Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Proroctwa i argumenty

Felieton radiowy Stanisława Michalkiewicza:

Szanowni Państwo!

Jeszcze raz się potwierdziło, że literatura wyprzedza życie i to znacznie. Oto jak w słynnym poemacie „Szmaciak w mundurze, czyli Wojna Pcimska” Janusz Szpotański przedstawiał rozmowę generała Tumora z komendantem milicji Maczugą przed rozpoczęciem pacyfikowania strajku w początkach stanu wojennego: „Stary towarzysz, zasłużony, samego jeszcze znał Stalina... Fakt, że ma głupawego syna, ale to zawsze syn rodzony. Więc oszczędź Alka, bardzo proszę! Ja ze swej strony zaraz wnoszę pismo o awans.” Chodziło o Aleksa Wardęgę, gęgacza, który w stanie wojennym schronił się w kombinacie i właśnie przygotowywał płomienny tekst pod tytułem „Oskarżam!”, którym zamierzał skonfundować zomowców. Czyż Aleks Wardęga nie przypomina aby pana redaktora Adama Michnika?
Ale proroctwa wspierały nie tylko Janusza Szpotańskiego, bo cóż w poemacie „Pan Tadeusz” pisze Adam Mickiewicz, jakie słowa wkłada w usta Klucznika Gerwazego? „Gdy wielki wielkiego dusi, my duśmy mniejszych – każdy swego!”



Tedy nie możemy się dziwić, że Aleks Wardęga, to znaczy pardon – oczywiście pan redaktor Adam Michnik – przezwyciężył swą nieprzejednaną niechęć do dzikiej lustracji i za pośrednictwem pana redaktora Tomasza Piątka, bez ceregieli zlustrował Antoniego Macierewicza – że ten współpracował kiedyś z Robertem Luśnią, który był tajnym współpracownikiem SB. Rzeczywiście tak było, ale wcześniej nikt nie wiedział, że Robert Luśnia był konfidentem, podobnie, jak większość ludzi nie wiedziała, że jeden z filarów „Gazety Wyborczej”, prawa ręka pana redaktora Adama Michnika, pan red. Lesław Maleszka też był konfidentem Służby Bezpieczeństwa. Pan Maleszka – podobnie jak pan redaktor Michnik – był nieubłaganym przeciwnikiem dzikiej lustracji, więc nawet gdy się wydało, że był konfidentem, pozostał pracownikiem „Gazety Wyborczej” ze względów „humanitarnych”.

Dlaczego pan redaktor Michnik miał tyle wyrozumiałości wobec pana Maleszki, podczas gdy w przypadku pana Roberta Luśni zademonstrował nieprzejednaną pryncypialność? Jedną z przyczyn jest słynna „mądrość etapu”, charakterystyczna dla środowiska „lewicy laickiej”, czyli dawnych stalinowców, w pierwszym lub drugim pokoleniu, którzy z różnych przyczyn, również rasowych, w latach 60-tych przywdziali płaszcze Konrada. Mądrość etapu polega na tym, że nic nie jest ani dobre, ani złe – bo wszystko zależy od etapu. Kiedy, dajmy na to, ktoś próbuje zlustrować Lecha Wałęsę, to „Gazeta Wyborcza” wprost nie znajduje dla takiej podłości słów oburzenia. Kiedy jednak chodzi o Antoniego Macierewicza, to lustracja jest nie tylko dozwolona, ale również moralna, nawet gdy chodzi tylko o Roberta Luśnię. Ale samą skłonnością do mądrości etapu” wszystkiego wytłumaczyć się nie da, bo mądrość etapu pojawia się w momencie pojawienia się nowego etapu. Cóż to zatem za etap?

Właśnie zakończyły się manewry „Anakonda”, mające stworzyć wrażenie, iż Ameryka umacnia „wschodnią flankę NATO”. Te manewry były elementem budowania przez USA antyrosyjskiej krucjaty. Trudno sobie wyobrazić taką krucjatę bez udziału w niej Niemiec. Tymczasem Niemcy najwyraźniej przeżywają rozterkę – czy mianowicie trzymać się strategicznego partnerstwa z Rosją i przeczekać prezydenta Obamę, czy też machnąć ręką na strategiczne partnerstwo i wziąć udział w krucjacie przeciwko złemu ruskiemu czekiście Putinowi. Z jednej strony niemiecki minister spraw zagranicznych Walter Steinmeier nie tylko skrytykował NATO za „wymachiwanie szabelką”, ale opowiedział się za zniesieniem sankcji wobec Rosji, jednak z drugiej strony Amerykanie poszukują argumentów, które mogłyby przekonać również ministra Steinmeiera do zmiany stanowiska. Jednym z tych argumentów jest przyzwolenie na odbudowanie niemieckich wpływów w naszym nieszczęśliwym kraju, to znaczy – powstrzymanie ześlizgu Platformy Obywatelskiej, którą uważam za polityczną ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego. Więc Nowoczesna, którą utworzono w celu zatopienia i zastąpienia Platformy, jest właśnie kontrolowana przez CBA, czy prawidłowo rozliczyła kampanię wyborczą. Prezydent Duda podczas wizyty w Berlinie wyraził zadowolenie z „pojednania” z Niemcami, a z kolei książę-małżonek Radosław Sikorski, który akurat towarzyszył małżonce na konferencję grupy Bilderberg, nieubłaganym palcem wskazał właśnie na ministra Macierewicza. Nic zatem dziwnego, że wierna leninowskim przykazaniom o organizatorskiej funkcji prasy „Gazeta Wyborcza” natychmiast zlustrowała ministra Macierewicza, posługując się Robertem Luśnią, a w ślad za nią podążyły również niemieckie gazety dla Polaków. W rezultacie pan Schetyna złożył wniosek o wotum nieufności wobec ministra Macierewicza. Czy jednak minister Macierewicz wystarczy by przekonać ministra Steinmeiera? Apetyt wzrasta w miarę jedzenia, więc obawiam się, że na tym się nie skończy, że argumentem, który mógłby przekonać Niemców do udziału w krucjacie, byłaby amerykańska zgoda na rewizję postanowień konferencji czterech mocarstw w Poczdamie.

Mówił Stanisław Michalkiewicz


© Stanisław Michalkiewicz
23 czerwca 2016
Cotygodniowy felieton radiowy emitowany jest w:
Radio Maryja, Telewizja Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA



Ilustracja i wideo © Radio Maryja / Telewizja Trwam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2