Ale mniejsza już o tamtejszych pograniczników, bo przecież nie o nich tu chodzi, tylko o plagiatorów. Oto niejaki Chris Hedges, podobno nagrodzony nagrodą Pulitzera, w amerykańskiej gazecie „The Washington Post” napisał o „neonazistowskiej Polsce”, która zamordowała „3 miliony Żydów”.
Jak się czyta takie rzeczy, to człowieka ogarnia żal, że to nieprawda, ale nie o to przecież chodzi, bo okazało się, że ten amerykański plagiator opierał się na rewelacjach przekazanych mu przez dwóch kolaborantów pana red. Adama Michnika: Kurskiego i Stasińskiego. Myślę, że nie tylko, myślę, że te 3 miliony zaczerpnął od niejakiej Aliny Całej, której już połowa by wystarczyła do wyrzygania – bo to ona wyssała sobie tę liczbę z palca, który uprzednio musiała sobie wsadzić w jakiś otwór ciała – bo inaczej skąd by zdobyła się na taką precyzję? Mniejsza jednak o informatorów amerykańskiego agitatora, bo tylko polskie safandulstwo no i oczywiście – przejęcie przez CIA starych kiejkutów zapewnia żydowskiej piątej kolumnie w Polsce nie tylko bezkarność, ale nawet – niespotykany wcześniej dobry fart, z którego całą paszczą korzysta też potomstwo świętych rodzin Wielowieyskich i innych. Powiadają, że ten Chris Hedges już wcześniej był podejrzewany o plagiaty – w co chętnie wierzę tym bardziej, że został nagrodzony Nagrodą Pulitzera. Podejrzewam bowiem, że na tej nagrodzie, podobnie jak na „Oskarach”, położyła łapę amerykańska razwiedka i przy jej pomocy lansuje konfidentów - podobnie zresztą, jak to robią i u nas. Niech im tam będzie na zdrowie; konfidenci też muszą być jakoś wynagradzani, więc dlaczego nie Nagrodą Pulitzera?
Skąd jednak u amerykańskiego plagiatora mógłby zrodzić się pomysł scharakteryzowania Polski jako kraju „neonazistowskiego”? Ślady prowadzą w głąb historii, do „Operacji Polskiej NKWD” w latach 30-tych, kiedy to Adam Michnik ówczesnej sowieckiej propagandy, czyli Lew Mechlis, którego Stalin wystrugał z banana na naczelnego redaktora „Prawdy” zajmował się rządami sowieckich dusz. Onże właśnie, w ramach propagandowej padgatowki do „Operacji Polskiej” wykombinował sobie, że najlepiej będzie, jeśli nasz nieszczęśliwy kraj przedstawi się nie tylko jako kraj „antysowiecki”, ale również – jako „antysemicki” i wreszcie – jakże by inaczej - „faszystowski”. Okazuje się, że z tych samych zatrutych źródeł korzystają również współpracownicy amerykańskiej gazety pod tytułem „The Washington Post”, która – podobnie jak współpracownicy Mikołaja Jeżowa: dwaj odescy Żydzi – Minajew-Cykanowski i Cesarski – znowu uczestniczy w przygotowaniach do jakiejś kolejnej „operacji polskiej”, dla potrzeb której zmobilizowani zostali szabesgoje w osobach Jarosława Kurskiego i Piotra Stasińskiego. Tamta „operacja polska zakończyła się zagładą kilkuset tysięcy Polaków. Ciekawe, czym ma zakończyć się ta?
Ilustracja © DeS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz