Nie zrozumcie mnie Państwo źle. Nie mam nic przeciwko wspomaganiu grantami rzetelnych, wiarygodnych naukowych badań. Pani Środa reprezentuje jednak nurt „nauki”, który niewart jest wsparcia nawet złamaną złotówką. Etyk, który nie jest tak naprawdę etykiem, tylko heretykiem-rozbójnikiem (np. działalność w Ruchu Palikota, plus liczne nieśliczne wypowiedzi publiczne), którego głównym celem jest rozwalanie starego świata konserwatywnych wartości, to żaden naukowiec, tylko zaciekły/zapiekły lewacki ideolog. Przypomnijmy, że pani Środa jest członkinią Europejskiego Instytutu Równości Gender w Wilnie.
Nazwa Instytut Równości Gender brzmi równie logicznie i prawdziwie, co informacja pojawiająca się 1 kwietnia o małpach naukowcach. Pytanie do ministra Gowina, który niby to na Twitterze inteligentnie zganił „prof. Środę” za straszenie stanem wojennym, ale równocześnie był się pochwalił, że przyznał jej rzeczony grant. Pytam więc ministra, czy wspomaganie grantami naukowców (?), którzy wybitnie szkodzą własnemu państwu, a w dziedzinie wyrządzanej szkody ścigają się z Michnikiem, Palikotem czy innym Hartmanem, jest z punktu widzenia interesu nauki i państwa zasadne? Proszę, ministrze, darować sobie odpowiedź, pytanie to retoryczne.
Załóżmy jednak, że p. Środa rzeczywiście wierzy w bzdury, które wypisuje na Facebooku, iż w Polsce szykuje się stan wojenny, a listy proskrypcyjne są już gotowe (pewnie też wierzy, że nazwisko Środy na samym szczycie), kpiąc przy tym, że Kaczyński nigdy nie był internowany, a do internowania innych się pali. Jeśli więc Środa rzeczywiście wierzy w to, co publicznie rozpowszechnia, szykując się na wojnę, to przecież zamiast grantów, bardziej przydadzą się jej granaty. A te już nie w gestii Gowina, tylko Macierewicza, a do niego biedna Środa nie odważy się zwrócić, za duża to dla genderystki trauma i wie, że decyzja byłaby odmowna. Żarty żartami, ale sprawa jest dużo poważniejsza, niż to sugeruje treść felietonu. Oto minister Gowin się wygadał, że cała ta „wielka zmiana”, którą przyszykował rząd Prawa i Sprawiedliwości, nie ma dla ministra zbyt wielkiego znaczenia. Naukowe granty dla szkodników były, są i będą. Niezależnie od tego, czym się zajmują i jak bardzo szkodzą. Przyznam, że po informacji o grancie dla Środy długo nie mogłem ochłonąć, wspomaganie działań tak ewidentnego lewackiego mąciciela pieniędzmi przyznawanymi przez przedstawicieli patriotycznego rządu jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. A przy tym zauważyłem, że nikt się tym jakoś specjalnie nie przejął. Tymczasem naukowe granty dla Środy znaczą niemal to samo, co wysokie emerytury dla byłych ubeków i esbeków. W jednym i drugim przypadku inkryminowani powinni zobaczyć jedną ogromną figę z makiem, z pasternakiem.
Ale zostawmy to. Ciekawi mnie jeszcze jedno. Jak na hojność ministra zareagowała premier Szydło? Czy jako szefowa rządu popiera działania ministra, przelewającego państwową kasę na konto ludzi, których jedyną misją i pasją ostatnich ośmiu lat było szkodzenie Prawu i Sprawiedliwości i poniżanie Jarosława Kaczyńskiego? Czy w tej sytuacji może dziwić, że wciąż kopiemy się z koniem? Wspomagając ludzi, którzy w sposób jawny stali się wrogami polskiej i chrześcijańskiej cywilizacji, tę właśnie osłabiamy. Gdyby to zależało od Środy, utopiłaby nas (to metafora) w łyżce wody. Ilekroć otworzy usta, wiem, co powie i kogo postara się znieważyć czy upokorzyć. Dziwnym trafem zawsze jest to ktoś z chrześcijańskiej prawicy i obozu patriotycznego.
Demokryt pisał, że wielką szkodę przynoszą głupcom ci, co ich chwalą. A ci, co im płacą?
© Andrzej Leja
1 kwietnia 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
1 kwietnia 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © brak informacji / zaprezentowana przez Google Images na hasło „gender debilizm”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz