowi, podobnie jak i innym nieszczęśliwym krajom tak zwanej „terapii szokowej”, miał swój interes. A właśnie Song Hongbing w swojej książce opowiada między innymi o kulisach tego całego interesu. Polegał on na tym, by upatrzone na ofiarę kraje doprowadzić do gospodarczej zapaści, zwłaszcza w sektorze wytwórczym, a gdy już przedsiębiorstwa zaczną bankrutować, wówczas pojawiają się banksterzy z ofertą zamiany długów na udziały. W ten oto prosty i bezkrwawy sposób dokonuje się w biały dzień rabunku całych państw. Żeby jednak obrabowani nie zorientowali się, w jaki sposób zostali zoperowani, rabusie muszą zapewnić sobie osłonę propagandową. W naszym nieszczęśliwym kraju osłonę tę zapewnia środowisko „Gazety Wyborczej”, której grandziarz od niedawna jest nawet oficjalnym współwłaścicielem, no i Fundacja Batorego, która za niewielkie pieniądze skutecznie korumpuje autorytety moralne ze środowisk opiniotwórczych. Dzięki temu grandziarz cieszy się reputacją „filantropa”, bo stado autorytetów moralnych stratuje każdego, kto ośmieli się wątpić w zatwierdzoną wersję wydarzeń.
Sam Song Hohgbing uchodzi za postać, jak to się mówi - „kontrowersyjną”, a nawet zarzuca mu się odchylenia „antysemickie”, bo zarzuca rozmaite rzecz na przykład rodzinie Rotszyldów, która, jak wiadomo, przyniosła ludzkości same plusy – zarówno dodatnie, jak i ujemne. Ale mniejsza o te kontrowersje historyczne, bo znacznie ciekawszy jest kreślony przez autora „Wojny o pieniądz” obraz naszych czasów. Żyjemy w epoce walczących cesarstw, z których jedno usiłuje bronić swej dominacji przy pomocy siłowego podtrzymywania światowej pozycji swojej waluty oraz innymi, które próbują tę walutę z piedestału strącić. Mowa oczywiście o Stanach Zjednoczonych, które rzeczywiście mają gigantyczny dług publiczny oraz o państwach, które w 2011 roku utworzyły BRICS, czyli Brazylii, Rosji, Indiach, Chinach i Republice Południowej Afryki. BRICS otwarcie dąży do zdetronizowania dolara z pozycji waluty światowej i zastąpienia go chińskim juanem respektującym standard złota. To rzeczywiście wystarczający powód do konfliktu na skalę światową, zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie jaki los spotkał straszliwego Saddama Husejna, co to odgrażał się, ze w transakcjach eksportu irackiej ropy odejdzie od dolara na rzecz jakichś innych walut. Jak pamiętamy, w następstwie operacji pokojowej, w której nasz nieszczęśliwy kraj też wziął udział jako sojusznik naszych sojuszników, został schwytany i powieszony jako wróg ludzkości - i dlatego krótką wizytę chińskiego finansisty w Warszawie i Wrocławiu warto odnotować z tą samą uwagą, jak śmierć Fidela Castro.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
© Stanisław Michalkiewicz
30 listopada 2016
Cotygodniowy felieton radiowy emitowany jest w:
Radio Maryja, Telewizja Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
30 listopada 2016
Cotygodniowy felieton radiowy emitowany jest w:
Radio Maryja, Telewizja Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Ilustracja i wideo © Radio Maryja / Telewizja Trwam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz