Na galę wybiera się przedstawiciel parlamentarnej większości z PO razem z reprezentantem całej sejmowej mniejszości z Nowoczesnej. Tygodnie przed imprezą lider KOD ćwiczył zasady protokołu u doradcy parlamentarnego ds. nauki kultury – pułkownika Mazguły. Za spontaniczne przywitanie gości z zagranicy przez lud stolicy odpowiada weteran KOD i WSI pułkownik Korablin. Żeby uniknąć niepotrzebnych prowokacji, Urząd ds. Prawdziwej Wolności Słowa kierowany przez Tomasza Lisa zakazał klerykalnych uroczystości, których nasilenie pod koniec roku, szczególnie tydzień przed sylwestrem, psuje opinię o Polsce jako kraju otwartym na inne poglądy niż zaściankowe.
Tłum oczekujący na bohaterów rozgrzewał się, paląc medyczną marihuanę. Radość wybuchała spontanicznie, cieszyli się nawet na widok przebiegającego psa. Zresztą coraz więcej uczestników uroczystości pokazywało swoje niekonwencjonalne, niezduszone narodowo-katolickim wychowaniem zachowania, oddając mocz na środku ulicy albo udając zwierzęta.
Wtem aplauz zaczął się wzmagać z impetem zbliżającego się pociągu. W tłumie pojawia się Mateusz Kijowski w otoczeniu weteranów sejmowego protestu, którzy po 1200 dniach okupowania sali plenarnej wzięli pierwszy prysznic i przejęli zupełnie opustoszały parlament. Radość jest powszechna i, jak wykazują sondaże, podzielana przez sto procent obywateli – zapewnia Lena Kolarska-Bobińska.
Mateusz idzie pewnie do przodu, gdy nagle czuje, że coś trzyma go za pierś. Szarpanie staje się nieznośne i wręcz nieprzyjemne.
Powoli otwiera oczy i w ledowym oświetleniu zalewającym przytułek dla bezdomnych widzi wściekłą twarz Grzegorza. Od kiedy kazali mu się zaszyć, Grzegorz w zasadzie zawsze był wściekły.
– Teraz twoja pora szorować kible – warknął. – Chcesz na pół litra i zagrychę, to się nie op...
– A gdzie Rychu? – jęknął z resztkami nadziei.
– Przecież wysłali go na dokształcanie dla wtórnych analfabetów. Bez tego nie dostanie roboty nawet na cieciówce – p... specjalista od sześciu króli.
Mateusz poszukał szczotki pod łóżkiem, przylizał kucyk, westchnął i poszedł do pomieszczenia z ubikacjami.
Wierzył, że los na nowy rok się odmieni. Adam przysłał mu kartkę ze Szwecji. Pozdrowił go nawet od brata. Tacy ludzie nie zapominają, muszą pamiętać, do cholery. Przecież nie jest byle kim…
© Tomasz Sakiewicz
28 grudnia 2016
źródło publikacji: „Gazeta Polska” nr.52/2016
www.gazetapolska.pl
28 grudnia 2016
źródło publikacji: „Gazeta Polska” nr.52/2016
www.gazetapolska.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz