Patriotyzmu miało nie być. Przynajmniej takiego prawdziwego, pełnego – odwołującego się także do bohaterów powstania antysowieckiego z lat 1944–1948, do tradycji narodowych. Jeszcze w 1993 r. na łamach „Gazety Wyborczej” Michał Cichy mógł bezkarnie napisać, że podczas Powstania Warszawskiego 1944 r. AK i NSZ wytłukły mnóstwo niedobitków z getta. W 2006 r. Michał Cichy za te twierdzenia przeprosił. Dzisiaj „Gazeta Wyborcza” powoli zdycha – systematycznie maleje jej sprzedaż, zmniejszają się wpływy z reklam. Na ulicach młodzi ludzie na bluzach i koszulkach z dumą prezentują symbole nie tylko Polski Walczącej, ale także Narodowych Sił Zbrojnych i Związku Jaszczurczego.
Dlatego Michnika zapewne dręczą nocne koszmary.
Proszę sobie przypomnieć pierwsze Marsze Niepodległości. Ile sił poświęcił propagandowy przemysł „Gazety Wyborczej” i TVN-u, aby przekonać Polaków, że to uliczne zadymy – manifestacje, w których biorą udział tylko „kibole”, łysi skini i narodowcy. I przychodzą tam tylko po to, żeby bić się z policją, demolować miasto, wyrywać płyty chodnikowe. I co? I nic – te wysiłki spaliły na panewce. Marsz Niepodległości stał się manifestacją, w której uczestniczą ludzie różnych pokoleń, w tym wiele rodzin z dziećmi. Oczywiście dominują osoby młode, najbardziej widoczne są środowiska narodowe – to w końcu ich działacze od lat ponoszą cały trud i ciężar organizacyjny. Mimo to nie ma wątpliwości, że Marsz Niepodległości to wspólna patriotyczna sprawa wszystkich prawych Polaków. Tak na marginesie: dziwi w tym kontekście postawa Prawa i Sprawiedliwości, którego liderzy po odprawieniu partyjnych uroczystości w Warszawie 10 listopada samo Święto Niepodległości obchodzą w Krakowie. Wygląda to na pewien rodzaj małości: jeśli nie mogą gdzieś grać pierwszych skrzypiec, wycofują się. Dziwi również postawa prezydenta Andrzeja Dudy, który w tym roku nie weźmie udziału w Marszu Niepodległości. O ile powody takiej decyzji można było rozumieć jeszcze rok temu (policja wciąż pozostawała pod nadzorem PO-wskich nominatów), to w tym roku jest to już dziwne. Pozostaje wierzyć, że w Pałacu Prezydenckim nie zagnieździł się bynajmniej duch pisowszczyzny z twierdzeniem, że narodowcy to ruscy agenci.
Patriotyzmu nie sposób już ignorować. Co mądrzejsi więc przyłączają się. Jedna z wiodących komercyjnych rozgłośni radiowych – RMF FM urządza z okazji 11 listopada w Krakowie wspólne śpiewanie patriotycznych piosenek. W tym samym czasie „Gazeta Wyborcza” urządza wycie nad „faszyzacją Polski” i nagłaśnia 11-listopadową kontrmanifestację tzw. KOD-u oraz prowokacyjny zamiar pikietowania trasy Marszu Niepodległości. Pytanie, czyja taktyka – RMF-u czy „Wyborczej” – okaże się lepsza, także w sensie biznesowym, pozostaje retoryczne, bo odpowiedź wydaje się jasna.
Jeżeli czegoś nie potrafisz powstrzymać, przyłącz się – to mądrość biznesowa. Pamiętacie Państwo, jakimi kroplami drążącymi skałę niepamięci o ludobójstwie wołyńskim były działania księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, naszego redakcyjnego Autora i Przyjaciela Stanisława Srokowskiego oraz wielu na pozór małych organizacji kresowych, istniejących w całej Polsce? Te krople, drążąc skałę, zbierały się w strumyczek. Aż wreszcie „zapora” pękła – oczywiście za sprawą filmu „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. I oto na głównej stronie jednego z największych internetowych portali naszego kraju – Wirtualnej Polski – pojawił się kilka dni temu tekst zatytułowany „Kłym Sawur” – rzeźnik z Wołynia. Chodzi o Dmitro Klaczkiwskiego – jednego z najbardziej znanych działaczy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, bezpośredniego organizatora ludobójstwa wołyńskiego. Dziś jest on jednym z bohaterów czczonych na Ukrainie – w wielu miastach znajdują się ulice jego imienia, jego pomniki stoją w Zbarażu i Równem. Ale Polacy będą już pełnym głosem mówić o prawdziwym obliczu tego zbrodniarza. Tego już nic nie zatrzyma – wkrótce w podobnym tonie zapewne ktoś napisze o innym zbrodniarzu – Romanie Szuchewyczu. A „Gazeta Wyborcza” będzie w tym czasie... nadal przeprowadzać wywiady z synem dowódcy UPA Jurko Szuchewyczem, który wychwala zbrodniczą organizację swego ojca.
11 listopada spotkamy się na Marszu Niepodległości w Warszawie. Nawet jeśli KOD będzie prowokować, jeżeli pojawią się lewackie bojówki, to będzie to już tylko paroksyzm przegrywających. Polska uwolniła się już z łap michników. Zatem do zobaczenia na Marszu Niepodległości, gdzie obecna będzie z nami piękna i wielka Polska. Ci wszyscy, którzy nie będą mogli przyjechać do Warszawy, niech wezmą udział w podobnych przedsięwzięciach i obchodach w swojej okolicy. Niech przynajmniej wywieszą flagi w oknach. A propos: w tym roku biało-czerwone flagi na solidnym drewnianym drzewcu po raz pierwszy zobaczyłem w sprzedaży w supermarkecie dużej, jednej z wiodących na naszym rynku, zagranicznej sieci. Wcześniej takiego „asortymentu” nie prowadzili, co najwyżej mieli małe kibicowskie flagi przed Euro. To jeszcze jeden dowód, że patriotyzm jest na fali wznoszącej.
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz