Po pierwszym wlewie Michnik mówi:
„Moja teza jest taka, że to, co obserwujemy od roku to pełzający, antydemokratyczny zamach stanu na wzór Putina”.Po drugim wlewie idzie już lepiej:
„Kaczyński jest człowiekiem, który nie potrafi się cofnąć, nie potrafi przyznać się do pomyłki. On przypomina mi pod tym względem Stalina - on też był nieomylny, choć oczywiście Kaczyński nie ma na sumieniu milionów ofiar. Wzoruje się, jeśli chodzi o taktykę, nie jeśli chodzi o mordy”.Po trzecim Michnik może już prawie odetchnąć z ulgą i stwierdzić:
„Nie jestem psychiatrą, żeby badać i recenzować wszystkie pomysły Kaczyńskiego i innych polityków PiS…”.Końcowe spuszczenie wody przez nową gwiazdkę Wyborczej poprzedza znana wszystkim zbitka:
„Idzie przez świat brunatna, czarna chmura autorytaryzmu, ksenofobii, nietolerancji, szowinizmu, partykularyzmu, populizmu… To niewątpliwie sprzyja Kaczyńskiemu”.Mamy już prawie pełny repertuar. Kaczyński to Putin, Stalin i człowiek chory psychicznie. Niestety przez jakieś komplikacje trawienne lub niestaranny wlew Michnik zapomniał o Hitlerze i antysemityzmie. Lewatywę trzeba będzie wkrótce powtórzyć. Tym razem w roli gruszkowej wystąpi najprawdopodobniej doświadczona siostra Dominika Wielowieyska. Lewatywa to jeden z najstarszych zabiegów leczniczych. W starożytności wykonywano ja za pomocą bambusowej rurki, przez którą wdmuchiwano ustami wodę w wiadome miejsce. Dziennikarki organu Michnika powinny się cieszyć, że mamy XXI wiek.
© Mirosław Kokoszkiewicz
9 stycznia 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
9 stycznia 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz