Wprawdzie Teodor Herzl, twórca nacjonalizmu żydowskiego, uważał, że Żydzi są takim samym narodem, jak każdy inny i z tego właśnie wywodził ich prawo do politycznego zorganizowania się w państwo – ale tak było kiedyś, w zacofanym wieku XIX, podczas gdy najnowsze badania – rozumie pan Bluem? „Profesor Speck, generał Dreck und Archival der Bibliothek von Untenstinkenhosenknopf, następnie doktor Lausenkopf w „Zeitschrift fur deutsche Oekonomie”, a za nim docent Siegfried Vieh, a potem pastor Johann Laus w „Zeitschrift fur deutsche Kirche und Haus”, Geheimrat Stock, Justitzrat Bock i wreszcie on – Otto Gottlieb Schmock” - te badania wykazały, że tak nie jest, że Żydzi są narodem wyjątkowym pod każdym względem, a w tej sytuacji nazywanie „idiotyzmem” każdego nacjonalizmu, również żydowskiego, stanowi antysemicki wybryk. Oczywiście na tym etapie, bo jeśli etap się zmieni, to badania wykażą co innego, no a wtedy mogą paść całkiem inne rozkazy. Ale dopiero wtedy, rozumie pan, Bluem? Rozumie! No! To może pan odejść w pokoju, Bluem.
Tak wyobrażam sobie rozmowę, jaką ktoś starszy i mądrzejszy mógłby przeprowadzić z Norbertem Bluemem, w swoim czasie przywódcą niemieckiej CDU, a nawet ministrem w rządzie kanclerza Helmuta Kohla. Norbert Bluem pilnował się przez całe dziesięciolecia, nigdy ani razu nie odchylił się nawet na milimetr od jedynie słusznej linii – teraz wprawdzie też chciał dobrze, ale co z tego, że chciał dobrze, kiedy wyszło za dobrze? A wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego. Owszem, można stosować różne formy moralnego i nie tylko moralnego szantażu, żeby zmłotować państwa mniej wartościowe do podporządkowania się rozkazowi Naszej Złotej Pani, która rozdysponowała między nie tak zwane „kwoty”, czyli kontyngenty tak zwanych „uchodźców” - ale po cóż wylewać przy tej okazji dziecko z kąpielą i nieubłaganym palcem piętnować nacjonalizm jako „idiotyzm” i to bez żadnego rozróżnienia między nacjonalizmem niesłusznym i jedynie słusznym? Co tu ukrywać; starość nie radość i chyba pora umierać, Bluem?
Okazuje się, że Niemcy mają swoje problemy, podobnie jak my – swoje. Na przykład coraz bardziej popularne staja się u nas rekonstrukcje historyczne. Wolontariusze odgrywają sceny sławnych bitew, albo mniejszych rangą utarczek zbrojnych – ale dlaczego te historyczne rekonstrukcje mają ograniczać się tylko do militarnych epizodów naszej historii? Nie ma żadnego powodu przeciwnie – ograniczanie rekonstrukcji historycznych tylko do wątków militarnych, prowadzi do zniekształcania historii, podobnie jak każda półprawda. Dlatego też najwyższy czas, by zakres rekonstrukcji historycznych rozszerzyć również na inne aspekty najnowszej historii. Na przykład – pierwsze posiedzenie Krajowej Rady Narodowej w noc sylwestrową z roku 1943 na rok 1944, kiedy to sowieccy agenci, jak Bolesław Bierut nazywany „szczurem”, Aleksander Kowalski, czy arywiści jak Edward Osóbka-Morawski („łasica”) albo aferzyści, jak Michał Rola-Żymierski, przy wódeczce dzielili się dygnitarstwami. Niezamierzony komizm można by uzyskać wprowadzając do rekonstrukcji Józefa Kuśmierka. Jak nam kiedyś opowiadał, stał z rozpylaczem „na świecy” w bramie domu przy ul. Twardej 22 i już nieźle zmarzł, kiedy o północy posłyszał gromkie toasty. Tak jak stał, z rozpylaczem, zadzwonił do drzwi, a kiedy ktoś mu otworzył, jego oczom ukazały się pobladłe twarze Bieruta i innych, wpatrujących się w pistolet maszynowy. Widząc to Kuśmierek uśmiechnął się i powiedział: a może by tak, towarzysze, i dla mnie kielicha? I tak powstała Polska Ludowa. Albo na przykład rekonstrukcja ubeckiej kazamaty, w której pułkownik UB Józef Dusza oprawia jakiegoś „żołnierza wyklętego”, jednego z tych, których aktor Piotr Zelt nazywa „bandytami”. Ten pan Zelt grywał telewizyjnych gównach w rodzaju „13 posterunek”, no i – podobnie jak Kuba Wojewódzki, co to „odkorkowuje” kolejne „wodzianki”, robiąc z nich damy i pisarki – tańcował z pi... to znaczy – pardon – oczywiście z „gwiazdami” - i tak się wyrobił, że potrafi zagrać wszystko – nawet zwłoki. Wracając tedy do rekonstrukcji, można by zacząć od sceny, jak płk Dusza każe delikwentowi położyć się na koźle, ogląda fachowo pośladki i powiada: dzisiaj nie będę cie bił, niech ci się dupa trochę zagoi, bo lubię, kiedy mi ładnie trzeszczy pod batem. Pan Zelt mógłby w takiej rekonstrukcji zagrać zadek, a pułkownika Duszę – ach, któż by inny, jeśli nie Bogusław Linda – oczywiście po konsultacjach z Sanhedrynem, bo twardziel – twardzielem, ale co to komu szkodzi wystarać się o pozwolenie? Wreszcie – żeby żadna władza nie została poddana dyskryminacji – w kolejnej rekonstrukcji można by pokazać sędziego Stefana Michnika, jak feruje wyroki śmierci na „zaplutych karłów reakcji”, a potem – redaktora Passenta, jak ich demaskuje i piętnuje nieubłaganym palcem – tym samym, którym Józef Stalin wydobył z rozporka całą PRL. Takie rekonstrukcje historyczne powinny być obowiązkowo pokazywane uczniom szkół podstawowych i średnich – podobnie jak w Ameryce makabryczne opowieści o holokauście – dzięki czemu wiedza o tym, na czym właściwie polegało „państwo totalitarne”, znacznie by się w naszym – i tak już nieszczęśliwym kraju – znacznie by się rozszerzyła i pogłębiła. W rezultacie zarówno filut „na utrzymaniu żony”, postawiony przez mocodawców na fasadzie Komitetu Obrony Demokracji, jak i rozmaite pieszczochy Wojskowych Służb Informacyjnych musiałyby trochę bardziej się wysilić w służbie Naszej Złotej Pani oraz starszych i mądrzejszych.
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz