Z tego zapewne powodu, w telewizorze, pokazali polskiego żołnierza, który walczył z komuną o niepodległą Polską po 1944 roku. I zapytali go o to święto. Na co ów odpowiedział, że lekarze dają mu rok życia, po co mi to, lub po co mi to teraz? Dziennikarka szybko wmówiła dziadkowi, że chodzi mu o to, że to święto wprowadzono za późno, ale wcale nie jestem pewien, czy temu polskiemu żołnierzowi o to właśnie chodziło. Albo, czy tylko o to chodziło.
Nawet nazwa, żołnierze wyklęci, jest taka sobie. Może dobrze brzmi dla młodych ludzi, którzy lubią słowa łatwo wpadające w ucho, np. Doda, Nergal, Margaret. Ale jak kiedyś we Wrocławiu zrobili wystawę poświęconą żołnierzom polskim walczącym po rozwiązaniu Armii Krajowej o niepodległą Polskę, to ci żołnierze oburzali się na określenie żołnierze wyklęci. Mówili, że byli żołnierzami Wojska Polskiego, albo jakoś podobnie, już dokładnie nie pamiętam, bo było to dobrych parę lat temu. I może lepiej ich nazywać żołnierzami Wojska Polskiego niż żołnierzami wyklętymi? A może najzwyczajniej ich zapytać o zdanie, w końcu podobno jest wolność, demokracja i w ogóle wszystko co najlepsze.
Ale wróćmy do tematu, komu potrzebne jest to święto? Dziadkom nie za bardzo, jak się okazuje, ja tam parę książek w życiu przeczytałem i też tego święta nie potrzebuję, komu więc? Może dzieciom w szkole, żeby zamiast pierwszej lekcji był apel? Ale szkoły opanowane są przez potomków osobników, z którymi żołnierze wyklęci walczyli, więc szkolnych uroczystości nie należy się spodziewać. Zresztą, to może nawet i lepiej, bo biorąc pod uwagę poziom umysłowy nauczycieli i ich ideologicznych ojców, to pewnie uroczystości szkolne ograniczyłyby się do uczczenia ubeka ubitego „strzałami zza węgła”.
Niestety, wydaje się, że najbardziej na hucznych obchodach święta żołnierzy wyklętych zależy tym, który obmyślili sobie, że na żołnierzach wyklętych można zarobić, bo to muzeum, bo to wystawa, bo to imprezy, bo to, bo tamto. Zdaje się, że żołnierze wyklęci nie pobierali żołdu, więc może ci wszyscy, którzy kręcą się wokół tego święta, też by pieniędzy nie brali? Ale to tak, jakby złodziejowi mówić, że co prawda włamałeś się do cudzego domu, ale nic nie zabieraj. Jeżeli oni, ci wszyscy, którzy teraz gęby wycierają sobie żołnierzami wyklętymi, biorą, w jakiejkolwiek formie, za „kręcenie się” wokół tematu żołnierzy wyklętych pieniądze, które zabierane są podatnikom, to nie mają nic wspólnego z żołnierzami wyklętymi, ale mają coś wspólnego z Urzędem Bezpieczeństwa, bo też są ciężarem dla społeczeństwa.
Oczywiście, nie tak wielkim ciężarem, ale jednak. Jednych i drugich musi utrzymywać społeczeństwo, zmuszone do tego przemocą lub groźbą użycia przemocy. (Niech no ktoś nie wypełni PIT-a a zaraz mu Urząd Skarbowy kary dosoli!) A państwo zabrane ludziom pieniądze wydaje m. in. na utrzymanie różnych osób, raz są to ubecy, a raz pracownicy IPN, jakiegoś muzeum, czy „organizatorzy”. Komunizm ewoluował, raz był bardzo krwawy, jak np. za Stalina, innym razem trochę śmieszny, jak np. za Gierka, ale zasada pozostała ta sama, mówiąc najbardziej ogóle, jedni (okupujący) żyją kosztem drugich (okupowanych). Tak jest i teraz.
Wolałbym aby pieniądze przeznaczone na uroczystości, muzea, wystawy, biegi itd. trafiły do tych dziadków i babek, którzy walczyli z bronią w ręku o niepodległą Polskę, żeby chociaż ostatnie swoje lata spędzili żyjąc na godnym poziomie. (Oczywiście wolałbym, aby zabrać pieniądze ubekom i dać żołnierzom wyklętym, ale nie można zabrać pieniędzy ubekom, bo niezależnie od opowiadanych bajek, jak to Solidarność wygrała z komuną przy okrągłym stole, to ubecy wygrali, więc nie można.) Ale tego się nie doczekam. Doczekałem się 200 zł na głowę dla resortowych dzieci pracujących w służbach podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, a doczekam się muzeów, biegów i przebierańców, szkoda, że nie występów cyrkowych.
Jak w takim razie uczcić żołnierzy, którzy walczyli z bronią w ręku o nieodległą Polskę po rozwiązaniu AK? Zwyczajnie, obalić komunę i odzyskać niepodległość. Ale komunę obalić nie tak łatwo. A w ogóle, po co, jak się jest przy korycie walczyć o coś innego, niż o największe dochody? Bo to zawsze ryzyko, że jak się będzie komuny na poważnie czepiało, to komuna jednego z drugim niedzielnego patriotę obali i co taki jeden z drugim będzie robił, puszki po rowach, tak jak ja, zbierał? Po co to komu, skoro można ryj zanurzyć w forsie zabranej podatnikom? Z odzyskaniem niepodległości też nie jest im po drodze. Unia Europejska przecież tyle pieniążków podobno nam daje, z których przecież zawsze, ten co przy korycie, może coś dla siebie uszczknąć. I jak to tak, wbrew stanowisku partii?
Wiem, wiem, dla młodych ludzi, ktoś powie. Ale nie wiem, czy młodzi ludzie potrzebują kolejnego święta, koszulek z napisem wilk, biegów itd., czy też państwa, które będzie ich państwem i z którego nawet nie pomyślą, aby się wynieść, bo nigdzie poza Polską tak im dobrze nie będzie? Co wy na to, hę?
© Michał Pluta
29 luty 2016
źródło publikacji:
www.michalpluta.bloog.pl
29 luty 2016
źródło publikacji:
www.michalpluta.bloog.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA wpłacając darowiznę na konto:
72 1090 2415 0000 0001 0705 7781
Ilustracja © brak informacji / odyssynlaertesa.files.wordpress.com/2013/04/patriotyzm-mc582ody.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz