Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Jak Dobrosz-Oracz lewatywę Michnikowi robiła

Świecką tradycją stały się już wywiady, których Ojciec Redaktor Adam Michnik udziela dziennikarkom swojej gazety. U schyłku roku postanowił przepytującą uczynić świeży narybek Gazety Wyborczej - Justynę Dobrosz-Oracz, która zawinęła do portu na Czerskiej po opuszczeniu TVP. Ta specyficzna forma wywiadu podwładnej z szefem jak zwykle służy temu żeby „nowego człowieczeństwa Adam” mógł się wypróżnić, a towarzysząca mu dziennikarka jest tylko czymś w rodzaju gruszki do lewatywy, która stara się robić wszystko, aby szefowi ulżyło.
Po pierwszym wlewie Michnik mówi:
„Moja teza jest taka, że to, co obserwujemy od roku to pełzający, antydemokratyczny zamach stanu na wzór Putina”.
Po drugim wlewie idzie już lepiej:

„Kaczyński jest człowiekiem, który nie potrafi się cofnąć, nie potrafi przyznać się do pomyłki. On przypomina mi pod tym względem Stalina - on też był nieomylny, choć oczywiście Kaczyński nie ma na sumieniu milionów ofiar. Wzoruje się, jeśli chodzi o taktykę, nie jeśli chodzi o mordy”.
Po trzecim Michnik może już prawie odetchnąć z ulgą i stwierdzić:
„Nie jestem psychiatrą, żeby badać i recenzować wszystkie pomysły Kaczyńskiego i innych polityków PiS…”.
Końcowe spuszczenie wody przez nową gwiazdkę Wyborczej poprzedza znana wszystkim zbitka:
„Idzie przez świat brunatna, czarna chmura autorytaryzmu, ksenofobii, nietolerancji, szowinizmu, partykularyzmu, populizmu… To niewątpliwie sprzyja Kaczyńskiemu”.
Mamy już prawie pełny repertuar. Kaczyński to Putin, Stalin i człowiek chory psychicznie. Niestety przez jakieś komplikacje trawienne lub niestaranny wlew Michnik zapomniał o Hitlerze i antysemityzmie. Lewatywę trzeba będzie wkrótce powtórzyć. Tym razem w roli gruszkowej wystąpi najprawdopodobniej doświadczona siostra Dominika Wielowieyska. Lewatywa to jeden z najstarszych zabiegów leczniczych. W starożytności wykonywano ja za pomocą bambusowej rurki, przez którą wdmuchiwano ustami wodę w wiadome miejsce. Dziennikarki organu Michnika powinny się cieszyć, że mamy XXI wiek.


© Mirosław Kokoszkiewicz
9 stycznia 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2