Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Prawdziwi ludzie „Solidarności”: Krzysztof Ciurej

Krzysztof Ciurej urodził się 28 kwietnia 1949 roku we Wrocławiu. Rodzice pochodzą ze Lwowa. Po ukończeniu Technikum Kolejowego rozpoczął pracę jako maszynista elektrycznych pojazdów trakcyjnych. Po przerwie na obowiązkową służbę wojskową, wrócił do swojego zawodu w Polskich Kolejach Państwowych. Współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych Kolejarzy na początku września 1980 roku. Gospodarz i uczestnik głodówki kolejarzy w lokomotywowni Wrocław Główny. Przewodniczący Okręgu Dolnośląskiego NSZZ Solidarność Kolejarzy,
wiceprzewodniczacy Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Kolejarzy. Oprócz pracy związkowej na kolei członek zarządu Regionu Dolnego Śląska NSZZ Solidarność. Internowany 13 grudnia 1981 roku, wkrótce zwolniony. Po pół roku aresztowany i skazany na 2 lata więzienia. Po wyjściu z więzienia ciągle zatrzymywany na 24 godziny i przesłuchiwany. Nie mogąc znaleźć pracy zmuszony wyjechać z Polski z paszportem w jedna stronę. Do Australii przybywa w 1984 roku, z żoną Stefanią i czworgiem dzieci Mariuszem, Krzysztofem, Bartoszem i Moniką. Przez kilka pierwszych lat pracuje w Pacific-Dunlop, a po przeniesieniu fabryki - dorywczo. Zapada na zdrowiu. Po zawale serca, operacjach i zachorowaniu na cukrzycę przechodzi na rentę chorobową. Członek Związku Więźniów Politycznych Okresu Stanu Wojennego. Państwo Ciurej mieszkają w Melbourne.

Krzysztof Ciurej
Tygodnik Polski: Rodzice pochodzą ze Lwowa, Pan urodził się we Wrocławiu...

Mama wyemigrowała ze Lwowa do Wrocławia zaraz po wojnie. Ojciec też lwowiak, przyjechał do Wrocławia póżniej, z Armii Polskiej na Zachodzie, gdzie walczył m.in. pod Monte Cassino. Wrocław do dziś nazywają drugim Lwowem. Wiadomo, że lwowianie to patrioci z krwi i kości. Dziadek mój walczył pod rozkazami Marszałka Piłsudskiego. Mama po wejściu Sowietów do Lwowa w 1939 roku, konspiracyjnie uczyła języka polskiego. Została zdradzona przez zaprzyjaźnioną Ukrainkę. Sowieci wsadzili ją do więzienia, gdzie była torturowana. Gdy wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, Sowieci uciekając ze Lwowa zamurowali ją w ścianie. Niemcy zajmując więzienie, zobaczyli świeżo postawioną ścianę, którą zburzyli i tym sposobem uratowali życie Mamie, a pośrednio i mnie.

TP: Pracował Pan w PKP...

Po wojsku wróciłem do pracy jako maszynista kolejowy. Jeździłem po całej Polsce i wiedziałem o tym, o czym nie pisały gazety. Tak było w lipcu 1980 roku, kiedy rozpoczęły sie strajki w Lublinie m.in. na kolei. Pociągi relacji Wrocław-Lublin dojeżdżały tylko do Dęblina. Po krótkim czasie zaczęły być prowadzone przez maszynistów partyjnych. Pierwsze strajki w 1980 roku wystąpiły w Lublinie m. in na kolei, a nie w Gdańsku.

TP: Jak organizowała się Solidarność na kolei we Wrocławiu?

Na początku września, po przyjeździe do lokomotywowni Wrocław Gł., czekało na mnie kilku kolegów, którzy zaczęli mówić o założeniu Wolnych Związków Zawodowych. Tak się zaczęło. NSZZ został zarejestrowany w lokomotywowni Wrocław Gł., jako jeden z pierwszych na kolei. Do lokomotywowni przychodzili kolejarze innych służb. NSZZ zaczął się szybko rozrastać na całą kolej.

Rok 1984 przed wyjazdem do Australii. Z rodziną i
kolegami ze Związku po Mszy św. pożegnalnej,
odprawionej przez ks. Stanisława Orzechowskiego,
który był razem z kolejarzami na strajku głodowym.
TP: We Wrocławiu był strajk głodowy kolejarzy.

Już w październiku, w związku z niezrealizowaniem postulatów kolejarzy przez resort komunikacji doszło do strajku głodowego trzydziestu czterech kolejarzy z całej Polski. Miejscem głodówki była lokomotywownia Wrocław Gł. Byłem gospodarzem i uczestnikiem tej głodówki. Ci kolejarze postanowili głodować, żeby inni nie strajkowali. Należy pamiętać, że kolej była przedsiębiorstwem zmilitaryzowanym. O tym strajku został nagrany przez TV Wrocław film dokumentalny Kolejarze. Strajk opisany jest także w książce "NSZZ Solidarność w przedsiębiorstwie PKP" autorstwa Zygmunta Sobolewskiego, też głodującego. Zacytuję jedno zdanie z tej ksiązki: „...uzupełniając odpowiedź na pytanie jak doszło do ogłoszenia głodówki, należy z przykrością stwierdzić, że do jej podjęcia w równej mierze, co kierownicy resortu komunikacji, przyczynił się w również Lech Wałęsa." Niestety to jest przykra prawda, gdyż Wałęsa nie pomógł kolejarzom. Wręcz przeciwnie, kazał aby kolejarze dostosowali się do tego co chciało Ministerstwo Kolei. Nie był wcale zainteresowany sprawą kolejarską. Twierdził, że on jest wodzem i tylko on może wydawać decyzje o strajku czy proteście, a nie ktoś spoza jego kręgu.

TP: Pełnił Pan odpowiedzialne funkcje w NSZZ Solidarność Kolejarzy. Jak procentowo kształtowała się przynależność do Związku pracowników PKP? Czy zdawał Pan sobie sprawę z obecności konfidentów?

W Okręgu Dolnośląskim Solidarność liczyła około 40 tysięcy członków, a do Związku należało około 99% pracowników. PKP była pod specjalnym nadzorem SB. Stworzono osobne SB tylko dla kolei i do inwigilowania kolejarzy. Konfidentow SB pozyskiwalo głównie z kolejarzy partyjnych oraz tych co mieli coś na sumieniu jak np. wypadek kolejowy.

TP: We Wrocławiu wychodził "Drogowskaz", podtytuł: "Gazetka wojenna NSZZ Kolejarzy Dolny Śląsk", motto: "Kolejarze wszystkich służb łączcie się i bądźcie solidarni!!!". Była to kontynuacja "Semafora", podtytuł: "Pismo NSZZ przy Międzyokręgowej Komisji Porozumiewawczej Kolejarzy z siedzibą we Wrocławiu", W składzie zespołu oprócz pana byli: Julian Grzela, J. Dul i Katarzyna K. (inicjału nie udało się rozszyfrować). Dzięki mobilności kolejarskiej grupy zawodowej rozpowszechniane na terenie całego kraju. (informacja Internet).

„Drogowskaz" wydawany był od 5 czerwca do października 1982 roku ukazało się 16 numerów w nakładzie do 16 tys. egz.; "Semafor" wychodził nieregularnie od 20 lutego do 30 września 1981, wydano 8 numerów w formacie A4, drukowanych na powielaczu. Katarzyna K. to była jedna z działaczek Solidarności kolejowej u której była tzw. skrzynka odbiorcza. Pisma te były wydawane z przerwami jeszcze po moim aresztowaniu i później po wyjeździe do Australii, aż do 1990 roku, kiedy można było już zacząć drukować legalnie. Dzisiaj pismo to nazywa się „Wolna droga".

TP: W grudniu był Pan na krótko internowany, a później aresztowany.

13 grudnia 1981 roku, tuż po północy, zostałem internowany, ale nie trwało to długo. Już na Wigilię wróciłem do domu. Było to zagranie SB, żeby po pół roku wytoczyć mi proces karny i wsadzić do więzienia. Zostałem skazany na 2 lata i utratę praw publicznych na 2 lata oraz wysoką opłatę sądową. Na skutek odwołania obrony Sąd Najwyższy uchylił pozbawienie praw publicznych, a dołożył jeszcze wyższą opłatę za postępowanie odwoławcze. Odsiedziałem półtora roku i wyszedłem na przerwę kary w związku z sytuacją rodzinną. Gdy miałem wrócić do więzienia objęła mnie amnestia. W 1991 roku zostałem uniewinniony przez Sąd Najwyższy w Warszawie.

TP: Jak traktowano Pana w areszcie i w więzieniu? Czy w celi był kapuś?

Aresztowano mnie i dwóch młodszych działaczy Solidarności: Andrzeja Drobikowskiego i Jerzego Dula w sierpniu 1982 roku i skazano z art. 46, ust. 1 - dekret o stanie wojennym. Funkcjonariusze SB KWMO we Wrocławiu: Józef Miklaszewski, Tadeusz Dzioba i Władysław Trawczyński, znęcali się nad nami przez kilka tygodni chcąc wymusić nieprawdziwe zeznania. Za popełnienie czynów zabronionych zostali oni w 2009 roku skazani przez Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia na kary pozbawienia wolności od roku do dwóch, w zawieszeniu. To niewiele ale już coś. Byli oprawcy z SB, WSI, czy komuchy maja się w Polsce dobrze, a ci co walczyli o wolna i niepodległą Polskę, tułają się po świecie i to ma być sprawiedliwość lub demokracja? Miałem szczęście, jeżeli siedząc w więzieniu można mówić o szczęściu, bo moja cela była na czwartym piętrze i jeśli była zadyma, to do nas na czwarte pietro nie docierała. Zadyma polegała na tym, że oddział ZOMO wpadał do celi i tłukł wszystkich i wszystko jak popadło. Byli na narkotykach. Jeszcze gdy siedziałem w areszcie śledczym posadzili ze mną więźnia kryminalnego, ale bardzo szybko dostałem wiadomość z innych cel, żebym uważał na niego, bo to kapuś.

TP: W niedzielę 29 sierpnia, w 30. Rocznicę Solidarności, w Świątyni Miłosierdzia Bożego w Keysborough, odprawiona była Msza św. za Ojczyznę. Przy okazji wyświetlony był film o strajku głodowym kolejarzy, było BBQ. Organizacją zajął się Pan i Zofia Kwiatkowska-Dublaszewska. Jak to wyglądało?

Było trochę pracy przez dwa dni przy przygotowaniu salek, stołów i krzeseł,ustawieniu skromnej wystawy o Solidarności itp. Bardzo dziekuję tu mojej żonie, która dużo mi pomogła w tych pracach. A jak było? Według mnie bardzo dobrze i uroczyście, co też jest zasługą ks. Grzegorza. Trzydzieści lat to szmat czasu. Pobudzająca do głębokiej refleksji homilia księdza Grzegorza, intencje modlitwy wiernych przygotowane na obchody tej rocznicy oraz przepięknie odśpiewana przez państwa Ostaszewskich pieśń, sprawiły, że wydarzenia tamtych pamiętnych dni jawiły się przed oczami duszy z całą ostrością. Widoczne wzruszenie było udziałem wielu. Ciekawy jestem, jak odpowiedziały osoby uczestniczące w tej niedzielnej mszy na końcowe pytanie homilii: „Jak dobrze wykorzystaliśmy tę szansę, jaką stworzyła nam Solidarność?”

TP: Wspomina Pan Polskę?

Żałuję wyjazdu z Polski. Polska zawsze będzie dla mnie tą Ojczyzną, której się nie zapomina i do niej się tęskni mimo wszystko, czy tam jest źle czy dobrze. Gdyby było możliwe, wróciłbym do Polski. Okazuje się, że łatwiej było z niej wyjechać za komuny, niż wrócić do wolnej i niepodległej. Chyba, że się mylę, że ta Ojczyzna nie jest wolna, ale zniewolona przez byłych komunistów z obecnym rządem na czele.


© Witold Łukasiak
Australia, 8 września 2010
źródło publikacji: „Tygodnik Polski” nr.34/2010
lukasiak_witold@yahoo.com




Z żoną w dniu 60. urodzin




ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2