Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Czerwiec '76

„... to musi być atmosfera pokazywania na nich jak na czarne owce, jak na ludzi, którzy powinni się wstydzić, że wogóle są Polakami, że wogóle na świecie chodzą.”
Edward Gierek
26 czerwca 1976
25 czerwca 1976 roku był w Polsce bardzo gorącym dniem nie tylko ze względu na piękną, upalną pogodę. W strajkach i demonstracjach ulicznych, jakie miały miejsce tego dnia w co najmniej 90 zakładach przemysłowych na terenie 24 województw, uczestniczyło 70–80 tys. osób, co nie oddaje skali napięcia utrzymującego się w całym kraju. Bezpośrednią przyczyną protestu była drastyczna podwyżka cen wielu artykułów żywnościowych i niesprawiedliwe rekompensaty oraz arogancja, jaką wykazały się władze przedstawiając podwyżkę społeczeństwu. W Radomiu, Ursusie i Płocku ludzie wyszli na ulice demonstrując swój sprzeciw, doszło do starć z milicją, w Radomiu zakończonych dramatycznymi walkami ulicznymi, w których spłonął gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Władze jeszcze tego samego dnia wieczorem zawiesiły wprowadzenie podwyżki, co zapobiegło rozszerzeniu się protestu.

Ekipa Gierka odpowiedziała brutalnymi represjami wymierzonymi w uczestników protestu, a często w przypadkowe osoby. Ich ponurym symbolem stały się „ścieżki zdrowia”. Władze uruchomiły też wielką kampanię propagandową, której celem była odbudowa nadszarpniętego autorytetu władz, zademonstrowanie siły partii i spacyfikowanie społecznego niezadowolenia, aby raz jeszcze podjąć próbę wprowadzenia podwyżki cen. Do tego ostatniego nie doszło na skutek interwencji Kremla. Kryzys polityczno-społeczny zwiastował nadchodzące załamanie gospodarcze, a akcja pomocy represjonowanym za udział w proteście była katalizatorem formowania nowej, działającej jawnie, opozycji demokratycznej.

Czerwiec ‘76 to fala strajków i demonstracji ulicznych, jakie miały miejsce 25 czerwca 1976 r. Objęły one około 70–80 tys. osób w co najmniej 90 zakładach pracy na terenie 24 województw. Bezpośrednią przyczyną protestu była zapowiedziana 24 czerwca w Sejmie PRL przez premiera Piotra Jaroszewicza drastyczna podwyżka cen wielu artykułów żywnościowych (m.in. mięso i ryby – 69 proc., nabiał – 64 proc., ryż – 150 proc., cukier – 90 proc.). Do sprowokowania wybuchu społecznego niezadowolenia przyczyniły się też niesprawiedliwe rekompensaty (zarabiający poniżej 1300 zł mieli otrzymać 240 zł, zarabiający powyżej 6000 zł – 600 zł). Podwyżkę władze przedstawił jako „projekt”, choć powszechnie zdawano sobie sprawę, że decyzje zapadły, cenniki wydrukowano, a rzekome konsultacje społeczne są fikcją.

W Radomiu, Ursusie i Płocku doszło 25 czerwca 1976 r. do pochodów i demonstracji, zakończonych starciami z MO, a w Radomiu – dramatycznymi walkami ulicznymi. W Radomiu strajk rozpoczęli robotnicy Zakładów Metalowych im. gen. Waltera, którzy wyszli na ulicę, aby powiadomić o strajku inne zakłady i ruszyć pod gmach KW PZPR. Do protestu przyłączyły się załogi 25 najważniejszych zakładów miasta – ogółem około 17 tys. osób. W kulminacyjnym momencie na ulicach miasta demonstrowało około 20–25 tys. osób. Demonstranci nakłonili I sekretarza KW do przekazania do Warszawy żądania odwołania podwyżki. Po dwóch godzinach oczekiwania okazało się, że w budynku nie ma już przedstawicieli partii (zostali ewakuowani przez funkcjonariuszy MO i SB) i tłum zaczął niszczyć wyposażenie, a przed godz. 15.00 gmach podpalono. Funkcjonujący w MSW sztab operacji „Lato 76” skierował do miasta oddziały ZOMO z Warszawy, Łodzi, Kielc i Lublina oraz słuchaczy Wyższej Szkoły Oficerskiej MO w Szczytnie – wieczorem zwarte oddziały MO liczyły około 1550 funkcjonariuszy. Doszło do gwałtownych walk ulicznych. W ich początkowej fazie w tragicznym wypadku zginęli dwaj demonstranci – Jan Łabęcki i Tadeusz Ząbecki – zabici przez rozpędzoną przyczepę wypełnioną betonowymi płytami, którą spychali w kierunku zbliżających się zomowców. Oprócz gmachu KW PZPR atakowano budynek KW MO i Urzędu Wojewódzkiego. Doszło do dewastacji sklepów i kradzieży. Oddziały milicji opanowały sytuację w mieście dopiero późnym wieczorem.

W Zakładach Mechanicznych Ursus od rana strajkowało 90 proc. załogi. Robotnicy słyszeli ze strony dyrekcji tylko wezwania do powrotu do pracy. Wyszli na pobliskie tory kolejowe łączące Warszawę z Łodzią, Poznaniem i Katowicami, aby poinformować innych mieszkańców Polski o strajku. Ponad tysiąc osób siedzących na torowisku tworzyło żywą zaporę i zatrzymywało pociągi. Aby na trwałe zablokować tory, po południu demonstranci próbowali przeciąć szyny palnikiem acetylenowym, a gdy to się nie udało rozkręcili je i w powstałą wyrwę zepchnęli lokomotywę. Interwencja milicji nastąpiła około 21.30, po wieczornym przemówieniu telewizyjnym Jaroszewicza, w którym premier odwołał podwyżkę – tłum wówczas stopniał do kilkuset osób. Starcie trwało kilkanaście minut, po nim zaczęła się obława na demonstrantów.

W przypadku Płocka decydujące znaczenie miała sytuacja w mazowieckich Zakładach Rafineryjnych i Petrochemicznych. Strajk zaczął się rano na kilku wydziałach oraz wśród pracowników przedsiębiorstw pracujących na terenie zakładów. Po zakończeniu pierwszej zmiany, około 14.00, przy jednej z bram doszło do spontanicznego wiecu skupiającego kilkaset osób. Część jego uczestników ruszyła w kierunku gmachu KW PZPR. W miarę zbliżania się do centrum miasta wielkość pochodu rosła – około 17.00 tłum przed siedzibą partii liczył 2–3 tys. osób. Do zebranych przemówił I sekretarz KW Franciszek Tekliński. Część manifestantów ruszyła też w stronę innych zakładów, ale ich pracownicy nie przyłączyli się do protestu. Po ogłoszeniu komunikatu o odwołaniu podwyżki budynek KW obrzucono kamieniami, wybito kilka szyb, zaatakowano radiowóz straży pożarnej. Około 21.00 demonstrantów zaatakowały ściągnięte z Łodzi oddziały ZOMO.

Fala strajków z 25 czerwca 1976 r. była porównywalna ze strajkami z grudnia 1970 r. i stycznia-lutego 1971 r., a „przerwy w pracy” nie ograniczyły się do jednego regionu kraju i groziły szybkim rozszerzeniem. Władze, obawiając się powtórzenia scenariusza z grudnia 1970 r., jeszcze 25 czerwca wieczorem zdecydowały o wstrzymaniu podwyżki: decyzję ogłosił w wieczornym przemówieniu telewizyjnym premier Piotr Jaroszewicz, firmujący ją przed społeczeństwem.

Kierownictwo partyjno-państwowe wzięło odwet na protestujących, zwłaszcza w Radomiu i Ursusie. Zatrzymanych przewożono do komend MO i aresztów, gdzie przechodzili przez tzw. ścieżki zdrowia – szpalery milicjantów bijących ludzi pałkami. W wielu przypadkach ofiarami brutalnego pobicia były także przypadkowe osoby: jedną z nich był Jan Brożyna, prawdopodobnie śmiertelnie pobity przez patrol MO. Inną śmiertelną ofiarą czerwcowych represji był ks. Roman Kotlarz z podradomskiej parafii Pelagów, który 25 czerwca przez przypadek znalazł się wśród demonstrantów, a później w czasie mszy św. publicznie modlił się w intencji robotników. I właśnie dlatego – niezależnie od nacisków administracyjnych – był nachodzony i brutalnie bity przez funkcjonariuszy SB, co zapewne przesądziło o jego śmierci.

Do kolegiów ds. wykroczeń skierowano łącznie 353 wnioski o ukaranie zatrzymanych, w tym 214 w Radomiu, 131 w Warszawie i 8 w Płocku. Orzeczono 314 kar aresztu, w tym 250 po trzy i 50 po dwa miesiące aresztu. W Radomiu w trybie przyspieszonym postawiono przed sądem 51 osób. Na kary więzienia skazano 42 osoby, w tym 28 – na pięć miesięcy do roku, zaś wobec 14 orzeczono karę od dwóch do trzech miesięcy aresztu. W zwykłym trybie w Radomiu osądzono 188 osób. W lipcu i sierpniu 1976 r. odbyły się cztery procesy pokazowe, w których wobec oskarżonych zastosowano zasadę „odpowiedzialności zbiorowej”, a skład ławy oskarżonych „skompletowano” tak, aby nie ujawniać prawdziwego charakteru robotniczego protestu przeciw podwyżce cen, ale przedstawić go jako czyn kryminalistów i chuliganów. W procesach pokazowych 8 osób skazano na drakońskie kary od 8 do 10 lat więzienia, 11 – na kary po 5–6 lat, a pozostałych na kary od 2 do 4 lat więzienia. W procesie ursuskim 7 osób skazano na kary od 3 do 5 lat więzienia. W Płocku sądzono 34 osoby, spośród których 18 skazano na kary od 2 do 5 lat, 15 – na kary w zawieszeniu, a 1 osobę uniewinniono. Łącznie za udział w proteście 25 czerwca 1976 r. osądzono 272 osoby. Wyroki i orzeczenia zapadające na zamówienie władz politycznych po stłumieniu czerwcowego protestu były w istocie kpiną ze sprawiedliwości i praworządności, nawet w świetle ówcześnie obowiązującego prawa.

Niepowodzenie operacji wprowadzenia podwyżki cen zachwiało autorytetem całej ekipy Edwarda Gierka, zaś w szczególności pozycją premiera Piotra Jaroszewicza, firmującego podwyżkę przed społeczeństwem. Gierek wydał 26 czerwca 1976 r., w czasie telekonferencji z I sekretarzami KW, dyspozycje zwołania wielotysięcznych wieców i uruchomienia kampanii propagandowej. Miała służyć zademonstrowaniu jedności i siły partii oraz poparcia dla jej przywódców, potępieniu demonstrantów z Radomia i Ursusa, napiętnowanych mianem „warchołów”, wreszcie spacyfikowaniu społecznego niezadowolenia. Rezultatem była ostatnia propagandowa kampania nienawiści, która odbywała się w prasie, radiu i telewizji oraz w formie wielotysięcznych wieców na głównych placach i stadionach miast i miasteczek, nierzadko w surrealistycznej i ponurej atmosferze. Jej szczególnie wyrafinowaną kulminacją był seans nienawiści na stadionie klubu sportowego „Radomiak” w Radomiu – mieście, które w zamyśle inicjatorów kampanii miało zostać okryte hańbą. Na tej propagandowej fali ekipa Gierka zamierzała przeforsować choćby ograniczoną podwyżkę cen, do czego jednak ostatecznie nie doszło wskutek stanowczego sprzeciwu Moskwy (w czasie konferencji przywódców europejskich partii komunistycznych w Berlinie w dniach 29–30 czerwca 1976 r.), już wcześniej wstrzemięźliwej wobec podwyżkowych pomysłów ekipy Gierka, obawiającej się o spokój społeczny w Polsce.

Nieudana próba wprowadzenia podwyżki cen była pierwszym symptomem kryzysu ekonomicznego, narastającego w drugiej połowie lat 70. Osobnym wątkiem jest rozpoczęta spontanicznie w lipcu 1976 r. akcja pomocy represjonowanym za udział w czerwcowym proteście, udzielanej przez działających wspólnie wielu ludzi z różnych – nawet bardzo odległych – środowisk ideowych, która zaowocowała powstaniem we wrześniu 1976 r. pierwszej jawnej organizacji opozycyjnej – Komitetu Obrony Robotników i rozwojem demokratycznej opozycji.


© Instytut Pamięci Narodowej
czerwiec 2016
źródło publikacji: www.Czerwiec76.ipn.gov.pl






„Czerwony Radom pamiętam siny”.
43 lata temu Polacy wystąpili przeciw komunistom


Mimo, iż do dziś rozpowszechnia się wersję, że „ludowa” władza musiała stłumić wystąpienie mętów i pijaków, było to kolejne wystąpienie Polaków przeciw narzuconej przez Sowietów komunistycznej władzy. Protesty czerwca 1976 r. zostały wywołane drastyczną podwyżką cen na podstawowe artykuły spożywcze, w partyjnym języku nazywaną „operacją cenową”.

Idąc od dworca PKP do dawnej siedziby KW PZPR główną ulicą Radomia - 25 czerwca, nie czuć w ogóle rocznicowego nastroju. Czy nikt w tym miejscu nie pamięta już o walce z komuną? Bo to przecież tu, 43 lata temu, zebrali się protestujący, by w końcu spalić budynek komunistycznej partii. Dziś ma tu siedzibę Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych.

Zaraz naprzeciwko dworca, na skwerku, stoi orzeł z rozpostartymi skrzydłami. To pomnik Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, na którego postawienie swego czasu nie chciały się zgodzić czerwone władze Radomia. Właśnie do tradycji działającego tu i posiadającego duże wpływy WiN-u nawiązywali dwadzieścia lat później robotnicy radomskich zakładów.

Chleb posmarowany wolnością


Komuniści przygotowywali podwyżkę przez 1,5 roku. Czerwona władza rozważała 10 wariantów, ale wybrała najgorszy z możliwych - najmniej zarabiający mieli dostać najmniejsze rekompensaty.
Wszystkie „polskie miesiące” - Czerwiec 1956 w Poznaniu, Grudzień 1970 w Gdańsku, Czerwiec 1976 w Radomiu, strajki lata 1980 roku, łączyły wspólne elementy w wymiarze ekonomicznym, społecznym i politycznym – mówi prof. Jerzy Eisler.
To nie były różne kryzysy, to był ten sam kryzys, który uzewnętrzniał się co jakiś czas. Nie chodziło tylko o kiełbasę, każdy polski bunt miał charakter niepodległościowy. Chleb lubi być posmarowany wolnością.

„Pamięć odbitą na ścieżkach zdrowia”

Czerwony Radom pamiętam siny
jak zbite pałką ludzkie plecy
szosę E-7, na dworcach gliny
jakieś pieniądze, jakieś adresy
- śpiewał Jan Krzysztof Kelus w „Balladzie o szosie E-7”.
Za każdym razem scenariusz protestów był taki sam - zaczynało się rano w zakładzie pracy, czy to w Zakładach Cegielskiego w Poznaniu, czy w Stoczni Lenina w Gdańsku, czy w Zakładach Metalowych im. Gen. Waltera w Radomiu – mówi dalej prof. Eisler.
Za każdym razem tłum podążał w kierunku KW PZPR, bo ludzie wiedzieli, że to była prawdziwa władza. Nigdy do protestujących nie wychodził I sekretarz, ale jego zastępca. Wszędzie do budynku wchodzili prowokatorzy i rozpoczynało się plądrowanie. Wszędzie spokojny tłum był atakowany przez „siły porządkowe”.
Strach w ludzkich oczach, upokorzenie
w spotniałych palcach świstki wyroków 
pamięć odbitą na ścieżkach zdrowia
listy z więzienia, lekarz, adwokat
- śpiewał dalej J.K. Kelus.
W Radomiu przeciwko demonstrantom skierowano 1543 milicjantów i zomowców oraz kilkuset tajniaków. Według danych MSW w czasie kilkugodzinnych zajść ulicznych zginęły dwie osoby, rannych zostało co najmniej 121 cywilów (liczba znacznie zaniżona). Według środowisk opozycyjnych zatrzymano ponad 2 tys. osób, większość została brutalnie pobita. W trybie natychmiastowym zwolniono z pracy 939 osób.

„Szosą E-7, dziwny autostop”

Naprawdę trzeba było coś zrobić
naprawdę gliny były na dworcach
i stąd to całe nasze jeżdżenie
szosą E-7, dziwny autostop
Konrad Bieliński, działacz KOR:
Szosą E-7 jeździliśmy do Radomia z Warszawy. Do poszkodowanych dotarliśmy dopiero po 1,5 miesiąca. Zdobywanie adresów było bardzo trudne, tak jak pierwsze kontakty z rodzinami.
Czerwiec nas zastał z dala od miasta
jesienią Konrad już na nas czekał
pierwsze pieniądze właśnie zebrano
pojechaliśmy, ktoś musiał jechać
Wiesław Długosz, skazany na 9 lat więzienia:
– Dlaczego kontakty były trudne? Tropami opozycjonistów szli esbecy.
Konrad Bieliński:
Esbecy przychodzili przed nami i mówili, że pojawią się tacy z KOR-u, a jak zadzwonicie, to syn, czy mąż wyjdzie wcześniej.
Nadziei miałem bardzo niewiele
że na coś przyda się to jeżdżenie
mówiąc po prostu raczej myślałem
że to się znowu skończy więzieniem

Sędzia Dobrowolska

Szum zagłuszaczki, to o Radomiu
jak o procesach mówią już brzeskich
znowu jesteśmy z dala od miasta
co też tam słychać u Romaszewskich?
Był jeden akt oskarżenia i ludzi skazywano na podstawie tego samego paragrafu, bez udowodnienia jednostkowej winy.
Sądy działały wtedy szybko. Sędzia Dobrowolska potrafiła w 15 minut skazać człowieka na dwa lata więzienia – zapamiętał Mirosław Chojecki, który też jeździł do Radomia z pomocą i uczestniczył w rozprawach przeciwko robotnikom.
Sędziowie trochę się zreflektowali, gdy zaczęła przyjeżdżać Halina Mikołajska i mecenas Siła-Nowicki.

Sędzia Elżbieta Dobrowolska sądziła w Radomiu jeszcze przez wiele lat.
Dostajemy renty po 600-700 zł., bieda w Radomiu aż piszczy, nie ma pracy – mówił mi jeden z poszkodowanych.
Czerwiec złamał nam życiorysy, a potem zostaliśmy bez jakiejkolwiek pomocy. Wyroki zrewidowano nam dopiero kilka lat temu.

Gdyby nie Ursus i Radom

Na różnych szosach jadąc nocami
wiem że się Radom przypomni jeszcze
gdy wycieraczki będą zmazywać 
półkola w kroplach rzadkiego deszczu
W Radomiu stanęły wszystkie ważniejsze zakłady, ok. 20 tys. osób. 1 lipca 1976 r. Stefan Kisielewski napisał, że to był pierwszy żałobny dzwon dla ekipy Gierka.

Protestowano nie tylko w Radomiu, Ursusie i Płocku. Strajki wybuchły w 97 zakładach w 24 województwach z udziałem ponad 71 tys. osób. To był wielki bunt społeczny o szerokim zasięgu. Bunt przeciwko komunie i do tego bunt udany. Jeszcze tego samego dnia władze „po konsultacjach społecznych” w całym kraju odwołały podwyżki cen.

Gdyby nie Ursus i Radom do dziś jedlibyśmy chleb z marmoladą - takie powiedzonko zapamiętano w Radomiu.
To już naprawdę 5 lat minęło
znowu jesteśmy z dala od miasta
I tylko nie wiem czy będę umiał
znowu pojechać szosą E-ileś
gdy przyjdzie pora i co odpowiem 
gdy ktoś mnie spyta gdzie wtedy byłeś?
Potem przyszły strajki lipca i sierpnia 1980 r., Solidarność, okrągły stół i transformacja systemu. Bez Czerwca 1976 r. byłoby to niemożliwe.


© Tadeusz Płużański
29 czerwca 2019
źródło publikacji:
www.TySol.pl




Ilustracje © IPN

OSTATNIE UAKTUALNIENIE: 2019-06-28-22:50 CET

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2