Szanowni Państwo!
Dzisiaj we wszystkich kościołach słychać było słowa popielcowej przestrogi: „prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Nie ma przypadków – są tylko znaki – więc na dwa dni przed Popielcem przybyła do Polski „Komisja wenecka” żeby zrobić coś w rodzaju rachunku sumienia, przede wszystkim naszym umiłowanym przywódcom,
zarówno z Rządu, jak i z nierządu, czyli opozycji. To trudna sprawa taki rachunek sumienia w przypadku polityków, bo skoro już taki jeden z drugim polityk politykuje – to jego sumienie też politykuje! Jednego od drugiego oddzielić niepodobna, a w dodatku wielu polityków – próbując wygartywać z rozmaitych kominów – zdążyło wyzbyć się sumienia. Z tego powodu żadnego rachunku sumienia nie są w stanie przeprowadzić.
Weźmy dla przykładu takiego pana Włodzimierza Cimoszewicza.
Jest on przedstawicielem zasłużonej UB-eckiej dynastii, z której do świata polityki wkroczyło już trzecie pokolenie. O tych zasługach najlepiej zaświadcza pseudonim operacyjny, jakim pana Włodzimierza Cimoszewicza za pierwszej komuny obdarzyła Służba Bezpieczeństwa.
„Carex” – bo tak właśnie brzmi ten pseudonim – zawiera w sobie dwa słowa oznaczające panującego. „Car” – dla obywateli rosyjsko języcznych i „Rex” – dla obywateli przyznających się raczej do cywilizacji łacińskiej.
Czy ktoś wyniesiony przez Służbę Bezpieczeństwa do tak wysokich godności może odczuwać jakieś wyrzuty sumienia? Myślę, że nie. Toteż chyba nikogo nie dziwi, że pan Włodzimierz Cimoszewicz zażywa reputacji autorytetu moralnego i z tej wysokości nie szczędzi zbawiennych pouczeń mniej wartościowemu narodowi tubylczemu.
Ale inni dopiero mozolnie wspinają się na takie szczyty i każde niepowodzenie bardzo silnie przeżywają. Taki na przykład pan poseł Andrzej Halicki do dzisiaj jest nieutulony w żalu z powodu utraty stanowiska Ministra Administracji i Cyfryzacji w rządzie pani premierzycy Ewy Kopacz. Toteż uwijał się wokół „Komisji weneckiej” jak w ukropie żeby chociaż przez minutę wypłakać się jej w rękę, bo – kto wie – może taka serdeczna żałość Komisję wzruszy i obmyśli ona dla pana posła Halickiego jakąś rekompensatę. Zresztą może zbyt surowo oceniam pana posła Halickiego, bo często bywa tak, że o ile jakiś polityk sam pogodziłby się z jakąś porażką, to najbliższa rodzina już niekoniecznie. Znany jest przecież przykład ministrowej, która w środku nocy obudziła męża słowami: „Czy ty, cymbale, kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, że będziesz spał z ministrową?”
W takiej sytuacji trudno się dziwić czołobitnemu nadskakiwaniu, z jakim umiłowani przywódcy traktują „Komisję wenecką”. Jedni bowiem, to znaczy zwolennicy rządu, oczekują, że Komisja wystawi Polsce ocenę celującą i wszystko zakończy się wesołym oberkiem, a z kolei inni – to znaczy przedstawiciele opozycyjnego nierządu, a zwłaszcza pociągającego z ukrycia za sznurki RAZWIEDUPR-a – liczą, że „Komisja wenecka” pryncypialnie skrytykuje stan demokracji i praworządności w naszym nieszczęśliwym kraju, w następstwie czego...
No właśnie: czego wszyscy oczekują?
Patrząc na dotychczasowe zachowania – zarówno pana Grzegorza Schetyny, który na czele dziwnie osobliwej trzódki odbył niedawno proszalną pielgrzymkę do Martina Schulza, jak i na zachowanie pana Ryszarda Petru, który ma rację we wszystkim co mówi, a zwłaszcza, gdy przedstawia rozmaite historyczne analogie – trudno nie zauważyć, że celem tych wszystkich zabiegów jest doprowadzenie do obalenia rządu w Polsce przez zewnętrzną interwencję.
Jaką postać ona przyjmie – i czy w ogóle nastąpi – tego na razie nie wiemy, ale w stosownym czasie zostanie nam to objawione.
Niezależnie od tego zapamiętałość, z jaką zarówno okupujący Polskę RAZWIEDUPR, jak i jego polityczne ekspozytury do takiej interwencji dążą, daje nam wyobrażenie o korzyściach, jakie musieli ciągnąć z dotychczasowego pasożytowania na naszym nieszczęśliwym kraju i zasobach obywateli.
W tej sytuacji dla każdego staje się jasne, że warunkiem koniecznym dokonania w Polsce jakiejkolwiek zmiany na lepsze jest poddanie całego państwa drakońskiej kuracji przeczyszczającej. Jeśli ktoś – czy to z powodu braku sumienia, czy to z powodu przyzwyczajenia do politykowania – nie jest już w stanie samodzielnie dokonać rachunku sumienia, to nie ma innej rady: ktoś musi mu to sumienie porachować razem z kośćmi.
Popielec stwarza ku temu znakomitą okazję.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
© Stanisław Michalkiewicz
10 lutego 2016
Źródło publikacji: „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl
10 lutego 2016
Źródło publikacji: „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl
Ilustracja i wideo © Radio Maryja / youtube. Podkreślenia: ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz