Mają oni teraz do czynienia z dysonansem poznawczym. Dowiedzieli się, bowiem, że nikt nie dokonał tak potężnego zamachu na demokrację, wolność słowa i prawa obywatelskie jak dzisiejsi farbowani obrońcy demokracji namawiający ich każdego dnia do wychodzenia na ulice.
Jeżeli chodzi o oddziaływanie psychologiczne audytu najlepiej odwołać się do jakiegoś drastycznego przykładu historycznego ukazującego jak społeczeństwa reagują na niewygodną dla siebie prawdę.
Kiedy kończyła się druga wojna światowa, a alianci zbliżali się do Berlina wyzwalając kolejne okupowane państwa światu ukazywał się ogrom popełnionych przez Niemców zbrodni. Wiemy, że część hitlerowskich dygnitarzy z Hitlerem na czele popełniła samobójstwa. Inni mniej znani usuwali esesmańskie tatuaże i próbowali wtopić się w masy zwykłych jeńców wojennych. Jeszcze inni różnymi kanałami próbowali uciekać zagranicę wyposażeni w fałszywą tożsamość. Ci, którzy mieli mniej szczęścia i trafili w ręce wojsk alianckich przyjmowali jedyną możliwą linię obrony twierdząc, że wykonywali tylko rozkazy dowódców i przełożonych. A co ze społeczeństwem, ze zwykłymi niemieckimi obywatelami, którzy masowo w demokratycznych wyborach opowiedzieli się za rządami zbrodniarzy i ludobójców i z aplauzem przyjmowali kolejne podboje? Oni też zmuszeni zostali do zapoznania się ze swoistym audytem rządów ich ukochanych pupili. Amerykanie wyzwalając kolejne obozy zagłady pędzili okoliczną niemiecką ludność na miejsce zbrodni zmuszając ich do oglądania tysięcy zwłok pomordowanych niewinnych ludzi. Jak reagowali ci przymusowi gapie? Choć wielu z nich do niedawna skwapliwie korzystało z niewolniczej pracy tych ofiar to jednak wszyscy zgodnym chórem twierdzili, że o niczym nie wiedzieli i przez sześć lat mieli kłopoty ze wzrokiem i słuchem, a nawet z węchem, który nagle odzyskali zatykając i zasłaniając nosy przed fetorem rozkładających się ciał. Szybko okazało się, że tak naprawdę to od samego początku byli oni przeciwnikami hitlerowskich rządów. Nagle, niemal z dnia na dzień trudno było w powojennych Niemczech znaleźć kogoś, kto przyznałby się, że głosował w wyborach na Hitlera.
Jeszcze raz muszę podkreślić, że powyższe porównanie zastosowałem tylko, aby ukazać psychologiczny mechanizm, a nie zrównać Tuska, Schetynę i spółkę z Hitlerem i jego świtą. Mentalność ludzka od wieków się nie zmienia. Jedyną szansą dla nowej polskiej władzy jest konsekwentne ukazywanie zdrady, zaprzaństwa i złodziejstwa poprzedników. Ludzie muszą także na własne oczy zobaczyć jak przestępcy w białych kołnierzykach surowo, a jednocześnie sprawiedliwie osądzeni wędrują za kratki. Tylko w ten sposób można ograniczyć liczbę zwolenników KOD-u, Platformy, PSL-u i Nowoczesnej Ryszarda Petru. Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której na widok Schetyny, Kijowskiego, Petru, Kosiniaka-Kamysza, oraz loga „Gazety Wyborczej” i TVN-u, Polacy będą zatykać nosy wstydząc się przyznać, ze kiedykolwiek to szemrane śmierdzące towarzystwo popierali. Jeżeli prawda nie jest w stanie kogoś wyzwolić to niech go chociaż na tyle sparaliżuje wstydem, aby nigdy nie służył już szkodnikom i zdrajcom za polityczne mięso armatnie.
© Mirosław Kokoszkiewicz
23 maja 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
23 maja 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja
Pożyteczne debilstwo istniało zawsze, istnieje obecnie, i niestety będzie też istnieć w przyszłości. Na to nie ma rady, a arzekanie na pożytecznych idiotów jest jak narzekanie na to, że padał deszcz podczas naszych wakacji: niczego to nie zmieni i w niczym nie pomoże, więc po co narzekać?
OdpowiedzUsuń