Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Naiwność albo „pokazówka”

Posłowie „Prawa i Sprawiedliwości” chcą wprowadzenia nowego podatku dla sklepów o powierzchni handlowej przekraczającej 250 m² już pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku. Według oficjalnych statystyk, sklepy takie mają w Polsce około 3,5 miliarda złotych dochodu, a więc obłożenie zysków dużych sieci nowym podatkiem w wysokości 2% powinno dodać około 70 milionów złotych do budżetu państwa. Jak twierdzą stojący za tym projektem posłowie, ma to na celu „ukrócenie wyprowadzania pieniędzy z Polski” przez zagranicznych właścicieli wielkich sieci handlowych.

Nic bardziej błędnego.
Tylko z pozoru zamiary posłów PiS mogą wydawać się oczywiste i prawidłowe.

Ale po kolei...




Nie jest możliwe abyśmy znali rzeczywiste intencje innych osób (w tym przypadku posłów PiS), więc zawsze należy oceniać fakty dokonane i efekty działań tych osób. Przede wszystkim posłowie zapomnieli lub pominęli fakt, że wszyscy zagraniczni właściciele sieci sklepowych handlujących w Polsce - dosłownie wszyscy bez wyjątku - oficjalnie mają w Polsce mniejsze (często najmniejsze!) dochody ze wszystkich krajów w których prowadzą one działalność handlową. (W tym miejscu mała uwaga: nie chcę narażać Szanownych właścicieli tego bloga na ruinę finansową i niekończące się sprawy sądowe, jakich doznaliby w zamian za uprzejmość publikacji tego artykułu gdyby wymienione były w nim rzeczywiste nazwy sieci i spółek. Proszę więc wybaczyć, że nazwy tych sieci zostaną zamaskowane "iksami" czy "ygrekami").
Przykładowo: ogromnie popularna w Polsce sieć „X” miała około 100 milionów złotych dochodu w 2013 roku. W tym samym roku ta sama sieć „X” miała aż kilka razy tyle dochodu (w przeliczeniu na złotówki) ze swoich sklepów w kraju z kilkakrotnie mniejszą liczbą ludności, w którym sieć ta ma także kilkakrotnie mniej sklepów.
I tu jeszcze jedna uwaga: wszystkie te fakty są dostępne w sieci; może nie leżą na pierwszych stronach witryn, ale też nie trzeba wcale wiele szukać, aby odnaleźć oficjalne dane.
Jak więc jest to możliwe?
Czyżby Polacy kupowali w sklepach tej sieci aż kilkunastokrotnie mniej niż w konsumenci z tego drugiego kraju, jakby mogło się wydawać na przykładzie tego porównania?

Otóż nie.
Jest tak tylko i wyłącznie dlatego, że w tym drugim kraju ta sama sieć „X” nie ma tam tak wielkich możliwości ukrycia swoich rzeczywistych dochodów poprzez „odpisywanie” od zysków wielu wręcz fikcyjnych kosztów prowadzenia biznesu jakie są możliwe w Polsce. Jak na przykład teoretycznie charytatywna fundacja, jaką sieć „X” prowadzi w Polsce, ale w tym drugim kraju już nie prowadzi niczego podobnego. Nikt w Polsce jednak - przynajmniej jak dotąd - nie dziwi się temu, że sieć „X” funduje działalność charytatywną w kraju, w którym ma najmniejsze dochody (czyli w Polsce), natomiast w kraju, w którym oficjalnie osiąga kilkakrotnie większe dochody - nie wydaje na to nawet grosza. Przecież to tak oczywiste „legalne oszustwo”, że trzeba być naprawdę głupcem, aby tego nie zauważyć.
Innym przykładem niech będzie sieć „Y”.
Ogromną część jej zysków pożerają premie dla zarządu, udziałowców, opłaty bankowe i transport. Z informacji dostępnych publicznie wynika, że w żadnym innym kraju poza Polską sieć ta nie ma np. tak wielkich kosztów bankowych. Jednak fakt ten jest dziwny jedynie do chwili, gdy odkrywamy, że sieć „Y” jest jednym z zagranicznych właścicieli-udziałowców banku „Z”, a bank „Z” jest z kolei tym, który obsługuje wszystkie operacje finansowe sieci „Y” w Polsce. Oczywiste jest więc, że sieci „Y” zależy na tym, aby jej koszty bankowe w Polsce były jak największe, gdyż w rzeczywistości są one jedynie kosztami fikcyjnymi.
To zupełnie tak, jakbyśmy przekładali własne pieniądze z jednej kieszeni do drugiej i wystawiali sobie faktury za każdym razem gdy pieniądze zmieniają kieszeń, a państwo za każdym razem pozwalało nam odpisywać sobie od zysku sumę jaką przełożyliśmy z jednej kieszeni do drugiej jako koszty prowadzenia biznesu. Po kilku takich przełożeniach nasz oficjalny zysk będzie już tak niski, że najpewniej sami z ochotą zapłacimy tych parę groszy podatku dochodowego jaki nam na końcu pozostanie do zapłaty...
Proste, prawda?

Takich przykładów można by podać dziesiątki. Każdy choć trochę rozgarnięty księgowy w Polsce zna zapewne tuziny zupełnie legalnych sztuczek na pomniejszenie dochodów w taki sposób, aby dla fiskusa oficjalny zysk przedsiębiorstwa był dużo mniejszy od rzeczywistego.
Wszystkie te ogólnikowe przykłady to nic nowego, dlaczego więc o tym piszę?
Gdyż tylko wielkie firmy mogą sobie pozwolić na takie działania. Malutkich przedsiębiorstw oczywiście nie stać na posiadanie np. własnych banków, „przedsiębiorstw-podwykonawców”  lub udziałowców-„słupów” oficjalnie zżerających część dochodów. Dlatego to właśnie oni, drobni przedsiębiorcy, są w Polsce tymi „frajerami”, którzy w rzeczywistości utrzymują całą III RP i muszą konkurować w tak nieuczciwym systemie handlowym w jakim od lat III RP ich zmusza przy pomocy przekupionych przez Wielkie Firmy posłów i urzędników państwowych. Pomimo braku dowodów piszę te słowa o przekupstwie z absolutną pewnością, gdyż nigdzie na świecie nie ma „wadliwych ustaw”, są jedynie skorumpowani przedstawiciele państwa, a w państwie polskim w ciagu ostatnich 25 lat było więcej afer niż w kilku afrykańskich bantustanach razem wziętych. Lepszego dowodu nie potrzeba.
Dodajmy jeszcze do tego kolejny fakt, że wszystkie wielkie przedsiębiorstwa zagraniczne otrzymują też pomoc finansową i prawną od własnych rządów. Znany chyba wszystkim przykład: rząd niemiecki, dotując własne stocznie z funduszy miejscowych, ogólnokrajowych ORAZ unijnych, wymusił likwidację konkurencyjnych stoczni polskich poprzez „unijny” zakaz dotowania polskich stoczni przez „polski” rząd agenta Tuska. Podobnie jest np. z polskim rolnictwem, które teoretycznie jest dotowane w Polsce z funduszy unijnych, ale w zadziwiający sposób (dla nieobeznanego z niemiecką polityką) polski rolnik otrzymuje najkorzystniejsze dotacje wtedy, gdy NIC nie sieje... Stąd nie powinno być dziwne, że Polska w ciągu zaledwie dekady takich „rządów” stoczyła się z pozycji światowego lidera w produkcji cukru - do roli importera cukru! Jest to tragedia, o której TVN-y i inne media głównego ścieku nigdy nie wspomną nawet słowem, gdyż są zbyt zajęci propagandą tolerowania zboczeń seksualnych i obrzydzania Polakom ich własnego kraju...
Żadne z ostatnich kilku jeszcze istniejących średnich polskich przedsiębiorstw bez pomocy polskiego rządu i praw faworyzujących polskich przedsiębiorców absolutnie nie jest w stanie konkurować z zagranicznym kapitałem wspomaganym przez zagraniczne rządy. O malutkich nawet nie ma nawet co wspominać. Kiedyś przeczytałem informację, że jedno większe miasto w Niemczech wydaje w kilka miesięcy na samo oświetlenie ulic więcej, niż wynosi całoroczny budżet Warszawy (nie wiem czy to prawda, ale wydaje się bardzo możliwe). I w takich właśnie proporcjach powinny wszystkie nasze rządy rozumować: jeśli polski przedsiębiorca płaci złotówkę podatku, konkurujące z nim przedsiębiorstwo zagraniczne powinno płacić 2 złote lub więcej za PRZYWILEJ możliwości handlowania w naszym kraju, gdyż jest to przywilej jaki MY im dajemy, a nie ICH prawo - oni są u nas gośćmi i o tym należy zawsze pamiętać. Od tego jest polski rząd, aby odpowiednio reagować gdy np. Niemcy wprowadzają opłaty dla polskich ciężarówek za przejazd ich drogami. Jeśli w Niemczech Polak nie może kupić ziemi i założyć farmy, nasze przepisy muszą zostać dostosowane do takiej sytuacji i odpowiednio zabronić Niemcom tego samego w Polsce. A jeśli zagranicznemu przedsiębiorcy to nie podoba się, nie musi przecież istnieć w Polsce. Nasi przedsiębiorcy szybko zajmą jego miejsce, jeśli tylko „polskie” rządy nie będą im rzucały kłód pod nogi w postaci „wadliwych ustaw”.
Inaczej już niedługo nawet lasy nie pozostaną w polskich rękach.

Dlatego zdumiewa mnie, że posłowie PiS są ślepi jak w powiedzeniu o człowieku będącym w lesie, który widzi pojedyncze drzewa, ale nie dostrzega ogromu całego lasu. Swym nowym projektem podatkowym chcą „zatrzymać” marne 70 milionów złotych przed wyprowadzeniem z Polski, a nie widzą, jak miliardy złotych LEGALNIE wypływają z Polski dzięki „wadliwym” przepisom podatkowym, bankowym, i innym?
Szczerze przyznam, że dla mnie wygląda to jak typowe „zagranie pod publiczkę”, zupełnie jakby to była kolejna „pokazówka” Platformy Obywatelskiej przeznaczona dla ich typowych, ograniczonych umysłowo widzów z TVN-u. Z tą tylko różnicą, że tym razem wygląda to na „pokazówkę” Prawa i Sprawiedliwości...
Panowie posłowie PiS: nie tędy droga.
Nadal ufam, że nie kłamaliście ze swoimi obietnicami naprawienia III RP z platformerskiego gnojowiska. Zajmijcie się więc tym, co jest ważne, zamiast liczyć drobne w czasie gdy złodzieje uciekają z bankowym sejfem.
Czy naprawdę nikomu z Was, Szanowni Posłowie, nie przyszło do głowy, że wszystkie sieci handlowe po wprowadzeniu Waszego nowego podatku natychmiast przekształcą swe wielkie sklepy w np. fikcyjne „spółki” dzierżawiące przestrzeń handlową pod jednym dachem, a każda z tych „spółek-sklepików” z pewnością będzie oficjalnie zajmowała powierzchnię mniejszą niż 250 m² i w ten sposób do budżetu wpłynie z Waszego projektu tyle, co zeszłoroczny śnieg?

Jak mówią nie tylko w Polsce: naiwnych nie sieją, sami się rodzą.
Pisząc to wcale nie mam zamiaru Was obrażać, Szanowni Posłowie, gdyż alternatywnym wyjaśnieniem dla tak wielkiej naiwności Waszej pozostaje jedynie możliwość działania celowego - czyli kolejna „pokazówka” pod publiczkę w stylu PO. Dlatego jeszcze raz podkreślam: mam naprawdę wielką nadzieję, że tak nie jest, a cały ten Wasz projekt wynikł jedynie z Waszej naiwności i nie jest wynikiem np. zakulisowych rozmów między Wami a zarządami sieci handlowych.
Bowiem gdyby kiedykolwiek okazało się, że „oni” zgodzili się dać „wam” 70 milionów „haraczu na odczepnego” w postaci podatku tylko po to, abyście Wy dobrze wypadli w telepropagandzie, to możecie być pewni, że nikt już nigdy nie uwierzy, iż jesteście inni od złodziejskiej bandy „kolesiów” z PO.
I na tym też najpewniej zakończyłaby się historia III RP...

Aby naprawić szkody wyrządzone przez rządy „kolesiów” z Platformy Obywatelskiej należy przede wszystkim uchwalić jasne i przejrzyste prawa. Na początek najprościej byłoby usunąć wszystkie zmiany kodeksu handlowego i bankowego, jakie zostały w nich dokonane za rządów Platformy Obywatelskiej. W trybie natychmiastowym.
Oczywiście jeszcze lepiej byłoby zacząć wszystko zupełnie od nowa, ale na zmianę konstytucji PiS nie ma wystarczającej większości i - być może - ochoty. Pisanie nowych praw, zaczynając od nowej Konstytucji RP, byłoby bardzo długotrwałym zajęciem, ale jest i na to rada. Można pójść na skróty i przetłumaczyć na język polski - czyli skopiować w najprostszy sposób - gotowe rozwiązania, jakie już istnieją np. w Niemczech lub Anglii i wprowadzić w Polsce ich system handlowy, bankowy czy podatkowy. Po co wymyślać koło od nowa, skoro ono już istnieje?


Imię i nazwisko Autora
do wiadomości redakcji
©2015 www.IlustrowanyTygodnikPolski.blogspot.com





Notatka:
Tekst nadesłany pocztą elektroniczną. Ilustracje pochodzą od redakcji.
Fot. © Ilustrowany Tygodnik Polski

Wideo © Telewizja Republika / youtube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2