Bez ich pomocy zawodowy kłamca Tusk nie mógłby przez lata z taką łatwością łgać w żywe oczy.
„3002 cegły kładzie w ciągu 45 minut trójka murarska Skórzyńskiego z Muranowa. A ty? Jak wykorzystujesz 45 minut lekcji w szkole? Walczcie z marnotrawstwem czasu i lekceważeniem nauki! Piętnujcie leniów i nierobów! Bijcie się o lepsze wyniki w nauce!” – głosiło hasło w Polsce Ludowej zachęcające do maksymalnego wykorzystywania czasu jaki upływa uczniom od dzwonka do dzwonka. Donald Tusk musiał wziąć sobie do serca tamto komunistyczne hasło, ale postanowił je nieco zmodyfikować. Trójki murarskie, do których równać mieli uczniowie w PRL-u zastąpił tak zwanymi zachodnimi wzorcami i 2 maja 2008 roku zapowiedział słynny program „Laptop dla każdego ucznia”, według którego każdy uczeń pierwszej klasy gimnazjum miał otrzymać na własność spersonalizowanego laptopa. Oto fragment tamtego orędzia:
„Oczywiście wiele polskich dzieci ma swoje komputery, godzinami buszuje po internecie, a rodzice wręcz zamartwiają się, że ich pociechy spędzają zbyt wiele czasu przed ekranem. Ale równie wiele polskich dzieci dostępu do komputera nie ma, a w dzisiejszym świecie jest to najprostsza droga do wykluczenia. Tu może pomóc państwo. Na świecie odbyła się już informatyczna rewolucja. Przyszedł czas, abyśmy my urządzili informatyczną rewolucję w naszych szkołach. Chciałbym Państwu ogłosić, że powołuję zespół, który opracuje program pod wszystko mówiącym hasłem: "Dostęp do komputera dla każdego ucznia". Tak jak każdy polski uczeń ma prawo do ciepłego posiłku, tak powinien mieć też dostęp do komputera, oprogramowania edukacyjnego i internetu. To zrewolucjonizuje polską edukację i wyrówna szanse między dziećmi z rodzin biednych i bogatych”.„Gazeta Wyborcza” natychmiast przeprowadziła wywiad z odpowiedzialnym za program Tomaszem Arabskim dając wielkimi tłustymi literami tytuł: „Rząd obiecuje podarować gimnazjalistom laptopy”. Ile tych laptopów zakupiono i rozdano uczniom? Zero. Ani jednego. Nikt, ani media, ani ZNP ze Sławomirem Broniarzem nawet nie próbowali rozliczyć Tuska z niespełnionej obietnicy, a mówiąc wprost z kłamstwa, w które uwierzyło wielu rodziców wraz z dziećmi. Finałem akcji był zakup 40 wypasionych laptopów dla rady ministrów zamiast kilkuset tysięcy dla gimnazjalistów. Jednym słowem szumne hasło Platformy „By żyło się lepiej” zamieniono na, obiecanki-cacanki, a ministrowi laptop.
Dlatego bezkrytycznie wspierany przez wiodące media Tusk trzy lata później mógł posunąć się do kolejnego bezczelnego kłamstwa zapowiadając program „Elektroniczny tornister”. Tym razem nie okłamano ponownie gimnazjalistów i ich rodziców, ale pierwszaków ze szkół podstawowych. To każdemu z nich obiecano podarować nowego netbooka bądź tableta oraz elektroniczne podręczniki, które miały zastąpić ciężkie tornistry. Oto, jakie wizje przed uczniami roztaczała wówczas „Gazeta Wyborcza”: „Projekt Ministerstwa Infrastruktury jest taki: we wrześniu każdy pierwszoklasista dostanie netbooka. Na własność. A każdy nowy rocznik - nowe urządzenia, nawet tablety. Netbooki miałyby starczyć dzieciom do III klasy. W roczniku jest ok. 350 tys. dzieci”. Ile tych netbooków i tabletów przekazano uczniom? Podobnie jak w przypadku laptopów dla gimnazjalistów, zero, czyli ani jednego.
I znowu nikt nie nękał Tuska, nie dociskał go do ściany i nie zadał cisnącego się na usta następującego pytania: Do jakich jeszcze kłamstw może posunąć się premier rządu nie ponosząc za to żadnych konsekwencji? Jaką nędzną kreaturą trzeba być żeby ofiarami własnych kłamstw uczynić dzieci i ich rodziców? Jak łatwo się domyślić te kłamstwa zupełnie nie przeszkadzały ZNP z przewodniczącym Broniarzem, który dzisiaj udaje wielką troskę o dziatwę szkolną. Nie przeszkadzały też tym mediom, które dzisiaj niczym sfora ruszyły z nagonką na reformę szkolnictwa wprowadzoną przez PiS. Dlatego czujący się już zupełnie bezkarnie Tusk, który wyposażył uczniów w niewidzialne laptopy, netbooki i tablety postanowił zadbać o tężyznę fizyczną uczniów w obawie, aby zbyt długo nie ślęczeli nad tym niewidzialnym elektronicznym sprzętem, w który jak przystało na ludzkie chłopisko ich wyposażył.
I tak kolejnym szumnie ogłoszonym programem, głównie dedykowanym sześciolatkom, których przymusowo nawet wbrew woli rodziców chciano zapędzić do szkół była słynna „Radosna Szkoła”, czyli zapowiedź budowy tysięcy nowoczesnych przyszkolnych placów zabaw gdzie dzieci miałyby okazję złapać trochę zdrówka - także te starsze oderwane od tych wszystkich wirtualnych podarunków premiera z nosem Pinokia. Chyba każdy Czytelnik już się domyśla jak to wszystko się skończyło. Dziennik.pl pisał: "Radosna Szkoła" nie zdała egzaminu – tak wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli, w którym sprawdzano poziom przygotowania szkół do przyjęcia sześciolatków”.
Po co ja to wszystko przypominam? Dlatego, że niewielu publicystów to robi. Minęły lata i wiele kłamstw Tuska i jego ferajny dawno uległo zapomnieniu. Musimy o nich pamiętać choćby tylko po, żeby już nigdy ci kłamcy złodzieje i łajdacy nie powrócili do władzy. Zapewniam, że w związku z początkiem nowego roku szkolnego politycy PO znowu będą pochylali się nad ciężką dolą uczniów pod rządami „kaczystowskiej junty”, więc będzie doskonała okazja, aby obłudnikom to wszystko przypomnieć. Warto też odnotować fakt, że dzisiaj dzięki programowi „500+” większość rodziców sama może wyposażyć swoje pociechy w to, co przez lata obiecywał im Tusk i jego kłamliwa złodziejska ferajna.
© Mirosław Kokoszkiewicz
5 września 2017
opublikowano w: „Polska Niepodległa”
www.polskaniepodlegla.pl
5 września 2017
opublikowano w: „Polska Niepodległa”
www.polskaniepodlegla.pl
Ilustracja © DeS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz