Szanowni Państwo!
Przed wojną, w koszmarnych czasach sanacji, Julian Tuwim napisał serię wierszyków o wiośnie, a konkretnie – jak widzą wiosnę przedstawiciele różnych środowisk.
Na przykład „poeta proletariacki” widział wiosnę tak:
I znowu wiosnę widzą me klasowo nastawione oczy.
Precz z rządem! Wiwat KPP i półgodzinny dzień roboczy!
Mimo upływu czasu ta wizja wiosny wcale się nie przedawniła i żeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać, co w tygodniku „Polityka” piszą o partii Razem i panu Adrianie Zandbergu, który urasta tam do rozmiarów podobnych do Kim Dzong Una, Umiłowanego Przywódcy Korei Północnej. Zupełnie inaczej wygląda wiosna rządu: „Radosna twórczość kipi wszędzie, wbrew opozycji niecnym krzykom. Niedługo wydać trzeba będzie letnie mundury urzędnikom.” I kiedy włączymy telewizor, by wysłuchać „Wiadomości” już w nowym wydaniu, to od razu widzimy, że Tuwima musiały wspierać jakieś proroctwa.
W politycznej wojnie, jaka toczy się w naszym nieszczęśliwym kraju, padają różne oskarżenia, zarówno pod adresem osób uczestniczących w manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, jak i pod adresem rządu. Ostatnio natrafiłem na zarzut, że zarówno pani premier Beata Szydło, jak i pan prezydent Andrzej Duda nie są politykami samodzielnymi, ponieważ ostatnie słowo, zwłaszcza w sprawach ważnych, należy do Jarosława Kaczyńskiego. Bardzo możliwe, że tak jest rzeczywiście, ale to u nas przecież nic nowego, przynajmniej od 1944 roku, kiedy to taki na przykład premier Edward Osóbka-Morawski w prawdziwej hierarchii władzy pozostawał na miejscu bardzo dalekim. Jak wspomina Stanisław Mikołajczyk w swojej książce „Gwałt na Polsce”, pierwsze miejsce w politycznej hierarchii w Polsce zajmował generał NKWD Iwan Sierow, na drugim miejscu plasował się szef NKWD w sowieckiej ambasadzie, na miejscu trzecim – ambasador Lebiediew, a na czwartym – Jakub Berman, zajmujący w oficjalnej hierarchii władzy skromne stanowisko wiceministra. Później sowiecka kontrola nie była już tak ostentacyjna, ale próżnię po niej wypełniły tajne służby, które w roku 1981 przejęły pełnię władzy, spychając partię na boczny tor. W rezultacie punkt ciężkości władzy przesunął się w stronę bezpieczniaków i tam pozostał właściwie aż do dnia dzisiejszego.
Polityczna wojna, jakiej jesteśmy świadkami i uczestnikami, toczy się o to, by okupującym Polskę największym ubeckim dynastiom tę władzę odebrać, a jeśli nawet nie odebrać – bo Nasz Najważniejszy Sojusznik zza oceanu, pod którego kuratelę nasz nieszczęśliwy kraj przechodzi tym razem już na dobre, chyba nie zdecydował się na powierzenie inwestytury jednej partii i raczej dba o równowagę między PiS-em a bezpieczniakami. To i tak jest pewien postęp, bo za czasów Platformy Obywatelskiej kuratela RAZWIEDUPR-a nad konstytucyjnymi władzami była znacznie ściślejsza. Znakomitą ilustracją te kurateli było tworzenie rządu PO jesienią 2007 roku. Jak pamiętamy, Platforma miała „gabinet cieni” to znaczy grono polityków szykowanych i szykujących się do objęcia konkretnych resortów. I tak na przykład ministrem obrony miał zostać pan Zdrojewski, ministrem finansów – pan Chlebowski, ministrem sprawiedliwości – pani Pitera i tak dalej. Kiedy jednak przyszło do tworzenia rządu, to tylko pani Ewa Kopacz i pan Mirosław Drzewiecki objęli resorty, na które się szykowali, a pozostałe ministerstwa objęły zupełnie inne osoby. Ministrem obrony został lekarz psychiatra Bogdan Klich, a pan Zdrojewski został wycofany na ministra kultury, ministrem finansów został poddany brytyjski pan Rostowski, a pan Chlebowski musiał zadowolić się stanowiskiem prostego posła. Ministrem sprawiedliwości został pan Ćwiąkalski, więc pani Piterze na otarcie łez trzeba było wymyślić jakieś stanowisko na poczekaniu i ona sama chyba do samego do końca nie wiedziała, jak się ono nazywa.
Istotne było również to, że członkowie „gabinetu cieni” ustąpili bez słowa protestu. Najwyraźniej i oni i pan premier Tusk musieli skądś wiedzieć, że lepiej się nie sprzeciwiać. Wyobrażam sobie, że do premiera Tuska przyszedł ktoś starszy i mądrzejszy i powiedział: „słuchajcie no Tusk, macie tu papierek z listą waszego gabinetu i nic tu mi nie kombinujcie, bo będziemy musieli wam przypomnieć, skąd wyrastają wam nogi”. Ciekawe, że żaden z uczonych politologów nie zwrócił wtedy uwagi na ten fenomen. A przecież był to dowód, że tym całym rządem Platformy Obywatelskiej kręci RAZWIEDUPR, który w dodatku Bóg wie, komu tak naprawdę służy. Jeśli zatem teraz na pierwszym miejscu w hierarchii władzy znajduje się prezes Jarosław Kaczyński, to w porównaniu z kadencją Platformy Obywatelskiej jest to postęp ogromny, bo przynajmniej jest to ktoś znany z imienia i nazwiska, podczas gdy poprzednio mogliśmy się tylko domyślać, kto naszym nieszczęśliwym krajem naprawdę rządzi.
Mówił Stanisław Michalkiewicz.
© Stanisław Michalkiewicz
27 stycznia 2016
Felieton emitowano w „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl ☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Felieton emitowano w „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl ☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Ilustracja i wideo © Radio Maryja / youtube
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz