Ogromnie odetchnąłem, bo mimo dobrych wieści z ostatnich dni do ostatniej niemal chwili bałem się zablokowania tak oczekiwanej uchwały Sejmu ,potępiającej ukraińskie ludobójstwo na Polakach i ogłaszającej 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach
Bardzo wielka presja społeczna, w tym, jak pokazałem w przedostatnim swym wpisie na blogu wystąpienia przeważającej części mediów za uhonorowaniem pamięci tak wielkiej ilości ofiar, przyniosły oczekiwane owoce. 22 lipca Sejm przyjął ogromną większością głosów (432 posłów) uchwałę w tej sprawie (10 osób wstrzymało się od głosu, nikt nie był przeciw).. W uchwale ustanawiającej dzień 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP Sejm oddał hołd „wszystkim obywatelom II Rzeczpospolitej, bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów „ W uchwale stwierdzano, iż : „(…) W wyniku popełnionego w latach 1943-1945 ludobójstwa zamordowanych zostało ponad sto tysięcy obywateli II Rzeczypospolitej, głównie chłopów. Ich dokładna liczba do dziś nie jest znana, a wielu z nich wciąż nie doczekało się godnego pochówku i upamiętnienia. Ofiary zbrodni popełnionych w latach 40. przez ukraińskich nacjonalistów do tej pory nie zostały w sposób należyty upamiętnione, a masowe mordy nie zostały nazwane - zgodnie z prawdą historyczną - mianem ludobójstwa (…) Wg. „wpolityce.plz 22 lipca ).
Wg. „Niezależnej.pl” z 22 lipca od udziału w przegłosowaniu uchwały wstrzymało się siedem osób z Nowoczesnej i trzy z Platformy Obywatelskiej. Z Nowoczesnej wstrzymało się siedmiu posłów: Jerzy Meysztowicz, Ewa Lieder, Katarzyna Lubnauer, Monika Rosa, Krzysztof Mieszkowski, Joanna Scheuring-Wielgus, Adam Szłapka, a trzech z Platformy Obywatelskiej: Marian Zembala, Janusz Cichoń i Marcin Święcicki. To prawdziwa Lista Hańby!
Do ostatecznego sukcesu przyczyniły się wytrwałe działania licznych postaci od lat walczących o należyte upamiętnienie ponad 150 tysięcy polskich ofiar ludobójstwa ukraińskiego na czele z ks.T. Isakowiczem - Zaleskim, E. Siemaszko, S. Srokowskim, B. Grottem, L. Kulińską, B. Paziem, A. Kormanem, L. Popkiem, zmarłym rok temu płk. J. Niewińskim, M. Kowzanem, C. Partaczem, A. Zapałowskim i in. Ważne znaczenie miały również zdecydowane wystąpienia ostatnich tygodni na rzecz odpowiedniego uhonorowania pamięci ofiar ludobójstwa ukraińskiego ze strony senatora prof. J. Żaryna, ministra Z.Ziobry posła M.Dworczyka, P. Kukiza i całej grupy posłów z jego ruchu, środowisk narodowych na czele z posłem R.Winnickim, J.Korwina-Mikke, posłów PSL, licznych publicystów, m.in. M. Hałasia , R. A. Ziemkiewicza, W. Żyszkiewicza i in. Wygrała dawno nie spotykana wspaniała mobilizacja środowisk patriotycznych!
Pamiętajmy jednak również o jakże fatalnych hamulcowych, którzy robili, co mogli dla przeszkodzenia w należytym uhonorowaniu pamięci tak wielkiej rzeszy polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa. Dość przypomnieć niepiękną rolę odegraną w tej sprawie przez ministra W. Waszczykowskiego, jego doradcę P. Żurawskiego vel Grajewskiego, A. Romaszewską –Guzy, obecnego ambasadora RP w Kijowie J. Piekło, czy zbankrutowanego polityka P. Kowala. i in.
Przy okazji dodam, że jednak potwierdziły się moje nadzieje, że ostatecznie PiS pójdzie z wolą Narodu w tej tak ważnej sprawie, wbrew niektórym sceptykom, którzy już byli skłonni tylko do tego, by bezwzględnie atakować PiS za zwlekanie w sprawie ludobójstwa i Dnia Pamięci, zamiast próbować przekonywać wpływowych PiS-owców do zajęcia kategorycznego stanowiska w tej sprawie. Nawet w dniu manifestacji Kresowiaków 7 lipca 2016 r. przed Sejmem słyszałem kilka jakże niepotrzebnych okrzyków „Hańba PiS-owi!”, i to pomimo faktu, że w manifestacji uczestniczyło paru senatorów, wybranych z listy PiS: J.Żaryn i R.Gaweł. Na prawicy powinniśmy stawiać dużo mocniej na dogadywanie się, zamiast zbyt pochopnych, przedwczesnych osądów. Przede wszystkim trzeba usilnie szukać sojuszników dla Dobrej Sprawy. Co nie oznacza, że nie mamy już teraz mocno walić w ewidentnych szkodników typu W.Waszczykowskiego, P. Zurawskiego vel Grajewskiego czy P. Kowala.
Rząd i kierownictwo PiS podjęły zdecydowanie najlepszą decyzję w sprawie ukraińskiego ludobójstwa wbrew wspomnianym maniakom liczenia się z „wrażliwością” ukraińską za wszelką cenę, podczas gdy Poroszenko i władze ukraińskie nie liczyły się ani trochę z polską wrażliwością. Gdyby znów zablokowano decyzje o potępieniu ludobójstwa, to sprawa ta dalej ślimaczyłaby się i byłaby wielką „nie zagojoną raną”. Jak to komentował znany politolog prof. Rafał Chwedoruk jeszcze 21 lipca 2016 r. w „SuperExpressie”: „Śmiertelnym zagrożeniem dla PiS jest sprawa związana z Ukrainą. Elektorat PiS jest bardzo sceptyczny względem ukraińskiego nacjonalizmu”. Przeforsowana przez PiS i Klub Kukiz 15 uchwała Sejmu w sprawie ukraińskiego ludobójstwa wydaje się, przynajmniej teraz, rozładowywać ten problem. Oby tylko nie popełniano w przyszłości jakichś groźnych błędów wobec Ukrainy, zwłaszcza w sytuacji, gdy do Kijowa posłano na ambasadora J..Piekło, faktycznie reprezentującego ukraińskie, a nie polskie interesy,
Należy zrobić wszystko, aby uchwała Sejmu w spawie ukraińskiego ludobójstwa stała się pierwszym ważnym krokiem na drodze do realizowania nowej polskiej polityki wobec Ukrainy. Takiej polityki, która wspieranie Ukrainy będzie obowiązkowo wiązała z naciskami na rzecz odchodzenia ukraińskich rządców od wybielania ludobójców z UPA i OUN.
Czas na patriotyczny kontratak
Przypomnę tu, że 17 lipca pisałem na tym blogu – wbrew niektórym skrajnym sceptykom: „Oczekuję przy tym na potencjalnie szczególnie duży sukces - w naciskach na odpowiednie jak najszybsze należyte uczczenie ofiar ludobójczej rzezi na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej.”. No i stało się, a władzom PiS-u należy pogratulować podjętej wreszcie cennej decyzji. We wpisie z 17 lipca akcentowałem również, pisząc o potrzebie równoczesnego pełnego wyświetlenia prawdy o ludobójczej zbrodni w na Wołyniu, niemieckiej zbrodni w Jedwabnem w 1941 r. i ubeckiej zbrodni w Kielcach w 1946 r: „działania w tych wszystkich trzech sprawach powinny być skoordynowane przez siły patriotyczne, które powinny przypuścić decydujący kontratak dla wyjaśnienia prawdy. W sprawie ukraińskiego ludobójstwa siły patriotyczne zatriumfowały. Teraz czas przyśpieszyć patriotyczny kontratak dla odsłonięcia prawdy o Jedwabnem i Kielcach. Tu mamy świetną zapowiedź zmiany dzięki wyborowi nowego szefa IPN-u.Wybrany nowym prezesem IPN dr J. Szarek oskarża Niemców o Jedwabne
Kolejny wielki triumf sukces sił patriotycznych dzięki dobremu wyborowi ze strony PiS-u Sejm wybrał nowym prezesem IPN-u dr Jarosława Szarka z krakowskiego IPN-u. Jest on postacią o jednoznacznym nonkonformistycznym charakterze. W czasie stanu wojennego uczestniczył w pomocy internowanym i więzionym, kolportował i drukował podziemną prasę[. W 2011 r. dr Szarek obronił pracę doktorską pt. „Działalność Służby Bezpieczeństwa wobec młodzieży akademickiej Krakowa w latach 1970–1980”, przygotowaną pod kierunkiem profesora Ryszarda Terleckiego, obecnego wicemarszałka Sejmu z ramienia PiS. (Jednym z recenzentów jego pracy był najwybitniejszy dziś historyk polski prof. Andrzej Nowak.). W latach 2009–2012 był członkiem rady programowej Radia Kraków (wraz z trzema innym członkami opuścił ją w proteście przeciwko nie przyznaniu miejsca na multipleksie dla TV Trwam.). Od lat jest członkiem renomowanego krakowskiego dwumiesięcznika prawicowego „Arcana” i członkiem redakcji katolickiego tygodnika „Źródło”. Wg. komentarza Onet.pl z 21 lipca 2016 r. : „ odnosząc się do poziomu edukacji historycznej w Polsce Szarek ocenił, że obecnie „znajdujemy się w stanie zapaści kulturowej". - Młodzież nie zna elementarnych rzeczy. Mamy wąską elitę wśród młodego pokolenia i tam jest nadzieja. Tam są jednostki wybitne, ale 90 proc. nie zna elementarnych rzeczy. Do takich rzeczy doprowadziła polska szkoła - mówił. Przedstawiając szczegółowo swoją wizję funkcjonowania IPN Szarek opowiedział się m.in. za kontynuowaniem poszukiwań tajnych miejsc pochówku ofiar reżimu komunistycznego (pracami tymi w Instytucie kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk). Skrytykował w tej sprawie dotychczasowe kierownictwo IPN. Zaznaczył, że w tej sprawie Instytut musi wzmocnić swoje działania, by pamięć o polskich bohaterach stała się w Polsce powszechna”.W odpowiedzi na zapytanie posła PO Michała Szczerbę o to, kto dokładnie był wykonawcą zbrodni w Jedwabnem - Szarek powiedział, że "Wykonawcami tej zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru - pod przymusem - grupkę Polaków. I tutaj odpowiedzialność w pełni za tę zbrodnię pada na niemiecki totalitaryzm. Polskie Państwo Podziemne wszelkie przejawy kolaboracji z Niemcami, szmalcownictwa, karało śmiercią (…)” (Cyt .za : Dorota Kowalska : W IPN powoli nadchodzi czas wielkich zmian, „Polska the Times” z 22-24 lipca 2016 r.) Dr Szarek ocenił też, obecność Jana Tomasza Grossa (socjologa i historyka, prof. historii Uniwersytetu Princeton, który w książce "Sąsiedzi" z 2001 r. postawił tezę, że w mordowaniu Żydów w Jedwabnem uczestniczyli też Polacy-red.) na jednej z konferencji współorganizowanej przez IPN - była "gigantycznym błędem". - Nie ma zgody na udział w poważnych konferencjach naukowych takich ludzi jak pan Gross (...). Taka sytuacja nie może się powtórzyć” (Por. tamże). Wszystko wskazuje, że wybór na prezesa IPN-u odważnego historyka o tak jednoznacznych poglądach jak dr Jarosław Szarek przypuszczalnie zapewni IPN-owi godnego następcę tragicznie zmarłego nieodżałowanego prezesa prof. Janusza Kurtyki.
Warto dodać, że w momencie gdy podczas debaty sejmowej poseł M. Szczerba z PO zakwestionował kandydaturę J.Szarka w związku z jego stanowiskiem w sprawie Jedwabnego nader stanowczo wypowiedział się nie zrzeszony poseł narodowiec Robert Winnicki, mówiąc:„-Skandalem jest czynienie zarzutu kandydatowi z tego, że uprawia polską politykę historyczną, a nie politykę na zamówienie RFN czy środowisk żydowskich. To, że IPN za niesławnych rządów Leona Kieresa powtarzał kłamstwa Jana Tomasza Grossa, nie oznacza, że tak ma być zawsze”.
Ataki „Wyborczej” na dr J.Szarka
Jednoznaczne stanowisko dr Szarka na rzecz odkłamania sprawy Jedwabnego spotkało się natychmiast z atakami „Gazety Wyborczej”. Szczególnie gwałtowny był ataki Wojciecha Czuchnowskiego („wyróżnionego w styczniu 2015 r. tytułem „Hieny Roku”, później to „wyróżnienie” zawieszono). Czuchnowski , niedoszły filmoznawca (w pewnym momencie przerwał studia), wystąpił z pouczeniami wobec doświadczonego historyka dr Szarka , gwałtownie go atakując w tekście: Kłamstwa przyszłego prezesa IPN („Gazeta Wyborcza” z 21 lipca 2016 r.. Czuchnowski nie potrafił w swym ataku podać jakichkolwiek przekonywujących argumentów faktograficznych, za to tym chętniej sięgał do epitetów, pisząc m.in.: „Jarosława Szarka znam osobiście (…) Mimo różnic poglądów uważałem go za prawego człowieka. Wierzyłem, że taki pozostanie. Po jego wystąpieniu przed komisją widzę, że się myliłem”. Oto typowy jakże grubiański styl polemiki „Wyborczej”.
Prof. J. Żaryn o atakach „Wyborczej” na dr Szarka
Ataki „Wyborczej na dr J. Szarka spotkały się z błyskawiczną ripostą znakomitego historyka senatora i prof. Jana Żaryna. Już na pierwsze ataki na dr Szarka prof. Żaryn zareagował na portalu „Polityce.pl” ( w dniu 20 lipca 2016 r.) tekstem „To manipulacja i brak wiedzy”. Stwierdził w nim m.in.: „Przypomnę, że ostatnio został wyprodukowany bardzo ciekawy film państwa Kujbidów, gdzie pojawia się świadek – wówczas bodaj 10-letnia dziewczynka, dziś starsza pani – która wstrząśnięta opowiada o tych wydarzeniach w Jedwabnem. Niemcy w jej opowieści od początku do końca są właśnie tymi wykonawcami i tymi, którzy pilnują, by wykonanie zostało dokończone w sposób tragiczny zresztą. Można to sobie przeczytać i obejrzeć. Mamy też zeznania, które udało się odnaleźć dzięki pana Artura Janickiego. Mamy w końcu wyniki, które na dziś muszą nam wystarczyć, ekshumacji dokonanej przez wybitnych archeologów z prof. Kolą na czele. Te dotychczasowe możliwości interpretacyjne idą w kierunku jednoznacznym – pojawienie się śladów łusek znajdujących się w stodole i inne dowody, choćby fakt, że znaleziono pieniądze, monety czy biżuterię wśród ofiar tego mordu, świadczą o tym, że w gruncie rzeczy cały ten akt oskarżenia z końca lat 40., gdzie mowa jest o motywie rabunkowym, że nie było Niemców, tylko sami Polacy mieli wykonać tę zbrodnię, są dzisiaj niewiarygodne. (Podkr.- J.R.N.) W związku z tym niewątpliwie na dzisiejszym etapie wiedzy na ten temat, wypowiedź pt. głównymi wykonawcami tej zbrodni byli Niemcy, choć nie umiemy do końca odpowiedzieć na pytanie jaki był udział Polaków, czy wynikał tylko z przymusu czy miał charakter pomocniczy, jest jak najbardziej uprawniona.(…) „Dr Szarek krytycznie o transformacjach po 1989 r.
Bardzo ważną sprawą jest fakt, że nowy prezes IPN-u wyrażą bardzo krytyczną ocenę przebiegu transformacji po 1989 r. Nader wymownie świadczył o tym wywiad dr J.Szarka dla portalu „Polityce.pl” z 21 lipca 2016 r.(Por. TYLKO U NAS. Pierwszy wywiad prezesa IPN. Dr Szarek: „Polska ma wyjątkową historię. My naprawdę mamy co pokazać”. Rozmawiał Marcin Wikło). Nowy prezes IPN-u powiedział tam m.in..: „Ktoś mnie ostatnio zagadnął w kwestii „Solidarności”. Usłyszałem, że zniszczyliśmy, my Polacy, mit „S”, bo zbrukaliśmy autorytety tego czasu. Ja odpowiedziałem, że te autorytety same się zniszczyły. Nie odnosi się to konkretnie tylko do dnia dzisiejszego, tylko do całego ostatniego ćwierćwiecza. Problem polega na tym, że III RP nie budowano na państwotwórczym fundamencie, opartym o wartości. Już w latach 90-tych słyszeliśmy często, że kwestie moralne nie mają znaczenia, że „pierwszy milion trzeba ukraść”. W tym momencie należy przywołać znów fenomen Żołnierzy Wyklętych. Młodzież szukała ideałów i nie znalazła ich w pokoleniu ludzi „Solidarności”. To dramat, bo stało się tak z powodu mniejszości, ale na tyle głośnej i znaczącej później w życiu publiczny która te ideały odrzuciła i poszła na skróty. Pokolenie Wyklętych pokazało wierność ponad wszystko, za swoje ideały zapłaciło życiem. A „zachowania się jak trzeba” potrzeba nam zawsze. Nie tylko nam, naszym następcom także”.Dr Szarek ostro ocenił tez postać Lecha Wałęsy, mówiąc: „Lech Wałesa uruchomił proces własnej autodestrukcji”. Jak pisała Dorota Kowalska w „Polska the Times” (op.cit.) : „W osobie nowego prezesa IPN, mimo, że Wałęsa pozostaje symbolem Solidarności, to jego kilkuletnia współpraca ze Służba Bezpieczeństwa jest bezdyskusyjna. Szarek przypomniał, że Wałęsa nawet o własnych kolegach ze Stoczni Gdańskiej mówił, że są nikim. „Wy jesteście nikim, ja w ciągu jednego wykładu zarobię więcej niż wy przez całe życie”- cytował słowa Wałęsy Szarek, dodając, że są one podważeniem całego ideału Solidarności”.
Ks. biskup Stanisław Stefanek przeciw dotychczasowej fali kłamstw o Jedwabnem
Bardzo ważne znaczenie ma świeże opublikowanie książki ks. biskupa Stanisława Stefanka „We wszystkim Chrystus” wraz z rozdziałem VI: Prawda o Jedwabnem”.(Z Biskupem Stanisławem Stefankiem rozmawia Marzena Nykiel.) Ks. biskup Stanisław Stefanek należał od początku do grupy hierarchów szczególnie zdecydowanie sprzeciwiających się polakożerczym kłamstwom J. T. Grossa (obok samego Prymasa J. Glempa, przewodniczącego Episkopatu J .Michalika, ks. biskupa K. Ryczana, ks. biskupa A. Małysiaka czy ks biskupa E. Frankowskiego. I właśnie ks. biskup Stefanek pośród hierarchów chyba najwięcej zrobił dla obnażenia oszczerstw Grossa, za co spotkały go niewybredne ataki,. A oto, co stwierdził na ten temat w nowej książce (wg. fragmentu wywiadu przeprowadzonego z nim przez Marzenę Nykiel, przedstawionego 20 lipca 2016 r. na portalu „w Polityce.pl” pt. Bp Stefanek: Nikt nie chciał dotknąć prawdy o Jedwabnem, bo ona przeczy programowi kłamstwa, który nazwałem „holocaust business”, wspominającego obchody rocznicy zbrodni w Jedwabnem w 2001 r.) „Wszystko, co wyprawiano wokół Jedwabnego na rocznicę, było jednym wielkim kłamstwem i do dziś pozostało wielką manipulacją. Jest to ubliżanie i ogromna krzywda wyrządzona tym męczennikom. Gdy to rozeznałem, gdy pojąłem, że ktoś próbuje zarówno mnie osobiście, jak i Kościół katolicki włączyć do tego kłamstwa i to tak daleko, że chcą nas uczynić jego autorami, ostrzegłem publicznie w homilii przed tym, co będzie się dziać. Ta homilia wywołała najwięcej ataków ze strony mediów świeckich. (Podkr.- J.R.N.) A ja mam nagrania, wypowiedzi świadków, których obiecałem nie publikować, póki żyją ich autorzy, ze względu na bezpieczeństwo i potrzebę spokoju Ja nie mogłem odezwać się w tej sprawie inaczej. Nie mogłem inaczej postąpić. Próbowano ze mnie potem zrobić agenta. Jak już nie wyszło Jedwabne, to miałem być współpracownikiem UB. Potem chodził za mną redaktor słynnej gazety, którą niektórzy nazywają polskojęzyczną. Całą rodzinę odwiedził. Wszystkie moje środowiska – i lubelskie, i poznańskie. Nie wiem, co się stało, że ten redaktor napisał potem potężny artykuł w „Gazecie Wyborczej”, który miał ostatecznie bardzo pozytywny wydźwięk. No, ale były inne momenty. Na przykład doniesiono do ABW, że mają tu miejsce jakieś potężne nadużycia finansowe. W którymś momencie zaczęto nawet wskazywać, kto jest moim synem. To osoba wtedy dosyć publicznie aktywna. Uważałem go wówczas za młodego Polaka, który może budować Polskę, kilka razy przyjąłem go w domu. Tyle wystarczyło, żeby pojawiła się opinia, że to pewnie mój syn. To jest właśnie ten rytualizm. Biskup siedzi na tronie, a jeżeli dopuści kogoś blisko, natychmiast rodzi się pytanie, dlaczego. Skoro to młody chłopak, to pewnie jego syn. Takich numerów było dużo. Biskupi traktują to jako normę. Mnie jest tylko żal tej całej zaprzepaszczonej sprawy z Jedwabnem”.Niegodne zachowanie kilku duchownych, którzy bronili J.T.Grossa
Dumny jestem z tego, że tak niezłomny w swej religijnej posłudze i tak patriotyczny ks. biskup Stanisław Stefanek uświetnił swą obecnością, obok wicemarszałka Senatu Kazimierza Putry, uroczyste przyznanie mi honorowego obywatelstwa miasta Jedwabne w dniu 30 grudnia 2005 r.. Jego obecność na tej uroczystości była dla mnie tym cenniejsza, że zdarzali się hierarchowie, którzy zachowali się wobec mnie niegodnie, mimo, że broniłem prawdy o Polsce i o Kościele katolickim wobec oszczerstw Grossa. Dość przypomnieć haniebne zachowanie się „TW Filozofa” , ks .abp Jozefa Życińskiego, który broniąc Grossa kilkanaście razy grubiańsko atakował mnie (m.in.,. w programie M. Olejnik, w konsulacie RP w Toronto,etc.) Czy innego hierarchę ks. arcybiskupa, teraz też kardynała Kazimierza Nycza, który złośliwie kilka lat temu zablokował w ostatniej chwili (na kilka godzin przed odbyciem) mój wykład w kościele przy ul .Dickensa w Warszawie. Zrobił tak pomimo tego, że wykład miał na celu obronę Kościoła katolickiego i Polski wobec oszczerstw Grossa. Ciekawe, czy ten hierarcha zdobędzie się kiedyś na przeproszenie mnie za ten swój wyczyn niegodny hierarchy i chrześcijanina?! Tym bardziej, że teraz coraz bardziej widać, choćby w świetle ostatniej wypowiedzi nowego prezesa IPN-u J. Szarka, że to ja miałem rację w sprawie polakożercy Grossa, a nie atakujący mnie paszkwilanci w stylu J. Życińskiego. Warto przypomnieć, że wśród atakujących mnie w obronie J. .T. Grossa było paru innych niezbyt ciekawych duchownych, m.in. wypróbowany agent SB ks. M. Czajkowski, czy atakujący tak niegodnie ks. arcybiskupa Henryka Hosera ks. W. Lemański (atakował mnie na łamach niby katolickiej „Węzi”,. atakował też ks. biskupa S. Stefanka) . Nie mówiąc już o ks. Adamie Bonieckim, który na łamach redagowanego przezeń „Obłudnika Powszechnego” dopuścił atakowanie mnie i Radia Maryja przez jakiegoś krakowskiego ateusza, a równocześnie bronił i wciąż wybrania katolikożercę J.T.Grossa. Czas wreszcie powiedzieć całą prawdę o zachowaniu tych wszystkich duchownych, którzy wspierali hochsztaplera Grossa! Dodajmy do tego tak skompromitowaną postać Henryka Woźniakowskiego, prezesa parokrotnie publikującej wroga Kościoła katolickiego Grossa witryny wydawniczej „Znak”, która dawno już przestała mieć związek z prawdziwym katolicyzmem i polskością. Czy u tych wszystkich osób odezwie się kiedyś sumienie ?Dobra Nowina w Dobrej Zmianie – przypuszczenia co do zdymisjonowania W. Waszczykowskiego
„SuoperExpress” z 21 lipca przynosi piórem KB prawdziwie dobrą wiadomość; „ PO rekonstrukcji rządu nastąpi zmiana w MSZ. Waszczykowski zostanie ambasadorem w USA”. Zmiana na czele szefa MSZ jest od dawna oczekiwana i wręcz upragniona. Waszczykowski jest niewątpliwie najgorszym ministrem w rządzie Beaty Szydło, ministrem obniżającym prestiż tego rządu, wręcz szkodnikiem. Czy jednak powierzenie mu stanowiska ambasadora w USA nie będzie decyzją zbyt lekkomyślną. Waszczykowski znany jest ze skrajnie lizusowskich poglądów proamerykańskich i proizraelskich. Czy na nowym stanowisku będzie dobrze bronił polskich interesów narodowych, twardo odrzucając choćby szantaże roszczeniowców żydowskich na rzecz bezprawnego zwrotu domniemanego mienia żydowskiego w Polsce. Przypuszczam, że wątpię, jak pisywał nieodżałowany Kisiel (Stefan Kisielewski).© Jerzy Robert Nowak
23 lipca 2016
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
23 lipca 2016
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz