Na początku trochę się rozmarzę. Dla mnie idealny audyt po ośmiu lat okupowania polski przez łupieżców przypominających tatarskie czambuły grabiące i niszczące w XVI i XVII wieku ziemie Rzeczypospolitej powinien wyglądać następująco. Poszczególni przemawiający ministrowie prezentowani są w telewizji podczas transmisji na żywo, a obok na drugim mniejszym ekranie także na żywo oglądamy jak uzbrojeni funkcjonariusze ekip realizacyjnych Policji, CBŚ, CBA, ABW, SKW, ŻW wyprowadzają z domów i zakuwają w kajdanki całkowicie zaskoczonych zdrajców i złodziei.
Ja wiem, że taki obraz po niemal trzech dekadach trwania patologicznej III RP jawi się dzisiaj, jako całkowicie fantastyczny, ale chcę w ten sposób powiedzieć, że dopóki naród nie zobaczy na własne oczy ministrów i urzędników państwowych zatrzymywanych, a później osądzonych, przykładnie ukaranych i osadzonych w więzieniach wszystko będzie traktowane, jako kolejny bardziej lub mniej udany spektakl polityczny. Spektakl demoralizujący, bo pozbawiony podstawowych walorów edukacyjno-wychowawczych, którymi powinno być budowanie w społeczeństwie poczucia sprawiedliwości oraz wiary w nieuchronność kary, a także jej surowość. W demokracji wszystko może się zdarzyć, także i to, że kiedyś znowu podobna do koalicji PO-PSL mafia przejmie w Polsce władzę. Dlatego na dzisiaj głównym programem i mottem rządu wspieranego przez naród powinny być umieszczone przeze mnie w tytule słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, który pytany przez hrabiego Skrzyńskiego o program polityczny powiedział: „Gonić k…y i złodziei”.
Już sama świadomość i zakodowane w pamięci historyczne obrazki ukazujące, że nawet po wielu latach zdrajców, złodziei i aferzystów może spotkać surowa kara podziałać mogą jak elektryczny pastuch na krowę, która próbuje wejść w szkodę. Przyszli ewentualni naśladowcy odsuwanych właśnie od koryta przestępców i szkodników muszą sobie w głowach zakodować, że każda kusząca profitami złodziejska i antypolska działalność niesie za sobą potężne ryzyko poniesienia kary. Oni muszą naocznie się przekonać, że ten elektryczny pastuch to nie atrapa, ale urządzenia, które jest cały czas pod napięciem i nieźle kopie. Jednym słowem ja oczekuję od obecnych władz ciągu dalszego i cały ten audyt traktuję niczym zwiastun lub pilotażowy odcinek pasjonującego i pouczającego państwowotwórczego serialu edukacyjnego, który dopiero przed nami.
A teraz wrócę do samego audytu. Z wystąpień wszystkich bez wyjątku ministrów wynika, że rządy koalicji PO-PSL to nie tylko brak kompetencji, niegospodarność i zwykła głupota, ale przede wszystkim zdrada, korupcja, nepotyzm, złodziejstwo, cwaniactwo, łamanie demokracji i wolności słowa, a także inwigilacja polityków, dziennikarzy oraz zwykłych obywateli, którzy ośmielili się demonstrować odmienne od rządzących poglądy. Okazuje się, że stojący na czele KOD, alimenciarz Kijowski i kreujący się na polityczna nowalijkę, Ryszard Petru broniąc rzekomo demokracji i wolności słowa stanęli dziś ramię w ramię ze złodziejami i zdrajcami, którzy tę demokrację brutalnie łamali.
Dzięki audytowi mamy dzisiaj potwierdzenie, że minister finansów Jacek Vincent Rostowski doskonale orientował się, że tak zwani „karuzelnicy” dokonują gigantycznych oszustw na podatku VAT i grabią w ten sposób Polskę według wyliczeń zachodnich ekspertów na około 40 mld zł. rocznie. Mimo to wicepremier i minister finansów odrzucał każdy projekt mający na celu zahamowanie tej grabieży. Wiemy, że polskie służby specjalne demaskowały rosyjskich świadków, którzy zgłaszali się do nich z informacjami na temat zamachu w Smoleńsku. Po prostu zamiast ich przesłuchać powiadamiali o wszystkim FSB. Jaki los spotkał tych świadków możemy się już tylko domyślać. No i w końcu dla wszystkich niedowiarków mamy potwierdzenie, że III RP to kontynuacja PRL-bis. Minister i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński ujawnił, że kapłan legenda, przyjaciel księdza Jerzego Popiełuszki i nr 1 na liście duchownych wytypowanych przez szwadrony śmierci Kiszczaka do likwidacji, ks. Stanisław Małkowski był inwigilowany przez ABW. Mało tego wśród obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu, z którymi się modlił ABW umieściła swojego agenta. Jak ekipa PO-PSL wytłumaczy się z tego podłego i niczym nieuzasadnionego draństwa? Jak można było do inwigilacji bohaterskiego księdza posłużyć się sekcją specjalizująca się w walce z terroryzmem? Będziemy bacznie obserwować los Krzysztofa Bondaryka, który szefował ABW, kiedy doszło do tego wyjątkowego łajdactwa rodem z mrocznych czasów IV departamentu MSW. Czy znowu ja w czasach komuny inwigilacja i prześladowania niepokornego księdza pozostaną bezkarne?
Chyba jednym z najbardziej dramatycznych było wystąpienie szefa MON, Antoniego Macierewicza. Poziom korupcji, głupoty oraz penetracji resortu przez obcą agenturę po prostu przeraża. Powoływanie na odpowiedzialne stanowiska oficerów byłych WSI każe zadać sobie pytanie czy stan zapaści, do jakiego doprowadzono naszą armię nie powinien zakończyć się oskarżeniem najwyższych urzędników państwowych o zdradę główną? Zupełnie nie byłem zdziwiony miną byłego ministra obrony narodowej, Tomasza Siemoniaka, który wysłuchując zarzutów był w stanie zdobyć się tylko na nerwowy grymas mający udawać uśmiech.
Kiedy słuchałem pani minister Elżbiety Rafalskiej, która mówiła, że mimo narastającego ubóstwa wsparcie w postaci zasiłków rodzinnych straciło w latach 2006-2015 prawie 2,5 miliona polskich dzieci przypomniały mi się te słowa Tuska z jego expose w 2007 roku: „Sprawiedliwe państwo bierze pod opiekę zawsze najsłabszych, nigdy najsilniejszych”. Państwo Tuska doprowadzało polskie wielodzietne rodziny do skrajnej biedy, a ta bieda stawała się później pretekstem do odbierania rodzicom dzieci przez sądy. Gdy z ust kilku ministrów padały przykłady złodziejstwa, które można by określić mianem kradzieży zuchwałej lup mówiąc złodziejskim slangiem „na rympał” uświadomiłem sobie, że Tusk w 2009 roku kierując poniższe słowa do opozycji mówił w rzeczywistości o sobie i sitwie, którą się otoczył: „Chcę wam powiedzieć, że nie jest to dobre wtedy… ta metafora często się pojawia – kiedy jest sztorm i kiedy wszyscy na statku powinni sobie pomagać, żeby przez ten sztorm przepłynąć, że znajduje się grupa ludzi, która w tym czasie, kiedy wszyscy bez wyjątku ciężko pracują, plądruje walizki pasażerom”.
Warto też przypomnieć wystąpienie Marka Gróbarczyka, szefa reaktywowanego ministerstwa gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Obraz dewastacji, jakiej dokonano w tej sferze naszej gospodarki jest niewyobrażalny. Można dzisiaj śmiało powiedzieć, że w interesie Niemiec kompletnie zniszczono nasz przemysł stoczniowy likwidując tak naprawdę ponad 60 tys. miejsc pracy gdyż jak się przelicza, jeden zatrudniony stoczniowiec to praca dla siedmiu osób w branżach kooperujących. Przypomnijmy zatem co mówił kłamca i oszust Tusk w swoim expose z 2007 roku: „Urodziłem się nad morzem i muszę powiedzieć, nie ma w tym słowa przesady, że chyba wszystkie dotychczasowe ekipy przyczyniały się do tego, że Polska odwracała się plecami do swojego morza. Chciałbym przypomnieć wszystkim, że Polska jest naprawdę krajem morskim”.
Tak, szczególnie słowa o sztormie i plądrowanych walizkach potwierdzają, że Tusk i jego gdański desant to ludzie morza, czyli żyjący z grabieży piraci. Przez osiem lat plądrowali walizki Polaków kontynuując najpierw złodziejskie zapędy kremlowskich namiestników polski ludowej zapoczątkowane peerelowską ustawą o nacjonalizacji z 3 stycznia 1946 r. Dzieło zniszczenia prowadził dalej Kongres Liberalno Demokratyczny z Unią Wolności wspierając żydowskiego spekulanta Sorosa, którego plan wcielał w życie Leszek Balcerowicz. Dzisiejszy eurodeputowany PO, Janusz Lewandowski rzucony został w tamtych czasach na odcinek przekształceń własnościowych w rządzie dzisiejszego guru ekonomicznego Platformy, Jana Krzysztofa Bieleckiego. Skandalicznie przeciągany proces sądowy Lewandowskiego wlókł się przez dwanaście lat i nie dziwmy się, że w poczuciu bezkarności jest on dzisiaj jednym z najaktywniejszych opluwaczy Polski w Brukseli.
Nie ma sensu przekonywać dłużej Czytelników „Warszawskiej Gazety” do czegoś, o czym zdanie mają już od dawna doskonale wyrobione. Dziś trzeba mocno kibicować władzy i naciskać na nią, aby znowu nie skończyło się na tupaniu nogą i machaniu szabelką. Winni muszą trafić w końcu za kratki w myśl najkrótszego programu politycznego, którego tytuł jeszcze raz dla utrwalenia się w pamięci przypomnę.
Bić k…y i złodziei.
© Mirosław Kokoszkiewicz
27 maja 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
27 maja 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz