Po ostatecznym samozaoraniu przez matoła Petrusia i strzeleniu sobie w łeb małokalibrową zachłannością przez głównego KODowniczego było oczywiste, że tak KOD, jak i kropka-coś-tam niby-partyjka z jej niby-liderkiem i jego dupami - to jest, przepraszam, mam na myśli jego panie Posły - wkrótce zdechną same z siebie. Towarzysze z WSI wyciągnęli już wcześniej właściwe wnioski z wciskania społeczeństwu wiejskich przygłupów (jak Wałęsa czy Komorowski) lub takich, których komunistycznego rodowodu nijak nie dało się ukryć (jak Kwaśniewski), więc mogło się początkowo wydawać, że stawiali na Schetynę - ale tylko dla osób niezbyt przyglądających się
polskiej tzw. "scenie" politycznej (gdyż nic takiego w rzeczywistości nie istnieje, a przedstawiciele RP to banda złodziei, zdrajców, szubrawców i małych kmiotków z wielkim apetytem - niezależnie od partii - z nielicznymi tylko wyjątkami od tej reguły, jak np. pan Kaczyński czy pani Wasserman). Tak więc pomimo, że Schet w większości trzymał język za zębami i niczym szczególnym (jak dotąd) nie wygłupił się, to jednak towarzysze z WSI wiedzieli równie dobrze jak my, że jego potencjalna kandydatura jako szefa bezapelacyjnie Najbardziej Skorumpowanej Partii w Historii Polski jest po prostu niemożliwa do wygrania. Poniekąd nawet sympatyczny Schet po prostu nie ma szans w jakichkolwiek wyborach, gdyż jego kontrkandydatom wystarczy tylko przypomnieć sam początek ogromnej listy afer powiązanych z jego Partią Oszustów (całości listy zresztą chyba nikt nie ma i nie zna, gdyż jest to lista, do której niemal codziennie dopisywane są kolejne mniejsze i większe afery i aferki jakie nadal wychodzą na jaw) i byłoby po Schecie już w samych przedbiegach wyborów.
Dlatego też na początku ubiegłego roku usilnie próbowali promować swego nowego "czarnego konia", czyli Petrusia WSIoka. Niestety, już po pierwszych miesiącach widać było, że Petru to kolejny przygłup wiejski ze stadniny wielu WSIowych matołów, który co prawda po krzesłach nie łazi, ale jednak do myślenia używa prawdopodobnie jedynie swej mniejszej główki w rozporku - albo po prostu brzydzi się myśleniem w ogóle... Towarzysze z WSI oczywiście nie chcą nikogo za bardzo myślącego (stąd ta cała plejada matolstwa na stanowisku Prezydętuf RP), jednak ich kandydatem nie może być też kompletny matoł, z którego śmieją się już nawet największe przygłupy wioskowe z najbardziej zapadłych zadupii polskich. Tak więc najpóźniej latem ubiegłego roku było już pewne, że to nie Petruś będzie reprezentował zomopozycję towarzyszy z WSI w następnych wyborach.
A skoro ani nie Schetynio, ani Petruś - no więc kto?
Oczywiście pomijam tu idiotyczne pomysły typu KODowniczego Kijowskiego (jakie gdzieś czytałem jeszcze przed wyjściem na jaw legalnych przekrętów tego naczelnego KODowszczyka, który za pracę społeczną w KOD przecież nie wziął ani grosza), gdyż od początku wiadome było, że Pan Alimenciarz nigdy nie był żadnym "czarnym koniem" towarzyszy z WSI i - co najwyżej - był ich wołem roboczym, którego zadaniem było zwoływać lud przeciw obrzydłym pisiorom w potrzebnych chwilach i to wszystko. Tak więc powracamy do pytania: kto więc?
Jeszcze niedawno błędnie uważałem, że będzie nim stary Adaś Szechter, który co prawda mocno już wyliniał i teraz jeszcze bardziej jąka się po tych wszystkich kłopotach, jakich przebrzydłe pisiory od roku sprawiają jemu i jego niemiecko-żydowskiej gadzinówce, jednak przy braku jakichkolwiek innych nie skompromitowanych i (jeszcze) nie ośmieszonych do cna osobników z oficjalnej zomopozycji Adaś Szechter - po drobnym facelift i z makijażem - mógłby jeszcze ujść za prawdziwą ostoję "demokratów" ze wszystkich grup, partii i stronnictw WSI i z nimi powiązanych pachołków (a więc co najmniej 10-15% społeczeństwa, gdyż - przypomnę młodszym - do PZPR należało ok. 4 milionów ludzi, co wraz z dziećmi i małżonkami musiało stanowić ok. 10-milionową armię wielbicieli komunistycznej okupacji Polski i z tych właśnie ludzi i ich rodzin składała się, składa i będzie składać się jeszcze przez co najmniej następne pokolenie cała tzw. "baza wyborcza" wszystkich partii i ruchów zakładanych od 1989 aż do dzisiaj przez towarzyszy z WSI, czyli obecna tzw. "opozycja" - którą, dla uściślenia ich pochodzenia i odróżnienia od rzeczywistej opozycji w postaci np. pana Kukiza - osobiście nazywam moim zdaniem dużo trafniejszym określeniem "zomopozycja", co jest oczywiście skrzyżowaniem słów "ZOMO" i "opozycja"; a co znaczy skrót ZOMO młodszym proponuję poszukać w sieci, gdyż nie ma to nic wspólnego z tak popularnymi dziś "zombie", choć pogrobowcy ZOMO to w pewnym sensie są jak najbardziej rzeczywiste zombiaki).
Nie przewidziałem jednak, że "czarnym koniem" okaże się Rzepliński, chociaż - patrząc wstecz na lawinowo narastającą ilość wywiadów i cytatów tego faceta, jakie zamieszczały wszystkie WSIowe media mniej więcej od lata ubiegłego roku, można było jednak zwęszyć pismo nosem, wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i domyśleć się, że to ON będzie popychany na nowego namiestnika kraju priwislanskiego. Jestem przekonany, że Rzepliński został wybrany na nowego przywódcę zomopozycji właśnie wtedy, latem ubiegłego roku, a non-stop podgrzewana sprawa Trybunału Konstytucyjnego - czego wówczas nie mogłem zrozumieć i dziwiłem się dlaczego oni aż tyle gardłują się o z góry przegraną sprawę, skoro było oczywiste, że obojętnie co PiS zrobi lub nie zrobi, to i tak wraz z końcem kadencji Rzeplińskiego w grudniu 2016 będzie po prostu "po sprawie" - teraz jednak cel podgrzewania sprawy TK przez WSIowe media jest już wyraźny: chodziło o wykreowanie nowego "bohatera" dla mas zomopozycji w postaci "nieugiętego" Rzepy!
Tak więc Rzepliński nie jest żadnym "czarnym koniem" WSIoków, który niby-nagle wypadł sroce spod ogona pod postacią propozycji pani Starej Jadzi z Wielkim Ego.
Jego przygotowywano do kandydowania na prezydenta z ramienia WSIowej zomopozycji już od dłuższego czasu i jestem przekonany, że właściwa medialna propaganda kreująca Rzeplińskiego na najlepszego kandydata zomopozycji jest przed nami - ale to za jakiś rok...
A z jakiej partii ten facet będzie startował? To jest akurat zupełnie obojętne, bo towarzysze z WSI potrafią stworzyć "oddolny ruch" czy nową partię w miarę potrzeb wręcz na poczekaniu, jak to już wielokrotnie obserwowaliśmy, tak więc nazwa partii, z ramienia której Rzepliński będzie kandydował, jest absolutnie obojętna i zupełnie bez różnicy, gdyż będzie to taka sama partia, co kropka-literka, PO, PSL i wiele innych, jakie były przed nimi i będą po nich - to nadal te same niedobitki i pogrobowcy PRL-u zarządzani przez kolegów Kiszczaka i towarzyszy z WSI.
A na koniec dodam, że powinniśmy patrzeć na ręce tzw. "obywatelom rp", którzy też niby nagle wypadli sroce spod ogona (to znaczy zorganizowali się "oddolnie") i już zastępują do cna skompromitowaną KODziarnię jako nowe "ramię zbrojne ludu" miast i WSI... (jak to niegdyś mówili czerwoni towarzysze okupujący Polskę "ludową")
© Common Sense
27 stycznia 2017
źródło publikacji:
otrzymane przez email (2017-01-28 02:27)
27 stycznia 2017
źródło publikacji:
otrzymane przez email (2017-01-28 02:27)
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz