Minister Zbigniew Ziobro coraz bardziej wyrasta na najdynamiczniejszego i najskuteczniejszego ministra rządu Zjednoczonej Prawicy. Staje się tak pomimo faktu, że właśnie on dostał w rządzie najtrudniejszą działkę - wymiar sprawiedliwości w Polsce jest od dziesięcioleci najstraszniejszą stajnią Augiasza. Jaki poziom reprezentuje wielka część sędziów i prokuratorów najlepiej widać z przebiegu działań komisji śledczej do spraw Amber Gold, świetnie prowadzonych przez Małgorzatę Wassermann. Przypomnę choćby jedną z ostatnio przesłuchiwanych osób -żałosną prokurator Kijanko, która powinna być natychmiast wyrzucona z pracy w sądownictwie, pozbawiona jakiejkolwiek emerytury i pójść natychmiast do więzienia za swe świadome tak kosztowne dla tysięcy osób zaniedbania. Minister Ziobro już dotąd przesunął na podrzędne stanowiska aż 114 prokuratorów (ok. jednej szóstej całego stanu osobowego).
Dalsze ok. 200 osób miało na własny wniosek przejść w stan spoczynku „zanim jeszcze miotła Ziobry poszła w ruch”. (Dane wg. źródłowego tekstu Witolda Głowackiego: Zbigniew Ziobro dostał władze, jakiej jeszcze nigdy nie miał w ręku, „Polska the Times” 14 -16 lipca 2017 r.). Część z odsuniętych prokuratorów chce skarżyć na Ziobrę do Strasburga. Wreszcie zawędrowali do więzienia pierwsi nietykalni dotąd komornicy. Wreszcie podjęto stanowcze kroki dla zapobiegania lichwie. Wreszcie został zgłoszony dzięki ministrowi Ziobrze projekt karania 3 latami więzienia za „polskie obozy koncentracyjne”, choć dziwnie ugrzązł w Sejmie. Niedawno rozmawiałem z kimś zaprzyjaźnionym z Ministerstwa Sprawiedliwości. Na mój zarzut, że zbytnio opóźnia się rozliczanie afer (poza Amber Gold i warszawską reprywatyzacją) odpowiedział dość przekonywująco: „Najpierw musimy oczyścić sądownictwo ze złych prokuratorów i złych sędziów, bo w obecnej sytuacji świadomie opóźnialiby rozliczanie afer w które wielu z nich jest wplątanych”. Brzmi to logicznie.
Chore sądownictwo
W tej chwili rozpoczęła się najważniejsza batalia pod egidą ministra Ziobro- walka o naprawę sądów, łącznie z KRS-em i Sądem Najwyższym. Warto zacytować na ten temat komentarz naczelnego redaktora „Polski the Times” Pawła Siennickiego. Siennicki pisze w tekście: „PiS w najważniejszej kampanii swoich rządów. Bitwa o sądy” („Polska the Times” z 14 lipca 2017 r. ) „Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro kontynuują batalię o najpoważniejszą zmianę ustrojową w Polsce, jaka może zostać wprowadzona w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zmiany w sądownictwie (...) Uporządkujmy. PiS definiuje sytuację w sądownictwie tak: wymiar sprawiedliwości jest chory, pełen patologii, wymaga głębokiej sanacji, sędziowie to państwo w państwie, wielu z nich dokonuje nadużyć i służy ludziom dawnego systemu. A zarzut najpoważniejszy, jest skądinąd najrzadziej przywoływany - sędziowie są fundamentalnymi i największymi przeciwnikami wizji Polski, jaka ma PiS (...) Powiedzmy jasno - większość Polaków nie ma dobrego zdania o władzy sądowniczej. Wpływa na to przede wszystkim przewlekłość postępowań, a zły obraz sądów tylko utrwalają nagłaśniane przykłady prawniczego partactwa sędziów. Jak choćby w aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie, gdzie sędziowie bez mrugnięcia okiem ustanawiali kuratorów dla właścicieli nieruchomości, którzy mieli mieć po 120 lat i więcej. Udawanie, że nie jest potrzebna reforma sądownictwa jest zaklinaniem rzeczywistości.(Podkr.- JRN). Oceniam (...),że PIS wygra batalię o sądy,. Bo nikt nie będzie za nie umierał (...)”.
Moim zdaniem to minister Ziobro , a nie skostniały obrońca biurokracji (pomimo pięknych słów) i bankier M. Morawiecki, staje się realizatorem najważniejszych reform w kraju Tym ważniejsza w takim kontekście jest ocena red. W. Głowackiego z „Polska the Times”: „Jarosław Kaczyński, który znaczny fragment własnego wystąpienia na kongresie poświecił właśnie wsparciu ustaw Ziobry - najwyraźniej ufa ministrowi sprawiedliwości. Ufa na tyle, że tym razem oddał w jego ręce władzę o zakresie nieporównywalnym z tym, jakim dysponuje jakikolwiek inny polityk Zjednoczonej Prawicy”. Należy tylko życzyć maksymalnego powodzenia misji Z. Ziobry !
Bezczelność szefa Amber Gold
Marcin P., szef piramidy finansowej Amber Gold, która okradła Polaków na 800 mln złotych, pozwolił sobie na publiczne, pełne arogancji stwierdzenie w sądzie : „Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam”. Mamy aż nadto wiele przykładów takiej arogancji ze strony ludzi ,którzy nacięli Polaków na grube pieniądze, na czele z najpazerniejszą z pazernych prezydent Warszawy, która przez jakąś dziwną ironię losu jeszcze nie znalazła się w celi.. Skąd taka bezczelność u oszustów. ? Moim zdaniem głównym powodem są zbyt niskie wyroki. Pan Marcin P. śmieje się w kułak na myśl, jak to po wyroku (10 lat, a może tylko nieco więcej) wyjdzie na wolność i wraz z rodzinką będzie gdzieś w egzotycznym kraju odpoczywać do końca życia . I tu właśnie widzimy w pełni jak ułomny jest nasz wymiar sprawiedliwości, z taki niskimi wyrokami dla zwyrodniałych rabusiów polskiego mienia.
Podwyższyć wyroki na wzór amerykański
Dlaczego wreszcie nie wprowadzimy wyroków w amerykańskim stylu? Tam sumuje się przestępstwa i można dostać nawet wyrok na ponad 100 lat wiezienia. Przypomnę tu los sprawcy podobnego do Amber Gold oszustwa w Stanach Zjednoczonych, dokonanego przez żydowskiego bankiera Bernarda Madoffa. Stworzył on swoistą piramidę finansową, w oparciu o którą, oszukał wielką liczbę osób, wyłącznie Żydów, w tym noblistę Elie Wiesela, na piękną sumkę 65 miliardów dolarów Udało mu się to dzięki temu, że udając wielce pobożnego ,chodził bardzo często do synagogi, a poza tym z początku płacił ładne procenty. Skazano go na 150 lat więzienia. Przed ogłoszeniem wyroku Madoff okazywał skruchę. Mówił, że popełnił „straszliwy błąd” i przepraszał swe ofiary, z których wiele obecnych było na sali sądowej,. A jednak niedługo po przybyciu do więzienia Madoff głośno i ostentacyjnie, aby współosądzeni słyszeli, powiedział „Pieprzyć moje ofiary. Woziłem się z nimi przez 20 lat, a teraz odsiaduję 150 lat”. Tyle, że przy takim wyroku Madoff nie wyjdzie z więzienia do końca życia, a jeden z jego synów popełnił samobójstwo już w drugim roku po uwięzieniu ojca. W Polsce natomiast niskie wyroki prowadzą do takiej sytuacji, o jakiej pisano w związku z procesem B. Bagsika. Tuż przed wyrokiem zwierzał się on kolegom: „Jak dostanę ponad 16 lat więzienia ,wszystko powiem. Jak wyrok będzie poniżej 16 lat, nic nie powiem. Ostatecznie dostał 7 lat więzienia i wyszedł po 3 latach za „dobre sprawowanie”. A potem zdołał odpowiednio oporządzić zakład produkcji kożuchów i futer w Kurowie. Czy ten przykład nie przemawia szczególnie silnie za stanowczym podwyższeniem, kar na wzór amerykański?
Chętnie przejąłbym dla sądownictwa również inny wzór amerykański -zmuszanie więźniów do pracy na widoku publicznym z odpowiednimi „tabliczkami hańby” na piersiach. Są to np. tabliczki z napisami: „Zgwałciłem nieletnią!”, „Kradłem w supermarkecie!” Bardzo mi się marzy następująca sytuacja. Być może już niezadługo do budowy resztek autostrad , nie zakończonych przez tuskowiczów pośle się specjalne brygady więźniów skazanych za korupcje.. Byliby wśród nich różni dyrektorzy departamentów, ministrowie, a może i paru premierów. I pracowaliby na widoku publicznym, z odpowiednimi tabliczkami: „Zrujnowałem Stocznię Gdańską”! „:.Zlikwidowałem zakłady, które dawały utrzymanie dla 10 tysięcy ludzi!”
Amerykańska sprawiedliwość na tle polskiej łagodności sądów
„Gazeta Polska codziennie” z 17 lipca 2017 r. podaje o surowym wyroku na antytrumpowskiego zadymiarza. Był on jednym z 234 ubranych na czarno anarchistycznych zadymiarzy, których aresztowano w Waszyngtonie po ich pełnej wybryków „manifestacji” przeciw Trumpopwi w styczniu 2017 r. w Waszyngtonie. 31 -letni „manifestant” został skazany na 3 lata bezwzględnego więzienia. A dlaczego dotąd nie usłyszeliśmy ani jednego wyroku wobec polskich lewackich, a często esbeckich zadymiarzy z KOD-u i Obywateli Rzeczpospolitej. Dlaczego nadal hasają tak bezkarnie, a niektórzy przecież nawet posunęli się do rękoczynów, np. wobec działacza solidarnościowego Adama Borowskiego. Dlaczego PiS ciągle „szczeka, a nie gryzie”?
Niemiecki politolog o wielkim sukcesie wizyty D. Trumpa w Polsce
W „Rzeczpospolitej” z 7 lipca 2017u niezwykle ciekawy wywiad z politologiem Kai-Olaf Langiem z niemieckiej fundacji rządowej na temat ogromnego sukcesu wizyty D. Trumpa w Warszawie. Oto parę jakże wymownych fragmentów, począwszy od oceny przemówienia Trumpa do Polaków: „To była prawdziwa oda do Polski (podkr.-JRN), która jest nie tylko sojusznikiem, ale i wzorem oraz przykładem dla innych pod wieloma względami. Mówił o polskiej historii i polskich tragediach, przedstawił też Polaków jako niezłomnych patriotów. Mają silną wolę, której potrzebuje cały Zachód (...) Przyjęcie jakiego doświadczył (Trump) w Polsce umocni go w przekonaniu, że ma na świecie przyjaciół, a nie tylko samych wrogów. W końcu trudno sobie wyobrazić taka reakcję tłumów w Berlinie, jakiej doznał w Warszawie’. (Cyt. za wywiadem Piotra Jendraszczyka z K.O.Langiem „Prezydent zachwycony Polską, „Rzeczpospolita” 7ulipca 2017 r.)
Zastanawiałem się nad źródłem aż tak entuzjastycznej wypowiedzi Trumpa na temat heroizmu polskiej historii. Myślę, że wynika ona z osobowości Trumpa, który łączy w sobie typ wielkiego przedsiębiorcy z postawą starego kowboja-ryzykanta. I przypuszczalnie właśnie ta kowbojskość jego natury wpłynęła na jego zauroczenie nieugiętym heroizmem Polaków.
Kompromitacja lewackich wrogów D. Trumpa w Polsce r.)
W świetle wspaniałego wystąpienia Trumpa w Warszawie i jego równie wspaniałego przyjęcia przez warszawiaków tym bardziej kompromitują sie jego zajadli wrogowie spośród „polskiego” lewactwa i lemingów. Przypomnijmy, że znany z pieniactwa poseł PO Szczerba wkrótce po wybraniu Trumpa na prezydenta „wsławił się równie głupim jak ordynarnym stwierdzeniem, iż: „Miejsce Trumpa jest na śmietniku”. Inny głupawy leming Stefan Niesiołowski , aż nadto znany z ordynarnego chamstwa, nazwał Trumpa „chamem” (Wg. K. Osiejuk : Wezwani do tablicy, „Polska Niepodległa”) Niewielka grupka antypolskich głupców manifestowała w czasie wizyty Trumpa w Warszawie pod hasłem „Trump precz!” Wszystkich przebił w rozmiarach anty-Trumpowej nagonki osławiony pieniacz z „Gazety Wybiorczej” Piotr Stasiński. równocześnie atakując Trumpa i polskość. Stasiński pisał : ‘Na placu Krasińskich Trump zachował się jak cyniczny handlarz męczeńskimi relikwiami polskiego mesjanizmu, a lud pisowski kupił to z zachwytem zdradzającym odwieczny kompleks ofiary. Trump tasował rekwizyty z męczeńsko -obskuranckiej wersji naszej historii (podkr-JRN) przez 30 z 35 minut, które zajęło mu przemówienie. Polska zredukowana do Kopernika, Chopina i Jana Pawła II jest karykaturą, makatką z nacjonalistycznej cepelii”. (Cyt. za „Warszawską Gazetą” z 14 lipca 2017 r.) Już tylko za ten komentarz („plwociny” -jak pisano w ”Warszawskiej Gazecie”) Stasiński zasługuje na poczesne miejsce wśród współczesnych polskich targowiczan ! I po co takich wrogów polskiej historii wciąż toleruje się w naszym kraju?
Potępienie Sorosa na Węgrzech
Rząd Orbána nie patyczkuje się z osławionym żydowskim spekulantem George Sorosem, zajadłym wrogiem chrześcijaństwa i patriotyzmu. Kilka lat temu stanowczo uporano się z inwazją muzułmanów na Węgry, zorganizowaną przez Sorosa. Parę lat temu przeprowadzono rewizje we wszystkich stowarzyszeniach dofinansowywanych przez Sorosa. Zastępca przewodniczącego partii Fidesz Szilárd Németh zapowiedział na początku 2017 r., że węgierskie władze użyją wszystkich środków dla pozbycia się z Węgier wszystkich organizacji pozarządowych wspieranych przez Sorosa. (Już dawno postulowałem to samo w odniesieniu do Polski). Głośny węgierski polityk ostrzegł również, że działalność Sorosa, ukierunkowana m.in. na wspieranie fali nielegalnej muzułmańskiej imigracji z Bliskiego Wschodu „stanowi egzystencjalne zagrożenie dla całej Europy”.(Wg. Wiktor Młynarz: Izrael wspiera kampanię przeciw Sorosowi,”Gazeta Polska codziennie”, 13 lipca 2017 ). Od szeregu miesięcy władze węgierskie uderzają w budapeszteński uniwersytet szkolący kadry antychrześcijańskie i antynarodowe dla państw Europy Środkowej, tzw. Central European University. (Jego absolwentem był m.in. osławiony obecny rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar). Jak pisano niedawno w „Rzeczpospolitej”: „W czerwcu (2017 r.-JRN) premier Orbán nazwał w wywiadzie radiowym Sorosa spekulantem, który wielu ludzi doprowadził do biedy, Zdaniem Orbána utrzymuje on obecnie siatkę agentów, aby wymusić swoją politykę jak promocja migracji na Węgrzech i w Europie”. (Cyt. za : Piotr Jendraszczyk :Netanjahu i Orbán wspólnie przeciwko Sorosowi, ”Rzeczpospolita” z 14 lipca 2017 r.).Na początku lipca na Węgrzech wywieszono bardzo liczne billboardy, wymierzone w Sorosa i sfinansowane z pieniędzy publicznych. Bezskutecznie zaprotestował przeciw temu szef Federacji Żydowskich Społeczności na Węgrzech (Mazsihisz) Andras Heisler, twierdząc, ..ze kampania „sprzyja upowszechnianiu wizerunku Żyda jako wroga Węgrów, a billboardy przypominają ciemne okresy historii Żydów”. (Wg. Michał Kowalczyk :Rządowe billboardy przeciwko Sorosowi w całym kraju („Polska Niepodległa” z 12 lipca 2017 r.) Przywódcy Fideszu odrzucili protest przedstawiciela węgierskich Żydów, akcentując, że walka z międzynarodowym szkodnikiem Sorosem nie ma nic wspólnego z antyżydowskością.
Izraelskie ministerstwo spraw zagranicznych poparło węgierską kampanię przeciw Sorosowi
Już po pojawieniu się pierwszych plakatów przeciw Sorosowi ambasador Izraela w Budapeszcie Yossi Amarni zażądał od władz zaprzestania kampanii antysorosowskiej, twierdząc, że uderzające w Sorosa plakaty wzbudzają antysemityzm na Węgrzech. I wtedy nastąpiła rzecz szczególnie godna uwagi. Izraelskie ministerstwo spraw zagranicznych oficjalnie odcięło się od słów izraelskiego ambasadora w Budapeszcie. W oświadczeniu izraelskiego MSZ stwierdzono, że choć Izrael potępia wszelkie przejawy antysemityzmu, to w pełni popiera działania węgierskich władz krytykujących postawę Sorosa .Stwierdzono expressis verbis: „George Soros nieustannie podkopuje demokratycznie wybrane rządy Izraela poprzez finansowanie organizacji zniesławiających państwo żydowskie i próbujących odmówić mu prawa do samoobrony”. (Cyt. za : Wiktor Młynarz : Izrael wspiera kampanię przeciwko Sorosowi,[„Gazeta Polska codziennie”, 13 lipca 2017 r.) Według szefa online słynnego izraelskiego dziennika „Haaretz” „Premier (Izraela-JRN) Netanjahu ma podobne zdanie o George’u Sorosu jak Viktor Orban i stad jego reakcja na wydarzenia na Węgrzech”. (Por. P. Jendraszczyk :op.cit.).
A tymczasem w Polsce jest zupełnie inna postawa wobec Sorosa niż w Izraelu. Zaślepiony w swej bezkrytycznej miłości do wszystkiego, co żydowskie, prezydent A. Duda wyraźnie wyróżnia znanego ze swej postawy antykatolickiej (!) prezesa sorosowskiej Fundacji Batorego Aleksandra Smolara. Choć Smolar jest socjologiem i nie ma nic wspólnego z badaniami nad historią, Duda zaprosił go nie wiadomo czemu na spotkanie historyków z prezydentem. Na spotkaniu tym Smolar tylko bruździł, jako jedyny z obecnych na spotkaniu atakując politykę historyczną PiS. Wygląda na to, że prezydent Duda , wspierający szefa sorosowskiej fundacji jest bardziej prożydowski niż władze Izraela. Czy prezydent Duda ma na pewno dobrze poukładane w główce? A w ogóle to wciąż nasuwa się pytanie, dlaczego rząd PiS-u, w odróżnieniu od premiera Orbána nic nie robi dla ograniczenia w Polsce tak szkodliwych działań sorosowskich organizacji, na czele z Fundacją Batorego?
Czy Duda podpadł J. Kaczyńskiemu?
W „Fakcie” z 15-16 lipca 2017 pojawiła się dość nieoczekiwana popgłoska w tekście znanej publicystki Magdaleny Rubaj pt. „PiS straszy Dudę .Szydło na prezydenta!”. Autorka twierdzi, że w PiS grożą Dudzie wystawieniem w kolejnych wyborach prezydenckich premier Beaty Szydło. Autorka tekstu powołuje się na „ważnego polityka PiS”, który stwierdza : „Bez naszego poparcia wyborów nie wygra, a jeżeli wydaje mu sie, że tak pociągnie tłumy jak Emmanuel Macron we Francji, który zbudował zaplecze w rok, to się myli”. Dobrze, że pojawiają się takie komentarze. Może trochę zmuszą Dudę do poprawy stylu prezydentury, a przede wszystkim uniknięcia tak wielkiej ilości wpadek, jak w ostatnim półroczu .
Wałęsie pali się grunt pod nogami
W ostatnich dniach w TVP Info ukazał się znakomity program Anity Gargas obnażający ciemne karty z życia Wałęsy. Obok jednego z czołowych badaczy życiorysu „Bolka” Sławomira Cenckiewicza wystąpił jeden z oficerów SB - major Jerzy Frączkowski niegdyś prowadzący Wałęsę . Odsłonił on sprawy pokazujące niebywałą chciwość i pazerność Wałęsy jako agenta. Major Frączkowski mówił, że „Wałęsa dostał w 1972 za donosy mieszkanie od SB i ciągle łapczywie żądał nowych pieniędzy”. Komentujący program A. Gargas, naczelny „SuperExpressu” Sławomir Jarzębowski pisał, iż: „Sam Wałęsa tłumaczy, że mieszkanie dostał, bo był groźnym i niebezpiecznym dla komunizmu. Co za bzdura. Najgroźniejsi ludzie byli nagradzani mieszkaniami? Najgroźniejszych ludzi komuniści po prostu mordowali”. W programie mówiono, że już w czasie służby wojskowej Wałęsa nader gorliwie donosił na innych. Wskazywano na tropy dowodzące kierowania Wałęsą także przez KGB, sugerowano, że nigdy nie urwał się ze swych zależności od bezpieki. Obalało to mit o tym, jakoby zerwał z SB w 1976.
W tym kontekście warto przypomnieć, to o czym pisałem w pierwszym tomie moich pamiętników „Wichry życia”. Chodziło o mało znaną informację, opowiedzianą mi przez jednego ze wybitniejszych duchownych warszawskich, który chce zachować incognito. Okazało się, że to Wałęsa, wbrew innym zaleceniom Prymasa Tysiaclecia napisał list sugerujący Janowi Pawłowi II biskupa Glempa jako najlepszego kandydata na Prymasa Polski, bo tak mocno sprzyja „Solidarności”. Trudno się oprzeć przekonaniu, że nie wyróżniającego się twardością charakteru biskupa Glempa podsunęli Wałęsie esbecy z jego otoczenia. . A papież Jan Paweł II nie miał powodu, by w maju 1981 r. wątpić w wiarygodność zaleceń Wałęsy.
„Bolek” chamisko obraził nawet M. Olejnik
„Fakt” z 14 lipca pisze w tekście „Co pani pie...! o niespodziewanym przebiegu telewizyjnej rozmowy Monik Olejnik z Wałęsą: - „Brał pan pieniądze od SB? -chciała sprecyzować Olejnik, nie spodziewając się, że spowoduje to wściekłość rozmówcy.- Co pani pie...obruszył się Wałęsa”.
Kolejna „czarna owca” z rodziny Wałęsy
Czytaliśmy już sporo o różnych „czarnych owcach” z rodziny Wałęsy: o dwóch synalkach - pijakach, w tym jednym chorym na „pomroczność jasną”, o dość nieciekawej celebrytce Wiktorii. Wszystkie te osoby przebił jednak agresywny wnuczuś Wałęsy Dominik. Niebezpieczny wnuczek ma już na swym koncie rzucenie się z nożem na swoją dziewczynę Adelinę z rok temu. Teraz okazało się, że ten 20 -letni „damski bokser” w 2015 r. rzucił się na 21 -letnią kobietę i ją skopał. - „Szarpał mnie, kopał, to było straszne” - oskarża ofiara Dominika Wałęsy. Dziwna jest nadmierna tolerancja wobec wściekłego wnuczka Wałęsy. Jako recydywista w biciu kobiet powinien już dawno siedzieć, skazany przynajmniej na pięć lat. (Por. szerzej: Katarzyna Paluch i Katarzyna Dziadul: Wnuk Lecha Wałęsy stanął przed sądem, bo pobił kobietę. Dominik W. jest czarną owcą rodziny. Ma na sumieniu dwa nikczemne postępki, „Fakt” z 13 lipca 2017).
Czy Wałęsę wreszcie wyrzucą z „Solidarności”
„Fakt” z 11 lipca 2017 r. informuje, że obecny szef „Solidarności” Piotr Duda zagroził pozbawieniem Wałęsy honorowego członkostwa „S”. .Poinformował, że otrzymuje mnóstwo stanowisk organizacji zakładowych, postulujących jak najszybsze działanie na rzecz pozbawienia Wałęsy honorowego członkostwa „S”. Jeden z czołowych działaczy „S” Karol Guzikiewicz komentował natychmiast na temat Wałęsy: „To skandal, że chce protestować na Krakowskimi Przedmieściu ramię w ramie z KOD, ekipą związaną z SB i ich potomkami. (Por.AN,MC : „Chcą wyrzucić Wałęsę z Solidarności, „SuperExpress” 11 lipca 2017).
Odwołanie żydowskiego i proukraińskiego fanatyka D.Wildsteina z TVP
24 czerwca 2017 r. w cyklu „Studiom Wschód” pod redakcją Dawida Wildsteina ukazał się program w haniebny sposób dokonujący kryptoreklamy banderowskiej lwowskiej mordowni pod nazwą „Kryjowka”. Knajpa ta słynie z gloryfikacji ludobójców narodu polskiego z OUN- UPA. W programie tym zaprezentowano haniebne słowa utworu grupy „Ot Vinta” o „wybebeszaniu ludzkich flaków”. Program pod redakcją D. Wildsteina wywołał skierowany do prezesa TVP J. Kurskiego nader ostry protest bardzo licznych środowisk kresowych, domagający się usunięcia Wildsteina z funkcji kierownika redakcji publicystyki w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Wildsteinowi zarzucano również promowanie banderyzmu oraz sekowanie działaczy kresowych i eliminacja z TVP Info pamięci o Rzezi Wołyńskiej. (Por. : http://prawy.pl/53200-srodowiska-kresowe-domagaja-sie-dymisji-dawida-wildsteina-z-powodu-promowania-przez-niego-neobanderyzmu/.
Protest Kresowiaków poskutkował - Wildstein został usunięty z funkcji kierownika redakcji publicystyki w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Jego następcą na tym kierowniczym stanowisku został znany historyk i prezes Fundacji „Łączka” Tadeusz Płużański, dotychczasowy szef działu „Opinie” w „Super Expressie. Wreszcie bardzo dobra decyzja personalna w TVP !. Pytam jednak, kto doprowadził do awansu na tak znaczące stanowisko w TVP faceta znanego z proukraińskiego i żydowskiego fanatyzmu, który przynosi straszny dyshonor swemu ojcu, tak wybitnemu i obiektywnemu publicyście Bronisławowi Wildsteinowi. Kilka lat temu Dawid Wildstein „zasłynął” rzuceniem się w jakimś barze po pijanemu z butelką na znakomitego narodowego rysownika Jerzego Wasiukiewicza. Opisał to reżyser Jerzy Zalewski.
Przebieraniec ,pseudofachowiec prof. Zbigniew Lewicki
W „Polska the Times” z 79 lipca 2017 ukazał się wywiad z reklamowanym jako amerykanista prof. Zbigniewem Lewickim. Autor ten bardzo pozytywnie oceniał znaczenie wizyty prezydenta D. Trumpa w Polsce. I temu można tylko przyklasnąć. Szkoda jednak, że pan „ekspert” Lewicki nie przypomniał przy okazji o tym, jak jeszcze nie tak dawno, bo 29 grudnia 2015 brutalnie zaatakował postać Trumpa w „TVN 24” . Lewicki mówił tam m .in,.: „Trump byłby katastrofą. Każdy, byle nie Trump”. Co więcej jako rzekomy znawca USA Lewicki przepowiadał, że Trump nie ma żadnych szans na wybór na prezydenta USA. Panie Lewicki, jak pan tak radykalnie zmienił zdanie o Trumpie, to powinien pan przynajmniej przeprosić słuchaczy pana bajdurzeń w TVN 24 za swe nieszczęsne wcześniejsze głupawe wypowiedzi.. Potrzebna jest choć odrobina uczciwości i samokrytyki, nawet u tak szemranego „eksperta” z Bożej łaski.
Przypomnijmy tu, że filolog anglista Lewicki po 1989 r. został nagle zrobiony przez ministra Skubiszewskiego specjalistą od politycznych zagadnień amerykańskich i mianowany dyrektorem departamentu amerykańskiego w MSZ. Jako wytrwały lizus kontynuował dalej przez dziesięciolecia karierę w roli znawcy polityki amerykańskiej. Aż potknął się na Trumpie, do czego nie chce się przyznać. Pogratulować Uniwersytetowi Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie takiego eksperta „przebierańca”!
© Jerzy Robert Nowak
17 lipca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
17 lipca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz